Rozdział dwudziesty drugi.
Jadąc na tylnym siedzeniu w samochodzie Hoseoka, patrzyłam przez okno i pozwalałam swoim myślom błądzić. Moja głowa od nadmiaru lakieru zrobiła się ciężka, a do tego czułam na sobie makijaż i nie było to zbyt komfortowe. Jednakże nie panikowałam z tych powodów, a ze znacznie gorszych, którym jednym z nich był Jungkook. Owszem, zostaliśmy przyjaciółmi, chociaż prawdą było, że ja ani trochę nie czułam się, jakbyśmy nimi byli. Nie mogłam skłamać, że jego widok nie pobudzał moich komórek, ale nie mogłam też udawać że zwyczajnie w świecie boję się tego spotkania, wśród jego znajomych.
Hoseok zaparkował swój pojazd przed dużą knajpą, której neonowe światła raziły moje oczy. Zaczęłam krzywić się na widok całej masy motocykli na zewnątrz oraz stojących przed nimi ludźmi. Taki widok nie powinien mnie zaskakiwać, lecz nie sądziłam że zaprowadzą mnie w takie miejsce.
- Czemu mam wrażenie, że przyszliśmy do jakiegoś baru z grillem dla motocyklistów? - zapytałam, dalej się krzywiąc.
- To najlepsza knajpa, często tutaj przychodzimy. Spodoba Ci się - odpowiedział Hoseok lekko się do mnie uśmiechając, a ja musiałam tylko modlić aby miał rację.
Wysiadłam z samochodu niemalże natychmiast naciągając na siebie sukienkę. Z każdym moim ruchem podchodziła ona niebezpiecznie do góry, a ja już żałowałam że nie wzięłam czegoś na zmianę prócz pary moich tomsów.
Kiedy weszliśmy do środka, miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzyli i wręcz oceniali to jak wyglądam, choć z pewnością było to nie prawdą, ale przez to że czułam się nieswojo w tej odsłonie opanował mnie jedynie strach. Po chwili poczułam jak ChaeRyun wzięła mnie za rękę, aby zaprowadzić do loży na tyłach.
- HyoYeon też będzie. Nie przeszkadza ci to, prawda? - zapytała, gdy od stolików dzieliło nas jeszcze parę metrów.
Uścisk w moim żołądku był silniejszy niż przypuszczałam, ale nie dałam poznać po sobie że to pytanie wbiło mnie w ziemię. HyoYeon przyjaźni się z grupą studencką, więc nic dziwnego że też miała zamiar przyjść, jednak gdzieś w środku miałam nadzieję, że nie będę musiała jej oglądać, zwłaszcza po naszej dzisiejszej rozmowie.
- Nie, skądże - skłamałam, a ona wysłała mi tylko swój uśmiech.
Zbliżając się do stolików widziałam siedzącą grupę wytatuowanych facetów, którzy śmiali się głośno. Rozpoznałam prawie wszystkich, prócz jednego z nich, którego wcześniej nie widziałam, a przynajmniej nie miałam okazji poznać. Hoseok podszedł do nich jako pierwszy, uderzając lekko Jimina w głowę, po czym usiadł obok niego. Szłam tuż za ChaeRyun, która zadowolona i pewna siebie zaczęła witać się ze wszystkimi, podczas gdy ja stałam ze spuszczoną głową, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Wow, YuJieun, wyglądasz superseksownie - odezwał się Jimin, który zdążył mnie zauważyć - naprawdę, wow! Nigdy wcześniej cię takiej nie widziałem.
Moją twarz pokrył silny rumieniec, ale nie byłam zdolna wydusić z siebie nic więcej, jak tylko zwykłe dziękuję, a następnie usiadłam obok ChaeRyun, która ręką pokazała mi abym zajęła miejsce.
- Naprawdę wyglądasz super - powiedział chłopak o przystojnej twarzy, który z tego co pamiętałam miał na imię TaeHyung. Zdecydowanie był to on, ponieważ nie mogłam oderwać oczu od jego urody.
Uśmiechnęłam się w podzięce, gdyż nie przywykłam do tylu komplementów, zwłaszcza od płci przeciwnej. JungWoo nie raz powtarzał mi, że wyglądam bardzo ładnie, ale nigdy nie powiedział mi że jestem seksowna.
- Więc to Ty jesteś YuJieun - odezwał się chłopak, którego jako jedynego w ogóle nie znałam - dużo o tobie słyszałem. Jestem Jin.
Przedstawił się, ale w tym momencie byłam bardziej skupiona, na tym co powiedział. Zaintrygowało mnie stwierdzenie, że dużo o mnie słyszał, ponieważ nie sądzę, abym kiedykolwiek była popularna na taką skalę, więc ciekawiło mnie skąd bądź od kogo szły informacje na mój temat.
- Dużo o mnie słyszałeś? Skąd? - musiałam zapytać.
Chłopak uśmiechnął się dziwnie, po czym otworzył usta aby mi odpowiedzieć. Jednak siedzący obok Hoseok wraz z Jiminem zaczęli mówić coś chórem, przerywając Jinowi. Wyglądało to tak, jakby zrobili to specjalnie.
- YuJieun, może masz na coś ochotę? - zwrócił się do mnie Jimin i nie czekając na moją odpowiedź machnął ręką na dziewczynę za ladą.
Do stolika podeszła kobieta jeszcze bardziej wytatuowana niż wszyscy tutaj, żeby przyjąć zamówienie. Każdy zamówił piwo, a ja zrozumiałam dlaczego oni lubią tu przychodzić - nikt nie sprawdzał dowodów. Kobieta uniosła brew, gdy zamiast alkoholu poprosiłam o colę, jednak zapisała moje zamówienie i odeszła, mówiąc że wróci za moment.
- Nie chcesz dzisiaj się napić czegoś mocniejszego? - zapytał Yoongi.
- Nie, po powrocie do akademika będę musiała się pouczyć - odpowiedziałam szczerze.
- Poczuć? - parsknął Jin - dlaczego miałabyś się ciągle uczyć?
Patrząc na niego dostrzegłam, że był najstarszy z całego grona oraz bardzo zadufany i śmiał podważać moje zasady.
- Za niedługo pierwszy rok ma egzaminy, a ja chciałabym zdać je z dobrym wynikiem - wyjaśniłam chłodno.
- Te egzaminy nie wpływają na resztę roku - wymądrzał się - możesz do nich przystąpić, nie zdać a i tak wyjdziesz na końcu z tą swoją wysoką średnią.
- Zależy mi, żeby zdać te egzaminy najlepiej - broniłam swoich racji - patrzę na moją przyszłość.
- Masz dopiero dziewiętnaście lat, a to głupi egzamin sprawdzający wiedzę z całego miesiąca - kontynuował.
- Ten egzamin obejmuje również materiał z liceum - burknęłam.
- Tak Ci powiedzieli? - kpił ze mnie - oni mają dziwną tendencję do pierdolenia, ale chodzi o to aby was przestraszyć. Egzamin obejmuje tylko pierwszy miesiąc, więc możesz wyluzować i normalnie się z nami napić.
Nie lubiłam tego w jaki sposób się do mnie uśmiechał, ponieważ z pewnością nie był to zwykły uśmiech. Ten chłopak czerpał korzyść z tego, że jest znacznie wyżej od nas, przez co próbował się wywyższać. Chciałam coś powiedzieć, ale przerwało mi przybycie kelnerki, która przyniosła napoje. Podziękowałam jej za moją colę i wzięłam szklankę, aby upić łyk, lecz chwilę później usłyszałam gwizd Yoongiego. Podniosłam wzrok i ujrzałam jak dumnym krokiem do naszego stolika kroczyła HyoYeon, a tuż obok niej szedł Jungkook, który dość niechętnie obejmował swoją przyjaciółkę ramieniem. Natychmiast wyplułam colę z powrotem do szklanki, lekko się ksztusząc. ChaeRyun spojrzała na mnie, a później na obejmującą się dwójkę i szybko podała mi chusteczkę, abym się powycierała.
- Proszę, jednak udało wam się dojechać. Sądziłem, że dłużej wam zejdzie w domu - zażartował znacznie Jimin, a mnie zaczęło być niedobrze.
- Bylibyśmy szybciej, ale Jungkook chyba stracił kondycję - powiedziała klepiąc chłopaka w klatkę piersiową, a wszyscy, oprócz mnie, wybuchnęli śmiechem.
- Zamknijcie się, zanim puszczą mi nerwy - warknął ostrzegawczo, jednak nikt sobie nic z tego nie robił.
- Już zamówiliście? Mogliście chociaż poczekać - oburzyła się dziewczyna.
- Nie byliśmy pewni kiedy postanowicie się zjawić - powiedział Hoseok.
- Cóż, w takim razie stawiasz mi piwo - zaśmiała się, a jej oczy po chwili spotkały się z moimi - oh, YuJieun, nie spodziewałam się Ciebie tutaj.
Jej głos nie wyrażał niczego złego, co mogłoby mnie urazić. Była zaskoczona moim widokiem, ale nie wyglądała jakby był to jakiś problem. Uśmiechnęła się do mnie, podnosząc jedynie kąciki usta i zajęła miejsce przy stoliku obok. Spojrzałam na Jungkook, który wlepiał we mnie swój zdziwiony wzrok i byłam pewna, że on był jeszcze bardziej zaskoczony moją obecnością niż HyoYeon.
Wykrzywiłam twarz w lekkim uśmiechu i czekałam, aż się ze mną przywita, lecz on tylko spuścił wzrok, a następnie zajął miejsce przy HyoYeon, która położyła rękę na jego ramieniu. Wyglądałam jak idiotka, chociaż nikt nie zwrócił uwagi na tę sytuację, nie zmieniało to faktu, że poczułam się urażona, tym że mnie zignorował. Przecież mieliśmy być przyjaciółmi, a teraz był zdolny tak po prostu mnie olać, nawet nie kwapiąc się na głupie machnięcie ręką.
Miałam ochotę poprosić ChaeRyun, żeby zamieniła się ze mną miejscami, abym w ten mogła siedzieć plecami do Jungkook, ale nie potrafiłam się do tego zmusić. Będę musiała po prostu unikać kontaktu wzrokowego z nim przez cały czas, tak jak on to robił. Jednak zabolało mnie, że nic nie powiedział, ale mogłam się spodziewać tego po nim. Cóż, cieszyłam się, że mnie nie obrażał, lecz zachował się okropnie.
Widziałam całą twarz Jungkooka w dziurze pomiędzy ramionami ChaeRyun i Hoseoka. Nie chciałam na niego patrzeć, jednakże zerknęłam na niego, nie mogąc się powstrzymać, i natychmiast tego pożałowałam. Obejmował ramieniem HyoYeon, a ona bawiła się jego włosami. Ogarnęła mnie zazdrość, która była moją kara za patrzenie na niego, chociaż nie powinnam. Byłam pewna, że znów ze sobą kręcą bądź nadal to robią. Przypomniałam sobie, z jaką swobodą siedziała na nim na imprezie, i przełykam gulę rosnącą mi w gardle. Jungkook był wolny i miał prawo robić, co zechce i z kim zechce. Ja miałam JungWoo.
- Prawda, że YuJieun wygląda wspaniale? - zadał pytanie Jimin odwracając głowę w kierunku pary.
- Z pewnością wygląda lepiej niż zazwyczaj - odpowiedziała HyoYeon, a ja powstrzymywałam żeby nie prychnąć.
Czułam na sobie wzrok Jungkook, który milczał, ale nie mogłam znów na niego spojrzeć. Miał na sobie biały podkoszulek i byłam pewna, że widać przez niego wszystkie tatuaże, a jego włosy jak zwykle były idealnie zmierzwione, ale nic mnie to nie obchodziło. Nie obchodziło mnie, jak dobrze wygląda ani jak wyzywająco ubrana jest HyoYeon. Tak mnie denerwuje z tymi swoimi głupimi obcisłymi kieckami.
- Nie no naprawdę dobrze wyglądasz, dziewczyno, lepiej niż kiedykolwiek! - dodała po chwili, po czym przytuliła się do piersi Jungkooka, który nie protestował. Patrzyłam jej w oczy i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Dzięki, ChaeRyun to wszystko zrobiła - powiedziałam pokazując na blondynkę.
- Nie spodziewałam się, że twoja przyjaciółka może mieć tak dobry gust - była pod wrażeniem - powinnaś częściej nosić takie ubrania, a nie te grube, duże ciuchy jakie masz.
Widziałam jak Jungkook przewraca oczami, a następnie rozkłada się na krześle, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Wolę nosić moje stare ubrania i czuć się w nich dobrze, ale dzięki za radę - powiedziałam starając się nie zabrzmieć jakbym chciała ją zabić. HyoYeon wzruszyła ramionami i nachyliła się nad chłopakiem, aby zacząć szeptać mu coś ma ucho.
- Mogę łyka? - pytanie Jimina wyrwało mnie z bezczelnego patrzenia się na Jungkooka.
Po raz kolejny nie czekał na moją odpowiedź i wziął szklankę. Pozwoliłam mu się napić, chociaż zazwyczaj w takich chwilach protestowałam, gdyż nie lubiłam pić z tej samej szklanki. Teraz byłam jednak tak skrępowana, że nie mogłam zebrać myśli. Szturchnęłam go, gdy wypijał połowę mojej coli.
- Wybacz, maleńka, zamówię ci jeszcze jedną - odpowiedział gładko.
Naprawdę był bardzo atrakcyjny, wyglądał bardziej jak model niż student college'u. Gdyby nie te wszystkie tatuaże, pewnie byłby modelem. Mogłam na niego patrzeć i śmiało podziwiać jego urodę, a nawet rzec że był tutaj najprzystojnieszym chłopakiem, ale dwa metry dalej siedział Jungkook, który jak dla mnie wygrywał w kwestii wyglądu.
Z drugiej loży dobiegł jakiś hałas, a mój wzrok zatrzymał się na Jungkook. Znów chrząknął głośno i wbił we mnie płonące spojrzenie. Chciałam się odwrócić, ale nie mogłam, ponieważ byłam jak zahipnotyzowana. Jimin uniósł rękę i położył ją na oparciu loży dokładnie za mną. Jungkook zmrużył powieki, a ja wyczułam że nie jest z tego zadowolony, chociaż nie wiedziałam z jakiej racji.
W ułamku sekundy poczułam silny przypływ odwagi i chęci zabawy z tym zagniewanym chłopcem, więc pochyliłam się lekko ku Jiminowi. Oczy Jungkooka rozszerzyły się, ale szybko doszedł do siebie, stwarzając pozór niewzruszonego. Wiedziałam, jakie to wszystko było niedojrzałe i śmieszne, ale nic mnie to nie obchodziło. Jeśli już musiałam go widzieć, chciałam by było mu równie niekomfortowo jak mnie.
Zabawę przerwało ponownie przybycie kelnerki, która chciałam przyjąć nasze zamówienia. Poprosiłam o burgera i frytki, a wszyscy inni zamawili pikantne skrzydełka. Kelnerka podała też colę Jungkookowi, który zażyczył ją sobie najszybciej jak to będzie możliwe, a całej reszcie przyniosła piwo, po czym odeszła.
- Mają tu najlepsze skrzydełka - powiedział Jimin, a ja tylko uśmiechnęłam się do niego.
Nie patrzyłam na Jungkooka, ale wyobrażałam sobie jego rozdrażnienie. Prawdę mówiąc,
czułam wyrzuty sumienia z powodu tego flirtu. Nigdy tak naprawdę z nikim nie flirtowałam, więc byłam pewna, że okropnie mi to wychodziło.
- Powiedz mi YuJieun - odezwał się Jin - zdążyłaś już kogoś poznać na Uniwersytecie? W końcu to twój pierwszy rok.
- Tak, poznałam się z MinHyukiem - odpowiedziałam grzecznie, a w odpowiedzi wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Z tym blondynem z twojego roku? - zapytał, wciąż się śmiejąc.
- Tak, z nim, cóż, przyjaźnimy się - warknęłam. Nie podobało mi się, że wszyscy się z niego nabijali.
- Jest beznadziejny - wtrąciła HyoYeon, za co zmierzyłam ją gniewnym spojrzeniem.
- Wcale nie. Jest naprawdę super - powiedziałam w jego obronie. Rozumiałam, że moja definicja tego słowa różniła się od ich definicji, ale nie mieli prawa tak o nim mówić.
- MinHyuk i super to dwa różne światy - odpowiedziała, odgarniając Jungkookowi włosy z czoła. Mało brakowało, abym się na nią rzuciła i żywcem ją rozszarpała.
- Cóż, przykro mi, że nie jest na tyle super, by się z wami zadawać, ale jest - powiedziała donośnie i usiadłam prosto, zrzucając ramię Jimina z barków.
- Hej, YuJieun, uspokój się. Żartujemy sobie tylko - - powiedział TaeHyung, a HyoYeon uśmiechnęła się do mnie krzywo. Miałam wrażenie, że ja też niewiele ją obchodziłam.
- Ja po prostu nie lubię, gdy ludzie żartują z moich przyjaciół, zwłaszcza gdy nie ma ich w pobliżu, żeby mogli się bronić - fuknęłam. Moje emocje szalały, ponieważ Jungkook był blisko i dlatego, że afiszował się z HyoYeon w mojej obecności.
Zaczęłam się zastanawiać, czy oni w ogóle wiedzą, że Jungkook i MinHyuk wkrótce zostaną przyrodnimi braćmi. Zerknęłam na Jungkooka,który zrobił zmartwioną minę, a ja już wiedziałam że nikt nie miał o tym pojęcia. Okłamał ich wszystkich, więc powinnam go teraz przy wszystkich zdemaskować. Jednak nie mogłam, nie byłam taka jak on. Ranienie ludzi przychodziło mi trudniej niż jemu.
- Rozluźnij się trochę, zdecydowanie powinnaś się czegoś napić - powiedział Jin, pokazując na swoje piwo.
W tym samym momencie kelnerka przyniosła nasze jedzenie i podała mi burgera. Wszyscy wbili zęby w swoje skrzydełka, a ja siedziałam skubiąc frytki. Wokół toczyła się dyskusja o zbliżającej się imprezie w domu grupy studenckiej, ale nie skupiałam się na tym. Wciąż próbowałam uspokoić swoje emocje i ignorować dziwne spojrzenia Jina, które we mnie rzucał. Miałam świadomość, że dla niego jestem jak niezwykły okaz, który nigdy dobrze się nie zabawił, choć jest już na studiach.
- Planujemy pójść razem do klubu, chcesz pójść z nami? - zapytał Jimin, mieląc w buzi mięso ze skrzydełek.
- Muszę odmówić, mam naprawdę dużo nauki - powiedziałam smętnie, a w tle usłyszałam ciche prychnięcie, które należało do Jungkooka.
- Ale chętnie przyjdę w piątek - wypaliłam bez namysłu. Zupełnie nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam ale chciałam jakoś dogryźć Jungkookowi.
- Serio? Byłoby super - ucieszył się, a ja sztucznie mu powtórowałam.
Rzuciłam okiem w kierunku Jungkooka, który patrzył na mnie spod byka, a w jego oczach widziałam rozczarowanie. Chyba nie chciał mi przekazać, że jest zawiedziony moim zachowaniem, skoro nie dawno sam mnie olał, choć mieliśmy być przyjaciółmi. Mógł przestać mnie oceniać i zająć się swoją koleżanką, jeśli tak bardzo ją lubił, ja nie miałam zamiaru się tym wciąż przejmować.
*
Na koniec, gdy wszyscy już zjedli, postanowiliśmy opuścić knajpę. Na nieszczęście zapomniałam wziąć w pokoju portfel i skończyło się na tym, że Jimin zapłacił za mój posiłek, co było zarazem miłe i niezręczne.
- Dziękuję, oddam ci jutro pieniądze - powiedziałam wdzięcznie.
- Nie musisz, uznajmy to za prezent - posłał mi słodki uśmiech, który mógł zwalić z nóg nie jedną dziewczynę.
Podziękowałam mu najpiękniejszym uśmiechem na jaki było mnie stać i razem z nim oraz resztą ruszyłam w kierunku wyjścia. Jimin objął mnie ramieniem, gdy wyszliśmy na zewnątrz, a irytacja Jungkooka sięgnęła zenitu.
- Yougyeom napisał, że impreza się nieźle rozkręciła - powiedział Yoongi.
- Powinnaś pójść z nami YuJieun - nalegał Jimin.
- Niestety nie mogę, wrócę jakoś do akademika - odmówiłam.
- Odwiózłbym Cię, ale wypiłem - odezwał się przepraszająco Hoseok.
- Ja ją mogę odwieźć - oświadczył Jungkook. Niemal potknęłam się o własne nogi, ale na szczęście ChaeRyun mnie podtrzymała.
- Nie, my ją odwieziemy. Jimin może jechać z wami - powiedziała, dobrze wiedząc że wolałabym iść na piechotę niż jechać Jungkookiem.
- Nie chcesz jeździć wstawiony po kampusie. Policja będzie szukać kandydatów do mandatu - zwrócił się do Hoseoka.
ChaeRyun spojrzała na mnie i czekała, aż coś powiem, ale mnie nic nie przychodziło do głowy. Nie chciałam znaleźć się sam na sam z Jungkookiem, ale nie chcę też jechać z Hoseokiem, który pił. Wzruszyłam ramionami i oparłam się na Jiminie, podczas gdy oni ustalali wszystko między sobą.
- Świetnie, w takim razie odwieźmy ją i jedźmy się zabawić - powiedziała HyoYeon do Jungkooka, na co ten pokręcił głową.
- Nie, ty jedź z Hoseokiem i ChaeRyun - nakazał jej to takim tonem, że HyoYeon się wzdrygnęła.
- Na litość boską, wsiadajmy już i jedźmy! - marudził marudzi Yoongi wyciągając kluczyki.
- Tak, jedźmy, YuJieun - powiedział Jungkooka, a ja popatrzyłam na Jimina i ChaeRyun.
- YuJieun! Chodź - warknął otwierając drzwi od samochodu.
Patrzył na mnie, a ja miałam wrażenie, że jeśli do niego nie podejdę, zaciągnie mnie do auta siłą. Wsiadł do środka i zapalił silnik, podczas gdy ja dalej stałam skamieniała.
- Będzie dobrze, tylko napisz do mnie, gdy wrócisz do akademika - poprosiła ChaeRyun.
Kiwnęłam głową i poddając się podeszłam do samochodu Jungkooka. Ciekawość wzięła górę, w końcu musiałam wiedzieć, jakie miał zamiary. Nie patrzył na mnie, gdy wsiadłam ani gdy zapinałam pas. Obciągnęłam sukienkę, próbując zakryć uda, a on w końcu wyjechał z parkingu. Na szczęście nie pozwolił HyoYeon jechać z nami, naprawdę wolałabym iść do domu pieszo, niż być świadkiem tego, jak łasi się do niego przez całą drogę.
- O co chodzi z tym nowym wyglądem? - zapytał przerywając ciszę, kiedy wyjeżdżaliśmy na ulicę.
- ChaeRyun chciała wypróbować na mnie coś nowego, jak sądzę - odpowiedziałam cicho. Wbijałam wzrok w budynki przesuwające się za szybą. Wokół rozbrzmiewała typowa dla niego agresywna muzyka.
- Chyba trochę przesadziła? - mruknął a ja zacisnęłam dłonie w pięści. Taki był więc jego plan na dzisiaj, obrażać mnie przez całą drogę do akademika.
- Wiesz, nie musisz mnie odwozić do domu - oparłam głowę o szybę, odsuwając się od niego najdalej, jak to tylko możliwe.
- Nie obrażaj się, ja tylko mówię, że trochę przesadziłaś z tą swoją małą metamorfozą - bronił się.
- Cóż, nie obchodzi mnie to, co myślisz, ale biorąc pod uwagę twoją niechęć do tego, jak wyglądam zazwyczaj, dziwię się, że twoim zdaniem teraz nie jest lepiej - syknęłam i zamknęłam oczy. Już byłam wykończona jego towarzystwem, wysysał ze mnie resztki energii, jakie jeszcze we mnie pozostały.
- Nigdy nie mówiłem, że coś jest nie tak z twoim wyglądem. Z ubraniami tak, ale już wolałbym cię oglądać w tych okropnych długich spódnicach niż w tym, co masz na sobie - próbował mi to wyjaśnić, ale jego odpowiedź nie ma żadnego sensu, przecież podobało mu się, gdy HyoYeon ubiera się w taki sposób,
- Słyszałaś mnie, YuJieun? - poczułam jego dłoń na swoim udzie, na co wzdrygnęłam się przed jego dotykiem i otwierzyłam oczy.
- Tak, słyszałam. Po prostu nie mam ci nic do powiedzenia. Jeśli ci się nie podoba, jak jestem ubrana, to na mnie nie patrz - burknęłam, spinając wszystkie mięśnie.
Jedyna korzyść z rozmów z Jungkookiem była taka, że choć raz w życiu mogłam mówić dokładnie to, co przychodziło mi do głowy, i nie musiałam się martwić, że zranię jego uczucia, bo przecież żadnych nie posiadał.
- Właśnie na tym polega problem, że mogę przestać na ciebie patrzeć - gdy tylko te słowa wypływają z jego ust, zaczynam rozważać otwarcie drzwi i rzucenie się na jezdnię.
- Och! Proszę cię! - wybuchnęłam śmiechem.
- No co? To prawda. Jestem za nowymi ubraniami, ale nie potrzebujesz aż tyle makijażu. Dziewczyny nakładają go po to, żeby wyglądać równie dobrze jak ty bez niego - komplementował mnie.
- Szkoda, że nie byłeś zdolny się nawet ze mną przywitać, gdy przyszedłeś do knajpy - w końcu mu wypomniałam.
- Chciałem się przywitać, ale.. - przerwał.
- Ale? - chciałam żeby kontynuował - wstydzisz się przyznać przed znajomymi, że się przyjaźnimy?
- Wiesz, że to nie jest tak - od razu zaprzeczył.
- Właśnie w tym rzecz Jungkook, że nie wiem. Raz nie dajesz mi spokoju i proponujesz mi swoją przyjaźń, a później mnie ignorujesz - wyrzuciłam z siebie.
- Nic nie rozumiesz YuJieun - westchnął.
- Tak, oczywiście, najlepiej jest powiedzieć że nic nie rozumiem, zamiast po prostu mi to wyjaśnić - warknęłam i opadłam na fotel, krzyżując ręce.
Był taki skomplikowany w jednej chwili obrażał się i gniewał, a w następnej mówił, że nie może przestać na mnie patrzeć. Do tego miałam wrażenie, że miał mnie za idiotkę, która niczego nie dostrzega.
- Dlaczego nie powiedziałaś im prawdy o MinHyuku i o mnie? - zmienił szybko temat.
- Bo najwyraźniej nie chciałeś, żeby wiedzieli - wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego miałabyś dochowywać moich tajemnic? - zdziwił się.
- Bo nie są moje - odpowiedziałam, a on zerknął na mnie spod zmrużonych powiek, uśmiechając się lekko.
- Nie winiłbym cię, gdybyś im powiedziała, biorąc pod uwagę to, co zrobiłem z JungWoo - wyznał.
- Tak, tylko ja nie jestem tobą.
- Nie, nie jesteś - powiedział o wiele niższym głosem.
Milczał przez resztę podróży tak jak ja. Nie miałam mu nic do powiedzenia. Na szczęście kampus znajdował się dość blisko, więc już po paru minutach wyjechaliśmy na niego, a Jungkook zaparkował na miejscu najbardziej oddalonym od mojego akademika. Sięgnęłam po klamkę i znów poczułam jego dłoń na udzie.
- Nie podziękujesz mi? - uśmiechnął się.
- Dzięki za podwiezienie - powiedziałam sarkastycznie - jedź już, HyoYeon na Ciebie czeka.
- Tak, lepiej już pojadę. Robi się świetna, gdy się napije - odpowiedział z krzywym uśmieszkiem.
Próbując ukryć fakt, że odebrałam jego słowa jak cios w żołądek, spojrzałam na niego pewnym siebie wzrokiem.
- Tak, nie wątpię. Do mnie zaraz przyjedzie JungWoo - skłamałam, on zmrużył powieki.
- Czyżby? - zaczął skubać paznokcie.
- Tak, do zobaczenia - powiedziałam i wysiadłam z samochodu, aby móc w końcu odejść. Usłyszałam, jak wysiadł z samochodu i zamknął za sobą drzwi.
- Zaczekaj! - krzyknął, więc się odwróciłam. Patrzyłam na mnie przez chwilę, a następnie spuścił wzrok.
- Nieważne, myślałem, że coś upuściłaś, ale mi się wydawało - jego zaczerwienione policzki, ewidentnie świadczyły o tym że kłamał.
- Cześć, Jungkook - te słowa oznaczały więcej, niż mogło się wydawać. Nie odwróciłam się, by sprawdzić, czy szedł za mną, ponieważ wiedziałam że tego nie robił.
*
Gdy tylko weszłam do pokoju natychmiast ściągam z siebie buty i sukienkę, aby włożyć swoją puchatą piżamę. Opadłam na łóżku i wbiłam swój wzrok w leżący obok telefon. Zastanawiałam się, czy powinnam zadzwonić do JungWoo i w końcu wszystko z nim wyjaśnić. Było mi źle z tym, że od jakiegoś czasu nie mieliśmy kontaktu, więc ostatecznie wzięłam komórkę i wykręciłam do niego numer.
- Halo? - odebrał po drugim sygnale.
- Cześć JungWoo - pisnęłam do słuchawki wysokim głosem, a następnie strzeliłam sobie w czoło.
- Cześć, YuJieun - odpowiedział słabo - coś się udało?
- Nie, to znaczy, chciałam z Tobą porozmawiać - wykazuje się odwagą.
- Jasne, w takim razie mów - słyszałam, że porusza się na łóżku.
- Wolałabym porozmawiać w cztery oczy - wyznaje - moglibyśmy się spotkać?
Milczał przez chwilę, podczas gdy ja zacisnęłam pięści z nadzieją, że zgodzi się na spotkanie.
- Jutro kończę wcześniej zajęcia, mogę przyjechać - powiedział, a ja starałam się nie pisnąć ze szczęścia.
- Naprawdę?
- Tak, oczywiście, YuJieun. Nadal cię kocham i tęsknię za tobą, ale muszę wiedzieć, co się stało, więc chcę żebyś była ze mną szczera - błagał.
- Oczywiście, żadnych kłamstw - przysiągnęłam mu.
Zdawałam sobie sprawę z tego, jak rozpaczliwie pragnęłam, by JungWoo mi wybaczył, głównie dlatego, iż nie chciałam zostać całkiem sama.
- Dobrze, więc do zobaczenia jutro - żegnął się.
- Tak, do jutra - powiedziałam i czekałam, aż on rozłączy się pierwszy.
Cieszyłam się, że będę mogła go zobaczyć i mieć szansę na rozmowę. Zupełnie nie wiedziałam jak miałam mu wyznać prawdę, odnośnie tego, co zaszło między mną, aJungkookiem. To mogło go zaboleć i wtedy już na zawsze go stracę, ale nie mogłam go dłużej okłamywać. Przestałam zagłębiać się w myślach i wstałam z łóżka, po czym wzięłam kosmetyczkę ChaeRyun. Usiadłam przed lustrem i wyciągnęłam z niej chusteczki, którymi usuwa się makijaż. Zajmowało mi to całą wieczność i sam ten ohydny proces sprawił, że nie miałam ochoty nigdy więcej się malować, niezależnie od tego, jak dobrze wyglądałam w makijażu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top