Rozdział dwudziesty czwarty.

Potrzebowałam chwili, aby zmusić się do otwarcia oczu. Miałam wrażenie, że nie spałam tak dobrze od wakacji i myśl, że musiałam iść dzisiaj na zajęcia strasznie mnie przytłaczała, jednak nie mogłam sobie pozwolić na opuszczanie zajęć, zwłaszcza że już za niedługo będą egzaminy.

W końcu podniosłam swoje powieki i ujrzałam przed sobą parę ciemnych oczu, które patrzyły wprost na mnie. Uśmiech rozjaśniał twarz, a miłe rysy sprawiały że sama miałam ochotę się uśmiechnąć. Zawstydzona zasłoniłam się ręka, ale Jungkook złapał ją delikatnie i położył wzdłuż mnie.

- Ciebie też miło widzieć - odparł z lekkim śmiechem.

Byłam naprawdę zdziwiona jego dobrym humorem. Sądziłam, że po obudzeniu się stwierdzi, że był głupi iż tutaj został i obrzuci mnie stertą obelg, ale on tym czasem patrzył na mnie miłym i roześmianym wzorkiem, zupełnie jakby przede mną leżał ktoś inny.

- Uroczo wyglądasz, kiedy śpisz - dodał po chwili milczenia, a ja dalej wlepiałam w niego swoje oczy.

- Która godzina? - zapytałam słabo.

- Po jedenastej - odpowiedział, a ja wstałam z materaca z prędkością światła i rzuciłam się w kierunku budzika.

- Czemu alarm nie zadzwonił?! - panikowałam.

- Dzwonił, ale go wyłączyłem - powiedział spokojnym tonem.

- Dlaczego to zrobiłeś? Przez to ominęły mnie cztery pierwsze zajęcia! - burzyłam się, gdyż obiecałam sobie że już nigdy do tego nie dopuszczę.

- Poszliśmy późno spać, po za tym nawet nie reagowałaś na budzik, tak byłaś zmęczona - bronił się.

- Jungkook mogłeś mnie obudzić, dobrze wiesz że czekają mnie przygotowania do egzaminu - jęknęłam, spuszczając ręce.

- Zdajesz sobie sprawę, że masz prawie najwyższą średnią z twojego roku? - spojrzał na mnie, mrużąc jedną brew.

Jego wyraz twarzy sprawiał, że miałam ochotę się zaśmiać, ale miał rację. Dobrze się uczyłam i nie miałam problemu z nadrabianiem materiału, jednak nie podobało mi się to, że znowu nie pojawię się na zajęciach.

Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam od niego głowę. Dopiero teraz doszło do mnie, że w pokoju nie było ChaeRyun. Nie mogłam uwierzyć, że po raz kolejny została w domu grupy studenckiej i opuszcza zajęcia.

- Niech będzie, raczej nic się nie stanie jeśli opuszczę jeden dzień. Najwyżej wszystko nadrobię - westchnęłam, opadając na łóżko.

- Świetnie, to co dziś robimy? - przewrócił się na bok, aby mieć lepszy widok na mnie.

- My? Cóż, ja zamierzałam pojechać do sklepu kupić parę potrzebnych mi rzeczy, więc ty możesz wyjść kiedy chcesz - wzruszyłam ramionami i wstałam, żeby wybrać sobie jakieś ubrania na dzisiaj.

- Mogę pojechać z tobą? - wyrzucił, jakby nie było w tym nic dziwnego.

Zaczęłam rozglądać się po pokoju, zastanawiając się, czy dobrze usłyszałam, aż w końcu spojrzałam na niego podejrzliwie. Uśmiech na jego twarzy sprawiał że czułam się zdezorientowana.

- Chcesz jechać ze mną na zakupy? Dlaczego miałbyś tego chcieć? - skrzyżowałam ręce.

- Muszę mieć jakiś, konkretny powód? Zachowujesz się tak, jakbym co najmniej planował twoje zabójstwo - przewrócił oczami.

- Po prostu jestem zdziwiona, nigdy wcześniej nie zachowywałeś się w taki sposób, ani nie wykazywałeś silnej chęci spędzenia ze mną czasu - wyjaśniłam spokojnie. Chwyciłam w dłonie kosmetyczkę i ubrania, w celu pójścia do łazienki.

- Będzie fajnie, obiecuję. Pozwól mi udowodnić, że mogę być miły. To tylko jeden dzień - poprosił.

Jego uśmiech był piękny i przekonujący, lecz z drugiej strony JungWoo na pewno nie byłby zadowolony z faktu, że spędzam czas z Jungkookiem i z pewnością już nigdy się do mnie nie odezwie, jeśli się dowie, że nocował u mnie, w moim łóżku, i tulił mnie, gdy spaliśmy. W końcu JungWoo zawsze był przy mnie i czułam, że byłam winna sobie i jemu kontynuowanie tego związku. Sądziłam jednak, że najważniejszym powodem była świadomość, że Jungkook nie będzie zdolny zapewniać mi takiego związku, jakiego potrzebuję i jakiego naprawdę od niego chciałam.

Pogrążona w rozmyślaniach w końcu przyznał sama przed sobą, że słuchanie miarowego oddechu Jungkooka podczas snu było warte ryzyka każdej straty.

- Słyszysz mnie, YuJieun? - poczułam na ramieniu delikatny uścisk dłoni. Zerwana z transu spojrzałam na stojącego obok mnie chłopaka.

- Wybacz, zamyśliłam się - powiedziałam pospiesznie.

- I co wywnioskowałaś?

- Że miło będzie pojechać razem na zakupy - odpowiedziałam miło, a jego twarz pokryła się jeszcze szerszym uśmiechem niż wcześniej.

- Super, tylko będziemy jeszcze musieli zajechać do mnie, żebym mógł się przebrać. Czy to nie problem? - zapytał z niepewnością.

Oczywistym było, że nie chciałam jechać do domu grupy studenckiej i zobaczyć tych wszystkim ludzi, a tym bardziej oglądać tam HyoYeon, ale nie mogłam pokazać mu że pałam do niej aż taką niechęcią.

- Nie, to żaden problem, tylko daj mi czas, żebym mogła się przygotować - przystałam, po czym ruszyła do drzwi łazienki, a on tuż za mną.

- Gdzie ty idziesz? - zapytałam, zatrzymując go.

- Idę z tobą do łazienki - odpowiedział oczywistym tonem.

- Ale ja idę wziąć prysznic - uniosłam brwi do góry.

- Dziwny zbieg okoliczności, ponieważ ja też - zaśmiał się lekko.

- Bardzo zabawne, Jungkook, a teraz spadaj - popchnęłam go delikatnie i weszłam do łazienki, zanim zdążył on zareagować.

- Dzień jeszcze się nie zaczął, a ty już zaczynasz mnie wkurzać! - krzyknął przed drzwi.

- Czyli wszystko przebiega zgodnie z planem! - odkrzyknęłam, w odpowiedzi usłyszałam tylko jego cichy śmiech.

Dobrze było widzieć Jungkooka w takim dobrym humorze. Nie sądziłam, że będę mogła być tą, która to ujrzy i nie byłam pewna, czy powinnam czuć wobec tego jakieś zobowiązanie. Nikt wcześniej nie był na moim miejscu, przynajmniej nie dziewczyna, więc co powinam przez to rozumieć? Co posiadam takiego w sobie, że ten chłopak staje się taki pełen życia?

*

Opuszczenie kampusu poszło nam szybciej i sprawniej niż myślałam. Mieliśmy szczęście, że nie wpadliśmy na nikogo kto nakryłby nas na tym, że nie byliśmy na zajęciach. Jungkook wiele razy powtarzał mi, że tutaj zupełnie nie obchodzi ludzi to czy uczestniczysz w wykładach, jednak byłam tym bardzo przejęta i nieustannie powtarzałam sobie, że robię to po raz ostatni.

- Nie wyglądasz, jakbyś cieszyła się na wspólny dzień ze mną - odezwał się Jungkook, lekko się śmiejąc.

- Jestem bardzo podekscytowana - powiedziałam z nutką ironii, chociaż prawda była taka, że wizja spędzenia czasu z tym chłopakiem radowała mnie.

- Powinnaś trochę wyluzować, nie jesteś już małym dzieckiem - odparł wyciągając kluczyki od samochodu z kieszeni spodni.

- Uzgodnijmy, że każde z nas inaczej funkcjonuje - mruknęłam - jakim cudem twój samochód tutaj jest? Wczorajszego wieczoru przyszedłeś do mnie zupełnie pijany, więc nie mogłeś jeździć.

Chłopak poruszył się niespokojnie unikając ze mną kontaktu wzrokowego, gdy zajmował się otwieraniem samochodu. Mruknął coś pod nosem, po czym głęboko westchnął.

- Zadałam ci pytanie, mógłbyś odpowiedzieć - burknęłam.

- Ty zawsze musisz być taka ciekawska - fuknął niemiło.

- Po prostu jestem zdziwiona, nie pojechałeś na imprezę?

- Nie, zostawiłem samochód i poszedłem do pobliskiego baru - wyjaśnił nerwowym tonem.

- Piłeś sam? Dlaczego w ogóle wtedy się upiłeś?? - zapytałam z lekką pretensją.

- Jeny YuJieun skończ z tymi pytania, nieustannie wypytujesz mnie o moje sprawy! - podniósł głos poirytowany.

- Czy jest coś złego w tym, że się tobą interesuje? - gestykulowałam.

Jungkook spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem, lecz w jego oczach nie widziałam złości czy poirytowania. Miałam wrażenie, że biła od niego, cóż nie myląc się, nadzieja, a ja zrozumiałam że musiał się on czuć niechciany i odtrącany przez otaczających go ludzi.

- Interesujesz się mną? - zapytał cicho.

- Oczywiście, że tak, przecież się przyjaźnimy i to normalne, że chcę wiedzieć dlaczego postanowiłeś się upić, zwłaszcza że ponoć nie pijesz - odpowiedziałam tym razem spokojniej.

Widziałam jak bije się z myślami i dostrzegłam w nim zagubionego chłopca przepełnionego niepewnością, którego za wszelką cenę próbował ukryć pod metalową powłoką.

- Nie wyjaśnię tego, nie teraz - odpowiedział po chwili.

- Nie zmuszam cię, abyś był ze mną szczery akurat teraz, ale mam nadzieję, że nie będziesz mnie okłamywać - popatrzyłam na niego proszącym wzrokiem. On tylko kiwnął głową, po czym otworzył drzwi od pojazdu.

- Jedźmy już - powiedział i wsiadł do środka, a ja postąpiłam tak samo.

W ciszy zapięłam swój pas, podczas gdy Jungkook odpalał silnik zupełnie nie przejmując się zapięciem swojego pasu bezpieczeństwa. Robił tak za każdym razem, dlatego byłam do tego przyzwyczajona, ale miałam na ten temat inne zdanie, jednak ilekroć do niego wracałam zostawałam wyśmiewana.

Wyjechaliśmy z parkingu, kierując się w stronę domu grupy studenckiej, gdzie Jungkook miał się przebrać zanim pojedziemy do sklepu. Odwróciłam lekko głowę, aby na niego spojrzeć. Miał skupiony wyraz twarzy, a świadczyły o tym lekko ściągnięte brwi i to, że zawsze wtedy zagryzał swój kolczyk w wardze. Swoją drogą, nie sądziłam, ze będę zdolna aż tak polubić to, że go posiadał. Dodawał mu uroku i sprawiał, że nie można było oderwać od niego wzroku, zupełnie jak jego białe koszulki, przez które można było podziwiać tatuaże.

- Przestań się na mnie gapić - odezwał się. Pod wpływem jego głosu wzdrygnęłam się lekko i zabrałam z niego swój wzrok.

- Podobasz mi się w białych koszulkach - słowa wymykały mi się bez zastanowienia. Jungkook przechylił głowę na bok i uśmiechnął się zadowolony z siebie.

- Naprawdę? - uniósł brew - cóż, ty mi się podobasz w tych dżinsach. Cudownie
podkreślają twój tyłek.

Miałam wrażenie, że moja szczęka sunęła po ziemi wraz z jadącym samochodem. Za każdym razem, gdy włączał mu się tryb świntuszenie, byłam w niezmiernym szoku głównie dlatego, że tak mi się to podobało.

Wymierzyłam mu żartobliwy cios, a on wybuchnął śmiechem. W myślach chwaliłam samą siebie za wybór tych spodni. Chciałam, żeby Jungkook na mnie patrzył, nawet jeśli głośno nigdy bym się do tego nie przyznała, i pochlebiał mi osobliwy sposób, w jaki mnie komplementował.

Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i odgarnęłam włosy za ucho, co nie uszło jego uwadze. Samotny kosmyk spadł mi twarzy, więc wyciągnął swoją dłoń, aby go również schować. Zerknęłam na niego, zszokowana tym drobnym, ale przemiłym gestem. Wyglądał na równie zaskoczonego jak ja tym, co zrobił.

- Czasami bywasz urocza - powiedział, a ja spuściłam wzrok.

- Czasami? - mruknęłam.

- Nie chciałem cię urazić. Chodziło mi o to, że czasem robisz urocze rzeczy - tłumaczył. Wydawał się być skrępowany słowami, które padały z jego ust, a ja wiedziałam że nie był do nich przyzwyczajony.

- Rozumiem - przyznałam i odwróciłam się do okna.

Każda sekunda z Jungkookiem umacniała moje uczucia do niego. Wiedziałam, że pozwalanie
mu na takie krótkie, pozornie pozbawione znaczenia chwile było niebezpieczne, ale nie miałam nad sobą kontroli, gdy w grę wchodził Jungkook. Byłam tylko przechodniem
w tej burzy i miałam nadzieję, że nie zmoknę do suchej nitki, oraz że JungWoo nie będzie na mnie na tyle zły, żeby mnie opuścić.

Po chwili zajechaliśmy pod dom grupy studenckiej, a ja już żałowałam, że zgodziłam się tutaj przyjechać. Jednak byłam zaskoczona tym, że na zewnątrz panował czysty porządek, chociaż z tego co wiedziałam dzisiejszej nocy miała  miejsce impreza, w której uczestniczyła moja przyjaciółka.

- Chłopcy posprzątali? - zapytałam Jungkooka.

- Urządzili moją imprezkę, ale tylko dla domowników jak i HyoYeon oraz twojej blond koleżanki. Zazwyczaj to Jimin zajmuje się porządkami - wyjaśnił.

- Długo przyjaźnisz się z Jiminem? - byłam ciekawa.

- Nie jest moim przyjacielem, po prostu znamy się od początku studniów - poprawił mnie.

- Byłam pewna, że przyjaźnicie się całą siódemką.

- Ja nie mam przyjaciół, cóż, ty jesteś wyjątkiem - odpowiedział zbierając się do wyjścia z pojazdu.

Nie mówiłam już nic więcej, gdy wysiadaliśmy. Nie wierzyłam w słowa Jungkooka odnośnie jego domowników. Dobrze wiedziałam, że każdy z nich miał go za przyjaciela, a on tylko próbował zachować swój niedostępny wizerunek i udawać, że oni go nie interesują.

Cały dom świecił czystością, gdy weszliśmy do środka. Nie było żadnych oznak tego, że odbywała się tutaj jakaś impreza. Zastanawiałam się tylko, gdzie znajdowała się ChaeRyun, skoro została w tym domu na noc. Miałam nadzieję, że miewa się dobrze i nic złego się nie wydarzyło podczas tej nocy.

Idąc w kierunku schodów mieliśmy okazję natknąć się na schodzącego na dół Jimina, który ubrany jedynie w spodnie dresowe przeczesywał swoje bujne włosy. Nie mogłam udawać, że nie odebrało mi nowy, widząc jak jego wyrzeźbiona klatka piersiowa wręcz błyszczała. Wyglądał niczym wycięty z magazynu, choć za pewne niedawno wstał. Grupa studencka miała to do siebie, że wszyscy byli tutaj idealni.

- Jungkook? YuJieun? - był zaskoczony naszym widokiem - co wy robicie tutaj razem?

- Mógłbyś chociaż coś na siebie włożyć - warknął niemiło Jungkook.

Widziałam po nim, że nie był zadowolony z faktu napotkania Jimina, zupełnie tak jakby chciał załatwić tutaj to co miał do zrobienia zostając zupełnie niezauważonym.

- Jestem u siebie - przypomniał mu - a ty nie wróciłeś na noc.

- Chyba mogę mieć własne życie - odrzekł - przyszedłem się tylko przebrać.

- Jasne, miło że przyprowadziłeś ze sobą YuJieun - spojrzał na mnie lekko się uśmiechając, na co odpowiedziałam mu tym samym.

- Wpadliśmy na siebie po drodze, poprosiła abym ją gdzieś podwiózł - powiedział z obojętność.

Miałam wrażenie, że przestaje oddychać pod wpływem jego słów. Nie mogłam uwierzyć, że nakłamał Jiminowi odnośnie tego, że spędził noc w moim pokoju akademickim jak i tego, że wybieramy się razem za zakupy i zrobił to wszystko w mojej obecności, zupełnie się tym nie przejmując. Chciałam, żeby okazało się to tylko głupim żartem.

- Jungkook, ale..

- Chodźmy już na górę, w końcu się spieszysz - przerwał mi, a na jego twarzy nie było żadnych oznak podenerwowania.

Patrzyłam na niego zaskoczonym i zawiedzionym wzorkiem, podczas gdy on nakazywał mi iść na górę. W tym momencie miałam jedynie ochotę po prostu stamtąd wyjść, ale szczędziłam sobie nerwów i potrzeby robienie awantury w obecności Jimina.

- Przyjdziecie jutro na imprezę? - zapytał czarnowłosy.

- Jestem pewien że YuJieun ma lepsze rzeczy do roboty, jeśli chodzi o mnie to się zastanowię - odpowiedział Jungkook.

Chciałam zrobić mu na złość i powiedzieć, że chętnie przyjdę, ale wciąż byłam urażona jego wcześniejszymi słowami, dlatego nie miałam nawet sił, aby się odezwać.

- Jesteś tutaj zawsze mile widziana YuJieun - zwrócił się do mnie Jimin, lecz byłam zdolna tylko się do niego uśmiechnąć.

- Tak, świetnie, na nas czas - Jungkook popchnął mnie lekko w kierunku schodów.

Darując sobie narazie jakąkolwiek kłótnie z nim grzecznie udałam się na górę. Szłam szybciej niż on, aby tylko nie iść blisko. Teraz byłam zła, zraniona oraz sfrustrowana tym, co powiedział Jiminowi i nie miałam zamiaru tego bagatelizować. Zatrzymałam się przy jego pokoju, czekając aż otworzyć drzwi, ponieważ wiedziałam że były zamknięte. Wyjął z kieszeni mały kluczyk i przekręcił go w zamku, a następnie przepuścił mnie pierwszą. Bez sprzeciwu weszłam do pomieszczenia i stanęłam na środku krzyżując swoje ręce. Chłopak zamknął za sobą drzwi, po czym na mnie spojrzał, a ja byłam pewna że widział w oczach moją złość.

- Co to miało być? Czemu nakłamałeś Jiminowi odnośnie tego, co się stało i co miało się stać? - zapytałam ostro.

- Chciałem oszczędzić nam pytań. Jimin bywa bardzo wścibski i ma tendencję do dopowiadania sobie - tłumaczył się.

- Dlatego najłatwiej było go okłamać? - prawie pisnęłam.

- Tak, tak było najłatwiej, zrobiłem to co musiałem - burknął.

- To co musiałeś? Myślałam, że się przyjaźnimy - zniżyłam ton.

- Właśnie, przyjaźnimy. Wyobraź sobie, co by pomyślał Jimin, gdybym mu powiedział że spędziłem noc z moją przyjaciółką.

- Mogłeś po prostu powiedzieć mu prawdę jak było, że się upiłeś i zostałeś u mnie na noc, żeby wytrzeźwieć - burzyłam się.

- Chyba nie znasz Jimina, dla niego nie liczą się fakty, a to co może z nimi zrobić. Wykorzystałby to przeciw mnie - oczerniał chłopaka.

- Jestem pewna, że przesadzasz, aż tak się mnie wstydzisz?

- YuJieun skończ! Nie będę po raz kolejny tłumaczył ci, że nie o to tutaj chodzi. Jimin to dupek, który lubi robić niepotrzebne sensacje. Zrobiłem to, ponieważ wiedziałem że gdyby to wyszło na jaw to twój chłopak mógłby się o tym dowiedzieć - przyznał stanowczym tonem.

Spuściłam wzrok, czując że się ośmieszyłam. Czułam sie głupio, że naskoczyłam na Jungkooka, a sama nie wzięłam pod uwagę swoich czynów. Oczywistym było, że przez to JungWoo mógł się dowiedzieć, że po raz kolejny coś przed nim zataiłam. Sama zaczęłam to kłamstwo, ale teraz miałam czelność oskarżać Jungkooka, że także brał w nim udział.

- Masz rację, wybacz, że na ciebie zaskoczyłam, ale poczułam się urażona - powiedziałam ze skruchą.

- Rozumiem, nie musisz przepraszać - pokręcił głową - mogło to zabrzmieć co najmniej źle, ale miałem na celu chronić twoje dobro.

- Teraz mam tego świadomość, powinnam bardziej ci zaufać - bawiłam się palcami.

- Powinnaś - zgodził się ze mną.

Podszedł do szafy, aby wyjąć z niej białą koszulkę, po czym zdjął swoją brudną bluzkę i rzucił ją na podłogę. Po raz kolejny nie mogłam nie skorzystać z okazji, aby mu się przyjrzeć. Uwielbiałam patrzeć jak czarne linie na jego skórze poruszają się z każdym jego ruchem. Wyglądał naprawdę idealnie, aż grzechem było nieustannie się w niego wpatrywać.

Nasunął na siebie czystą koszulkę i ponownie się do mnie odwrócił. Udałam, że wcześniej w ogóle nie zwracałam na niego uwagi, choć wiedziałam że moje czerwone policzki mnie zdradzały.

- Podoba mi się to, jak rumienisz się na mój widok - powiedział gładkim głosem, gdy szedł w moją stronę.

- W cale się nie rumienię - zaprzeczyłam, choć nie brzmiało to przekonująco.

- Powiedz to swoim czerwonym policzkom - dotknął jednego z nich i przejechał po nim palcem. Jego dotyk palił przyjemnie moją skórę.

- To wina tego, że zawsze musi być tutaj gorąco, częściej powinieneś tutaj wietrzyć - stałam przy swoim. On zaśmiał się lekko, nie spuszczając ze mnie swojego wzroku.

- To właśnie miałem na myśli, kiedy mówiłem że czasami bywasz urocza. To słodkie, że tak bardzo bronisz się przed tym, że coś do mnie czujesz - stwierdził przekonanym głosem. Jego pewność siebie bywała strasznie irytująca.

- Jungkook przestań - poprosiłam cicho - nie powinieneś mówić takich rzeczy, dobrze wiesz że ja i JungWoo mamy zamiar się pogodzić.

- Co z tego? To i tak nie zmieni faktu, że jest nas dwóch - odparł i odsunął się ode mnie.

- My się przyjaźnimy, a JungWoo to mój chłopak - zdrążyłam temat.

- To tylko kwestia czasu, kiedy zrozumiesz że twój związek z nim nie ma sensu - wzruszył ramionami.

- Myślałam, że już to wyjaśniliśmy. Nic do mnie nie czujesz, więc czemu wciąż próbujesz mówić mi co mam czuć?

- To, że mówię prawdę nie znaczy, że tobą kieruje, bądź do czegoś cię zmuszam - był taki przekonany do tego, co twierdził.

- Stawiasz mnie w niekomfortowej sytuacji.

- Ponieważ wiesz, że się nie mylę - uznał - to nic złego YuJieun, że nie możesz zaplanować tego, co czujesz.

- Skąd możesz wiedzieć, co czuję? Nie czytasz w moich myślach - skrzyżowałam ręce.

- To kolejna rzecz, którą o mnie nie wiesz. Mam dar czytania w myślach, więc pilnuj się - zażartował - a teraz chodźmy, nie możemy zostań tutaj cały dzień.

Otworzył drzwi i czekał, aż wyjdę jako pierwsza. Przewróciłam oczami na jego wcześniejsze słowa, po czym opuściłam pokój. Poczekałam, aż chłopak ponownie zamknie za sobą drzwi i wspólnie ruszyliśmy na dół. Mijając kuchnie minęliśmy także stającego w niej Jimina, który zajadał śniadanie.

- Miłej zabawy! - krzyknął za nami.

Jungkooka mruknął coś pod nosem i ignorując zaczepkę studenta wyszliśmy z domu. Widziałam, że był tą sytuacją bardzo poirytowany, a ja nie byłam pewna dlaczego aż tak się tym przejmuje, skoro zazwyczaj wszystko miał zupełnie gdzieś.

Wsiedliśmy do samochodu, aby chwilę później wyjechać spod domu i skierować się wprost do centrum handlowego, które znajdowało się parę minut drogi stąd.

- Zapomniałam zapytać Jimina o ChaeRyun - przypomniałam sobie.

- Mogę się założyć, że śpi w pokoju Hoseoka - stwierdził uśmiechając się pod nosem.

- Naprawdę tak sądzisz? - byłam tym lekko przerażona. Wizja śpiącej ChaeRyun wraz z Hoseokiem w jednym łóżku była dla mnie czymś nowym.

- Coś w tym dziwnego? - ściągnął brwi.

- Nie, ja tylko nie sądziłam że mogli zajść już tak daleko - wyznałam.

- My też już spaliśmy razem w jednym łóżku - powiedział patrząc na mnie. Nie musiał mi o tym przypominać, zwłaszcza że na samą myśl miałam dziwne uczucie w brzuchu.

- Racja - tylko tyle mogłam powiedzieć.

Resztę drogi pokonywaliśmy w zupełnej ciszy, ale była to przyjemna cisza. Patrzyłam na mijane budynki i samochody, a słońce pięknie świeciło, choć była już jesień. Jak na tę porę roku było dość ciepło, dlatego większość dziewczyn chodziła jeszcze w sukienkach czy spódniczkach, ja postanowiłam ubierać się już coraz grubiej.

- Zbliżamy się już do centrum - usłyszałam głos chłopaka, więc kiwnęłam głową.

Zajeżdżając na parking nie mieliśmy zbytniego problemu ze znalezieniem miejsca. Jungkook zaparkował najbliżej wejścia, za co byłam mu wdzięczna.

- Nie będziemy siedzieć tam zbyt długo, prawda? - zapytał z nadzieją.

- Nie chcę ci niczego obiecać - powiedziałam, na co chłopak jęknął wywołując tym u mnie śmiech.

Wysiadając z pojazdu zwróciłam uwagę na stojący naprzeciw nas samochód, który wydawał mi się być zupełnie znajomy. Miałam wrażenie, że widziałam go pod domem ojca Jungkooka, gdy u zostałam tam na noc. Nie miałam pojęcia do kogo należał, dlatego nie przejmował się tym, abym mówić o tym chłopakowi, więc po prostu ruszyłam do wejścia, a Jungkook tuż za mną.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top