Rozdział dwudziesty.
Zupełnie nie wyspana szłam w kierunku sali wykładowej, trzymając w ręce kubek mocnej kawy. Nie mogłam spać przez całą noc, ponieważ nadrabiałam materiał jaki ominął mnie wczoraj, ale głównie dlatego że wciąż myślałam o sprawie z JungWoo i Jungkookiem. Cały wczorajszy dzień, podczas imprezy urodzinowej MinHyuka chodziłam przybita i choć moi przyjaciele to dostrzegali starałam się udawać, że wszystko jest w porządku. Nie potrafiłam przestać powtarzać sobie, że zachowałam się potwornie wobec JungWoo, ale byłam też podła wobec wytatuowanego chłopaka, którego nie widziałam już ani razy, odkąd opuścił mój pokój. Chciałam wypruć sobie żyły, ponieważ do teraz nie wiedziałam którego z nich utraty bardziej żałowałam.
Weszłam równo z dzwonkiem do sali i zajęłam swoje stałe miejsce tuż obok mojego blondwłosego przyjaciela, który jak zwykle miał twarz wciśniętą w książkę.
- Dzień dobry - przywitał mnie z entuzjazmem.
- Dzień dobry - wymusiłam uśmiech.
- Jak się czujesz? Mam wrażenie, że nie spałaś całą noc - jego ton był zmartwiony.
- Ponieważ nie spałam, uczyłam się aż zadzwonił mój budzik informujący o tym, że powinnam szykować się na zajęcia - odpowiedziałam, a na końcu lekko jęknęłam.
- Miałaś nie uczyć się po nocach - skarcił mnie - po za tym twoje oceny są świetne.
- Wolałam wiedzieć o czym będziemy dzisiaj rozmawiać - powiedziałam - a obecność za wczoraj wygląda naprawdę źle wśród piątek.
- To studia, niektórzy nawet nie zauważają że Ciebie nie ma - zaśmiał się lekko.
Chciałam mu odpowiedź, ale do sali szybkim tempem wszedł wykładowca prosząc nas o ciszę. Wyglądał dzisiaj o wiele gorzej niż ja, co dało mi poczucie, że być może ten dzień w cale nie jest dla mnie najgorszy. Przynajmniej tak myślałam, dopóki tuż za nim, tym razem o wiele wolniej wszedł Jungkook. Nie widziałam go naprawdę długo, choć było to zaledwie wczoraj, ale miałam wrażenie że przez ten czas bardzo się zmienił.
Chciałam przestać na niego patrzeć, gdy zajmował swoje miejsce, ale coś nie pozwalało mi oderwać od niego wzroku. Był ubrany inaczej niż zazwyczaj, cóż w dalszym ciągu pokrywała go skóra, ale jego podkoszulek, który zawsze miał czarny odcień tym razem świecił czystą bielą, a swoje ciężkie buty, z którymi niemal się nie rozstawał zastąpiły czarne trampki. Kolczyk dalej tkwił w jego wardze, a grzywka była lekko zaczesana na boki, tak że mogłam ujrzeć jego błyszczące czoło. Był boski, zawsze takie jest, ale tym razem przeszedł samego siebie.
Odwróciłam wzrok, gdy tylko poczułam jak MinHyuk trąca mnie swoim ramieniem i wysyła pytające spojrzenie.
- Za każdym razem, gdy mamy wspólne zajęcia z Jungkookiem nieustannie na niego patrzysz - spostrzegł.
- Nie prawda, w cale tak nie robię - pokręciłam głową.
- Co się wydarzyło między nim, a Tobą gdy u nas zostałaś? - wypalił nagle.
Czułam jak coś ciśnie mnie w gardle, jednak przybrałam obojętny wyraz twarzy, udając że zapisuję coś w notesie. Nie mogłam się mu przyznać do tego, że podczas nocy w domu Pana Jeona ja i Jungkook robiliśmy nieprzyzwoite rzeczy w pokoju.
- Nic, co się miało wydarzyć? - wzruszyłam ramionami.
- Wiem jaki jest Jungkook i wiem, co lubi robić z dziewczynami - zaczął szeptem - po prostu nie chcę żeby Cię zranił, gdy będziesz jego następną.
- Następną? Nie wiem o czym mówisz?
Dobrze wiedziałam, że Jungkook posiadał wiele "koleżanek z bonusem", ale sam fakt że mogłabym być jego następną, powodował u mnie mdłości i jednocześnie piekielny ból w miejscu, w którym znajduje się serce.
- Chyba, że nie zamierzasz kłamać, że iż odkąd weszłaś mu w drogę, coś jest na rzeczy. Samo to, że wołał Cię będąc zupełnie pijany świadczy o tym, że on ewidentnie coś od Ciebie chce - miałam wrażenie, że próbuje mnie przed czymś ostrzec.
- Co masz niby na myśli? Że chce się ze mną jedynie przespać? - nie powinnam tego przyznawać, ale jego przypuszczenia bardzo mnie zdenerwowały.
- Nie chcę nikogo osądzać w góry, ale bądźmy ze sobą szczerzy. Jungkook mógłby mieć każdą w tej sali i jestem pewien, że już z nimi spał - odrzekł.
Ból w sercu stał się silniejszy, lecz dalej pozostałam przy swoim nie wzruszonym wyrazie twarzy. Sama broniłam się przed bólem, w końcu dobrze znałam prawdę na temat Jungkooka, więc to co mówił MinHyuk nie powinno mnie dziwić, ale jednak coś w środku potwornie mnie zakuło.
Przecież obiecałam sobie, że porozmawiam z JungWoo i wszystko z nim wyjaśnię. Zależy mi na nim, więc jak mogłam w ogóle myśleć o tym siedzącym rząd dalej chłopaku jak o kimś szczególnym. Jungkook był szczególny, ale z pewnością nie dla mnie.
- Nie interesuje mnie z kim sypia Jungkook, to jego sprawa, ale między nami nic nie ma i nigdy nie będzie - nie chciałam wypowiedzieć tego, jakbym żałowała, ale mogłam się założyć ze mój głos pod koniec znacznie się załamał.
- To dobrze, jesteś dla niego zbyt dobra, aby dać się złapać na jego sztuczki - powiedział, po czym wrócił do książki.
Gdyby tylko wiedział, jak bardzo się mylił co do mojej postawy, ale przecież sama go okłamywałam. Jego słowa były bolesne, ale niezmiernie prawdziwe. W końcu Jungkook nic do mnie czuł, do żadnej nigdy nie poczuł nic więcej jak sam pociąg fizyczny, więc jaką miałam szansę, że dla mnie otworzyłby swoje serce, skoro tak wiele nas różniło.
*
Kiedy wróciłam do pokoju po zajęciach, ChaeRyun jeszcze nie było, ponieważ jej zajęcia trwały o dwie godziny dłużej niż moje. Wyciągnęłam książki i zeszyty, żeby się pouczyć, ale ostatecznie postanowiłam zamiast tego zadzwonić do JungWoo. Jednak dość szybko przypomniałam sobie, że jest na mnie zły i z pewnością nie odbierze, więc odłożyłam telefon z powrotem na biurko.
Żałowałam, że nie chodził ze mną na ten sam Uniwersytet, dzięki temu wszystko byłoby prostsze i wygodniejsze. Moglibyśmy teraz razem się uczyć albo obejrzeć film. Wiedziałam jednak, że myślałam tak głównie dlatego, że zżerało mnie poczucie winy z powodu tego, co się stało. JungWoo jest taki słodki i nie zasługiwał na to, żeby go zdradzać. Miałam takie szczęście, że pojawił się w moim życiu. Wspierał mnie i znał lepiej niż ktokolwiek. Kiedy go poznałam zrozumiałam, że jest moją bratnią duszą. Od tamtego dnia byliśmy nierozłączni. Z upływem lat nasza przyjaźń przekształciła się w coś więcej - żadne z nas nigdy nie umawiało się z nikim innym.
Nastawiałam sobie budzik na drzemkę, aby choć trochę odespać nie przespaną noc. Wyciągnęłam notes, jeszcze raz sprawdzając, co mam do zrobienia, i doszłam do wniosku, że uda mi się w to wcisnąć dwadzieścia minut snu.
Gdy odłożyłam notes, spostrzegłam leżącą w rogu małą, białą kartkę. Natychmiast chwyciłam ją w dłoń i zrozumiałam że była od ChaeRyun.
"Hoseok zostawił u nas bluzę dzisiaj rano, Jungkook przyjdzie ją odebrać. Przepraszam, że Cię na to narażam, postarajcie się ze pozabijać. Uwielbiam Cię."
Czułam jak moje serce zabiło mocniej, na wieść że Jungkook tutaj przyjdzie. Nie byłam gotowa stanąć z nim twarzą w twarz, przecież miałam trzymać się od niego z daleka. Mogłam jedynie modlić się o to, że do tego czasu uda mi się przespać, albo że Jungkook jednak nie przyjdzie. Położyłam się więc do łóżka w ubraniach i przymknęłam oczy, czekając aż znurzy mnie sen.
Nie minęło nawet dziesięć minut, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to to, że ChaeRyun zapomniała klucza, więc wstałam i poszłam otworzyć jej półprzytomna.
Jednakże za drzwiami z dłońmi w kieszeniach spodni stał Jungkook. Nie był zadowolony na mój widok, a ja próbowałam pokazać mu, że jego wizyta również mnie nie cieszy.
- Przyszedłem tylko po bluzkę tego idioty - burknął pod nosem.
- Wisi na krześle - powiedziałam i wróciłam do łóżka, zostawiając mu otwarte drzwi, a on wszedł.
Byłam zaskoczona, że zawracał sobie głowę pukaniem. Zakryłam się kocem i zamknęłam oczy, próbując go ignorować. Nie było mowy nie, żebym zasnęła, wiedząc, że Jungkook jest w moim pokoju, ale wolałam udawać, niż zmierzać się z niezręczną, nieuprzejmą rozmową, która nas czekała. Starałam się nie zwracać uwagi na to jak wchodzi do pokoju i ściąga bluzę w krzesła, lecz po chwili włączył się mój budzik.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał niespodziewanie.
Przewróciłam oczami, chociaż wiedziałam, że nie mógł tego zobaczyć.
- Nie, ucięłam sobie dwudziestominutową drzemkę - wyjaśniłam mu, siadając na łóżku.
- Nastawiłaś budzik, żeby mieć pewność, że twoja drzemka potrwa tylko dwadzieścia minut? - upewnił się rozbawiony.
- Owszem. A co cię to obchodzi? Myślałam, że nie chcesz mieć już ze mną do czynienia - wzięłam książki i ułożyłam je schludnie według
harmonogramu zajęć, po czym położyłam na nich odpowiednie notatki z wykładów.
- Masz nerwicę natręctw albo coś? - zignorował to co powiedziałam, chcąc ewidentnie się ze mnie pośmiać.
- Nie, Jungkook. To, że ktoś lubi porządek, nie oznacza, że jest wariatem. Nie ma nic złego w dobrej organizacji - syknęłam, a on oczywiście tylko się zaśmiała.
Nie patrzyłam na niego, ale kątem oka dostrzegłam, że wstał z łóżka, a ja zaczęłam się modlić aby do mnie nie podchodził. Ku mojemu nieszczęściu stanął nade mną i wbił we mnie wzrok. Po chwili wziął moje notatki z literatury i zaczął z namaszczeniem obracać je w palcach, jakby patrzył na jakiś rzadki eksponat. W końcu poirytowana sięgnęłam po nie, ale on - przecież jest irytującym dupkiem - uniósł je wyżej. Musiałam wstać, żeby je odzyskać, lecz gdy tylko to zrobiłam, wyrzucił je w powietrze, a kartki opadały na ziemię, tworząc pomieszaną stertę.
Wydałam z siebie okrzyk zaskoczenie i jednocześnie oburzenia, a następnie spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.
- Pozbieraj to! - żądałam.
Wykrzywił usta w uśmieszku, kiwając głową na zgodę po czym zaczął zbierać moje notatki z historii i z nimi postąpił to samo, jak z tymi z literatury. Rzuciłam się, żeby je pozbierać, zanim by je nadepnął, a jego to tylko jeszcze bardziej bawiło.
- Jungkook, przestań! - krzyknęłam, gdy ponownie zrobił to z kolejnym stosem. Wściekła, wstałam i odpchnęłam go od swojego łóżka.
- Po co to robisz?! - znowu krzyknęłam - to niby twoja zemsta za wczoraj?!
Patrzyłam na niego totalnie zła, podczas gdy on zdobił się kpiącym uśmieszkiem.
- Zemsta? Po co miałbym się zemścić? - zapytał spokojnym tonem.
- Może masz do mnie jakiś żal o to co się stało, nie wiem! - wciąż krzyczałam.
- Mam mieć żal do Ciebie, że okłamałaś własnego chłopaka? Przecież wiesz, że prawda i tak wyjdzie na jaw - wzruszył ramionami.
- Czemu, aż tak Ci na tym zależy? - wymachiwałam rękami - nic do mnie czujesz, jestem dla Ciebie tylko zwykłą zabawką!
- Przestań się nad sobą, aż tak użalać, a tym bardziej zrzucać na mnie jakąś winę. W końcu to ty rzuciłaś się mi do łóżka, a później ukryłaś to przed chłopakiem - prychnął.
Był bezczelny mówiąc to w taki sposób. Nie mogłam powstrzymać złości jaka mną targała, gdy do niego podchodziłam.
- Jak możesz tak mówić?! - ponownie go popchnęłam - tylko mnie wykorzystałeś!
Miałam ochotę rzucić się na niego i zrobić mu niewyobrażalną krzywdę, ale było mnie stać tylko na to, aby go popchnąć. On widocznie mając dość mojego zachowania, chwycił mnie za nadgarstki i przycisnął plecami do ściany.
Jego twarz była kilka centymetrów od mojej, a ja nagle uświadomiłam sobie, że oddycham o wiele za ciężko. Chciałam krzyknąć, żeby mnie puścił, uwolnił, i zażądać, by poskładał moje notatki. Miałam ochotę go uderzyć i powiedzieć, żeby sobie poszedł, ale nie mogłam. Zamarłam pod ścianą, jego płonące ciemne oczy mnie hipnotyzowały.
- Jesteś taka nie do wytrzymania - warknął - tak niemiłosiernie mnie denerwujesz, że nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić.
To z jaką intensywnością wbijał we mnie wzrok sprawiało że dreszcz przeszedł mi po plecach. Jego ciepły, miętowy oddech opatulał moja twarz, a mi robiło się coraz goręcej.
- Jungkook, proszę - tylko tyle dałam radę z siebie wydusić.
Nie byłam pewna, czy błagałam go, żeby mnie puścił, czy może pocałował. Nadal ciężko oddychałam, a on również, jego pierś unosiła się wyraźnie. Sekundy wydały się godzinami, w końcu zdjął jedną dłoń z moich nadgarstków, ale ta druga była na tyle duża, żeby utrzymać oba. Przez chwilę miałam wrażenie, że mnie uderzy, jego dłoń przesunęła się jednak na mój policzek, a potem delikatnie założył moje włosy za ucho.
Mogłam przysiąc, że słyszałam jego puls, gdy przyciskał swoje wargi do moich. Pod moją skórą wybuchnął płomień, który tak bardzo chciałam uniknąć. Jednak za tym właśnie tęskniłam od ubiegłej nocy. Gdybym do końca życia mogła poczuć tylko jedną rzecz, właśnie to bym wybrała.
Nie pozwalałam sobie na myślenie o tym, dlaczego znów go całowałam ani jakie straszne rzeczy powie mi potem. Koncentrowałam się na sposobie, w jaki przyciskał mnie swoim ciałem do ściany, gdy puszczał moje nadgarstki, i na tym, że jego usta znów smakowały miętą.
Położył po chwili dłonie na tyłach moich ud i uniósł mnie do góry, a ja instynktownie oplotłam go nogami w pasie. Byłam zdumiona tym, że moje ciało wiedziało, jak na niego reagować. Zanurzyłam palce w jego gęste włosy i delikatnie
za nie pociągnęłam, gdy podchodził do mojego łóżka, nadal złączony ze mną ustami.
W mojej głowie rozbrzmiał głos rozsądku, przypominając mi, że to bardzo zły pomysł, ale go zagłuszyłam. Tym razem nie byłam w stanie tego przerwać. Ciągnęłam go mocniej za
włosy, aż usłyszałam jego jęk, który świadczył o tym, że mu się to podoba. To najgorętszy dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałam, i zrobię wszystko, żeby usłyszeć go znowu.
Jungkook usiadł na moim łóżku i posadził mnie sobie na kolanach. Wbijał długie palce w moją skórę, a ból był cudowny. Jak daleko się posunę? Zadawałam sobie to pytanie, ale nie znałam odpowiedzi.
Jego dłonie odnalazły krawędź mojej koszuli, więc pociągnął za nią i podniósł do góry. Nie mogłam uwierzyć, że mu na to pozwoliłam, ale nie chciałam, żeby przestawał. Przerwał nasz gorący pocałunek, żeby zdjąć mi koszulę przez głowę. Patrzył mi w oczy, potem na mój biust i znów przygryzł wargę.
- Jesteś taka seksowna, YuJieun - jęknął.
Idea świntuszenia nigdy do mnie nie przemawiała, ale z jakiegoś powodu słowa Jungkooka stały się najbardziej zmysłową rzeczą, jaką w życiu słyszałam. Nigdy nie kupowałam seksownej bielizny, ponieważ nikt, dosłownie nikt nigdy mnie w niej nie oglądał, ale teraz żałowałam, że nie miałam na sobie czegoś poza tym zwykłym czarnym stanikiem. Jungkook widział już pewnie każdy typ stanika, przypomniał mi irytujący głos w mojej głowie, aby wyrzucić go z myśli, zaczęłam kołysać się jeszcze mocniej, a on otoczył ramionami moje plecy i przyciągnął mnie do siebie, żeby nasze klatki piersiowe się zetknęły.
Niespodziewanie i zupełnie niechcianie ktoś szarpnął za klamkę, tak że zerwałam się z kolan Jungkooka i sięgnęłam po koszulkę wyrwana z transu, w którym przebywałam.
ChaeRyun weszła do środka i natychmiast się zatrzymała na nasz widok. Patrzyła na nas, starając się zrozumieć rozgrywającą się przed nią scenę, aż jej usta układają się w okrągłe „O".
Wiedziałam, że moje policzki były krwiście czerwone nie tylko ze wstydu, ale też dlatego, że Jungkook tak na mnie działał.
- Co przegapiłam, do cholery? - pisnęła wpatrując się w nas oboje.
- Nic co by Cię interesowało - odpowiedział chłopak i wstał z łóżka. Podszedł do drzwi, po drodze biorąc bluzkę Hoseok i nie oglądając się
za siebie, wyszedł z pokoju.
- Co to było, do cholery?! - zapytała mnie z
przerażeniem - Ty i Jungkook naprawdę kręcicie z sobą?
Odwróciłam się i zaczęłam przesuwać przedmioty na biurku, zostawiając ją w oczekiwaniu.
- Nie! Ależ skąd! Nie kręcimy z sobą - zaprzeczyłam - wiesz, że zależy mi na JungWoo.
- Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Myślałam, że się nienawidzicie. Wczoraj byłam pewna, że wolisz trzymać się do niego daleka - nie była zadowolona, zupełnie jak ja.
Usiadłam na jej łóżku i przeczesałam włosy palcami. W końcu ona także usiadła, czekając aż coś powiem.
- Wiem obiecałam sobie, że nigdy do tego nie wrócimy, ale on przyszedł tutaj dzisiaj
i zaczął mnie prowokować, tylko że nie w taki sposób - wskazałam gestem łóżko - rozrzucał moje rzeczy, więc go popchnęłam i jakimś cudem skończyliśmy na łóżku.
To wszystko brzmiało bardzo źle, kiedy o tym opowiadałam. Naprawdę zachowywałam się
jak nie ja, dokładnie tak jak mówił JungWoo Schowałam twarz w dłoniach, karcąc się za to, że ponownie mu to zrobiłam.
- Wow, to brzmi jak nie ty - stwierdziła.
- Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, przecież znasz mnie, wiesz że nie byłabym zdolna do takich rzeczy - próbowałam do bronić.
- Jungkook potrafi mieć zadziwiający wpływ na kobiety. Jest niezmiernie przystojny i zna się na rzeczy - nie mogłam uwierzyć, że chciała go tłumaczyć.
- Dokładnie, na kobiety - powtórzyłam - nigdy nie byłam pierwszą i zdecydowanie nie będą ostatnią. Jak mogę w ogóle myśleć w taki sposób?
- On nie robi tego dlatego, że jest wredny albo żeby wykorzystywać dziewczyny. Same się na niego rzucają, a on od samego początku daje im do zrozumienia, że nie chodzi na randki - powiedziałam kręcąc głową.
- Doskonale o tym wiem, nie musisz mi przypominać - burknęłam.
- Posłuchaj - do jej głosu wkradła się troska - Myślisz, że to wszystko to niezła zabawa, ale musisz widzieć też, że to może być dla ciebie
niebezpieczne. Jeśli nie jesteś pewna, że nigdy nie poczujesz do niego nic więcej, na twoim miejscu trzymałabym się od niego z daleka. Słyszałam o wiele dziewczynach, które się w nim zakochiwały, i nie były to ładny historie.
- Och, nic do niego nie czuję, możesz mi wierzyć. Nie wiem, co sobie myślałam - wybuchałam śmiechem w nadziei, że chociaż to brzmi szczerze, a ChaeRyun kiwnęła głową.
Sama chciałam wmówić sobie, że Jungkook nic dla mnie znaczy, ponieważ wiedziałam że tak będzie lepiej. Cokolwiek to jest, to co mnie do niego przyciąga i miesza w mojej głowie jest niebezpieczne i muszę zacząć się poważnie zastanawiać czy to wszystko jest tego warte.
~*~
Następnego dnia spotkałam się z MinHyukiem w kawiarni przed zajęciami, żeby porównać notatki z historii. Prawie godzinę zajęło mi poukładanie ich po wczorajszym wkurzającym wyczynie Jungkooka. Miałam ochotę opowiedzieć o tym
MinHyukowi, ale nie chciałam żeby źle o mnie myślał, zwłaszcza teraz, gdy wiedział o jego
mamie i tacie Jungkooka. MinHyuk musiał wiedzieć całą masę rzeczy o Jungkooku, a ja cały
czas musiałam sobie przypominać, żeby go o to nie pytać. Poza tym nie obchodziło mnie, co robił Jungkook.
Dzień mijał szybko i w końcu przyszedł czas na zajęcia z literatury, na które szłam w raz z moim przyjacielem. Gdy weszłam do sali i usiadłam na swoim miejscu, jak zwykle Jungkook przyszedł ostatni i zajął miejsce w trzecim rzędzie ale dzisiaj nawet na mnie nie patrzył.
- Dziś po raz ostatni będziemy rozmawiać o "Dumie i uprzedzeniu" - poinformował nas profesor - mam nadzieję, że wszystkim się podobało, a jako że przeczytaliście zakończenie, wydaje się właściwe, abyśmy dzisiejszą dyskusję poświęcili używanemu przez Austen chwytowi sugestii literackiej. Pozwólcie, że zapytam: czy jako
czytelnicy spodziewaliście się, że Elizabeth i Darcy na końcu będą razem?
Niektórzy zaczęli coś mruczeć, inni kartkować swoje egzemplarze książki, jakby to mogło dać im natychmiastową odpowiedź, ale tylko MinHyuk i ja podnieśliśmy dłonie.
- YuJieun - wywołał moje imię.
- Cóż, gdy po raz pierwszy czytałam powieść, do ostatniej strony w napięciu zastanawiałam się, czy będą razem. Nawet teraz, a czytałam książkę co najmniej dziesięć razy, czuję niepokój na początkowym etapie ich związku. Pan Darcy jest taki okrutny i mówi takie straszne rzeczy o Elizabeth i jej rodzinie, że nigdy nie wiem, czy
ona zdoła mu wybaczyć, a co dopiero go pokochać.
MinHyuk kiwnął głową, słysząc moją odpowiedź, a ja się uśmiecham.Lecz po chwili do moich uszu doszedł stłumiony śmiech chłopaka w trzecim rzędzie.
- Panie Jeon, chciałby pan coś dodać? - zapytał go profesor.
- Pewnie. Moim zdaniem to bzdura. Kobiety pragną tego, czego nie mogą mieć. Nieuprzejme zachowanie pana Darcy'ego to właśnie to, co pociąga Elizabeth, więc jest oczywiste, że na końcu będą razem - oświadczył Jungkook, po czym zaczyna skubać paznokcie, jakby w ogóle nie był zainteresowany rozmową.
- To nieprawda, że kobiety pragną tego, czego nie mogą mieć. Pan Darcy jest wobec niej niegrzeczny tylko dlatego, że jest zbyt dumny, by przyznać, że ją kocha. Gdy przestał się tak zachowywać, Elizabeth od razu dostrzegła jego miłość - wtrąciłam o wiele głośniej, niż zamierzałam.
Rozejrzałam się po sali i zauważyłam, że wszyscy patrzą się na mniei na Jungkooka, którzy wziął głęboki wdech.
- Nie wiem, z jakimi facetami normalnie się zadajesz, ale myślę, że gdyby ją kochał, nie byłby dla niej taki podły. Jedyny powód, dla którego w ogóle się jej oświadczył, był taki, że ona bezustannie się na niego rzucała - powiedział z emfazą. Moje serce zgubiła rytm. Teraz przynajmniej wiedziałam, co sobie naprawdę myślał.
- Nie rzucała się na niego! Wmanipulował ją w myślenie, że jest miły, a potem wykorzystał jej słabość! - krzyknęłam, a wtedy na sali naprawdę zapadła cisza. Jungkook zczerwieniał z gniewu, a ja pewnie nie wyglądałam lepiej.
- „Wmanipulował" ją? Daj spokój, to ona, to znaczy, tak ją nudziło jej własne nudne życie, że musiała poszukać rozrywek gdzie indziej i ewidentnie się na niego rzuciła! - odkrzyknął, zaciskając dłoń na krawędzi stolika.
- Cóż, może gdyby on nie bzykał panienek na prawo i lewo, zakończyłby to po pierwszym razie, zamiast zjawiać się w jej pokoju! - gdy tylko te słowa wypłynęły z moich ust, dotarło do mnie, że się zdemaskowaliśmy. Wokół siebie słyszałam śmiech i ciche okrzyki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top