Prolog

Cholera. To nie tak miało to wyglądać.
Wszystko miało potoczyć się inaczej.
Mieliśmy to wygrać. A nie klękać przed wrogiem.

Ledwo bitwa się zaczęła a doszło do finiszu.

Nie wiem co cię podkusiło Nezuko, ale zapewniam cię  popełniłaś ogromny błąd. Mogłaś zostać, nie wychylać się.
Wiem chciałaś mnie chronić ale to ty byłaś głównym celem, to ciebie szukał, nie mnie.

– Kibutsuji Muzan.

Zanim leki Shinobu i Pani Tamayo zaczeły działać, wszystko było za późno.

***

– Kibutsuji ! – krzyczę ile mam sił w gardle.

Byłem przepełniony gniewem, ich śmierć poszła na marne. Cały ten cholerny plan poszedł na marne.
A osoba, na której bezpieczeństwo zależało mi najbardziej została przechwycona.

Chciałem krzyczeć, płakać jednocześnie.
Ojcze... Matko... Zawiodłem was.

Tak cholernie was za to przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top