1.5 forgivness
− Luke, przestań się dąsać − powiedział w końcu Calum, wchodząc nieproszony do pokoju Luke'a.
Był dzień po tym całym "poznawaniu rodziców" i Luke ciągle marudził.
Luke westchnął, rzucając magazyn, który trzymał na twarzy w kierunku Caluma, naprawdę nie będąc w nastroju na kolejny półgodzinny wykład przepełniony napięciem. Był ostatnią osobą, od której Luke potrzebował wykładu.
− Luke − ostrzegł Calum, siadając na skraju łóżka i wzdychając.
Luke nie odpowiedział.
Może gdyby wystarczająco się nie ruszał, mógłby stać się niewidzialnym. Jak... kamuflaż, albo inne gówno.
− Luke, ja tylko próbuję...
− Proszę, po prostu przestań. Jesteś ostatnią osobą, od której chcę wykładu − zadrwił Luke, siadając i kładąc stopy na podłodze.
Calum wystrzelił w górę i okrążył łóżko, po czym położył dłoń na przedramieniu Luke'a, powstrzymując go od wstania.
− Tylko mnie wysłuchaj, Luke. Jestem twoim najlepszym przyjacielem − powiedział Calum zranionym głosem.
− Jesteś? Ponieważ nie widzę, żebyś się zgłaszał do zdezynfekowania mojego łóżka − burknął Luke sarkastycznie, strzepując rękę Caluma i wstając.
− Skończysz z tym? − jęknął Calum. − Nie jesteś wciąż poważnie o to zły, prawda?
− Zachowujesz się, jakby to było rok temu, Cal! − warknął Luke, stając się bardziej sfrustrowanym z każdą sekundą.
Luke kochał Caluma na śmierć, naprawdę, ale nie mógł za nic zrozumieć dlaczego starał się pomniejszyć swoją winę.
− Powiedziałem, że przepraszam! Ile razy mam to robić, zanim mi w końcu wybaczysz?! To był błąd, okej?! Rozumiem, że to był ogromny błąd i to trudne do wybaczenia, ale to jest to, co robią najlepsi przyjaciele. Wybaczają sobie wszystko, nieważne jak bardzo nie chcesz − burknął Calum, chwytając ramię Luke'a i obracając go w swoją stronę.
Luke zmarszczył brwi, po czym wyrwał ramię z uścisku Caluma i cofnął się o krok.
− Tak, najlepsi przyjaciele również nie śpią z przypadkowymi dziwkami w swoich łóżkach. Ale to tak dużo, prawda? − wysyczał przez zaciśnięte zęby.
− Delilah nie jest dziwką! Nie wciągaj jej w to − teraz Calum krzyczał.
Luke nie był zaskoczony tym, że mają głośną kłótnię i się tym nie przejmował, najwyraźniej Calum też. Luke otworzył usta, żeby krzyknąć w odpowiedzi, ale zamknął je.
− Okej − powiedział przerażająco spokojnym głosem.
− Potrzebowałem cię w ciągu tych wszystkich tygodni, Luke. Potrzebowałem mojego najlepszego przyjaciela, ale cię nie było. I wiem, że to moja wina, ale do cholery...
Luke westchnął, załamując ramiona.
− Masz rację − wymamrotał, ukrywając twarz w dłoniach. − Nie będę przepraszał za bycie złym, ale przeproszę za niewybaczenie ci wcześniej. Po prostu czułem się... zdradzony. Bezwartościowy.
Po słowach Luke'a zapanowała długa cisza, ale oboje wiedzieli, że wszystko sobie wybaczyli.
− Myślę, że jest ze mną w ciąży, Luke − powiedział Calum cicho.
− Co?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top