Rozdział trzynasty.

Wyszłam na zewnątrz i zasiadłam na pierwszej lepszej ławce przy pustym stole. Byłam w trakcie kończenia książki, którą kupiłam niedawno, więc poświęciłam ostatnie godziny na przeczytania jej do końca, zanim JungWoo zawita pod mój kampus.

Dziś wieczorem miało rozpocząć się ognisko z okazji 50-lecia i z tej okazji przyjeżdża. Miał pojawić się na nim cały Uniwersytet, ale i tak byłam świecie przekonana, że większość będzie bawić się na imprezie w domu grupy studenckiej, która miała swój początek już wczorajszej nocy. ChaeRyun pojechała na nią wraz z Hoseokiem, a ja nie miałam zamiaru jej zatrzymywać. Chociaż prosiłam ją, aby spędziła czas ze mną, ona bez przerwy namawiała mnie, żebym poszła na tę imprezę razem z nią. Za każdym razem odmawiałam, broniąc się przyjazdem JungWoo, ale prawda była taka, że nie chciałam widzieć Jungkooka, który z pewnością byłby w tym domu.

Od wczoraj nie rozmawiałam z nim ani razu, za to jak mnie potraktował. Jednak byłam głównie zła na siebie, ponieważ była w tym też moja wina. Wiedziałam, że Jungkookowi nie potrafi oprzeć się żadna dziewczyna, a ja przez swoją głupotę zaczęłam być jedną z nich. Nie mogłam pozwolić, aby sobie ze mną pogrywał, już wystarczająco fatalnie się czułam.

Zamknęłam książkę, gdy przeczytałam ostatnie zdanie. Ku uprzedzeń fabuła była naprawdę ciekawa i wciągnęła mnie przez swoją prawdziwość i charakter głównej bohaterki, która przyglądając się jej bliżej była podobna do mnie. Miałam już w planach zakupienie drugiej części książki, dlatego mając jeszcze trochę czasu postanowiłam wybrać się do księgarni.

Wstałam z ławki i odgarniając z czoła swoje włosy ruszyłam w kierunku wyjścia. Na moje nieszczęście dostrzegłam wychodzącego z kampusu Jungkooka, który szedł u boku z HyoYeon, a jego ręką bezwładnie spoczywała na jej ramionach. Poczułam jak robi mi się nie dobrze, widząc jak uśmiecha się do niego, podczas gdy on kroczył dumnie wciąż ja obejmując. Wyglądali jak najpiękniejsza i najpopularniejsza para na Uniwersytecie, co w pewnym sensie było faktem. Mimo iż każdy wiedział, że nie łączy ich nic szczególnego, szeptali za ich plecami, wychwalając to w jaki sposób do siebie pasują.

Zastanawiałam się, co tutaj robili, skoro już dawno powinni leżeć w domu grupy studenckiej na dywanie zmęczeni po szalonej nocy. Ale ich zadowolone twarze udowadniały, że nie spędzili całej nocy na zabawie, cóż przynajmniej nie takiej na imprezie, ale z pewnością świetnie się bawili w pokoju akademickim.

Przewróciłam na to oczami, po czym spuściłam głowę i starając się nie zostać przez nich zauważoną skierowałam się do bramy. W myślach liczyłam kroki, znacznie przyśpieszając. Mogłam sobie tylko wyobrazić jak głupio musiałam wyglądać, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Chciałam tylko stąd zniknąć.

- YuJieun, zgubiłaś szkło kontaktowe? - usłyszałam piskliwy głos HyoYeon, która dostrzegła mnie z daleka.

Przeklnęłam w myślach na siebie za włożenie jaskrawej sukienki, która ewidentnie musiała być powodem tego iż mnie zauważyli. Byłam zaskoczona, że się do mnie odezwała skoro kilka dni temu wylała na mnie wódkę podczas naszej wymiany zdań. Jednak odetchnęłam głęboko i odwróciłam się do nich.

- Nie, miałam zamiar iść właśnie do księgarni - odpowiedziałam z lekką irytacją w głosie.

Starałam się nie zwracać uwagi na stojącego u jej boku Jungkooka, który patrzył na mnie intensywnie, jakby próbował odnaleźć moje najdalsze myśli. Czułam się niekomfortowo, gdy pożerał mnie wzrokiem, zwłaszcza że w mojej głowie zaczęły pojawiać się wspomnienia wspólnie spędzonego czasu nad jeziorem, aż do jego okrutnego zachowania wobec mnie w samochodzie.

- No tak, a gdzie miałabyś iść - zaśmiała się sztucznie, wywołując tym u mnie tylko mdłości - Czemu nie przyszłaś na imprezę? Mówiąc szczerze, oczekiwałam Cię.

- Nie miałam potrzeby, aby na nią przyjść, miałam lepsze rzeczy do roboty - powiedziałam.

- Co takiego? Nauka? - parsknęła śmiechem.

- Przebywałam z chłopakiem - skłamałam, lecz działałam wbrew własnej woli.

- Z chłopakiem? Cóż, mogłaś go przyprowadzić na imprezę, było by dość ciekawie - uśmiechnęła się zadziornie.

- Woleliśmy inaczej spędzić noc - skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Ah tak? - W jej oczach zabłysły iskry - w takim razie nie nudziliście się.

- Oczywiście, było naprawdę cudownie - powiedziałam z udawanym zadowoloniem.

Wysłała mi tylko zaskoczony uśmiech, podczas gdy ja patrzyłam kątem oka na Jungkooka, który wzdrygnął się pod wpływem moich słów i natychmiast zabrał ze mnie swój wzrok, aby móc patrzeć w zupełnie innych kierunkach. Widziałam jak zaciska szczękę i prycha bezgłośnie pod nosem, a ja czułam satysfakcję.

Miałam pojęcia, że Jungkook nie przepadał na JungWoo za jego styl bycia. Uważał go za nudną osobę, przy której się nudzę. Nie chciałam wykorzystywać jego niechęci do niego przeciwko niemu, ale zmusił mnie do tego, żebym jednak to zrobiła i czułam się z tym wyśmienicie.

- W takim razie, dzisiaj obydwoje musicie przyjść - zaproponowała, chociaż w jej oczach widziałam tylko tego, że szuka w tym korzyści dla siebie.

- Będę skłonna odmówić, wolimy przyjść ma ognisko z okazji 50-lecia.

- To wydarzenie z roku na rok jest coraz bardziej do kitu, a moglibyście naprawdę dobrze się zabawić, jeśli wiesz o czym mówię - mrugnęła do mnie, ale ja tylko zmarszczyłam brwi.

- Wątpię, abyśmy dobrze się tam czuli, jakoś nie mogę się przekonać do tego, co tam się wyprawia - przyznałam szczerze.

- Ponieważ nie potrafisz się rozluźnić, a zabawa to również sztuka. Gdybyś choć trochę dała się ponieść ciału, czułabyś się tam jak w domu - machnęła rękami.

- To nie jest miejsce dla mnie, bycie królową parkietu pozostawię Tobie - wymusiłam uśmiech.

- Nie każę Ci zdobywać parkietu, to funkcja której nikt nie jest w stanie mi odebrać - zaśmiała się - jednakże nalegam na wasze przyjście.

- Jestem zaszczycona, że o nas pomyślałaś ale ponownie powtórzę, iż muszę zrezygnować z tej propozycji.

- Jak chcesz, nie będę marnować czasu na przekonywanie Ciebie, skoro wolisz zanudzać się na śmierć podczas ogniska - prychnęła, po czym chwyciła Jungkooka pod ramię.

Poczułam jak skręca mnie od środka, widząc jak jego ręką opada na jej ramiona, a on uśmiecha się pod nosem, patrząc wprost na mnie. Używał mojej własnej taktyki, aby wyprowadzić mnie z równowagi, ale ja nie miałam zamiaru się mu poddać. Nie tym razem.

- Dziękuję za twoją łaskę - również prychnęłam - bawcie się dobrze, muszę już iść.

- Tak, z pewnością będziemy dobrze się bawić - cmoknęła go w policzek, na co przywróciłam oczami i odeszłam nie chcą tego komentować.

Spotkanie tej dwójki tylko popsuło mój humor, a najbardziej zdenerwowało mnie to, że Jungkook musiał akurat stanąć za mojej drodze u boku z HyoYeon. Wiem, że łączy ich dość specyficzna znajomość, ale za każdym razem gdy mam z nimi do czynienia robi mi się słabo. To w jaki sposób próbowali ze mną pogrywać było warte pogratulowania. Doskonale wiedzieli jak ze sobą współgrać, co świadczyło o tym jak bardzo są siebie warci.

Opuściłam teren Uniwersytetu i neutralnym krokiem szłam w kierunku księgarni, która znajdowała się kilka minut drogi piechotą. Cieszyło mnie to, że miałam do niej tak bliski dostęp, gdzie nie brakowało żadnej książki. Powinnam chodzić tam o wiele częściej, ponieważ ma świetne warunki do nauki, lepsze niż nasza biblioteka.

Uradowałam się, gdy okazało się że księgarnia jest czynna. Ze względu na to, że była sobota obawiałam się, że może być zamknięte, ale zawsze otwierali ją nawet w weekendy, więc weszłam do środka. Podobało mi się wnętrze, które spełniało moje książkowe fantazje, dlatego od razu poczułam się tutaj, jak w swoim własnym świecie.

Szybko uwinęłam się ze znalezieniem drugiej części książki i ruszyłam do kasy, aby za nią zapłacić. Kolejnym plusem tej księgarni były ceny, które jak na mój budżet były idealne. Chociaż nie musiałam się martwić o pieniądze, ponieważ zyskałam duży spadek po śmierci moich rodziców, zawsze oszczędzałam do ostatniego grosza. Nie lubiłam zbytnio wydawać pieniędzy, skoro tak naprawdę nie należały do mnie, nawet jeśli zostały zapisane na moją osobę.

Gdy książka wylądowała w mojej ręce wraz z paragonem, opuściłam sklep z uśmiechem na twarzy. Teraz mogłam wrócić do akademika i przyszykować się na przyjazd JungWoo, który miał pojawić się za niespełna dwie godziny. Ognisko zaczynało się dopiero wieczorem, ale postanowiliśmy, że zjawi się on wcześniej, abyśmy mogli spędzić trochę czasu sam na sam, co bardzo mnie cieszyło.

Usłyszałam jak pewien samochód zatrzymuje się z piskiem opon tuż obok mnie, jednak głośny dźwięk klaksonu wprawił mnie w reakcję podskoczenia. Załapałam się za klatkę piersiową, a czarny samochód, którego kierowca nabawił mnie strachu ponownie zatrąbił. Spojrzałam jak szyba obniża się, a chwilę później dostrzec mogłam uśmiechniętą twarz Jimina.

- Naprawdę mnie wystraszyłeś - powiedziałam do niego i odetchnęłam.

- Wybacz, zobaczyłem Cię z daleka i nie mogłem się nie zatrzymać - posłał mi szeroki uśmiech - skąd wracasz?

- Z księgarni, byłam kupić książę - machnęłam podręcznikiem w powietrzu.

- Może Cię podwieźć? - zaproponował, nie interesując się zbytnio nowiną o książce.

- Uniwersytet znajduje się za rogiem, więc pójdę piechotą - odmówiłam miło.

- Na pewno? Mam wolne miejsce z przodu - nalegał, nie zmywając z siebie uśmiechu.

- To przekonujące, ale podziękuję, po za tym słońce aż kusi żeby zrezygnować z samochodu - powiedziałam przez lekki śmiech.

- Gdyby nie, że robię dzisiaj za kierowcę mógłbym się z Tobą zgodzić - westchnął lekko - Jungkook prosił, abym zabrał go i HyoYeon, ponieważ swój samochód zostawił pod domem.

Zacisnęłam mocniej dłoń na książce, którą trzymałam. Miałam wrażenie, że organizm zżera mnie wewnątrz, wiedząc że Jungkook rzeczywiście spędził noc u HyoYeon. Na samą myśl o tym, co mogli robić wspólnie w pokoju miałam ochotę zwrócić śniadanie.

- Niech zgadnę, dzisiaj też planujecie imprezę? - próbowałam udawać niewzruszoną.

- Punkt dla Ciebie, wpadniesz? - w jego oczach widziałam nadzieję.

- Nie tym razem, dzisiaj jest ognisko z okazji 50-lecia.

- Słyszałem, ale tak samo jak w zeszłym roku nie mam zamiaru przyjść. Takie wydarzenia są nudne - parsknął i machnął na to ręką.

- Otóż nie mogę się z Tobą zgodzić, jestem pewna że będzie dość ciekawie, gdy przyjdą Ci wszyscy ludzie - mówiłam zachęcająco.

- Uwierz mi, ale nikt nie przyjdzie - pokręcił głową - nikt nie zrezygnuje z imprezy u nas na rzecz takiego szajsu. Powinnaś przyjść, będziesz się o wiele lepiej się bawić.

- Dziękuję za zaproszenie, ale odmówiłam już HyoYeon i w tym przypadku również - nie dawałam się przekonać.

- Skoro tak, ale gdybyś jednak zmieniła zdanie to śmiało wpadaj. ChaeRyun było przykro, że wczoraj nie  przyszłaś - powiedział, jakby myślał że wzmianka o mojej przyjaciółce jakkolwiek mnie przekona.

- Jestem pewna, że dzięki towarzystwie Hoseoka, szybko o mnie zapomniała - powiedziałam żartem, chociaż mogłam się założyć, że w tym przypadku miałam rację.

- Czy tylko ja ma wrażenie, że między nimi powstaje coś dziwnego? - śmiał się.

- Przypadli sobie do gustu - przytaknęłam.

- Nie chciałbym psuć nikomu wizji, ale powinnaś uważać. Hoseok i może jest bardziej "normalny" niż my, ale ostatnią rzeczą z jaką mógłbym go kojarzyć to związek - powiedział ostrzegawczo.

- Jestem pewna, że ChaeRyun wie co robi - zmyłam jego obawy, chociaż nie brzmiałam przekonująco.

- Miejmy nadzieję, nie chcemy mieć jej na sumieniu - mruknął, a jego telefon wydobył z siebie dźwięk.

Wyjął go szybko, aby odczytać wiadomość, która do niego przyszła. Czytając treść przewrócił oczami i wystukał coś na klawiaturze.

- Będę musiał jechać, Jungkook się nie cierpliwi, a to zwiastuje prawdziwą burzę - westchnął, jednak starał się zabrzmieć zabawnie, choć wiedział że przy mnie nie musiał udawać.

- Do zobaczenia - dodał radośnie, na co odpowiedziałam mu tym samym.

Patrzyłam później jak odjeżdża, aby zniknąć za rogiem z prędkością światła. Nie wyobrażałam sobie, że miałam teraz wrócić na teren Uniwersytetu i ponownie spotkać Jungkooka wraz z HyoYeon.

Chociaż w tym momencie bardziej martwiłam się o to, co przekazał mi Jimin odnośnie tworzącej się relacji pomiędzy ChaeRyun, a Hoseokiem. Jeśli rzeczywiście jest coś, przez co powinnam zacząć się obawiać wciąż czułam się bezradna. Nie znałam za dobrze tego wytatuowanego chłopaka, który zwrócił w głowie mojej przyjaciółki, więc jak mogłam go oceniać i tym bardziej chcieć ich rozdzielić. Nawet jeśli moim zadaniem jest chronić ChaeRyun, każdy urodził się po to, aby uczyć się na własnych błędach.

*

Szary samochód JungWoo zajechał na parking, gdy poprawiałam swoją sukienkę. Specjalnej ubrałam tę, w której według niego wyglądam najlepiej, aby w ten sposób sprawić mu przyjemność. Zrezygnowałam z wysokich butów na rzecz zwykłych tenisówek, ponieważ w nich czułam się najlepiej. Na szczęście dzisiejsza pogoda była wręcz idealna.

Chłopak wysiadł z pojazdu, ubrany w letni sweterek, spodnie z khaki i tomsy, co w połączeniu wyglądało dość uroczo. Na mój widok rozpromienił swoją twarz i tuż po tym gdy zamknął samochód, podszedł do mnie i mocno uściskał.

- Tęskniłem za Tobą, wyglądasz bardzo ładnie - powiedział i obdarzył mój policzek lekkim całusem.

- Dziękuję, ja również za Tobą tęskniłam - zarumieniłam się.

- Cieszę się, że mogłem przyjechać, zapowiada się ciekawe wydarzenie - był podekscytowany.

- Ma być pełno atrakcji, jestem pewna że będziemy się świetnie bawić - zaklaskałam w dłonie.

- W takim razie, idziemy?

- Mamy jeszcze ponad dwie godziny, ale MinHyuk zaproponował abyśmy dołączyli do niego i ChoMing - powiedziałam.

- Kim jest ChoMing? - zaskoczył się.

- Drugą połówką MinHyuka, jeszcze jej nie poznałam ale jest bardzo urocza.

- Cóż, chętnie ją poznam - wzruszył ramionami.

- Więc chodźmy - złapałam go za rękę i obydwoje ruszyliśmy na boisko, gdzie wszystko miało mieć swój początek.

Para stała przy jednym z foodtracków i kupowała podwójne lody, a ja wskazałam na nich pokazując JungWoo w jakim kierunku musimy iść. MinHyuk natychmiast dostrzegł nas machając zawzięcie, na co posłałam mu uśmiech i ciągnąć JungWoo za sobą przyśpieszyłam kroku.

- Kupujemy lody, macie ochotę? - zapytał, gdy tylko do nich doszliśmy.

- Pewnie, dzisiaj jest bardzo gorąco - przystałam, patrząc na JungWoo, który również się zgodził.

- Ty pewnie jesteś ChoMing - zwróciłam się do dziewczyny, która nieśmiało jadła swojego loda - MinHyuk dużo mi o Tobie odpowiadał.

- Naprawdę? - zarumieniła się mocno, przez co nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

- Och tak, nie mógł przestać mówić - zażartowałam sobie z chłopaka, na co ten tylko wysłał mi zirytowane spojrzenie.

ChoMing spuściła wzrok, a jej twarz przybrała kolor lodów truskawkowych, które miała. Była naprawdę urocza. Miała lekko pofalowane włosy, podchodzące pod jasny blond. Jej ciemne oczy świeciły na bladej cerze, którą zdobiły piegi. To wszystko pięknie kontrastowało z prawie czerwonymi ustami i białą sukienką jaką miała na sobie. Była stworzona dla MinHyuka.

- Wspomniałem niewiele - burknął chłopak.

- Nie wstydź się, przecież to słodkie - poklepałam go po ramieniu, a ChoMing zaśmiała się lekko zakrywając usta dłonią. Już zdążyłam ją polubić, chociaż była taka nieśmiała.

- Zjedz lepiej swoje lody - podał mi mój ulubiony smak, który zdążył wydobyć od JungWoo, a ja podziękowałam mu uśmiechem.

- Co mamy w planach robić, aż do wieczora? - zapytałam po chwili.

- Wszystko otwierają dopiero za kilka godzin, do tego czasu możemy pójść tylko na spacer - odpowiedział.

- Niedaleko jest otwarte muzeum, do którego jest wstęp wolny akurat dzisiaj, mogliśmy do niego pójść - rzuciłam propozycję.

- To fajny pomysł, słyszałem że jest naprawdę świetne - powiedział z entuzjazmem.

- Dobrze, więc ruszajmy - odezwał się JungWoo.

Chwycił moją dłoń i wspólnie ruszyliśmy za parą przed nami. Do muzeum mieliśmy kilkanaście minut drogi, więc nie śpieszyliśmy się, skoro ognisko miało rozpocząć się dopiero za dwie godziny.

*

Wielki płomień rozbłysnął pod wpływem wrzuconego do niego drewna, przez co nie mogłam opanować zdumienia patrząc jak sięga on aż do nieba. Na dworze było już ciemno, a gwiazdy świeciły jaśniej niż zazwyczaj. Siedziałam u boku z JungWoo przy ognisku pijąc napój, który niedawno kupiłam. MinHyuk opowiadał nam kolejny żart dzisiejszego wieczoru, a ja miałam wrażenie że ChoMing była jedyną osobą, która była zbyt przyzwyczajona do dziwnego humoru chłopaka, aby śmiać się bardziej niż teraz.

Było idealnie, chociaż tak jak przepowiadał Jimin nie przyszło więcej niż kilkadziesiąt osób, a nauczyciele wyszli ma samym początku. Pomimo tej małej liczby, bawiłam się świetnie w towarzystwie JungWoo, MinHyuka i ChoMing. Cieszyłam się, że mogłam spędzić z JungWoo więcej czasu od bardzo dawna, a gdzieś w środku czułam że byłam mu to winna.

- Dobrze, naprawdę boli mnie brzuch - powiedział MinHyuk, łapiąc się za przeponę i próbując powstrzymać śmiech.

- Tryskasz humorem jak nigdy dotąd - zauważyłam, rzucając w niego papierkiem po rurce.

- Dzisiaj jest naprawdę miło - objął dłoń ChoMing, na co ta mocno się uśmiechnęła.

- Może pójdziemy po jakieś picie, bierze mnie pragnienie? - zapytał jej, a ona kiwnęła tylko głową.

- Za chwilę wrócimy, nie odchodzcie - powiedział rozkazująco.

- Nigdzie się nie ruszamy - zapewniłam go, po czym odeszli trzymając się za ręce.

- Zdecydowanie dzisiejsza noc jest wspomniała - powiedział JungWoo patrząc na mnie.

- Również tak uważam, chciałabym, żeby już zawsze tak było - przyznałam z nutką smutku.

- Nie byłem na to gotowy, gdy opuszczaliśmy liceum - potrząsnął głową.

- Na co?

- Na tę odległość między nami. Przez moment zaczęłam się obawiać, że to spowoduje iż to co nas łączy zacznie wygasać, co pchnie Cię w ramiona innego - wyznał, na końcu lekko się śmiejąc a ja czułam jak los daje mi mentalnego policzka - ale będąc tutaj z Tobą, wiem że kocham Cię bardziej.

Pogładził mój policzek i objął mnie swoimi ramionami. Miałam ochotę wbić sobie leżący nieopodal widelec, słysząc jak jego słowa rozbrzmiewały w mojej głowie. Nie mogłam opisać tego jak czułam się, gdy myślałam o tym wszystkim co wydarzyło się między mną, a Jungkookiem. Nawet jeśli kochałam JungWoo, wiedziałam że byłam winna, ale nie miałam odwagi, aby przyznać się do porażki.

- Odległość nie zmieni tego, co jest między nami - powiedziałam cicho, dławiąc się swoją nieczystością.

- Oczywiście, jesteśmy dla siebie stworzeni - pocałował czubek mojej głowy i spojrzał w moje oczy.

- Zostań u mnie na noc - wypaliłam.

- Na noc? - podniósł brwi - nie wiem czy to dobry pomysł.

- Proszę, nie chcę żebyś dzisiaj wracał - nalegałam.

- To nie zgodne z regulaminem, jeśli dowiedzą się że zostałem na noc wyrzucą Cię - wciąż był przeciwny.

- Jest weekend, więc mamy wolną rękę, nikt się nie dowie.

- Od kiedy się tak zachowujesz? - zapytał przez lekki śmiech - mam wrażenie, że ten miesiąc zmienił Cię aż nad to.

- Nie prawda, po prostu brakuje mi Ciebie - załapałam go za dłoń, uśmiechając się przekonująco.

Milczał przez chwilę, prowadząc ze sobą wewnętrzną walkę, a ja starałam się przekonać go moim proszącymi oczami.

- Nie potrafię Ci odmówić - poddał się i puknął mnie w nos. Przytuliłam go z radości, choć trwało to zaledwie kilka sekund i ponownie spojrzałam w jego oczy.

Powód, dla którego zaproponowałam mu, aby został ze mną na noc był oczywisty. Chciałam jego bliskości, by móc czuć że jest przy mnie. Chciałam mu coś wynagrodzić, coś na co nie zasłużył i za co powinnam smażyć się w piekle.

Odwróciłam wzrok, gdy głośna i ciężka metalowa muzyka doszła do moich uszu, zagłuszając radiową melodię. W ułamku sekundy poczułam jak serce wyskakuje mi z piersi, wzrokiem dostrzegając jak grupa wytatuowanych ludzi na czele z Jungkookiem kroczy w naszym kierunku. Jeden z nich trzymał duży głośnik, z którego leciała charakterystyczna dla niech muzyka, a reszta niosła skrzynki pełne piwa. Nie było słowa, którym można było określić moje zaskoczenie, jakie wywołał ich widok. Wyczuwałam kłopoty, których nawet nie mógł się spodziewać siedzący obok mnie chłopak.

- Kto oni są do cholery? - zapytał nagle, patrząc na nich spod grymasu niezadowolenia.

- Koszmarem dzisiejszej nocy - odpowiedziałam szczerze, dalej wlepiając w nich wzrok.

- Co masz na myśli? - lekko się przeraził.

Nie odpowiedziałam mu, patrzyłam jak Jungkook uśmiecha się pod nosem tak jak potrafi tylko najprawdziwszy diabeł, przez co przeszedł mnie dreszcz. Kroczył pewnym siebie krokiem u boku z HyoYeon, której wyraz twarzy zwiastował nadejście burzy, na którą nikt nie jest przygotowany. Robiło mi się słabo, gdy trzymałam JungWoo za rękę, mając utkwiony wzrok w Jungkooka, którego przybycie równało się z piekłem. Widząc ich zbliżających się do nas z całym imprezowym ekwipunkiem, już wiedziałam że przyszli, aby pokazać wszystkim co to znaczy prawdziwa zabawa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top