Rozdział trzeci.
Piękna dziewczyna zaprzestała całowania chłopaka z tatuażami i przeniosła swój wzrok na mnie, podczas gdy ja stałam z szeroko otwartymi oczami, a moja twarz przybrała czerwony kolor. Wiedziałam, że są parą, ale nie sądziłam, że akurat ja będę musiała nakryć ich na intymnych igraszkach w pokoju.
- Bardzo przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś tutaj może być, szukałam tylko jakiegoś pustego pokoju- zaczęłam nerwowo się tłumaczyć, ale dziewczyna wydała z siebie tylko cichy śmiech, wówczas Jungkook leżał z obojętną miną, jakby w ogóle nie był poruszony tym, że ktoś go nakrył.
- Nie gorączkuj się tak, tutaj niestety spokoju nie zastasz, więc szukaj dalej - powiedziała, ponownie całując chłopaka w szyję, przez co odwróciłam wzrok - albo możesz się przyłączyć.
- Przyłączyć? - zapytałam zaskoczona, a ona kiwnęła głową. Wiedziałam, że się ze mnie naśmiewa, zdradzał to jej wyraz twarzy i Jungkook, który próbował powstrzymać śmiech.
Zarumieniłam się jednak, powodując tym, że dziewczyna w końcu wybuchła śmiechem. Takie tematy nie były dla mnie czymś naturalnym, w porównaniu z nimi, skoro nawet teraz potrafią dotykać się przy mnie, zupełnie się nie przejmując, że jestem im obca.
- Taka cnotka jak ty, chyba nigdy nie była pieprzona przez mężczyznę - powiedziała, kpiąc ze mnie, a Jungkook zagryzł dolną wargę.
- Słucham? - popatrzyłam na nią z niedowierzaniem, że śmiała powiedzieć coś takiego. Tak, jestem dziewicą, ale ona nie miała prawa tak do mnie mówić.
- Przecież słyszałaś - zaśmiała się - to nie robi żadnego problemu, Jungkook chętnie pokaże Ci co to jest prawdziwy seks.
Spojrzałam na chłopaka, który uśmiechnął się do mnie, ukazując rząd białych zębów. Nie wierzyłam, że mogła ona zaproponować mi coś tak osobistego, zaczęłam rozumieć, że wśród takich ludzi nie ma czegoś takiego wierność i oddanie.
Nie mogłam tutaj dłużej siedzieć, powietrze w pokoju zaczynało się zagęszczać, a ja traciłam dech w piersiach. Patrzyli na mnie wyczekująco, a ich oczy śmiały się ze mnie, gdyż w nich byłam po prostu żałosna.
W końcu wybiegłam z pokoju, nawet nie zastanawiając się czy zamknęłam za sobą drzwi, to nie był już mój problem. Biegłam mijając ludzi, którzy stali w kolejce do łazienki lub po prostu byli tutaj, ponieważ na dole nie było miejsca. Pokonałam schody, aby móc opuścić ten dom i zaczerpnąć świeżego powietrza, a najlepiej uciec stąd i wrócić do akademika.
Wpadłam na kogoś, gdy miałam właśnie wyjść przez drzwi. Podniosłam swój wzrok i ujrzałam wysokiego chłopaka o czarnych włosach i tutuażach na szyi.
- Uważaj jak chodzisz - powiedział chłopak, a ja nie mogłam rozpoznać czy jest zły czy po prostu sobie że mnie żartuje.
- Przepraszam, ja chciałam tylko stąd wyjść - wyjaśniłam z trudem łapiąc oddech, ponieważ powietrza było coraz mniej.
- Jasne, ale tutaj jest masa ludzi, musisz bardziej uważać - uśmiechał się do mnie, ale nie mogłam skupić na nim swojej uwagi. Wciąż miałam przed oczami obraz, który zastałam w pokoju i słowa jakie wypowiedziała do mnie ta dziewczyna.
- Nie wyglądasz za dobrze, na pewno wszystko w porządku? - zapytał nachylając się nade mną, przez co mogłam ujrzeć jego ciemne oczy.
- Tak, potrzebuję tylko trochę powietrza, przez tłum nie da się tutaj oddychać - wymamrotałam, delikatnie podnosząc kąciki ust.
- Możesz wyjść na patio, co prawda jest tam parę osób, ale będziesz miała powietrze - pokazał na wyjście, a ja kiwnęłam głową i wymijając go wyszłam na zewnątrz.
Chłodne powietrze dopadło mój układ oddechowy, a ja w końcu mogłam normalnie myśleć. Pomimo obecności kilkorgu ludzi znalazłam miejsce na patio w samym rogu. Oparłam się rękami o barierkę i spokojnie wciągnęłam powietrze. Niczego nie żałowałam tak bardzo, jak jak tego że zgodziłam się przyjść na tę imprezę. Nie znosiłam tłumu pijanych ludzi, głośnej muzyki i takich osób jak Jungkook i ta bezwstydna dziewczyna, a gdyby tego było mało ChaeRyun zniknęła gdzieś i nawet nie ma zamiaru wrócić do akademika.
Musiałam stąd uciec, miałam tego dość, więc wyjęłam telefon z kieszeni spodni i wykręciłam numer do JungWoo. Zignorowałam fakt, że jestem na imprezie, a godzina była późna i z pewnością będzie na mnie za to zły, w tym momencie chciałam aby przyjechał i po prostu zabrał mnie z tego piekła.
Chłopak odebrał zaledwie po kilku sygnałach, a ja byłam wdzięczna, że w tej sytuacji mnie nie zawiódł, nigdy mnie zawodził.
- YuJieun, czemu dzwonisz do mnie o tak później porze? - jego głos był zaspany, ale nie powstrzymało mnie to, aby wyznać mu prawdę.
- Przepraszam, ale tylko do Ciebie mogłam zadzwonić. Jestem na jakieś cholernej imprezie i nie mam jak wrócić do akademika - jęknęłam, prawie zalewając się łzami.
- Na imprezie? Co ty robisz na imprezie, przecież to niebezpieczne - wiedziałam, że taka będzie jego reakcja i nie dziwiło mnie to, w końcu miał rację.
- ChaeRyun bardzo chciała pójść, a ja nie chciałam puszczać ją samą. To był błąd, tutaj jest okropnie, czy mógłbyś po mnie przyjechać? - powiedziałam błagalnym głosem.
- Pewnie, tylko podaj mi adres - zgodził się. Dziękowałam mu w myślach, za to że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji.
Jednak w zaledwie sekundę doszło do mnie, że totalnie nie miałam pojęcia na jakiej ulicy się znajdowałam, gdyż nie spytałem o to ChaeRyun. Podeszłam do stojącego obok chłopaka, który był już zupełnie pijany, ale spytałam go o nazwę ulicy i numer domu. Na szczęście podał mi wszystko, a ja mogłam przekazać to JungWoo.
- To na drugim końcu miasta, ale postaram się być jak najszybciej. Nie ruszaj się nigdzie, żeby nic Ci się stało - słyszałam jak pośpiesznie wstaje z łóżka.
Przystałam na jego rozkaz i rozłączyłam się, chowając później telefon do kieszeni. Liczyłam, że JungWoo pośpieszy się, choć miał przed sobą długą podróż. Byłam na siebie zła, że musiałam go martwić, ale nie sądziłam że tak potoczy się cała sytuacja. Jeszcze bardziej byłam zła na ChaeRyun, ponieważ to ona mnie tutaj przeprowadziła, a teraz wystawiła mnie, aby się bawić.
Spojrzałam przed siebie, gdzie mogłam być świadkiem kłótni między dwoma, pijanymi chłopakami. Byli za daleko, abym mogła usłyszeć powód ich kłótni, ale nie interesowało mnie to, nawet wtedy gdy zaczęli się bić. Na trawniku jest pełnoludzi z plastikowymi kubkami w dłoniach. Niektórzy tańczą. To zdecydowanie nie
moja bajka.
Po jakimś czasie wpatrywania się przed siebie, poczułam ciężką dłoń na ramieniu, więc odwróciłam się, aby zobaczyć chłopaka, na którego wpadłam dość niedawno.
- Przyniosłem Ci wodę, na pewno chce Ci się pić - powiedział miło i podał mi kubek, który natychmiast od niego wzięłam.
- Dzięki, umieram z pragnienia - przyznałam i popiłam napój.
- Nigdy wcześniej nie widziałem Cię w tym domu - oparł się łokciami o barierkę, a ja mogłam mu się przyjrzeć. Był nieziemsko przystojny.
- Jestem tutaj po raz pierwszy i mam nadzieję, że ostatni - potrząsnęłam głową, aby stracić włosy z twarzy. Chłopak lekko się zaśmiał.
- Nigdy nie byłaś na imprezie? - przejrzał mnie.
- Nigdy i teraz widzę, że słusznie, tutaj dzieją się chore rzeczy - stwierdziłam z lekkim przerażeniem.
- Po prostu ludzie się bawią, odreagowują przeróżne rzeczy, które miały miejsce w ich życiu - próbował ich tłumaczyć, ale nie musiał, nie zmieni mojego zdania na ten temat.
- Wszyscy tutaj pojawią się, aby pić i robić dziwne rzeczy w pokojach. Nie rozumiem tego, można lepiej, mądrzej spędzać całe noce - skwitowałam, ponownie wywołując u chłopaka śmiech.
- Jesteś zabawa - powiedział, chociaż nie próbowałam być zabawna. Wiedziałam, że mam rację, a on tego nie rozumiał, ponieważ lubił tryb życia jaki prowadzi.
- Zresztą nieistotne, mój chłopak zaraz po mnie przyjedzie i będę mogła w końcu stąd odejść - westchnęłam głośno.
- Twój chłopak? - spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Kiwnęłam tylko głową, nie wchodząc w dalszą dyskusję, ale chłopak nie zamierzał kończyć.
- Cóż, z czasem się przyzwyczaisz. Na naszym Uniwersytecie takie imprezy to tradycja - podniósł się do prostej pozycji, więc mogłam podziwiać jak jego mięśnie poruszają się pod białym podkoszulkiem jaki miał na sobie.
- Nie mam zamiaru pojawić się tutaj po raz kolejny, to wszystko nie jest moją bajką, nie pasuję tutaj - przyznałam bez sprzeciwu.
- Tutaj nie ma znaczenia czy pasujesz czy nie, przychodzisz, tańczysz, pijesz i po prostu się bawisz - wzruszył ramionami.
- W tym właśnie problem, nie piję alkoholu i nie znoszę takiej muzyki. Wolę książki i naukę, w tym jestem najlepsza - również wzruszyłam ramionami, znowu biorąc łyka wody.
- To nudne, cały czas tylko się uczyć, od czasu do czasu człowiek potrzebuje się rozerwać - krytykował mnie.
- Mi to nie jest ani trochę potrzebne, dobrze czuje się między książkami, wokół mając tylko ciszę.
- Jesteś na studiach, czemu z tego nie skorzystasz? - wciąż mnie nie rozumiał.
- Korzystam, ale na swój własny sposób - stwierdziłam, po czym wyrzuciłam pusty kubek do znajdującego się z tyłu śmietnika.
- Rozumiem, czasami mam dość tej ciągłej rutyny. Imprezy odbywają się tutaj w każdy weekend, przychodzą ludzie, których nawet nie znam, a alkohol zaczyna mi się przejadać - powiedział. Byłam zaskoczona jego słowami, ponieważ nie wygląda na osobę, która nie lubi tego jak żyje.
- Więc dlaczego, wciąż robicie te imprezy?
- Przyzwyczajenie, ludzie lubią tutaj przychodzić, świetnie się bawią i my także, ale zaczyna mnie to nudzić - przyznał. Chciałam mu na to odpowiedź, ale dostrzegłam jak srebrny samochód JungWoo zajeżdża pod dom.
- Muszę już iść - powiedziałam, zaczynając odchodzić, ale chłopak mnie zatrzymał.
- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, gdybyś chciała mnie znaleźć to jestem Jimin - przedstawił się, a ja tylko się uśmiechnęłam. Nie miałam powodu, aby go szukać, ale nie chciałam być nie miła.
Minęłam stojącego w drzwiach Jungkooka, który pojawił się znienacka i ruszyłam w kierunku samochodu, nie zwracając już więcej uwagi, na to co się tutaj dzieje.
Podbiegłam do samochodu i wsiadłam, a w środku czekał już zmartwiony JungWoo.
- Co tutaj się wyprawia, przecież to wygląda jak zebranie jakieś sekty! - powiedział przejeżdżając wzrokiem dokoła. Przesadzał, ale rozumiałam go.
- Po prostu stąd jedźmy - zapięłam pas, i chwilę później mogłam w końcu odjechać z tego przeklętego miejsca.
- Powiesz mi, co robiłaś w takim miejscu? - zapytał, nie dając mi odetchnąć.
- Mówiłam Ci, ChaeRyun chciała tutaj przyjść - przyznałam.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś? - był urażony, i miałam tego świadomość.
- Nie chciałam Cię martwić, tak samo jak nie chciałam tutaj przychodzić. Proszę, nie mówmy już o tym, chcę tylko wrócić do akademika - popatrzyłam na niego proszącym wzrokiem, a on tylko kiwnął głową, już nic nie mówiąc.
Opuściłam głowę na oparcie fotela i zamknęłam oczy, gdyż dopadło mnie zmęczenie. Zegar wskazywał prawie pierwszą w nocy, a ja zastanawiałam się tylko czy ChaeRyun nic się nie stanie podczas tej imprezy. Mogła bezpiecznie wrócić ze mną, ale wolała zostać, więc nie miałam zamiaru jej zatrzymywać, w końcu była już dorosła.
~*~
Dochodziło popołudnie, więc w końcu zwlekłam się z łóżka, aby doprowadzić się do porządku. Zasnęłam, gdy tylko znalazłam się w pokoju i spałam nieprzerwanie, ignorując każdy budzik jaki próbował mnie zbudzić. Byłam wyczerpana po wczorajszej nocy i bolała mnie głowa, chociaż wypiłam tylko jeden kubek tego ohydnego piwa.
ChaeRyun nie wróciła do akademika, a ja byłam pewna że spędziła całą noc w domu grupy studenckiej i tam również spała. Liczyłam, że pojawi się jeszcze dzisiaj na kampusie i nie zostanie tam kolejną noc. Jutro zaczynały się zajęcia, a ona nie mogła ich przegapić, przecież nie znosiła nieobecności.
Po tym jak wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i ubrałam się w zwykłe spodnie i białą koszulkę, miałam wciąż dużo czasu dla siebie. Opadłam na łóżko i chwyciłam laptopa, ponieważ postanowiłam obejrzeć film. Wtem drzwi od pokoju otworzyły się, a do pokoju chwiejnym krokiem weszła ChaeRyun, pierwsze co kładąc się do swojego łóżka.
- W końcu wróciłaś - powiedziałam skupiając się na szukaniu filmu.
- Tak, jakiś chłopak mnie odwiózł, przesadziłam z alkoholem - mruczała niezrozumiale, ale słyszałam co mówiła.
- Mówiłam Ci, abyś wróciła ze mną, teraz masz za swoje - nie byłam miła, ale sama była sobie winna. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała, zrobiła to tylko po to, aby przypodobać się ludziom z Uniwersytetu.
- Przepraszam YuJieun, chciałam w końcu się zabawić, było całkiem fajnie - widziałam jak uśmiecha się pod nosem, na co przewróciłam oczami. Odechciało mi się oglądać film, teraz wolałam po prostu stąd wyjść.
- Pójdę się przejść, cały pokój nasiąkł zapachem alkoholu - powiedziałam wkładając czarny sweterek. ChaeRyun mruknęła tylko pod nosem, a ja wyszłam z pokoju.
Byłam na nią zła, niemiłosiernie, ale wiedziałam jaka jest. Zależało jej na zdaniu innych, ale nie powinna być taka lekkomyślna, przecież coś mogło jej się stać. Wiem, że zostawiłam ją samą w tym domu, ale nie mogłam dłużej tam wytrzymać, a ona nie chciała ze mną iść.
Uniwersytet był prawie pusty, ponieważ większość spędzała czas w domu grupy studenckiej. Brało mnie poirytowanie, gdy myślałam o tych wszystkich ludziach, którzy leżą rozłożeni po całym domu, aby wieczorem znowu rozpocząć imprezę.
*
Zaszłam do znajdującej się nieopodal Uniwersytetu knajpki. Wiedziałam, że często przychodząc tutaj ludzie, zwłaszcza z mojego akademika, ale nie sądziłam że i tak kogoś spotkam.
Zrobiłam się głodna, więc podeszłam do kasy, aby zamówić sobie frytki i hamburgera. Za ladą stała młoda kobieta o pięknym uśmiechu, który przyjęła moje zamówienie i obiecała że zaniesie je do mojego stolika. Podziękowałam miło i postanowiłam znaleźć jakieś miejsce, najlepiej w rogu sali. Na szczęścia ujrzałam wolny stolik, który znajdował z dala od siedzących ludzi, więc natychmiast tam ruszyłam.
- Hej ty, pamiętam Cię - usłyszałam kobiecy głos, więc zatrzymałam się, ponieważ z pewnością był on skierowany do mnie.
Przy stoliku siedziała dziewczyna z imprezy, a tuż obok niej Jungkook, który na mój widok odwrócił wzrok. Po drugiej stronie siedział Hoseok wraz z blond włosym chłopakiem. Pamiętam, że byłam w jego drużynie, gdy graliśmy z tę głupią grę z piwem i piłeczką, to on namówił mnie do wypicia alkoholu. Nie wiedziałam, z jakiego powodu się do mnie odezwali, ale nie wróżyło to niczego dobrego.
- To ty wtedy weszłaś do pokoju - powiedziała czarnowłosa, uśmiechając się kpiąco. Zarumieniłam się, na wspomnienie tego zdarzenia.
- Tak i naprawdę bardzo przepraszam - zawstydziłam się, a dziewczyna prychnęła śmiechem. Dość często się ze mnie śmiała.
- Mówisz to jakbyś nigdy tego nie robiła, a przecież ludzie robią to cały czas - przyznała bez żadnego skrępowania, a ja tylko spojrzałam na nią zaskoczonym wzrokiem. Była taka bezwstydna.
- To oczywiste, że nigdy się nie pieprzyła, wystarczy na nią spojrzeć, z pewnością nawet się nie całowała - odezwał się Jungkook z pogardą, a cała grupa wybuchła śmiechem, prócz Hoseoka, któremu nie było do śmiechu.
- Co ty możesz wiedzieć, co? Nawet nie mnie znasz - warknęłam patrząc na niego groźnym wzrokiem. Zazwyczaj ignorowałam tego typu przemoc słowną, ale ten chłopak miał w sobie coś, co wyprowadziło mnie z równowagi.
- Nie muszę Cię znać, aby wiedzieć jaka z Ciebie cnotka. Tylko osoba, która nigdy nie miała styczności intymnej z płcią przeciwną, potrafi sto razy przeprosić za to, że weszła komuś do pokoju, gdy był w trakcie, zamiast po prostu to olać - dogryzał mi, chociaż zupełnie inaczej odbierał rzeczywistość niż ja.
- To, że nie sypiam z kimś niezależnie od tego, gdzie się znajduję, nie robi ze mnie cnotki! - coraz bardziej miałam dość jego bezczelnego zachowania.
- Więc, chcesz przyznać że nie jesteś dziewicą? - podniósł brwi do góry, a ja od razu zamknęłam buzię. Nie miał prawa mnie o to pytać na oczach tych wszystkich ludzi, którzy mieli ogromną tendencję do śmiała się z innych.
- To nie jest twoja sprawa czy jestem nią czy nie, za kogo ty się uważasz, zadając mi tak osobiste pytanie - skrzyżowałam ręce na piersiach, starając się ukryć zażenowanie.
- To jedna z najbardziej naturalnych ludzkich rzeczy, czego tak bardzo się wstydzisz, że będę miał rację? - zaśmiał się lekko. Miałam ochotę rzucić mu w twarz leżące przed nim frytki, ale w przeciwieństwie do niego, ja miałam maniery.
- Dobra, widzę, że jeszcze moment a trzeba będzie wzywać policję - odezwał się Hoseok, aby trochę ostudzić atmosferę. Dziękowałam mu w myślach, że postanowił zapobiec rozrostowi sytuacji. Był zupełnie inny niż reszta, owszem miał tatuaże, ale wydawał się być naprawdę miły i szczerze go polubiłam.
- Daj spokój robiło się ciekawie, pozwólmy im skończyć, jestem ciekawa efektu końcowego - powiedziała dziewczyna, biorąc do buzi jedną furtkę. Nie lubiłam jej.
- Straciłem ochotę na kontynuowanie tej rozmowy - przyznał Jungkook.
- Ja również, lepiej będzie jak już pójdę - burknęłam, widząc jak kelnerka idzie z moim zamówieniem.
- Dzisiaj jest impreza, wpadniesz? Będzie super - zapytała czarnowłosa.
- Nie dziękuję, mam inne plany - odpowiedziałam i odeszłam, aby poprosić o zapakowanie mojego jedzenia. Nie miałam zamiaru tutaj zostać i znosić ich docinki.
Kelnerka chętnie zapakowała jedzenie, więc mogłam w końcu opuścić knajpkę. Nie patrzyłam na siedzącą parę metrów ode mnie grupkę, która z pewnością wlepiała we mnie swoje oczy.
W drzwiach minęłam dwójkę chłopaków, dostrzegłam że również mieli masę tatuaży, a już wiedziałam że przyszli do Jungkooka i jego paczki.
- YuJieun? - podniosłam wzrok, a moim oczom ukazał się Jimin.
- Hej, właśnie miałam już iść do akademika - uśmiechnęłam się. Mimo iż przyjaźnił się z Jungkookiem, był dla mnie całkiem miły, zupełnie jak Hoseok.
- Wczoraj tak szybko wyszłaś, że nie mieliśmy czasu porozmawiać dłużej - także się uśmiechnął.
- Nie miałam ochoty siedzieć na tej imprezie, to po prostu nie dla mnie - przyznałam.
- Och, rozumiem. Przyjdziesz dzisiaj na imprezę? - gdzieś w środku czułam, że mnie o to zapyta, choć wolałam tego uniknąć.
- Nie, muszę kupić parę rzeczy na zajęcia, brakuje mi kilku zeszytów - skłamałam, lecz naprawdę potrzebowałam dokupić zeszyty, ale nie chciałam robić tego dzisiaj.
- Okej, gdybyś jednak zmieniła zdanie, to drzwi są zawsze otwarte.
- Jasne, będę pamiętam - powiedziałam i nie czekając, aż doda coś jeszcze, wyszłam stamtąd, aby wrócić do akademika.
Nie chciałam już dzisiaj nigdzie wychodzić, wolałam uniknąć kolejnych niespodziewanych i niechętnych spotkań z tymi ludźmi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top