Rozdział dwunasty.
W zupełnej ciszy pokonywaliśmy drogę samochodem w kierunku kampusu. Na dworze zaczynało zachodzić już słońce, co zwiastowało że dzień dobiega końca. Spędziliśmy nad jeziorem jeszcze bitą godzinę, głównie na sprzeczkach, aż w końcu Jungkook postanowił już wracać.
Od naszej dość intymnej sytuacji na brzegu jeziora żadne z nas nie wspomniało o tym choć na moment. Byliśmy zbyt zajęci ciągłym przekomarzaniem się, aby do tego wracać. Na samo wspomnienie czuję dziwne i drażniące uczucie między udami i mam wrażenie, że nie daje mi ono spokoju od dłuższego czasu.
Myśląc o tym, mam ochotę także wypruć sobie żyły, że dopuściłam do takiej sytuacji, chociaż mam chłopaka. Jestem pewna, że JungWoo nie byłby zadowolony wiedząc jak ohydnie się zachowałam, skoro ja sama byłam na sobie wściekła. Jednak siedzący obok mnie wytatuowany chłopak w skórzanej kurtce sprawia, że z jakiegoś powodu nie potrafię się mu oprzeć. Zupełnie tak jakby znalazł guzik do mojego mózgu oraz ciała, przez co może sterować dosłownie wszystkim, co we mnie najgorsze.
Wolałabym zrzucić na niego całą winę, za to co zrobiliśmy nad jeziorem, ale nie mogłam pozbyć się poczucia, że tego chciałam. Lecz gdybym wtedy w pokoju akademickim nie zgodziła się z nim pojechać, teraz nie miałabym wyrzutów sumienia.
Czy postąpiłabym inaczej, gdybym wiedziała, co mnie czeka? Nie jestem pewna.
- Czemu wciąż milczysz odkąd wyjechaliśmy? - odezwał się chłopak, na co oderwałam swój wzrok od szyby aby na niego spojrzeć.
- Myślę - odpowiedziałam prosto.
- Co zaprząta Ci głowę? O czym myślisz? - pytał lekko się uśmiechając.
- O niczym szczególnym - wzruszyłam ramionami, przecież nie mogłam przyznać się do prawdy.
- Daj spokój, widzę jak czerwienisz się na twarzy. Myślisz o tym, co wydarzyło się nad jeziorem? - musiał się ze mnie śmiać.
- Nie mam pojecia o czym mówisz - prychnęłam pod nosem, chcąc aby nie rozpoczynał tego tematu.
- Doskonale wiesz o czym mówię, YuJieun - powiedział kładąc dłoń na jednym z moich ud, przez ścisnęłam je ze sobą.
- Nie uważasz, że postąpiliśmy źle? - zapytałam jąkając się pod wpływem jego dotyku.
- Dlaczego źle? Oboje wiemy, że nie stało się to bez powodu, chciałaś tego nawet jeśli teraz będziesz się sprzeciwiać - szczerzył się, będąc z siebie wyjątkowo dumny.
- Działałam brew własnej woli, czasami nie wiem co się ze mną dzieję - przyznałam mocno wzdychając.
- Podoba Ci się to, co z Tobą robię. Każda z was tego pragnie, przyznasz mi rację? - powiedział zadziornie.
Miałam wrażenie, że wychwala się na skalę swoich możliwości, przez co poczułam się jak jedna z jego dziewczyn do łóżka.
- Nie przyznam Ci racji - zaprzeczyłam natychmiast - to co się wydarzyło, było czymś czego nie jestem w stanie wytłumaczyć, ale wiem że chcę o tym zapomnieć. Kocham JungWoo i nie mogę uwierzyć, że byłam zdolna mu to zrobić.
Uśmiech, który zdobił jego twarz zszedł w ułamku sekundy, aby zamienić się w grymas niezadowolenia, gdy wypowiadałam to imię. Widziałam jak zaciska swoją szczękę i porusza nią nerwowo.
- Wasze uczucie, które tak opisujesz nie jest w cale takie szczere. Byłem pierwszym i jak narazie jedynym chłopakiem, który sprawił że poczułaś się naprawdę dobrze, prawda? - spojrzał na mnie.
Patrzyłam przed siebie, próbując ułożyć sobie w głowie odpowiedź na to pytanie. Nie chciałam go usatysfakcjonować twierdząc, że doprowadza mnie do stanu totalnej euforii, ale nie miałam prawa także temu zaprzeczyć. W żaden sposób nie umiałam zrozumieć, co się ze mną działo za każdym razem gdy tylko na mnie patrzył. Nie przepadałam za nim, miałam chłopaka przy którym byłam szczęśliwa, jednak nie czułam się przy nim tak jak przy Jungkooku, nawet jeśli w ogóle się nie lubimy.
- Jesteś młodą kobietą YuJieun, co oznacza że masz też potrzeby - kontynuował.
- Nie wiesz nic o tym, czego potrzebuję - wydusiłam w końcu.
- Oczywiście, że wiem. Chcesz być dotykaną - przejechał dłonią po moim idzie - chcesz, żeby mężczyźni postrzegali Cię jako kobietę, a nie zwykłą nastolatkę. Chcesz czuć się seksowna, jak każda z was.
- Czemu mi to mówisz? - zmusiłam się, aby na niego spojrzeć.
- Próbuję przemówić Ci, że w cale nie jesteś szczęśliwa - odpowiedział.
- Dlaczego? Co to zmieni? - potrząsnęłam głową.
- Nic - wzruszył ramionami.
- Więc po co to robisz?
- Bo widzę jak na Ciebie działam - wyznał i posłał mi lekki uśmiech.
Naszła mnie ochota na wyśmianie go, słysząc jego pewność co do siebie, ale w tym momencie czułam jak wbija mnie w ziemię.
- Otóż jesteś w błędzie - burknęłam - JungWoo sprawia, że czuję się kochana.
- Sprawia, że się nudzisz i to tak, że zaczęłaś szukać wrażeń u innego - parsknął.
- Nie wasz się tak mówić! Od samego początku pogrywasz sobie ze mną, wykorzystując mój brak doświadczenia - warknęłam oburzona.
- Nie zmienisz tego, że po prostu Cię pociągam - jego wzrok utkwił na mnie, a ja chciałam wydrapać mu oczy. Czemu musiał być taki okrutny?
- Próbujesz się w ten sposób dowartościować, mówiąc takie rzeczy? - zaśmiałam się pod nosem.
- Jasne, że nie. Stwierdzam fakty, którym nie możesz zaprzeczyć - powiedział, dalej wyglądając jakby cała ta sytuacja dawała mu niezmierną zabawę.
Opadłam na fotel krzyżując ręce na piersiach. Byłam poirytowana jego zachowaniem w stosunku do mnie, ale byłam zmuszona także przyznać mu rację. Pomimo tego jak okropnie to wszystko wygląda i brzmi, naprawdę dobrze bawiłam się w jego towarzystwie. Miałam poczucie, że być może ten chłopak w cale nie jest taki zły, nawet jeśli czasem zgrywa zadufanego w sobie dupka.
Zauważyłam jak zajeżdżamy na parking przed kampusem, więc mogłam się rozluźnić. Czułam na sobie te prawie dwie godziny jazdy i silnie potrzebowałam opuścić samochód, aby rozprostować nogi po podróży.
Jungkook zgasił silnik i odwrócił się w moją stroną, podczas gdy ja szykowałam się do wyjścia.
- Powiem szczerze, że dzisiejszy dzień nie był taki zły jak podejrzewałem - powiedział, gdy miałam właśnie chwycić za klamkę.
- Myślałeś, że w moim towarzystwie nie będziesz wystarczająco dobrze się bawić? - zmrużyłam powieki, a on lekko się zaśmiał.
- Nie to miałem na myśli, wiesz jak wiele nas różni, byłem pewny że będziemy więcej się kłócić - wyjaśnił - ale jednak, było naprawdę w porządku.
- Tak, było całkiem miło - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz, że przez tę mokrą koszulkę prześwituje Ci biust? - zapytał próbując się powstrzymać, aby ponownie na niego nie spojrzeć.
- Ah, Jungkook! - krzyknęła z oburzeniem zasłaniając ręką swoją klatkę.
- Żartowałem - śmiał się - czemu zawsze jesteś taka wstydliwa? To takie okropne uczucie.
- Co? Dlaczego? - zamrugałam.
- Bo jesteś taka niewinna i nie masz pojęcia jak strasznie mnie to pociąga - wyznał i przybliżył się do mnie, aby założyć kosmyk moich włosów za ucho.
Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami, widząc jak błądzi wzrokiem po mojej twarzy. Po raz kolejny jak miał to w zwyczaju zagryzł swoją dolną wargę, chowając kolczyk za językiem. Jest przez to jednak bardziej pociągający. Ma w sobie coś, sprawia, że nie mogę oderwać wzroku od jego twarzy.
- Chodź tutaj do mnie - powiedział gestem pokazując, abym usiadła na jego kolanach.
Jak pod wpływem zaklęcia ruszyłam się z miejsca i przechodząc przez skrzynię biegów zasiadłam na nim, obejmując go rękami wokół szyi. Był tak blisko mnie, że mogłam widzieć jak jego źrenice powiększają się i błyszczą wprost w moje. W końcu wbiłam się w jego wargi, łącząc nas w pocałunku. Chłopak niemalże natychmiast go pogłębił kładąc dłonie na moich plecach. Nie mogłam powstrzymać ognia, który czułam za każdym razem, lecz tym razem stał się on moją nieodłączną częścią.
Ruchy naszych warg były zbyt zgrane ze sobą, aby mogło być realne. Ale działo się tak instynktownie, że nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło brakować mi powietrza. Jungkook poczuł, że tracę dostęp do tlenu i z odczuwalną niechęcią odsunął się ode mnie na niewielką odległość.
- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę jesteś dziewicą - mruknął, nie odrywając się od moich oczu.
- Z jakiego powodu? - zapytałam, zawstydzając się.
- Gdy mnie całujesz, mam wrażenie jakby chciał móc czuć tylko twoje wargi - odpowiedział półszeptem.
Otworzyłam lekko usta na te słowa. Postrzegałam go jako bezdusznego człowieka, ale czasami potrafił on ukazać tę stronę o której nikt nie ma pojęcia. Tę stronę, którą lubiłam o wiele bardziej.
Gdy miałam coś powiedzieć, mój telefon wydobył z siebie dźwięk informując o tym, że ktoś do mnie dzwoni. Pośpiesznie wyjęłam go z kieszeni swetra, a na ekranie ujrzałam numer JungWoo. Poczułam jak moje serce zatrzymuje się na chwilę z bólem, który wręcz mnie zabijał. Siedziałam na kolanach Jungkooka, podczas gdy mój chłopak siedział w swoim mieszkaniu i stęskniony do mnie dzwonił. Nie da opisać się tego, jak podle się teraz czułam.
- Czemu nie odbierzesz? - zapytał Jungkook.
- Dzwoni JungWoo, mieliśmy uzgodnić szczegóły na temat jutrzejszego ogniska z okazji 50-lecia - powiedziała, patrząc jak telefon wciąż hałasuje.
- Ah, no tak - burknął - nie zamierzasz odebrać?
- Odzwonię do niego w pokoju - wyciszyłam dźwięk i schowałam telefon do kieszeni.
- Dlaczego? Możesz śmiało odebrać, pewnie zdążył się już stęsknić za Tobą - powiedział z lekkim obrzydzeniem w głosie.
- Przestań, w końcu powiem mu o wszystkim - skwitowałam.
- O czym? - zmarszczył brwi.
- O nas, powinien wiedzieć - westchnęłam.
- O nas? - lekko parsknął.
- No tak, przecież nie mogę go okłamywać. Przy odpowiednim czasie zerwę z nim - powiedziałam, chociaż nie brzmiało to przekonująco.
Będę okrutna dalej ciągnąć tę sytuację. JungWoo nie zasłużył, abym tak go traktowała, więc nie mogłam z nim być. Kochałam go, ale jeszcze bardziej czułam się winna. Między mną, a Jungkookiem powstało coś, co sprawiło że przestałam być wierna wobec JungWoo, coś co spowodowało że ten mroczny chłopak stał się kimś szczególnym.
- Chcesz z nim zerwać? Dlaczego?
- Czuję się winna będąc z nim, po tym co wydarzyło się między nami - wyjaśniałam smętnie.
- Przecież nie musisz tego robić - zaśmiał się niesłyszalnie.
- Uważasz, że nie powinnam mu o tym mówić?
- Nie, to czy mu powiesz czy nie to twoja sprawa, ale nie rób tego dla mnie - powiedział rozbawiony.
- Jak to? - zapytałam zaskoczona.
- YuJieun naprawdę miło jest mi przebywać w twoim towarzystwie, ale między nami nic nie ma. Ja się nie umawiałam, zapomniałaś?
Odsunęłam od niego pod wpływem uderzenia tych dwóch zdań. Czułam się jak idiotka słysząc te słowa, zwłaszcza że przed chwilą zaproponowałam mu coś na wzór związku, a on tak brutalnie mnie odtrącił.
- Ale wtedy nad jeziorem.. - przerwałam gubiąc się we własnych odczuciach.
- Kiedy dałem Ci orgazm? To miało dać tylko przyjemność, od samego początku wiedziałaś, że nie chodzę na randki - mówił przez śmiech.
Nie umiałam opisać tego jak czułam się w tym momencie, ale wiedziałam że zaczynało być mnie coraz mniej. Wiedziałam, że zostałam wykorzystana przez chłopaka, który dał mi poczucie że jestem atrakcyjna i mogę przez to polubić siebie. Uwierzyłam w jego słodkie i rozpływające słowa, podczas gdy dla niego było to tylko zabawą. A najważniejsze, że oddałam mu siebie. Dostał coś, czego nie dostał nawet JungWoo. Mnie.
- Jesteś obrzydliwy Jungkook - wycedziłam natychmiast schodząc z jego kolan. Nie mogłam tutaj dłużej zostać, ponieważ zaczynałam się dusić.
- Miałaś świadomość tego jaki jestem wobec dziewczyn - mówił spokojnie.
- Wykorzystałeś mnie, moją intymność, chociaż wiedziałeś że było to dla mnie ważne! - byłam wściekła.
- Niczego Ci nie obiecywałem, a ty nawet się nie sprzeciwiałaś.
- Ponieważ myślałam, że.. - przerwałam łapiąc dech - myślałam, że mnie lubisz, że być może w cale nie jesteś taki niedostępny jakiego zgrywasz.
- Że Cię lubię? - zdziwił się.
- Nieważne, po raz kolejny zachowałam się naiwnie, możesz być z siebie dumny - powiedziałam i wyszłam z samochodu, chcąc jak najszybciej stąd uciec.
Słyszałam jak on również opuszcza pojazd krzycząc moje imię, ale nie zatrzymywałam się. Specjalnie przyśpieszyłam, w końcu zaczynając biec, by wreszcie zniknąć mu z pola widzenia. Nie wierzyłam, że byłam zdolna tak naiwnie się mu poddać i w ogóle chcieć rozważyć zerwanie z JungWoo ze względu jego osoby. Jestem idiotką.
Wpadłam do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Dyszałam mocno, ścierając ze swoich policzków łzy, które pojawiły się niewiadomo kiedy. Dopiero gdy odwróciłam się w kierunku pokoju ujrzałam siedzącą na swoim łóżku ChaeRyun, która zaprzestała malować swoje paznokcie i teraz patrzyła tylko na mnie.
- Co się stało, że tak wpadłaś tutaj? - zapytała zamykając lakier do paznokci - czy ty płakałaś?
- Nie, to tylko pot, biegłam - skłamałam kącem swetra wycierając policzki. ChaeRyun popatrzyła na mnie przez podniesione brwi, a ja już wiedziałam że w ogóle mi nie wierzy.
- Co znowu zrobił ten dupek Jungkook? - westchnęła, klepiąc miejsce na łóżku obok siebie.
- Nie wiem o czym mówisz - potrząsnęłam głową siadając.
- Od kiedy mamy przed sobą tajemnice? Zawsze mówiłyśmy sobie wszystko - powiedziała gładząc moje plecy.
Spojrzałam w jej oczy, dostrzegając w nich zmartwienie i szczerą chęć pomocy. Przecież miała rację, nie było takiej rzeczy o której nie wiedziałyśmy o sobie nawzajem i teraz też nie mogłam nic przed nią ukryć. Gdyby nie to, że tak bardzo wstydziłam się własnych czynów.
- Obiecaj, że nie będziesz mnie oceniać - poprosiłam.
- Nigdy tego nie robiłam YuJieun - powiedziała.
Wzięłam głęboki wdech i rozpoczęłam historię od samego początku do końca. Nie ominęłam tematu pierwszej imprezy, gdy wypiłam alkohol a Jungkook zachował się wtedy jak ostatni kretyn. Również wspomniałam o nakryciu go wraz z HyoYeon w pokoju na ich intymnych igraszkach, ponieważ to rozpoczęło całe piekło. ChaeRyun słuchała mnie ze skupienie, podczas opisywania mojego pierwszego pocałunku z Jungkookiem, aż po głupią sytuację na parkingu. Najgorzej było mi się przyznać do tego co wydarzyło się między nami nad jeziorem, ale dokończyłam swoją historię czerwona na twarzy i wściekła, a ChaeRyun potrzebowała chwili, aby móc cokolwiek mi na to odpowiedzieć.
- Przespałaś się z nim? - odezwała się w końcu.
- Oczywiście, że mnie! - zaprzeczyłam natychmiast.
- Ale jednak doszło między wami do czegoś dość osobistego - skrzywiła się - czy JungWoo wie?
- Nie i nie jestem pewna czy powinnam mu mówić. Jungkook to dupek i chociaż zachowałam się podle, kocham JungWoo i nie chcę go stracić - przyznałam ze smutkiem.
- Nie powinnaś go okłamywać, to nie w porządku wobec niego i Ciebie - przemawiała mi do rozsądku.
- To będzie koniec naszego związku, nawet jeśli zasłużyłam na to, aby ode mnie odszedł - schowałam twarz w dłoniach.
- Jestem pewna, że dzięki szczerej rozmowie JungWoo będzie wyrozumiały. On Cię kocha, jesteście ze sobą już tak długo - próbowała mnie pocieszyć.
- Nie wydaję mi się, aby zrozumiał że dokonałam się w pewnym rodzaju zdrady - jęknęłam, załamując się.
- Posłuchaj, nie ważne jaką decyzję podejmiesz, nie bierz pod uwagę Jungkooka. To nie jest osoba, która powinna mieć wpływ na twoją decyzję. Go nie będą interesować twoje uczucia, on szuka wszędzie korzyści tylko dla siebie - ostrzegła mnie.
Doskonale zdawałam sobie sprawę z jej przestrogi. Przekonałam się jak okrutny potrafi być Jungkook i nie miałam zamiaru dłużej znosić jego kaprysów, a tym bardziej brać udział w jego grze. Zaryzykowałam swój związek z JungWoo, tylko po to aby poczuć co to znaczy zostać wykorzystanym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top