Rozdział drugi.

Dochodziła dziewiętnasta w piątkowy wieczór, a ja siedziałam w swoim akademickim pokoju i wybierałam strój na imprezę. ChaeRyun poszła wziąć prysznic kilka minut temu. Cieszyła się na tę imprezę o wiele bardziej niż ja, chociaż prawdą było że w ogóle nie chciałam na nią iść. Z jakiś powodów wiedziałam, że będę żałować pójścia tam, ale było już za późno, do imprezy została godzina.

Wybrałam po czasie zwykłe jeansy i zwiewną różową bluzkę, ponieważ nie miałam pojęcia jak powinnam ubrać się na imprezę. Moja szafa nie była pełna skąpych sukienek, krótkich spódniczek i koszulek z wielkim dekoltem. Nie świeciłam ciałem na lewo i prawo, więc wiązało się to z tym, że miałam tylko i wyłącznie zwyczajne, jasne lub ciemne ubrania, idealne dla każdej normalnej nastolatki. Do tego ubrałam czarne trampki, rozpuściłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż, nie różniłam się niczym od codziennego trybu życia i to mi odpowiadało.

ChaeRyun wróciła do pokoju zaledwie po kilkunastu minutach. Byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam ją ubraną w krótką, sięgającą do połowu ud sukienkę, w kolorze granatowym. Miała na sobie czarne balerinki, a jej nogi zdobiły cieliste rajstopy, idealne pod kolor skóry. Swoje cudowne, jasne włosy podkręciła, przez co wyglądała uroczo. Zawsze widziałam ją tylko w spodniach i słodkich sweterkach, nie sądziłam że może mieć takie ubrania w swojej garderobie.

- Co ty masz na sobie? - zapytałam, nie mogąc oderwać od niej oczu.

- Sukienkę, w końcu idziemy na imprezę - powiedziała jakby to było oczywiste - prawdziwe pytanie brzmi, co ty masz na sobie?

Popatrzyła na mnie ze skwaszoną miną widząc mój zwyczajny strój. Wiedziałam, że jej się nie podoba, ale mi owszem, po za tym było mi w tym wygodnie.

- Nie mam nic innego, zresztą jest mi w tym bardzo wygodnie - powiedziałam wzruszając ramionami.

- YuJieun, ale my idziemy na imprezę, a nie do domu na obiad, chociaż zmień tę spodnie na spódniczkę - jej głos brzmiał jak błaganie.

- Nie lubię spódniczek, a moje sukienki się nie nadają, wolę zostać w tym w czym jestem - skrzyżowałam ręce na piersiach, dając jej do zrozumienia, że nie zmusi mnie, abym się przebrała.

- Niech Ci będzie, ale osobiście uważam, że w takim stroju nie chodzi się na imprezy - stwierdziła, jednak dalej nie nalegała, za co byłam jej wdzięczna.

- Zadzwonię tylko do JungWoo i możemy jechać - powiedziałam wybierając numer chłopaka.

- Chyba nie zamierzasz powiedzieć mu, gdzie idziemy? - spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.

- Właśnie zamierzam, to jakaś tajemnica? - zdziwiłam się.

- Nie możesz mu powiedzieć, wiesz jaki jest, będzie się martwił - naskoczyła na mnie, ale miała rację. Gdyby JungWoo dowiedział się, że poszłam na imprezę byłby mną zawiedziony i natychmiast kazałby mi wracać.

- Masz rację, lepiej nic mu powiem, zadzwonię do niego później - przytaknęłam chowając telefon do kieszeni spodni.

- Więc czy możemy już iść? Taksówka na nas czeka - powiedziała, a ja kiwnęłam głową i opuściłyśmy pokój oraz kampus.

Czułam jak serce bije mi w szaleńczym tempie, ale grzecznie wsiadłam do taksówki. Będąc w środku, wiedziałam że nie ma odwrotu, a ja będę zaraz w domu pełnym samych kłopotów.

*

Taksówka zajechała pod dom wielkości willi, skąd już dochodziła głośna muzyka. Przez szybę można było widzieć masę ludzi, którzy stali przed wejściem na chodniku lub przy swoich samochodach. Przełknęłam mocno ślinę na ten widok, który jak dla mnie był przerażający.

ChaeRyun zapłaciła taksówkarzowi, po czym kazała mi wyjść z samochodu. Przez chwilę wahałam się, ale w końcu wcisnęłam klamkę i opuściłam podjazd dokładnie ilustrując dom, był naprawdę ogromny.

- Jesteś gotowa? - dziewczyna objęła mnie ramieniem, a jej twarz pokrywał szeroki uśmiech podekscytowania.

- W zasadzie to nie - odpowiedziałam szczerze.

- Nie przesadzaj, będzie fajnie - powiedziała i łapiąc mnie za rękę pociągnęła ku wejściu.

Mijałyśmy ludzi, którzy dziwnym wzrokiem obserwowali mnie i blondynkę. Różniłyśmy się od nich, nie miałyśmy tatuaży, ani kolczyków czy nawet kolorowych włosów, dlatego wszystkie spojrzenia mijanych przez nas imprezowiczów biegły prosto na nasze osoby, co było zawstydzające i jednocześnie bezczelne. W salonie tańczyła ponad setka osób, z czego większość były to skąpo ubranie dziewczyny. Po podłodze walały się puste lub pełne kubki alkoholu, a na stołach stały butelki wódki, której zapach unosił się w powietrzu. Robiło mi się niedobrze, ale dalej podążałam na ChaeRyun. Ktoś niespodziewanie wsadził mi w dłoń kubek z piwem, a ja nie zdążyłam odwrócić się, żeby sprawdzić kto to i natychmiast mu odmówić. Odstawiłam napój na blat, gdy weszłyśmy do kuchni, w której również znajdowało się sporo osób.

- Pójdę poszukać tej dziewczyny z niebieskimi włosami, idziesz ze mną? - ChaeRyun próbowała przekrzyczeć muzykę.

Nie chciałam zostawać tutaj sama, ale nie chciałam także nigdzie iść, więc zaprzeczyłam ruchem głowy, i chwilę później patrzyłam jak ona znika mi z pola widzenia. Rozejrzałam się w około, ale nie mogłam dostrzec nic poza tańczącymi i pijanymi ludźmi. Muzyka była głośna, a moje bębenki pomału zaczynały mnie boleć, do tego gorąc unoszący się w powietrzu sprawiał że kręciło mi się w głowie. Chwyciłam stojącą nieopodal butelkę z wodą i nalałam sobie trochę do pustego kubka, po czym wypiłam. Nie wiele mi to pomogło.

- Może napijesz się wódki? - zapytał jakiś chłopak, który znienacka pojawił się koło mnie. Był wysoki, miał czarne włosy i tatuaże na obu rękach, a do tego był bardzo przystojny.

- Nie, nie piję alkoholu - odmówiłam, uśmiechając się miło.

- To co ty tutaj robisz? - zdziwił się.

- Przyjaciółka mnie zmusiła, tak naprawdę nie miałam ochoty tutaj w ogóle przychodzić - byłam z nim szczera ponieważ go nie znałam. Chłopak zaśmiał się uroczo.

- Z czasem się rozkręcisz, tylko musisz się trochę wyluzować - popił trochę piwa.

- Nie jestem pewna, ale ile będzie trwać ta impreza? - już miałam dość zmarnowanego tutaj czasu.

- Cóż, zazwyczaj trwa całą noc i resztę następnego dnia - odpowiedział śmiejąc się z mojego braku doświadczenia.

- Ach, czyli jestem uziemiona - jęknęłam niezadowolona. Miałam nadzieję, że ChaeRyun nie będzie chciała zostać w tym domu całą noc.

- Imprezy tutaj nie są takie złe, a tak w ogóle to jestem Hoseok - przedstawił się.

- YuJieun, miło mi Ciebie poznać - również się przedstawiłam.

- No cóż, baw się dobrze YuJieun, mnie wzywają obowiązki - powiedział pokazując czteropak piwa i odszedł w nieznanym mi kierunku.

Ponownie zostałam sama, choć ani trochę mi to nie przeszkadzało. Obok mnie przeszła totalnie pijana dziewczyna, która chwiejnym krokiem próbowała wejść po schodach. Była ubrana w zwykłą, czarną sukienkę z prześwitującego materiału, przez który było widać jej czerwoną bieliznę. Skrzywiłam się na ten widok i biorąc kubek z wodą postanowiłam pójść w inne miejsce.

Doszłam do salonu, gdzie tuż przy kanapie zebrała się całkiem dużo ilość osób, która krzyczała jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa. Z czystej ciekawości podeszłam, aby móc zobaczyć, co sprawia, że są oni tak zadowoli, oprócz rzecz jasna alkoholu, który w siebie wlewali. Na stole po obu stronach poustawiane były kubki napełnione piwem, z czego w jednym z nich znajdowała się mała piłeczka. Po chwili jeden z chłopaków wyjął piłeczkę, aby wziąć kubek i za jednym pociągnięciem wypić jego zawartość. Zrozumiałam, że była to gra.

W tłumie grających ujrzałam nie dawno poznanego chłopaka, Hoseoka, który dolewał alkohol do kubków, dlatego już wiedziałem, do czego potrzeby był mu czteropak piwa. Nie odrywałam wzroku od gry, z grymasem patrząc jak co chwilę ktoś wypijał napój, do którego wleciała piłeczka. Nie podobała mi się ta zabawa, ponieważ według mnie była bez żadnego sensu.

- HyoYeon powinnaś zagrać, przecież jesteś w tym mistrzynią! - krzyknął ktoś i wszystkie oczy skierowały się na siedzącą na czyiś kolanach dziewczynę, oczywiście pełną tatuaży i z kolczykiem w nosie.

- Przy następnej rundzie, może Jungkook także w końcu zgodzi się z nami zagrać - zwróciła się do chłopaka, któremu siedziała na kolanach.

Spojrzałam na niego i zmarszczyłam odruchowo brwi. Od razu poznałam chłopaka o czarnej czuprynie i kolczyku w dolnej wardze, nie wspominając już o tatuażach. Siedział, pozwalając pięknej dziewczynie spoczywać na swoich kolanach, gdzie jedną ręką obejmował jej talię, a drugą trzymał na jej udzie. Było to dla mnie oczywiste, że są parą, do tego parą, która pasowała do siebie bardziej niż ja i JungWoo.

- Nie, ta gra jest do dupy, po za tym nie piję - powiedział bez emocji na twarzy, i ignorując dziewczynę, rozglądał się w około.

Jego ciemne oczy po raz kolejny napotkały mój wzrok, powodując że przeszedł mnie niepohamowany dreszcz. Widziałam z wyrazu jego twarzy, że jest zupełnie zaskoczony moją obecnością tutaj, a poznałam to po jego ściągniętych brwiach i przegryzaniu wargi, jednocześnie bawiąc się kolczykiem. Wyglądał tak dobrze u boku tej dziewczyny, która postanowiła zająć się całowaniem jego szyi. Odwróciłam wzrok, zawstydzona jej poczynaniami, tym bardziej że mimo tego, chłopak wciąż na mnie patrzył jakby nie interesowały go jej zaloty.

- Hej, masz ochotę zagrać, brakuje nam jednej osoby? - usłyszałam głos, który ktoś kierował prosto w moją stronę.

- Ja? - przeraziłam się - nie dziękuję, nie umiem w to grać, po za tym nie piję alkoholu.

Jungkook, gdyż z tego co się dowiedziałam tak miał na imię, prychnął pod nosem, jakby właśnie takiej odpowiedzi się po mnie spodziewał. Nie kłamiąc, jego reakcja odrobinę mnie zdenerwowała, przecież nawet mnie nie znał, więc jak śmiał mnie oceniać.

- W sumie to tak, chętnie zagram - powiedziałam po chwili. Jungkook zmienił wyraz twarzy na zaskoczony, a ja przeklinałam się w myślach za to, że na to poszłam tylko dlatego, aby coś mu udowodnić.

- Świetnie, stań po drugiej stronie stolika, w czasem załapiesz o co chodzi - powiedział chłopak, a ja wykonałam jego polecenie.

Dziewczyna z przeciwnej drużyny rzuciła piłeczką, która wylądowała w kubeczku po mojej stronie. Grupa wydobyła z siebie radosne krzyki, a stojący obok mnie chłopak o blond włosach wziął go do ręki i natychmiast wypił. Zaczęłam rozumieć zasady gry, więc gdy tylko drużyna do której należałam wykonała nieudany ruch, powodując serię oburzeń, przeciwna drużyna ponownie rzuciła, tym razem także trafiając.

- Dajesz, pijesz! - powiedział chłopak o blond czuprynie. Wzięłam niepewnie kubek, patrząc na żółtą ciecz i nie starając się oddychać przez nos przyłożyłam go do ust i przechyliłam.

Gorzki, ohydny smak płynął przez moje gardło, a ja próbowałam się nie zachłysnąć. Jednak gdy tylko skończyłam go opróżniać dopadł mnie kaszel, który musiałam powstrzymać. Ludzie krzyczeli coś w moją stronę, ale byłam zbyt zajęta duszeniem się, aby zwracać na to uwagę. Poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i wyprowadza z salonu, wprost do kuchni. Dopiero gdy staneliśmy przy blacie, mogłam ujrzeć, że osobą która mnie wyprowadziła był Jungkook. Nalał do kubka trochę wody i podał mi, abym mogła ją wypić. Natychmiast wzięłam go od niego i przechyliłam do ust, aby oczyścić gardło i pozbyć się tego okropnego smaku.

- Dzięki - powiedziałam, gdy skończyłam pić.

- Po cholerę zagrałaś w tę grę, skoro nigdy nawet nie piłaś alkoholu? - wycedził nie miło. Otworzyłam szeroko oczy, słysząc jego ton, a trzymany przeze mnie kubek o mało nie wypadł mi z ręki.

- Nie twoja sprawa, miałam taką ochotę, więc zagrałam - warknęłam odstawiając kubek na stół.

- Powinnaś to przemyśleć, zanim otworzyłaś tę durną buźkę, tutaj nie ma miejsca na takie idiotyczne akcje - zwracał się do mnie podle, a ja nie mogłam pozwolić, aby tak mnie traktował.

- Idiotyczne akcje? Ten dom jest pełen idiotycznych akcji, jak na przykład ta głupia gra, kto w ogóle gra w takie gry na studiach? - pisnęłam zdenerwowana.

- Na tym polegają imprezy, nic tutaj nie ma sensu, ludzie przychodzą, aby się najebać lub się popieprzyć - wyjaśniał, a ja wydałam z siebie okrzyk przerażenia słysząc jego bezwstydną wypowiedź. Jestem pewna, że sypiał tutaj prawie z każdą dziewczynę, skoro jest to tematem tabu.

- To obrzydliwe, jak można tak żyć! - byłam w totalnym szoku i coraz mniej zaczynało mi się tutaj podobać.

- Skoro jest z Ciebie taka cnotka, trzeba było tutaj nie przychodzić i oszczędzić sobie kompromitacji - syknął i odszedł, wychodząc z kuchni.

Wkurzona tupnęłam nogą, krzyżując ręce na piersiach. Nie wiedziałam, że jest z niego taki arogancki dupek, owszem, jego wygląd sam mówił za siebie, ale jak śmiał w tak bezczelny sposób się do mnie zwracać? Cnotka? Nie jestem żadną cnotką, to że nie sypiam z obcymi ludźmi, nie robi ze mnie kogoś takiego.

Chciałam opuścić ten dom najszybciej jak to było możliwe, więc rozpoczęłam poszukiwania ChaeRyun. W końcu znalazłam ją w ogrodzie wśród pijanych studentów, gdzie popijała piwo z kubka, otoczona jakimiś obcymi chłopakami. Podeszłam do niej i nie zwracając uwagi na jej adoratorów, pociągnęłam ją za rękę.

- YuJieun, co ty robisz? - zapytała, gdy zatrzymałyśmy się kilka metrów dalej.

- Jedziemy do akademika i to teraz - rozkazałam, naprawdę zła.

- Zwariowałaś, impreza jest świetna, ja tu zostaję! - powiedziała stanowczo.

- Dobra, rób co chcesz, ja stąd wychodzę - warknęłam i wróciłam do środka.

Nie miałam żadnego pomysłu jak wrócić na kampus. Myślałam czy nie zamówić taksówki, ale doszło do mnie, że nie mam żadnych pieniędzy. Postanowiłam znaleźć Hoseoka i zapytać go, czy gdzieś przypadkiem nie zatrzymuje się tutaj autobus, aby to nim wrócić. Chłopaka znalazłam w tym samym miejscu gdzie widziałam go ostatnim razem, wciąż brał udział w tej durnej grze, ale i tak byłam zmuszona mu przerwać, więc podeszłam do niego i poklepałam go po ramieniu.

- YuJieun, stało się coś? - zapytał, gdy mnie zauważył.

- Nie chciałam przeszkadzać, ale mam pytanie - powiedziałam.

- Jasne, pytaj - uśmiechał się. Był naprawdę miły, nie to co ten dupek Jungkook.

- Potrzebuję wrócić do domu, czy jest gdzieś w pobliżu jakiś przystanek autobusowy? - wyrzuciłam pośpiesznie.

- Tak, w sumie jest całkiem niedaleko, ale czemu chcesz wracać, impreza dopiero się rozkręca - próbował mnie przekonywać.

- Naprawdę powinnam już wracać, to całe imprezowanie nie jest moja bajką - chciałam już tylko znaleźć się swoim pokoju i wymazać ten dzień z pamięci.

- Nie będę Cię zmuszał, ale jest jeden problem, teraz nie złapiesz żadnego autobusu, dochodzi północ - powiedział, lekko się śmiejąc.

Rzuciłam okiem na ekran swojego telefonu, gdzie rzeczywiście widniała prawie godzina dwudziesta czwarta. Nie wiedziałam, że spędziłam aż tyle godzin w tym przeklętym domu i wciąż nie zwariowałam.

- To jakaś klątwa, czy jest jakiś inny sposób, abym mogła jakoś wrócić do akademika? - w duchu modliłam się o cud.

- Mógłbym Cię zawieźć, ale niestety zdążyłem już trochę wypić - zrobił zawiedzioną miną, a moja była nie lepsza.

- Powiedz, że jest tutaj ktoś kto nie pije alkoholu?

- Tak, tylko Jungkook - odpowiedział, a ja czułam jak cała moja nadzieja i wiara w to, iż wrócę dzisiaj do akademika znika, wraz z wizją, że mogłabym wsiąść z tym dupkiem do samochodu, a tym bardziej prosić go o pomoc.

- Tylko nie Jungkook, nie chcę żeby mnie zawiózł, musi być ktoś inny - jęknęłam.

- Niestety tylko on nie pije, ale coś czuję, że jest powód dla którego nie chcesz, aby Cię zawiózł - podniósł swoje brwi, patrząc na mnie wyczekująco.

- Poznałam go wystarczająco blisko, aby trzymać się od niego z daleka - przyznałam szczerze, a chłopak wybuchł śmiechem.

- To prawda Jungkook potrafi być nieznośny, ale jeśli dobrze się go przyciśnie zgodzi się na wszystko.

- Nieznośny to za mało powiedziane, jest zwykłym dupkiem - stwierdziłam, ponownie dzisiejszej nocy krzyżując ręce.

- Nie będę zaprzeczał, ale jeśli nie chcesz aby był twoją kierowcą, to musisz tutaj zostać i starać się świetnie bawić - poklepał mnie po ramieniu i wrócił do zabawy.

Przewróciłam oczami i wyszłam stamtąd szybciej niż przyszłam. Chciałam pójść w jakieś spokojnie miejsce, bez pijanych ludzi i przesadnie głośnej muzyki, aby choć trochę się uspokoić, wtedy w oczy rzuciły mi prowadzące na górę schody. Mogę po prostu pójść na piętro, znaleźć jakiś pusty pokój i tam spróbować wymyślić jak wrócić do akademika. W tak wielkim domu musi być dużo pokoi, więc na pewno jakiś będzie wolny. Nie czekając dłużej, skierowałam się na górę, gdzie również kręciło się parędziesiąt osób, ale zwinnie je wyminęłam i otworzyłam pierwsze lepsze drzwi, wchodząc do środka. Zatrzymałam się w progu, widząc leżącego na łóżku Jungkooka, na którym siedziała dziewczyna, ta sama która siedziała mu na kolanach w salonie jakiś czas temu.

~*~

Chcę bardzo podziękować czadowersko za wielką pomoc, dzięki której moje książki "Love Game" i "The Lying Game" zdobią się pięknymi okładkami, a już wkrótce "Bliźniacze dusze" także będą miały nową okładkę.
Bardzo Ci dziękuję, twój talent jest świetny i z pewnością nie raz go wykorzystam 😂

Polecam tę Panią 💗💗

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top