Rozdział 5
Wzięłam zamach...
I...
Można było usłyszeć tylko świst ruchu w powietrzu i zobaczyć upadające ostrze katany byłego kapitana
Trzeciego oddziału.
Nagle zaległa cisza...
Ponownie podnoisłam wzrok na Ichimaru.
Który stał w bezruchu z szokiem na twarzy.
- Gomene Gin. - Wyszeptałam aby nikt nie słyszał.
Ichigo: Sandra, co ty? - W jego czekoladowych oczach można było zobaczyć zszokowanie..
Aizen: Twoja siła jak zawsze jest niesamowita, San-chan.
Skierowałam swój wzrok na byłego kapitana piątego oddziału który znajdował się w czarnej przestrzeni zwanej garganta.
Kapitanowie stali w miejscu krzycząc na siebie. Nim się zorientowali, to pozostali zdrajcy zdołali dołączyć do swego lidera którym oczywiście był Aizen Sosuke...
Aizen: Następnym razem się spotkamy. SoulSociety... Shinigami... - Spojrzał na Kapitanów i poruczników.
Wzrok zimnych ciemnych oczu schowanych za małymi okularkami, przeniósł na pomarańczowo-włosego
Aizen: Kurosaki Ichigo...- Następnie jego oczy skierowały się na mnie. - Urie Sandra... Zostawię wam mały prezent...
Znikąd pojawili się Puści a wraz z nimi Menosy Grande..
Stałam w bezruchu...
Wyciszyłam myśli...
Ichigo: Puści!!
Yamamoto: Menosy Grande.
Wyeliminować ich!
Kapitanowie, porucznicy: Tak jest!!
Już chcieli ruszyć do ataku, ale okrążył wszystko błękitny ogień
- Powstań z piekieł... - powiedziałam i pochwili wyszeptałam - Haruki...
Moje zmysły wyostrzyły się tak samo jak kły stały się takie jak u wilka.
Wszystko w obrębie Menosów i Pustych zaczął tańczyć błękitny płomień 🔥, następnie owinął się wokół ciał Hollowów.
- Aoi hono no Kiba!* - Błękitny ogień zaczął atakować pustych i następnie je doszczętnie zniszczył, że nie pozostało po hollawach nawet popiół.
* kły błękitnego Ognia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top