Rozdział 4

Zaatakowałam go z lewej strony
Nieużywając w ogóle siły czy reiatsu.

Następnie zaczęłam wymachiwać swoją kataną o kolorze
czerwono-czarnym.

- Ookami no hokko!!* - Gdy to powiedziałam z mojego pogromcy dusz wydobył się czerwono krwawy ogień na kształt wycia wilka który następnie zaatakował mojego wroga.


Aizen ponownie się uśmiechnął

Aizen Sosuke : Stałaś się piękna i silna San-chan. - Gdy to powiedział
użył shupoo ( szybkiego kroku)
i zniknął mi z zasięgu wzroku.

Poczułam ruch powietrza..

Odwróciłam się na pięcie i zablokowałam atak skierowany w mój lewy bok.

Lecz nigdy bym nie przypuszczała że zobaczę jego i to on będzie moim przeciwnikiem.

- Dlaczego Gin? - Mój głos zaczął się łamać - Dlaczego zdradziłeś
Soul Society i mnie!? - Wykrzyknęłam do srebno-włosego mężczyzny, który jest, a raczej był kapitanem trzeciego oddziału Gotei 13.

Ichimaru Gin: Wybacz Hime, ale taka jest rzeczywistość. - Jego głos wyrażał cierpienie i chęć odkrycia prawdy.

Odepchnął mnie swą siłą.

- Dlaczego to robisz!? - W moim głosie można było wyczuć frustrację i gniew.

Gin: Niezrozumiesz San-chan. Leć by zabić Shinshou. - Powiedział komende uwolnienia shinkai swego zanpaktuo.

Jego zampaktuo stało się szybkie ale ja wiedziałam że to tylko iluzja.

Jego pogromca dusz jest najdłuższy w całym Soul Society.

Wyczułam zbliżające się
ostrze katany w moją osobę.
Szybko przesunęłam się lekko w bok , a pochwili tam gdzie stałam pojawiło się długie ostrze Shinshou.

Ale nie przypuszczałam jednego...

To nie ja byłam celem jego zampaktuo...

Spojrzałam w stronę kierunku ostrza.

A tam byli ranna Rukia i także mocno ranny Byakuya razem ze swoim porucznikiem Renjim.

Ichigo: Renji! Rukia! Uważajcie!!! - Wykrzyknął w kierunku czerwino-włosego porucznika i czarno-włosej shinigami

Zastępczy shinigami za pomocą błyskroku, zjawił się z uniesionym ostrzem swego Zangetsu na linii ataku Gina.

- "Cholera!... Nie mam wyboru." Przepraszam, za to co się stanie Gin. - Powiedziałam sobie pod nosem, czekając na odpowiedni moment.

A gdy ta chwila nadeszła, przerzuciłam mojego pogromcę do lewej ręki, a prawą wyciągnęłam przed siebie..

Podnoisłam wzrok na kapitana trzeciego oddziału..

Wzięłam zamach...

I...

■■■■●●●●■■■■●●●●■■■■■

* Ognisty Ryk Wilka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top