Rozdział 13 Dusza zrodzona z Płomieni

Poprzednio

Wypełniało mnie uczucie nienawiści i gniewu. Nie czułam już nic tylko nienawiść mojej duszy w której się pogrążyłam.

Teraz

Płomienie z każdej strony , otuliły me małe ale kobiece ciałko.
Nie przejmując się niczym, ani żadną błachostką.
Zrobiłam jeden mały krok w tył, aby następnie odeprzeć się od podłoża swoją siłą i skierować się w kierunku skąd czułam reiryoku mojej młodszej siostry.

Jednakże miałam niechciane towarzystwo w postaci pomarańczowo-włosego zastępczego Shinigami i wszystkich kapitanów i ich poruczników.
Natomiast na mojej drodze stanęły pionki mojego wroga. Pionkami tymi były Hollowy i jakieś podrzędne chimery jako dawne eksperymenty Aizena Sosuke.

Wzięłam miecz do drugiej ręki, robiąc nim okręg. I nie przestając biec. Zamachnęłam się moim zanpaktuo.

- ZEJDŹCIE MI Z DROGI! AOI NO HÕNO!! - Wykrzyknęłam pełna negatywnych uczuć, a moich przeciwników zaatakował niebieski płomień w formie błękitnej fali.

Używając migoczących kroków, minęłam ich bez wachania czy ogień mnie poparzy czy nie.

Najważniejsze było dla mnie dotarcie do siostry.

Przystanęłam na chwilę, łapiąc oddech. Wyczułam że niektórym kapitanom udało się minąć tak samo jaki mi przeciwników, a niektórzy zostali aby zająć się intruzami.

Zrobiłam obrót w powietrzu i zobaczyłam że biało-włosy kapitan o intensywnym lodowatym reiryoku wraz ze swoją porucznik i
czerwono-włosym także porucznikiem 6 oddziału. Do tej grupy także należeli Czarno-włosa mała Shinigami oraz Kurosaki Ichigo.

Ichigo: SANDRA-SAN!!!

Rukia: SANDRA-SAMA PROSZĘ SIĘ ZATRZYMAĆ!!!

- WYBACZCIE ALE NIE MOGĘ TEGO ZROBIĆ!!!

Toshirou: ZATRZYMAJ SIĘ URIE!!!

- ODMAWIAM!!! - Wykrzyknęłam i jeszcze bardziej przyśpieszyłam ignorując uporczywy ból w klatce piersiowej.

Nagle kątem oka ujrzałam w oddali jakiś błysk.
Abym dzięki wyostrzonym zmysłom usłyszała.

Ichimaru: Leć by zabić Shinsho.

Spojrzałam szybko na Srebno-włosego z chęcią mordu.
- Gin... - Wyszeptałam ignorując jego osobę.
Uniknęłam ostrza i ruszyłam dalej. Ignorując wołania z tyłu.

- Wybaczcie ale nie mogę się zatrzymać, skoro jej życie jest zagrożone. - Powiedziałam sama do siebie. Jednocześnie kierując się w stronę z której czułam to reitsu.

Pochwili sobie uświadomiłam że znam tą drogę, aż za dobrze.

Wzgórze Sokyokyu...

Tam gdzie zaczęła się moja nienawiść...

I tam właśnie się skończy...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top