{9}
Z dedykacją dla pewnej osóbki, która kopnęła mnie w dupsko i zmotywowała do przetłumaczenia rozdziału, dziękuję ♥
~Tłumaczka~
Oikawa ostatnio zachowywał się... Dziwnie.
Sprawiał wrażenie jakiegoś nieswojego, a Iwaizumi nie wiedział dlaczego.
Był cichszy niż zazwyczaj, już nie śpiewał czy nie opowiadał kiepskich żartów, nie zadawał niecodziennych pytań.
Mężczyzna zaczął być bardziej czujny.
Może Oikawie coś się stało? Może przypomniał sobie coś, o czym nie chciał rozmawiać? Może zdał sobie sprawę z prawdziwego powodu, dla którego rodzice go zostawili?
Hajime nie wiedział o co chodzi, ale bał się.
Bał się o biednego, niewidomego Tooru. Miał wrażenie, że jego serce zaraz wyskoczy mu z piersi.
Jednak przypuszczenia bruneta były mylne.
Nastolatek leżał na łóżku z zamkniętymi oczami, zawinięty w kulkę.
Myślał o swoim opiekunie.
,,Dlaczego... Dlaczego on jest taki idealny? Jakim cudem? Nie zrobiłem nic, żeby zasłużyć sobie na kogoś tak cudownego jak on. Nie należę do dobrych ludzi podczas, gdy on jest aniołem. Zawsze mi pomaga, zagaduje, słucha mnie, gładzi po głowie i dotyka. Czasami nawet sam pozwala mi się dotknąć. Chciałbym zrobić coś dla niego, ale nie mogę, przez tą głupią ślepotę. Iwaizumi... Kto by pomyślał, że kiedykolwiek pokocham osobę, której nigdy nie widziałem? Mogę tylko usłyszeć twój głos czy poczuć twój dotyk, ale i tak jestem w tobie beznadziejnie zakochany. Twój głos koi moje nerwy, mógłbym go słuchać godzinami. Chcę słyszeć jak mówisz moje imię, cholera, chcę słyszeć jak je jęczysz. Masz tak gładką skórę, że pragnę zbadać każdy milimetr twojego ciała. Ale nie mogę. Nie wpuszczasz mnie do swojego świata. Dlaczego? Dlaczego nie możesz odwzajemnić moich uczuć, Iwaizumi?"
Nagle Hajime wszedł do pokoju, zaskakując chłopaka. Była szesnasta, a na zewnątrz panowała pochmurna pogoda.
Dwudziestojednolatek usiadł na brzegu łóżka.
– Hej, Oikawa... Jeśli masz coś, co chcesz mi powiedzieć, powiedz to. Widzę, że walczysz sam ze sobą. I... To mnie martwi, wiesz? – powiedział, trzymając dłoń Tooru.
– Wszystko ze mną w porządku, Iwaizumi. – Serce szatyna biło z ogromną prędkością.
Z jakiegoś powodu, gdy zrozumiał, co czuje do swojego opiekuna, jego emocje szalały. Kiedy tylko mężczyzna go dotykał, serce przyśpieszało swój rytm.
Po prostu pragnął, aby trzymał jego dłoń już na zawsze. Pragnął, żeby szeptał mu słodkie rzeczy do ucha przez całą noc. Pragnął go dotknąć.
Tooru zaczął w myślach odtwarzać ich pocałunek nad oceanem. Tak magiczny. W tamtym momencie, miał wrażenie jakby widział cały świat, jakby wszystko zostało wypełnione kolorami, a ciemność odeszła w dal.
Pamiętał jak Iwaizumi przygryzł jego wargę, na co rozwarł szerzej usta, dzięki czemu język mężczyzny wdarł się do środka. Oikawa uwielbiał to uczucie, było mu tak dobrze...
Nie próbował nawet walczyć z nim o dominację. Przegrałby tak czy inaczej, brunet sprawiał, że wprost się przy nim rozpływał. Ledwo mógł stać. Całe szczęście, dwudziestojednolatek miał go w objęciach.
Ale od tamtej pory nic się między nimi nie wydarzyło. I chłopak nie mógł powstrzymać myśli, iż Hajime pocałował go tylko dlatego, że nie chciał zepsuć tamtej atmosfery. A tak naprawdę mu na nim nie zależało.
~****~
Czas mijał powoli, a Oikawa wciąż leżał na łóżku. Odmówił jedzenia, twierdząc, że nie był głodny. A Iwaizumi zmartwił się nawet jeszcze bardziej.
Poszedł do ich sypialni, po czym zajął miejsce na pościeli.
– Usiądź prosto – powiedział.
Nastolatek spełnił jego prośbę, będąc teraz twarzą-w-twarz przy swoim opiekunie, który mógł zobaczyć cienie pod oczami chłopaka.
– Ostatnio... Ostatnio zacząłeś się dziwnie zachowywać Jeśli masz coś do powiedzenia, proszę, powiedz mi o tym. Jestem tu dla ciebie, zawsze. Nie odejdę, nieważne co. Możesz mi ufać. – Ścisnął delikatnie dłoń Tooru.
Na zewnątrz było ciemno. Chmury zniknęły, ustępując miejsca gwiazdom. Idealnie odbijały się w zaszklonych oczach szatyna.
Teraz albo nigdy.
– Pamiętasz, mówiłem ci, że nie chcę zobaczyć świata. Kłamałem. Naprawdę chcę go zobaczyć. Chcę zobaczyć jak wyglądają kolory, deszcz. Chcę zobaczyć lecące ptaki, biegnącego jelenia. Chcę zobaczyć sunące się po niebie chmury. Ale bardziej niż cokolwiek innego, chcę zobaczyć ciebie. Nigdy nie myślałem, że pokocham osobę, której nigdy wcześniej nie widziałem. Ale jednak, jestem w tobie beznadziejnie zakochany. A ty jesteś idealny, tak idealny i już sam nie wiem, co robić. Chcę cię dotknąć, ale nie mogę... – Głos nastolatka się załamał, a on sam zaczął szlochać.
Iwaizumi również był na skraju płaczu.
– Nie... To ty jesteś idealny, Oikawa. Ja... Ja też cię kocham. Nie jak przyjaciela. Ale jednocześnie się boję. Boję się, że cię skrzywdzę.
– Więc dotknij mnie. Dotknij i udowodnij, że mnie nie skrzywdzisz...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top