{6}

*tłumaczka zaleca włączenie jakiejś depresyjnej piosenki*

Iwaizumi natknął się na coś interesującego.

Coś, co od chwili obecnej chciał widzieć o wiele częściej.

Oikawa akurat spał na sofie podczas, gdy mężczyzna cicho sprzątał w domu. Patrzył od czasu do czasu na gablotki, kiedy nagle zauważył album, który po chwili wziął do ręki.

Był ciężki, zakurzony.

A tytuł brzmiał: ,,Tooru".

Poszedł do kuchni, po czym usiadł na stole i drżącą dłonią otworzył zbiór ze zdjęciami.

Strona wprowadzająca została zapełniona fotografiami małego, uroczego brzdąca. Zdawał się być bardzo spokojny, a jego matka wyglądała niezwykle młodo.

Druga strona zawierała już nieco starszego Oikawę.

Wtem Hajime zauważył pierwsze zdjęcie chłopaka, na którym mógł zobaczyć jasne oczy swojego podopiecznego.

O bogowie, jaki cudowny.

Niemalże wcale nie zmienił się od tamtego czasu.

I dwudziestojednolatek nic nie mógł poradzić, gdy zalały go własne wspomnienia z dzieciństwa.

Nie był zbyt szczęśliwym dzieckiem.

Rodzice nie zwracali na niego większej uwagi. Praca stanowiła ich główny priorytet, więc większość czasu spędzał z dziadkiem, którego bardzo kochał.

Należał do tych naprawdę dobrych ludzi, a matka Iwaizumiego mawiała, iż właśnie po nim, chłopak odziedziczył to ,,złote serce".

Lecz pewnego dnia, u mężczyzny wykryto raka płuc.

Nie zostało mu zbyt wiele czasu, jednak wciąż poświęcał go swojemu wnukowi.

Hajime nadal pamiętał ich ostatni, wspólnie spędzony wieczór. Dziadek zrobił się już bardzo szczupły i blady, leżał na szpitalnym łóżku, a chłopiec siedział tuż obok niego.

Staruszek opowiedział mu historię ze swojego dzieciństwa, po czym dał mu radę.

Ale jedna rzecz szczególnie zapadła mu w pamięci.

Ostatnie słowa jego dziadka brzmiały:

,,– Hajime, czas zacznie mijać co raz szybciej, również dla ciebie. Będziesz miał swoje wzloty i upadki, ale zawsze pamiętaj o rodzinie. Lata miną tak prędko, że nawet nie zauważysz, kiedy dorośniesz. Znajdź coś co lubisz robić, nie zmuszaj się do niczego. Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, poznasz też kogoś, kogo pokochasz. Nie powinno mieć dla ciebie znaczenia jakiej płci będzie, najważniejsze jest to co będzie skrywał w środku. Nie śpiesz się z niczym, ja będę nad tobą czuwał."

Te słowa zmieniły jego egzystencję. Zaczął patrzeć na życie w inny sposób.

Wcześniej było nudne, teraz wypełniło się kolorami.

Wtedy też odkrył swój talent do malowania. Ćwiczył, ćwiczył, aż nie zaczął być dumny ze swoich prac.

Jednak sytuacja w jego rodzinie nie należała do najlepszych. Wkrótce został odepchnięty przez wszystkich swoich bliskich. Jednak jedna osoba przy nim została.

I był to Sugawara Koushi.

Dwudziestojednolatek lubił wspominać czas z nim spędzony. Często bawili się na dworze, Suga patrzył jak rysuje a on słuchał jak jego przyjaciel śpiewał. Jako jedyny rozumiał położenie bruneta.

Niestety, Iwaizumi miał pecha do tracenia wszystkich, na których mu zależało.

Od tamtego czasu minęły trzy lata.

Wycieczka Sugawary wreszcie wracała do Japonii. Chłopak był bardzo szczęśliwy, nie mógł się doczekać, żeby przedstawić Hajime swojego chłopaka, Daichiego. Mówił, że przywiózł mu mnóstwo pamiątek.

Ale tej samej nocy brunet odebrał telefon od matki Koushiego.

Wypadek samochodowy. Okropny wypadek samochodowy odebrał życie jego przyjacielowi. Sawamura przeżył, lecz został mocno poturbowany.

Iwaizumi nigdy nie zapomni jak Daichi wyglądał na pogrzebie swojego chłopaka.

Oczy miał mocno zaczerwienione od łez, nadal spływających mu po policzkach. Był blady, a pod jego oczami malowały się ciemne kręgi. Wyglądał jak osoba, której zostało odebrane wszystko co kochał. Hajime nie wiedział co dokładnie się stało, ale później usłyszał, iż mężczyzna nie mógł znieść bólu po stracie Sugi i teraz też był w niebie.

Po tych wydarzeniach, brunet zaczął unikać bliższych więzi z kimkolwiek. Nie zaprzyjaźnił się już z nikim.

Do czasu.

Myśli miał wypełnione wspomnieniami, wzrok utkwiony w jednym punkcie, a łzy spadały na zdjęcia szatyna. Nawet nie chciał wiedzieć co czułby, gdyby stracił również Tooru.

Teraz, ten chłopak był dla niego wszystkim. Całym światem.

Cichy szloch mimowolnie opuścił jego usta.

– Iwaizumi... Czy ty płaczesz...? – Usłyszał cichy głos swojego podopiecznego.

Chciał zaprzeczyć, ale gdy tylko otworzył usta, wydobył się z nich kolejny szloch. Tym razem głośniejszy.

Nie potrafił zapanować nad łzami, więc ukrył twarz w dłoniach i pozwolił sobie na chwilę słabości.

Głuchy odgłos.

Krok.

Krok.

Krok.

Krok.

Nagle poczuł jak coś dotyka jego ramienia, potem zaś włosów i karku.

Tooru próbował poznać pozycję w jakiej siedział brunet, żeby po chwili mocno go przytulić.

Nie wiedział o co chodzi, dopóki Hajime nie ścisnął jego koszulki i nie zaczął łkać w jego klatkę piersiową.

Gdy chłopak usłyszał kolejny, łamiący serce szloch, sam zaczął zalewać się łzami.

Zastanawiał się, dlaczego? Dlaczego płakał? I dlaczego tak bardzo bolał go płacz Iwaizumiego?

Brunet przylgnął do ciała nastolatka, bijące od niego ciepło dawało mu ukojenie.

Jego życie bez Oikawy byłoby bez sensu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top