{11}

Oikawa jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy jak teraz.

Czas szybko minął i nie wiadomo kiedy nadszedł październik.

Wraz z dniem, w którym Iwaizumi wyznał mu swoje uczucia, poczuł jakby jego życie nabrało barw, stało się weselsze. Mężczyzna przytulał go w niemalże każdym momencie, gładził po włosach.

Robił to już wcześniej, ale teraz miał wrażenie jakby Hajime bardziej mu zaufał.

Zwłaszcza, gdy opowiedział mu historię, która doprowadził Tooru do płaczu. Chłopak nadal pamiętał jak spędzili razem noc łkając w swoich ramionach. Pamiętał jak zdobył się na odwagę, żeby powiedzieć dwudziestojednolatkowi o tym jak bardzo mu na nim zależy i że zawsze będzie obok niego.

Właściwie, od tamtego momentu ich życie stało się wręcz idealne.

Choć czasami nastolatkowi nadal było trudno zrozumieć, jak ktoś taki, jak jego opiekun może w ogóle istnieć. On był po prostu doskonały.

I nawet jeśli Oikawa nie mógł go zobaczyć, wiedział również, iż ma przystojną twarz.

Dzwoniący telefon wyrwał Tooru z zamyślenia. Poczuł jak brunet się ostrożnie poruszył.

Lubił jego dzwonek. Iwaizumi często do niego śpiewał.

– Słucham? – Usłyszał głos mężczyzny. – Tak, tu Iwaizumi Hajime... Tak... N-naprawdę?! Ach, rozumiem, rozumiem. Jest w porządku. Dobrze, do widzenia .

Usłyszał westchnienie dwudziestojednolatka.

– Kto to był? – Mężczyzna słysząc pytanie, objął chłopaka i przyciągnął bliżej siebie.

– Nikt, kim powinieneś się przejmować. Później ci powiem, dobrze? – zapytał, chowając twarz we włosach nastolatka.

Niespodziewanie, znowu rozległ się dzwonek.

Hajime jęknął przeciągle, ale odebrał telefon.

– Tak? Mhm, tu Iwaizumi Hajime. Chwila. – Oikawa poczuł lekkie szturchnięcie. – Hej, znasz jakiegoś Matsukawę i Hanamkiego? – szepnął brunet, a jego podopieczny powoli pokiwał głową. – Okej, o co chodzi? Teraz? Nie no, jasne! Do zobaczenia!

Tooru przysunął się do swojego partnera.

– Kto dzwonił?

– Hanamaki i Matsukawa niedługo tu będą – odpowiedział dwudziestojednolatek.

Szatyn był trochę zszokowany. Do tej pory, Mattsun i Makki odwiedzali go tylko na urodziny. Hajime wstał.

– Zrobię coś do picia, zostań tu.

– Okej, okej.

Usłyszał jak jego opiekun odchodzi i znowu powrócił do swoich myśli.

Od tamtego dnia, on i Iwaizumi stali się sobie jeszcze bliżsi niż przedtem. Nastolatek lubił wspominać pewną noc, ich pierwszy raz. Czasami nadal mógł poczuć dotyk mężczyzny na swoich niższych partiach. Ale od tamtego dnia, już więcej tego nie zrobili, Hajime nawet o to nie pytał.

Oikawa chwilami myślał, że może mu się nie podobało, że robienie tego z niewidomą osobą uważał za dziwne. Jednak ten zaprzeczył, zapewniając o cudowności tamtej chwili. Dodał też, iż kocha Tooru takie jakim jest i nigdy nie zostawiłby go ze względu na jego utratę wzroku.

Rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, a zaraz po tym kroki bruneta idącego w stronę wejścia. Usłyszał jak do środka wchodzą jacyś ludzie i rozmawiają z nim.

Od razu rozpoznał te głosy.

– Makki! Mattsun! – zawołał. Kroki stały się co raz głośniejsze, gdy nagle poczuł jak ktoś go szturcha.

– Hej! – przywitał się Hanamaki, siadając obok chłopaka.

– Zaraz skończę robić picie, pogadajcie ze sobą czy coś – wtrącił Iwaizumi, ponownie wychodząc. Po chwili ciszy, Matsukawa przemówił.

– Więc, ten cały Iwaizumi, jest dla ciebie miły? Nie krzywdzi cię, prawda? – zapytał.

– On jest... Wspaniały, okej? Po prostu, słowa nawet nie mogą opisać jego cudowności! Gotuje, sprząta, pomaga mi przez cały czas, przytula mnie, całuje, a czasem nawet–

– Stój. Jak to cię całuje? – zapytał z niedowierzaniem Takahiro.

– Uhh, bo tak jakby... Się spotkamy?

– Whoa. Whoa, whoaaaaa! Czekaj sekundę! Jesteś pewny, że on cię kocha? – To pytanie zabolało trochę Oikawę. Chciał coś powiedzieć, ale przeszkodził mu... Hajime.

– Tak, kocham go. Kocham go bardziej niż wszystko. Bardziej niż siebie, bardziej niż swoich rodziców, bardziej niż cokolwiek w całym wszechświecie – odpowiedział mężczyzna, przyprawiając swojego podopiecznego o rumieńce.

– Cóż, cieszę się, że w końcu znalazł kogoś kto naprawdę go kocha. – Issei uśmiechnął się.

– O, właśnie! My też mamy małego newsa! – Rozpromienił się Hanamaki. – Razem z Mattsunem mamy zamiar tu zamieszkać!

– Tak, mieszkaliśmy daleko stąd, ale w końcu oszczędziliśmy wystarczająco pieniędzy, żeby się przeprowadzić. – Tooru usłyszał cichy chichot ze strony swoich przyjaciół. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, iż chłopaki tutaj nie mieszkali, więc dlatego nie mogli zbyt często go odwiedzać.

– Cieszę się razem z wami! Mam nadzieję, że będziecie nas częściej odwiedzać – powiedział Oikawa. Nagle poczuł jak ktoś koło niego siada, delikatnie czochrając po głowie i od razu wiedział, że to jego ukochany.

– Wyglądacie razem cholernie uroczo – stwierdził Mattsun.

~~~

Spędzili wieczór we czworo. Hajime im o sobie opowiedział i teraz byli praktycznie przyjaciółmi, ale nie odstępował swojego podopiecznego na krok. Niespodziewani goście wyszli około dwudziestej, bo czekała ich długa droga.

Dwudziestojednolatek milczał przez jakiś czas. Ale kiedy znowu zaczął mówić, jego głos brzmiał tak dziwnie... Zestresowanie.

Wziął głęboki wdech.

– Oikawa... Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć.

Serce szatyna przyśpieszyło nagle swój rytm, słysząc słowa swojego partnera.

Poczuł jak mężczyzna siada naprzeciw niego, chwytając go za dłonie.

– Teraz mnie wysłuchaj, okej?

Nastolatek pokiwał głową.

– Pamiętasz tę noc, w której powiedziałeś mi, że chciałbyś widzieć? Od tamtego czasu nie mogę przestać myśleć o tym co powiedziałeś. Chciałem, żebyś mógł zobaczyć świat, więc od tamtego dnia, zacząłem odkładać pieniądze. Cholera, nawet wziąłem pracę z nocną zmianą. I teraz, nareszcie, mogę ci to powiedzieć. Pamiętasz ten dzisiejszy telefon? Był ze szpitala. Wykonają operację oczu. To dużo kosztuję, ale chcę, żebyś był szczęśliwy.

Tooru usłyszał jak brunet wypuszcza powietrze z płuc i nawet nie zauważył, kiedy po jego policzkach zaczęły spływać łzy.

Iwaizumi oszczędzał na operację?

Rzucił się w jego ramiona, cicho płacząc.

– Dz-dziękuję, Iwaizumi... – wydusił z trudem, na co Hajime przyciągnął go bliżej siebie.

– Dla ciebie zrobiłbym wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top