Rozdział 8

Następnego dnia Elisabeth miała się stawić w biurze Malik'a o dziesiątej, a była ósma. Dziewczyna chciała jakoś wyglądać pierwszego dnia pracy, więc wzięła długi, odprężający prysznic. Następnie swoje włosy zakręciła w delikatne loczki, które zgrabnie opadały na jej ramiona. Nieodzowną częścią przygotowań był makijaż składający się z podkładu, korektora, czarnych kresek i bordowej szminki. 

Postanowiła ubrać się znacznie odważniej niż zazwyczaj. Miała na sobie małą czarną, idealnie dopasowaną do jej figury. Na nią nałożyła białą koszulę, która zasłaniała jej blade ręce. Założyła również rajstopy, które wyglądały jak zakolanówki. Do tego dobrała bordowe szpilki i tego samego koloru torebkę. Prezentowała się w miarę elegancko, chociaż nie była pewna czy taki strój jest odpowiedni do pracy. Nie przejmowała się tym zbytnio.

W biurze Zayn'a znalazła się punkt dziesiąta. Jego pracownice spoglądały w jej stronę nienawistnym wzrokiem. Elisabeth nie czuła się z tym niekomfortowo. To oznaczało, że wyglądała zabójczo. Podbudowało ją to na duchu. 

Odważnym krokiem szła w stronę pomieszczenia należącego do jej nowego szefa. Zayn jak zwykle siedział w stosie papierów. Jednak kiedy usłyszał otwierane drzwi, automatycznie spojrzał na dziewczynę. Oczy prawie wyszły mu z orbit. Elisabeth wyglądała bardzo seksownie. Od razu wyobraził sobie jak bierze ją wśród tych papierów, a ona krzyczy jego imię z rozkoszy. Jego kolega stał już na baczność i był gotowy do działania.

- Cześć. - powiedziała nieśmiało. Zayn dalej nie był w stanie nic powiedzieć. Miał na nią ogromną ochotę. Dziewczyna delikatnie skrępowana, wpatrywała się w Malik'a. Miała dziwne wrażenie, że widzi w oczach chłopaka podniecenie. Jednak nie przyjmowała tej myśli. - Więc czym ma się zająć?

- Mogłabyś mi pomóc posegregować te papiery? - otrząsnął się z wrażenia, jakie wywarła na nim Elisabeth. Nie tego spodziewał się po poukładanej i grzecznej Ellie, ale ona przecież już nią nie była.

- Jasne. - podeszła do jego biurka. - Tylko gdzie mogę usiąść? 

- Na moich kolanach. - uśmiechnął się lubieżnie Zayn. Dziewczyna spojrzała na niego jak na wariata. - Żartowałem. Poproszę kogoś, żeby doniósł jakieś krzesło.

- Nie śmieszne i przecież sama mogę przynieść sobie krzesło. - odparła Elisabeth.

- W tych szpilkach? Nie sądzę. 

Dziewczyna stwierdziła, że Zayn ma racje. Pewnie pięć razy by się zabiła, nim dotarłaby z powrotem do biura. 

Chwilę później siedzieli i segregowali stosy papierów. Większość z nich i tak poszły do kosza. Elisabeth zdążyła zauważyć, że chłopak był strasznie nie poukładany. Wszystko robił chaotycznie i nie potrafił dosłownie niczego odłożyć na swoje miejsce. I takim oto cudem teraz tonął w fakturach. 

Sięgając po kartkę, która spadła na ziemie, Elisabeth niebezpiecznie zbliżyła się do dolnej części ciała Zayn'a. Kiedy dostrzegł, że dziewczyna zniża się po fakturę, zachłysną się powietrzem. Ten widok był dla niego tak bardzo erotyczny. Z miejsca wyobrażał jak robi mu dobrze w jego biurze. 

- Wszystko w porządku? - zapytała Ellie, tym samym przerywając niegrzeczne myśli Zayn'a. 

- Tak. W jak najlepszym porządku. - wyszeptał jej do ucha. Ich twarze dzieliły milimetry. Na nieszczęście chłopaka, Elisabeth odsunęła się na bezpieczną odległość. Mimo, że sama również pragnęła tego pocałunku, a na sam widok podnieconego Malik'a, robiło jej się mokro w koronkowej bieliźnie. 

- Zayn. 

- Tak? 

- Zdajesz sobie sprawę, że własnie wyrzuciłeś jedną z ważniejszych faktur?

Chłopak mentalnie strzelił sobie kulką w łeb. Za nic nie mógł się skupić na pracy, kiedy na jego widoku były seksowne, długie nogi Ellie. Dziewczyna ponownie nachyliła się i sięgnęła po odpowiednią kartkę. Miał wrażenie, że na chwilę się zatrzymała i wpatrywała w jego wybrzuszenie w spodniach. Nie mylił się, bo siedziała teraz z wielkim bananem na twarzy i powstrzymywała się od wybuchu śmiechem.

- Już wiem dlaczego pan nie może się skupić, panie Malik. - powiedziała rozbawiona Elisabeth. Miała ochotę trochę zabawić się kosztem Zayn'a. - I chyba wiem jak temu zaradzić.

Nagle ręka dziewczyny znalazła się na przyrodzeniu chłopaka. Delikatnie je masowała przez spodnie. 

- Kurwa. Nie przestawaj. - Zayn miał wrażenie, że zaraz eksploduje. Ellie zaprzestała swojej czynności. Spojrzała z rozbawieniem na chłopaka.

- O nie. Tak się bawić nie będziemy. - powiedział. Złapał dziewczynę w biodrach i posadził ją na kolanach. Zaczął napierać na jej cipkę. 

- Nie rób tego. - wyjąkała Elisabeth. Jednak on nie przestawał, doprowadzając tym dziewczynę do szału. Była tak kurewsko napalona, przez niego.

- Dobrze ci, maleńka? - zapytał złowieszczo i już miał kontynuować, ale...

- Panie Malik. - do pomieszczenia weszła nieco zmieszana recepcjonistka, tym co zobaczyła. - Przepraszam, że przeszkadzam.

Ellie szybko wróciła na swoje miejsce. Była czerwona jak burak. Zbyt bardzo zapragnęła tego chłopaka. 

- Mów. - warknął wyraźnie rozdrażniony Zayn.

- Pańska narzeczona przyszła. Zaprasza pana na lunch.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top