Rozdział 28
Kochali się długo i namiętnie. Cieszyli się chwilą. Wszystko sobie wyjaśnili. Jednak Zayn nie zdawał sobie sprawy z planów Ellie. Nie przypuszczał tego co zrobi, a dziewczyna planowała go zostawić. Nie mogła z nim żyć. Być jego kobietą. To nie było odpowiednie. Nie tak miało to wyglądać. Nie potrafiła odpuścić. To nie w jej stylu. Czekała, aż Zayn zaśnie. Opuściła ten okropny pokój. Wymknęła się. Zbierała na to siły od dawna. Zniszczyła każdego kto stanął jej na drodze. W głowie miała ułożony plan. Była gotowa. Ruszyła do klubu, w którym zabawiał się jej ojciec. Richard.
- Dzień dobry. - przywitała swoje koleżanki z pracy. - Przepraszam, że ciągle przedłużałam sobie urlop, jednak nie mogłam zostawić mojej mamy. Dopiero teraz wróciłam z Japonii. Mam nadzieje, że szefowa nie jest zła.
- Nie masz się o co martwić dziewczyno. - nagle za nią stanęła przełożona Elisabeth. - Jesteś z nich najlepsza. Czekali na ciebie. Dziś masz zająć się naszym stałym klientem. Spodoba ci się. Bogaty, przystojny.
- Uhm. Nie ma sprawy. - Elisabeth uśmiechnęła się.
- Przebieraj się Lucy. - kobieta pognała Ellie. Oczywiście tutaj również nie zdradziła swojego prawdziwego imienia.
Ubrała swoją seksowną bieliznę oraz rudą perukę. Wykonała mocny makijaż. Swoją twarz zasłoniła chustą. Była gotowa. Gotowa by dokończyć swoją misje. Nigdy o niej nie zapomniała.
Ruszyła w stronę prywatnej loży, w której czekał na nią ten sukinsyn. Miło się uśmiechnęła. Był w niej sam.
- Witaj. - powiedziała kobiecym głosem.
- Witaj piękna. - odpowiedział. Patrzył na nią rozmarzonym wzrokiem.
Dziewczyna podała mu specjalny drink. Jednak nie dała mu się napić, jeszcze nie teraz.
Zaczęła swój erotyczny taniec. Kręciła przed nim swoim ponętnym tyłkiem.
- Wolę od tyłu. - wyszeptała kiedy ręce mężczyzny znalazły się na jej ramionach. Pozbył się koronkowego stanika. Gładził jej piersi. Delikatnie zaczął uciskać sutki.
- Dobrze ci? - zapytał dumny z siebie.
- Uhm. - Ellie w duchu prychnęła. Stary zgred.
Całował jej szyję. Jego ręce zjechały na tyłek.
- Rozbierz mnie.
Tak też zrobiła. Teraz stała naprzeciwko swojego ojca. Oboje byli nadzy. Czuła obrzydzenie, ale wiedziała jaki był plan. Sama go opracowała.
Klęknęła przed nim. Zaczęła ssać jego członka. Delikatnie, powoli zwiększała tempo. Dawała mu tyle przyjemności. Szarpnął za jej włosy. To był błąd. Jej peruka spadła. Ukazała jej ciemne włosy, ale Richard niczego nie dostrzegł. Był zbyt zajęty gwałceniem jej przełyku.
- Dość. - powiedział. Chce dojść w tobie.
Położył ją na stoliku. Obdarowywał pocałunkami jej ciało. Brutalnie zaatakował jej łechtaczkę. Nagle znalazł się w niej. Rżnął ją ostro i szybko. Pełny satysfakcji doszedł. Dziewczyna czuła jedynie obrzydzenie. Tym razem nie czerpała z tego przyjemności.
- Dziękuje maleńka. - powiedział uśmiechnięty. - Może masz ochotę ze mną spędzić trochę czasu.
- Oczywiście, że tak panie. - powiedziała radośnie. To należało do jej pracy. Do jej zemsty.
- Wspaniale. Może napijesz się ze mną ślicznotko? - zapytał.
- Oczywiście, że tak panie.
- Dobrze, więc czynie honory. - powiedział, jednak dziewczyna nie pozwoliła mu wstać.
- Nie, nie. To ja czynię honory. - podniosła się i sięgnęła po dwie szklanki, w jednej znajdowała się trucizna i własnie tę podała Richardowi. - Proszę.
- Dziękuje. - uśmiechnął się.
- Do dna. - powiedziała Ellie, po czym wypili swoje drinki. Trucizna powoli zaczynała działać.
- Mam prośbę. Mogłabyś ściągnąć tę chustę? - zapytał.
- Pragniesz zobaczyć moją twarz przed śmiercią? - Ellie zaczęła się śmiać.
- Co? - Richard wyraźnie przestraszony zaczął czuć piekący ból w klatce piersiowej.
- Nie ma sprawy. - Elisa odwiązała czarny materiał ukazując swoją twarz. - Niespodzianka tatusiu!
Krzyknęła niczym uradowane dziecko.
- Elisabeth! - to było jego ostatnie słowo. Richard zaczął się dusić. Zmarł szybko. Szybciej niż przypuszczała.
Z uśmiechem na twarzy wyszła z pomieszczenia. Założyła skórzaną kurtkę i odeszła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top