7

-dobra jestem - mówię i przeskakuję przez lade, dobrze że w lokalu jest max dziesięć osób razem ze mną i bandą.

-woooah, ładnie - mówi Jinxx

-żonę masz opanuj się - odpowiada z śmiechem Andy.

-i kocham ją ponad wszystko, poprostu ładna sukienka i włosy, eh nie rozumiecie czasem zwykłych komplementów - odpowiada

-a ty dziadziuś zwykłych żartów - na tekst Andyego CC wybucha śmiechem.

-kurwa mam się czuć staro? - pyta mężczyzna z bandaną. Czy on ją kiedyś pierze?

-ojcostwo go jakoś postarzało CC spokojnie - mówi Lonny, on chyba zazwyczaj ich opanowuje

-dalej głupi jak zwykle, poprostu taki starszy się wydaje przez to że ma dziecko - wzdycha Andy

-dobra dobra wy też niedługo będziecie mieli to zobaczycie

-nie tak niedługo wszyscy, Matilda ma dopiero 19 lat - mówi Jake

-mi to nie przeszkadza, znaczy za może trzy czy pięć lat to super, nie czekać do bycia w takim wieku jak wy - odpowiadam im i widzę zaskoczenie na ich twarzach

-no co? - pytam, chyba najbardziej zaskoczony jest CC

-nic, dziwi nas że jesteś już tak poważna jak na swój wiek - Jake

-bo jeszcze dobrze mnie nie poznaliście, jeszcze będziecie mieć mnie dosyć - mówię z uśmiechem

-nie sądzę - odpowiada Andy i wchodzimy do domu.

-dobra to ja będę kończyć projekt - mówię do nich gdy sięgają po instrumenty

-a sory, zapomniałem, tablet jest pod stolikiem na tej półeczce, a laptop weź ten srebrny jak coś to mów i pomogę - kiwam głową na znak że rozumiem i sięgam po urządzenie.

Słuchając jak grają czas mija szybciej, a praca nie jest pracą lecz przyjemnością, to tak pasuje do tego co maluję, dźwięk ich instrumentów jest przy tym idealny, a śpiew Andyego to coś czego chyba każdy pragnie, szczególnie na żywo. Pomimo że czasem są za głośno jak dla mnie, szczególnie że jestem w jednym pomieszczeniu to grają też spokojnie i są niektóre lżejsze numery, cichsze.
Nawet nie zauważam że przestali i odpoczywają, jestem tak wciągnięta w malowanie, jakby to był jakiś trans.

-Matilda, halo M - odrywam się od tableta gdy CC szturcha mnie w ramię

-M? - pyta Lonny

-pasuje do niej - odpowiada tylko Christian, ostatnio wyszukałam że tak ma na imię i dobrze wiedzieć bo to naprawdę ładne imię. Przez chwilę myślałam że cc to jego imię no cóż.

-minęły dwie i pół godziny Matilda - mówi spokojnie Andy

-poważnie? Prawie skończyłam, znaczy jeszcze nie pomalowałam całości, jakieś cienie, prześwity, jaśniejsze miejsca muszę do malować i poprawki ale mniej więcej jest coś takiego a i oczywiście napis to będzie pewnie długa droga do wybrania odpowiedniej czcionki i też naniesienia jej i wpasowania - odwracam laptopa w ich stronę i widzę twarze pełne zachwytu, Andy się skupia na rysunku i przygląda uważnie kiwając głową.

-chce to zobaczyć w pełniej i finalnej wersji

-tutaj nie jest idealnie, totalnie jeszcze się uczę ale sądzę że mniej więcej taki projekt odwzorowuje to co ma być finalnie

-jasne, jak chcesz to maluj jeszcze inne rzeczy żeby się wprawić, nie muszą być związane z nami poprostu żebyś miała zajawkę i później żeby wyszło jak najlepiej, zupełnie się nie śpiesz i tak robisz to zaskakująco szybko

-teraz to bym chciała chwilkę odpocząć bo nie chce nadgarstka przemęczyć, testowałam różne pędzle i pióra więc mam cały projekt w kreskach które będą najlepsze - mówię i przesuwam by im pokazać całe białe pole zapełnione czarnymi kreskami różnego rodzaju, grubości i długości.

-że ci się chciało - dziwi się Lonny

-chciałam wybrać najlepsze - Andy podaje mi puszkę coli, którą odrazu otwieram, przyda się. Po wzięciu kilku łyków odstawiam ją w bezpieczne miejsce i opadam na kanapę.

-zmęczyłam się, tak malowaniem - dopiero zauważam, że z nich to dopiero leci pot, oczywiście okna są pootwierane więc nie śmierdzi jakoś potem, a nawet jeśli to normalna rzecz

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top