2
Ledwo zdążę wejść do środka po przebraniu się w fartuch i już widzę tą samą grupkę mężczyzn, od rana tu siedzą, mimowolnie uśmiecham się bo przynajmniej nie będzie nudno i będzie na kogo popatrzeć.
Widząc że już jestem chłopak z kolczykiem w wardze podchodzi do mnie. Jego uśmiech jest przesłodki.
-dzień dobry - mówię wesoło ale trochę zmęczona
-dzień dobry więc zamówienie będzie dosyć długie - zaczyna i składa zamówienie jeszcze dłuższe niż wczoraj.
-czyli tylko dwie kanapki bez mięsa reszta z? - dopytuję dla pewności, kiwa głową na znak potwierdzenia
-przepraszam za wczoraj, wiem że się czasem zdarza pomyłka, ale mój kolega naciskał bym poszedł no i wreszcie cc wstał
-nic nie szkodzi, to wina po stronie lokalu, mam nadzieję że więcej się tak nie zdarzy, ale jakby co proszę zgłaszać - uśmiecham się i analizuje jego słowa. Czyżby ten wielkolud miał na imię cc? W sumie śmiesznie i całkiem słodko.
-zamówienie numer jeden! - mówię głośno i już po chwili ten sam chłopak i tak zwany cc odbierają jedzenie, zastanawia mnie czy wielkolud czasem związuje włosy bo w sumie pasowałoby mu to, przynajmniej nie nudzę się w pracy no nie?
-miłego dnia w pracy, pewnie jeszcze złożymy jakieś zamówienie - mówi ochrypłym, porannym głosem przez co mimowolnie przechodzą mnie ciarki ale odrazu się opanowuję
-do usług i smacznego - odpowiadam mu pierwsze co mi przyjdzie do głowy. Widzę jeszcze jak się uśmiecha ale muszę wracać do pracy by obsłużyć innych klientów.
Miał rację, zamówili jeszcze shake i lody, po kilka razy, bo jest ciepło więc się nie dziwię.
Mój w pewnym sensie obiekt do patrzenia podczas nudnych chwil w pracy właśnie się zbiera, ale ja za pół godziny też kończę więc spokojnie.
Przesiedzili tu dobre pięć i pół godziny przez ten czas dyskutując o czymś albo się śmiejąc, przeglądali jakieś kartki, słuchali czegoś na laptopie ale i tak większość czasu to były wygłupy. Idę po tacki i by ogarnąć stolik.
-przepraszam można już zabrać? - pytam ich, zabieram się za to i przez przypadek wylatuje mi z kieszonki fartucha serwetka na której malowałam długopisem gdy nikt akurat nic nie chciał, namalowałam tą grupkę chłopaków niby nic dziwnego gdy nie to że jednego z nich umieściłam na stole z rozłożonymi nogami, a ten chłopak z kolczykiem ma opaskę z uszkami kotka na głowie i choker z serduszkiem, cc zrobiłam bardzo, bardzo wielkiego, dużo większego w porównaniu do innych niż naprawdę jest. Serwetka ląduje przed twarzą tego który wczoraj uśmiechał się do mnie jak pedofil. Stawiam szybko kilka kroków i próbuję sięgnąć po serwetkę.
-Andy patrz! - krzyczy śmiejąc się i podaje ją chłopakowi z kolczykiem, to już chyba mogę czekać na to aż mnie zwolnią stąd. Ten ogląda kawałek papieru, a dwóch pozostałych wtyka tam głowy by dobrze zobaczyć, gdy cc patrzy na to odrazu podnosi wzrok i spogląda na mnie, a ja udaję że zbieram tacki i czyszczę stolik, czym prędzej idę stamtąd. Mężczyzna z bandaną po jakiś pięciu minutach rozmawiania z kolegami podchodzi do mnie.
-ja przepraszam za to - zaczynam
-kończysz za dwadzieścia pięć minut, chciałem zapytać czy może nie chciałabyś przyjść dzisiaj o dwudziestej pierwszej do nas, stwierdziliśmy wspólnie że zajebiście malujesz nawet długopisem, a jakby dać ci dobry sprzęt
-słucham? - mówię do wielkoluda
-do studia, znaczy tymczasowego studia, bo nasze jest w remoncie, wyślę ci adres jeśli chcesz tylko napisz do tej godziny jak zadecydowałaś - mówi i poprostu wychodzi, a ja zauważam serwetkę, nie tą samą, jakąś pogniecioną z numerem telefonu.
-fajny ze mnie kociak - mówi chyba Andy, wydaje mi się że tak do niego powiedział ten kolega.
-ja naprawdę przepraszam, nie powinnam
-spokojnie, malujesz zawodowo czy to hobby?
-hobby
-czuję że jesteś w tym dobra, a taki styl to coś czego szukałem do nowego albumu, mam nadzieję że przyjdziesz - czyli to nie był żart, chyba.
Kończę zmianę i mam już wychodzić, nawet nie wzięłam tej serwetki, ale w ostatniej chwili jednak wrzuciłam ją do kieszeni. Tak jakby mi się nudziło albo coś.
Właśnie dobija dwudziesta a ja przypominam sobie o serwetce w kieszeni spodenek. Jaki album, jakie studio o co chodzi, dobra znam imiona obu jeśli są znani to ich znajdę, jeśli nie to lepiej tam nie iść bo mogą się zemścić za ten rysunek i chcieć coś mi zrobić.
Wpisuje w przeglądarce cc.
Nic
Wpisuje Andy
Jest dużo osób o takim imieniu
Wpisuje Andy cc
Wyskakuje Andy biersack, black veil brides
Zespół muzyczny
To oni, to naprawdę oni, jakiś zespół muzyczny ale dobra może nie jest bardzo znany, a jednak jest sądząc po ilości obserwujących.
UPS? Czy właśnie namalowałam człowieka mającego 2,5 mln obserwujacych na ig z kocimi uszkami? Nie moja wina że bardzo mu pasowały.
Hej, to ta dziewczyna z Mc
Wysłane
W odpowiedzi po dosłownie dziesięciu sekundach dostaję adres, bardzo blisko mojej pracy. Maluję tym razem usta moją czerwoną szminką i wreszcie czuję się jak ja. Czerwone włosy, czerwone usta, biała krótka spódniczka i biała koszulka. Oczywiście też biała torebka shopper, do której wrzucam kosmetyczkę i butelkę wody.
Czy ja napewno powinnam tu być? Takie pytanie zadaję sobie stojąc pod drzwiami domku, jeszcze nie pukam bo się boję. Zrobić to czy nie zrobić czy nie zrobić czy nie.
Dobra uciekam stąd, co mi odwaliło to banda dorosłych facetów, odwracam się i poprostu idę.
-zapomniałaś czegoś? - słyszę jego pieprzony głos. Pieprzony wielkolud z bandaną i zajebistym włosami. Pieprzony cc.
-ee, nie byłam pewna czy to dobrze że przyszłam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top