1
Mam na imię Matilda i mam dziewiętnaście lat, z racji że są wakacje to oczywiście pracuję, a gdzie może pracować dziewczyna w moim wieku? Pewnie w burdelu, ale jakąś godność jeszcze mam więc pracuję w maczku.
Za godzinę kończę zmianę i wreszcie będę mogła odetchnąć świeżym powietrzem a nie wdychać zapach starego oleju.
Poprawiam moje czerwony włosy, które sięgają mi ledwo do ramion, muszę je mieć związane bo jednak jest to praca w gastronomicznym.
-dzień dobry co podać? - wypowiadam formułkę i czekam na zamówienie, gdy nie słyszę go przez kilka sekund podnoszę głowę i widzę kilku gości, kurwa jakbym ich w nocy zobaczyła to już bym pisała do przyjaciół że dziewictwo straciłam, do takich strach podejść. Mężczyzna z długimi czarnymi włosami i czarną bandaną patrzy na mnie najmilej, może prócz chłopaka z krótkimi włosami i kolczykiem w ustach, oboje wydają się dosyć dosyć mili.
-pięć razy cola - zaczyna ten z kolczykiem i składa długie zamówienie, muszę co chwila dobijać coś do komputerka, jeśli zjedzą te osiem kanapek i kilka pączek nugettsow oraz pełno frytek to szacun dla nich.
-reszty nie trzeba - mówi uwodzicielsko jakiś typ z włosami postawionymi do góry, uśmiecha się jak pedofil, pomocy?
-dziękuje - odpowiadam miło i patrzę na te trzy monety które zostały z reszty, będzie chociaż na fryty.
-numer 69! - krzyczę do sali i po dwie tacki jedzenia przychodzi chłopak z długimi włosami oraz ten drugi wydający się na miłego
-smacznego - uśmiecham się wesoło i wracam do ludzi którzy chcą coś zamówić, tak to jest gdy pracujesz w maczku na zadupiu i jest mało pracowników.
Jeszcze piętnaście minut pracy.
-przepraszam ale moje zamówienie - słyszę obok i się odwracam, facet z bandaną o co mu chodzi
-tak?
-kanapka miała być bez mięsa
-nie je pan mięsa? Bardzo przepraszam za pomyłkę, ktoś w kuchni musiał
-jem mięso, ale mój przyjaciel nie, on poprostu nie chce się kłócić, ale drugi z przyjaciół oczywiście wysłał mnie bym to sprostował
-oczywiście, zaraz przygotujemy drugą - mówię
-nie trzeba, chciałem tylko poinformować żeby następnym razem nie wydarzyło się coś takiego, chyba panią wystraszyłem niepotrzebnie
-myślałam że chce pan na krzyczeć na mnie - mówię nieśmiało i wpakowuje kolejne rzeczy na tackę na ostatnie zamówienie.
-pracujesz tu cały czas? Nie widziałem cię tu wcześniej
-od tygodnia
-i wszystko jasne, dosyć często tu przychodzimy i zauważyłbym tak ładną dziewczynę
-przesadza pan, a teraz przepraszam ale kończę zmianę
-będziesz tu jutro? - pyta jeszcze
-tak - odpowiadam pośpiesznie i wychodzę na zaplecze.
Ten mężczyzna może nie był dziwny, tak bym go nie nazwała ale zaskoczył mnie tym pytaniem czy jutro będę, chyba że to jakiś szef i mnie sprawdza czy dobrze odzywam się do klientów, nie mam pojęcia ale teraz myślę o zjedzeniu czegoś przepysznego w domciu, normalnego obiadu a nie fastfooda.
A może właśnie ten mężczyzna przez to co zrobił nadal siedzi gdzieś tam w myślach podczas gdy kończę jeść obiad. Miał ładną bandane, pasowała mu do jego ciemnych włosów fajnie poszarpanych sięgających trochę za ramiona, to tyle, tylko o bandane chodzi tak? Załóżmy że tak.
Kładę się spać zmęczona tymi godzinami w pracy, zasypiam odrazu i budzę się po kilku dobrych godzinach, słońce ładnie przedostaje się przez zasłonki.
Dziś zmiana na rano, eh ale przynajmniej skończę wcześniej zawsze jest jakiś pozytyw no nie?
Maluję czarne kreski, ale nie takie zwykłe, zostawiam je tak jakby puste, niewypełnione tylko sam kontur ale pomimo to są spore i ładne, usta maluję błyszczykiem a czerwoną pomadke chowam do torebki.
Oczywiście rozświetlacz, pełno rozświetlacza na łuk kupidyna i na szybko rozczesuje włosy.
*****
Cześć wszystkim! Jest to opowiadanie o perkusiście zespołu Black Veil Brides, Christian Coma.
Mam nadzieję że ktoś to przeczyta i że wam się spodoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top