3. Bunny do
Jungkook, jak każda królicza hybryda, potrzebował się często „wybiegać".
Miał za dużo energii jak na swoje (względnie) pozbawione niebezpieczeństwa warunki, więc pokłady adrenaliny, którą normalnie wykorzystałby do ucieczki przed drapieżnikami, stale szukały drogi ujścia.
Reszta Wyrzutków starała się być wyrozumiała: pozwalali mu na wstawanie przed wschodem słońca, żeby mógł porobić swoje pompki oraz cardio, między lekcjami chodzili z nim na długie spacery, które króliczek spędzał biegając w tę i z powrotem, a po zajęciach nie mrugali nawet okiem, gdy maltretował worek treningowy.
Jednak czym innym była poranna sesja cardio, a czym innym nagły przypływ adrenaliny o drugiej w nocy.
Nastolatek, nie chcąc nikogo budzić, wymknął się więc na zewnątrz. Po drodze minął pryczę Hoseoka, która miała warstwę kurzu niemal tak grubą jak kołdrę, oraz stłoczonych razem Seokjina,Namjoona i Jimina (łabędź po środku, jako najmniejszy oraz najbardziej skory do przytulasów).
Taehyung został w hamaku Jeona, śpiąc twardym snem* – nawet ogon mu nie drgnął, gdy króliczek wyswobodził się spomiędzy dużych, pazurzastych dłoni, aby opuścić szopę i ruszyć na dziedziniec.
Nocny skoki adrenaliny nie były czymś częstym u gryzoni, ale też nie niespotykanym – większość hybryd zdążyła już pozbyć się natarczywości instynktów, ale Kookie był jednym z tych „szczęśliwców", którego własna natura nie chciała zostawić w spokoju. Właśnie dlatego wyrzucono go z akademika – miał za dużo energii jaką pożytkował w zbyt wiele zbyt mało „króliczych" sposobów.
Nocny maraton zaczął od kilku przebieżek wokoło fontanny, potem planował zamienić je na dziesięć lub piętnaście rundek wokół szkoły i wtedy, jeżeli szczęście dopisze, wrócić do łóżka. Jeżeli nie, chciał zrobić jeszcze kilkadziesiąt pompek. Przy odpowiednim pośpiechu, nadal miał szansę się wyspać.
Włożył do uszu słuchawki, puścił muzykę i zaczął od truchtu (który dla większości kopytnych byłby pełnym galopem), aby rozgrzać ospałe po kilku godzinach bezruchu mięśnie.
Przy każdym okrążeniu zwiększał tempo, czując jak jego ciało robi się cieplejsze, oddech szybszy, a krążąca pod skórą rozgrzewa policzki. Rozkojarzony ruchem oraz muzyką, pogrążony we własnym świecie, dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że ktoś siedzi pod drzewem i go obserwuje. Wciągnął powietrze, usiłując rozpoznać zapach.
Tae-hyung?, zdziwił się, zakręcając w stronę drewnianej ławki, na której siedział zaspany, owinięty kocem tygrys.
– Czemu nie śpisz? Obudziłem cię? – chciał wiedzieć króliczek. Jego nogi nadal kontynuowały bieg w miejscu, nie chcąc stracić wypracowanego rytmu.
Tygrys kiwał się na boki, jakby ten nie wyszedł jeszcze w pełni z sennego transu.
– Trochę – przyznał. – Nagle było mi zimno... Nie mogę spać bez mojego króliczego kaloryferka! – marudził, wyciągając w stronę przyjaciela rozczapierzone dłonie. Wyglądał jak kocię, które chce żeby wziąć je na ręce.
Zdaniem Jungkooka, wyglądało to dosyć komicznie w wykonaniu kogoś kto miał pazury dłuższe od sierści niektórych hybryd.
– Wychodzenie na zewnątrz raczej nie pomoże – zwrócił uwagę, nieco rozbawiony.
– Mam koc! – zaperzył się tygrysek. – Zresztą... Ktoś musi cię pilnować. W takim tempie darwinujesz** w goryla, a my, drapieżniki, tego nie chcemy – gorliwie argumentował.
Jungkook uniósł jedną brew, uśmiechając się od ucha do ucha – dwie przednie jedynki wyglądały zza jego różowych warg.
– A może chciałbym być waszym gorylem, hm? Tobie i Jooniemu-hyungowi by nie zaszkodziło – zażartował. Po chwili jednak spoważniał: – Możesz zaczekać w środku, i tak muszę się wybiegać, nie wiem ile zejdzie.
– Yhmmm... – ni to wyjęczał, ni to wymruczał Tae. Oparł głowę o drzewo za swoimi plecami i przymknął oczy. – Zaczekam – powiedział.
– Jak wolisz – stwierdził królik pogodnie, po czym ruszył do dalszego biegu.
– A! Tylko Kookie! – krzyknął za nim Taehyung.
– Co?!
– Zostań tak, żebym cię widział!
***
Jungkook nie kłamał, mówiąc, że nie wie ile mu zejdzie – ograniczony nakazem swojego hyunga, nie mógł biegać wokół całej szkoły. Dlatego przemierzał dziedziniec w różnych kombinacjach: naokoło, po ukosie, po krawędzi...
Zdążył parokrotnie przejść na rękach po obwodzie fontanny, zeskoczyć z niej fiflakiem* i zabierał się właśnie za pompki, gdy Taehyung nagle wyłapał jakiś hałas...
Tygrys spiął się, a następnie wyprostował, gotowy do działania. Spojrzał w kierunku z którego dobiegł dźwięk.
Jungkook był zbyt zdyszany aby cokolwiek słyszeć i zbyt zajęty, aby cokolwiek zauważyć. Ale jego przyjaciel już pozbył się koca, opierając dłonie na ławce. Ugiął łokcie, pochylony nad ciemnym marmurem, jego mięśnie naprężyły się pod skórą, zaś oczy bacznie obserwowały drzewa oraz krzewy na granicy dziedzińca.
W momencie gdy lamparcica wyskoczył spomiędzy zarośli, natychmiast zareagował.
Prowadzony głównie instynktem, zablokował lamparcią hybrydę przed naskoczeniem na Jungkooka. Siła zderzenia rzuciła nimi o krawędź między roślinnością, a dziedzińcem. Chwilę szamotali się po trawie, Taehyung naciskając na jej ramiona łapami, ona drapiąca jego plecy.
Lamparcia hybryda – uczennica ze starszego roku, jak zdał sobie Taehyung – była zaskoczona oraz zupełnie zbita z tropu, gdy wylądowała pod rosłym tygrysem, który szczerzył na nią kły i ciskał pioruny jasnymi z wściekłości oczami.
Szamotanina nie trwała długo, gdyż, z góry postawiona na przegranej pozycji, dziewczyna szybko zwiotczała.
– Boże, złaź ze mnie! – fuknęła. Usiłowała go z siebie zrzucić, ale bezskutecznie. – Tylko żartowałam! – prychnęła. Wywróciła oczami, jakby zachowanie Taehyunga było dziecinne oraz zupełnie nieuzasadnione.
Ten przez chwilę nie chciał jej puścić, przygniatając kotowatą własnym ciałem, ale po dłuższej chwili, gdy ta MUSIAŁA już zrozumieć, że Jungkook jest poza JAKIMKOLWIEK zasięgiem – żart czy nie żart – uniósł się nieco, dając jej tylko tyle miejsca, aby mogła się spod niego wyczołgać i zbiec między drzewa ku akademikowi.
Przynajmniej miała tyle rozumu, żeby nie walczyć – pomyślał Tae. Był rozgoryczony, wściekły, oraz – nie dało się zaprzeczyć – przestraszony.
Jak często jakiś drapieżnik mógł chcieć zaatakować Jungkooka lub Jimina, lub Jina...? Jak często byli w n i e b e z p i e c z e ń s t w i e?
Mrucząc pod nosem i marszcząc w złości brwi, wrócił na ławkę – adrenalina po zajściu nie miała go opuścić jeszcze przez jakiś czas, ale dzięki temu przynajmniej wiedział, że nie zaśnie i będzie mógł pilnować Jungkooka aż do końca jego małej „sesji ćwiczeniowej".
Ponownie owinął się kocem, tym razem jednak dużo luźniej, na wypadek gdyby ponownie musiał interweniować. Obserwował otoczenie czujnym wzrokiem, spinając się na każdy głośniejszy szelest czy ruch między drzewami. Miał wrażenie, że jego instynkty są postawione na najwyższy alarm, a ciało nabuzowane do tego stopnia, że równie dobrze mógł dołączyć do króliczka.
Na szczęście Jungkook był już nieźle zmęczony i zaledwie kwadrans po incydencie z lamparcicą podszedł do przyjaciela, spocony, zziajany, ale wyraźnie spokojniejszy.
– Hyung...? Jesteś cały uwalony ziemią – zwrócił uwagę, lustrując wzrokiem tygrysa.
– Goniłem motylka – stwierdził ten, mając nadzieję, że odpowiedź jest dość przekonująca, aby naprać drugiego hybrydę.
– W nocy? – Jungkook uśmiechał się półgębkiem.
– Nocnego motylka – Taehyungowi nawet nie zadrżał głos.
– Czyli ćmę?
– Może.
Jungkook wybuchł śmiechem, który nieco przypominał chichot, a nieco dźwięk dzwoneczków.
Tae spadł w tym momencie kamień z serca – jego Kookie był bezpieczny, jego Kookie śmiał się, jego Kookie miał gardło, którym mógł się śmiać – a nie rozszarpane struny głosowe – i te swoje gruczoły potowe, od których śmierdziało nabuzowanym króliczkiem na całym dziedzińcu...
– Skoczę tylko pod prysznic i wracam, okej? – zapytał Jungkook, gdy zbliżali się już do szopy. Taehyung otulił go kawałkiem swojego koca, dlatego wyglądali jak hybrydzie burrito w rozmiarze extra, a idąc potykali się jeden o drugiego. Co chwila chichotali, komentując, że gdyby ktoś ich przyłapał, pewnie uznałby, że są pijani.
Taehyung zamruczał z niezadowoleniem, wtulając twarz w szyję przyjaciela.
– Nieeeeee, chodź spaććć – jęczał, przekładając na niego swój ciężar ciała tak, że szatyn musiał niemal zawlec go do drzwi.
– Śmierdzę i jestem cały spocony – zaprotestował ten, usiłując uwolnić się od tygrysich łap.
– To zdejmij koszulkę, i tak ciągle chodzisz pół-nago – nie dawał za wygraną Taehyung.
– Ale...
– Jak nie pójdziesz, to uczepię się ciebie i nie zejdę, póki nie wejdziesz do hamaka – zagroził wreszcie, uznając, że drastyczne sytuacje wymagają drastycznych środków.
Jungkook westchnął cicho, jako, że już przekraczali próg szopy.
– Okej – uległ wreszcie, idąc jak najciszej do ich hamaka. Seokjin coś mruknął, a chłopak mógłby się założyć, iż Yoongi nie spał, tylko był zbyt leniwy, żeby zareagować.
Króliczek, nieco niezgrabnie, bo z kilkudziesięciokilogramowym tygrysem na ramieniu, wszedł do hamaka. Ułożył się wygodnie. Przepocona koszulka została rzucona na podłogę, a tygrysi przyjaciel szybko owinął się wokół niego jak pajęczyna wokół muchy.
– Dobranoc, hyung – mruknął Jungkook sennie, wybieganie energii wyraźnie dające o sobie znać. – Dzięki, że ze mną posiedziałeś.
Taehyung tylko mocniej wtulił policzek w jego obojczyk, mrucząc z zadowoleniem.
Nie zamierzał pozwolić aby jego króliczkowi lub któremuś z przyjaciół stała się jakakolwiek krzywda...
* co do tego snu, to tygrysy są zwierzętami aktywnymi zarówno w nocy jak i w dzień, a nocą zazwyczaj patrolują teren, więc jego „twardy sen" u Taehyunga jest równoznaczny z czuwaniem – w wypadku hałasu lub zagrożenia, zapewne pierwszy byłby na nogach.
** darwinować – potoczne określenie na zmianę, ewolucję; odwołanie do teorii ewolucji Darwina,
*** fiflak – taki skok do tyłu prze plecy? Nie wiem jak to wyjaśnić, wpiszcie sobie w youtuba XD
Generalnie to rozdział był inspirowany poniższym filmikiem:
https://youtu.be/CgK64rMJCvQ
Mam całą playlistę z filmikami słodkich (lub mniej...) zwierzątek, dlatego będzie co pisać B)
Jak podoba Wam się relacja Kookiego i Taehyunga? :D Myślicie, że nasz króliczek zorientuje się, że ma prywatnego obrońcę? A może sam umie się bronić, tylko nie miał jeszcze okazji tego pokazać?
Chętnie poczytam co myślicie!
Zawsze Wasza
~Nico
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top