2

Kiedy Matt wjechał na plac, od razu zastał czekających na niego żonę i córki.

- Witamy. - powiedziała ze śmiechem Molly (żona Matta) - Pierwsze pytanie - Ile wydałeś?

- Cześć wszystkim. - powiedział Matt. - Wydałem milion, ale ten koń ma potencjał i ma pewno się zwróci. Zaraz wam go pokaże.

- Tak! - odparła z entuzjazmem najmłodsza córka, Rose.

Matt obszedł dookoła samochód i skierował się w stronę przyczepy. Po chwili wyszedł z niej wysoki, skarogniady ogierek.

- Woow... - szepnęła Sara, starsza córka do mamy. - Śliczny. Masz już imię? - ostatnie zdanie skierowała do ojca.

- Nie. - odpowiedział głaszcząc ogiera po pysku. - Ale na pewno wymyślę jakieś, wyjątkowe.
                                                           
                                             *

Od kiedy wszedłem do boksu moim zadaniem było znaleźć sobie przyjaciela. Tak sobie wymyśliłem w czasie jazdy przyczepą. Rozejrzałem się po bokach, postanowiłem zagadać do jakiegoś siwka po prawej ode mnie.

- Cześć. - zarżałem.

- Cześć. - odparł siwek. - Jesteś tu nowy?

- Tak, dopiero tutaj przyjechałem. Jak masz na imię?

- Verbum.

- Aha. Ja jeszcze nie mam imienia. - powiedziałem zaczynając pić wodę. Wydaje się całkiem miły - może się zaprzyjaźnimy? - Z jakiej jesteś dyscypliny?

- Wyścigi, 11 na 12 wyścigów, ale przede mną ostatni wyścig. - odparł.

Potrząsnąłem łbem.

                                             *

- Tato, znalazłeś już jeźdźca dla tego nowego? - zapytała Sara.

- Nie. Ale.. - dodał po chwili. - myślę, i już chyba wiem, kogo mogę zapytać.

- Powiesz? - jęknęła.

- Nie. - uśmiechnął się przebiegle i zniknął w kuchni.

193 słowa.
Mam nadzieję, że podoba się wam nowa książka ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top