15

- Ten kon biega jak błyskawica!  - powiedział pewnego dnia Jim zapisując czas w zeszycie. - 1:26.21 na 7 i pół furlonga.

- Racja. - Matt poklepał Black Sabbath'a po szyji. - Niepokonany na 3 starty, dobrze mu idzie.

- Gdzie pobiegnie następnie?  - odezwał się John.

- W Saratodze, a później Hopeful Stakes. Dalej nie wiem. - dodał po namyśle.

- Wprowadzić go do boksu?

Matt przytaknął i skierował się w stronę domu.

                                            *

- Cześć Black... - zaczęła Golden.

Sabbath zastrzygł uszami i skierował spojrzenie w stronę Golden Answer.

- Hej. - rzucił bez przekonania i zaczął dalej skubać siano.

- Ja...przepraszam za to z Dark Rice'm...to nie tak miało wy...

- Ty nie widzisz, że to zwykły dupek?! - przerwał jej posyłając wściekłe spojrzenie. - Zresztą, i tak się go nie boję.

- Ja wiem...przepraszam... - wydukała.

- Wybaczam po raz kolejny. - powiedział po chwili wzdychając.

- Dzięki. - uśmiechnęła się smutno podchodząc do kratek oddzielających boks od drugiego.

Ale Black się nie przesunął.

146 słów.
Dzisiaj taki trochę krótszy rozdzialik 
⊙ω⊙
Dobranoc!  ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top