13.Zmiany

Rano, jak otworzyłem oczy, mój ukochany leżał obok mnie. Odpoczywał z zamkniętymi ślepkami, nieco odkryty. Po wczorajszym wieczorze, moja miłość do niego jeszcze bardziej się umocniła. Byłem szczęśliwy. Kochał się ze mną tak intensywnie, ale delikatnie. Zadbał o każdy szczegół, bym doznał wszystkiego co najlepsze.

Przeszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic, obejrzałem ręce, które zagoiły się. Poprzedniego dnia nawet nie chciały. Wyszykowałem się w jeansy oraz koszulę w paski.
Gdy wróciłem do sypialni, mój mąż już nie spał. Widząc mnie, podniósł się. Zerknąłem w bok, czując zakłopotanie. Podszedł do mnie, nagi. Chwycił za podbródek, by zaraz skraść mi buziaka. Widać, że był zadowolony. Cóż, dostał to czego chciał.
Wszedł do łazienki, zaś ja zabrałem się za pościelenie łóżka. Przed śniadaniem, do pokoju zawitali Shin oraz Kim. Obaj przyglądali mi się. Wtem mój kuzyn palnął.
- Wiem, co się wczoraj stało. Czułem wszystko, Minnie.
- I było słychać. - dołożył swoje jego narzeczony.
- Cicho bądźcie. Zmiatajcie na śniadanie. - miauknąłem, będąc świadom, że to tylko chwilowe szczęście.
Kiedy on wyjdzie z łazienki, wszystko wróci do normy.
Opuściłem kwaterę z moimi bliskimi. Zeszliśmy na parter. W holu pokazałem im, że moje rany się zagoiły. Ucieszyli się.

Ji wyłonił się z łazienki. Czuł zapach Lee dochodzący z holu. Myślał, że on za nim poczeka. Wczorajszy wieczór mocno zmienił jego nastawienie do Yun Min'a. To zbliżenie było wyjątkowe, nie tylko przyjemne. Nie traktował tego jak zwykły seks, tylko kochanie się z najpiękniejszą istotą, która należy tylko do niego.
Wtedy w jego głowę wkradły się wspomnienia ich pocałunków, trzymania za ręce, poznania się i reakcji blondyna na broszkę oraz ostatni prezent, jaki mu podarował.
- Może zwariowałem, ale on jest mój. Nie mogę pozwolić, by ktoś mi go zabrał. - szepnął sam do siebie Hani i wyszedł.

Podczas rozmowy z Woo i Jin'em wyczułem, że przystojniak się zbliża. Przerwałem słuchanie chłopaków, po czym „rzuciłem" okiem za siebie.
Na szczycie stopni ujrzałem moją miłość. Miał na sobie czarne, dopasowane jeansy, t-shirt w tym samym kolorze oraz z sweterek. Jego ślepia były utkwione we mnie. Zszedł do nas, pytając.
- Dlaczego za mną nie zaczekałeś, Yun Min?
Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć? Zbrakło mi słów.
- Nie masz prawa wymagać tego od mojego kuzyna. Nie jest Twoją własnością, ozdobą, którą możesz tak traktować. - odezwał się Wooshin, którego złapałem za przedramię. Skierował na mnie patrzałki, zacisnął wargi i cofnął do tyłu.
- Uznałem, że nie będę czekał, wisiał nad Tobą. Chodźmy na śniadanie. - powiedziałem, ruszając do jadalni. Nagle Ji chwycił mnie za rękę, splótł z własną. Zaskoczył mnie, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robił. To było dziwne... nie pasowało do niego.

Przed wieczorem wróciliśmy do naszego domu. Przy samochodzie czekała Ji Yeon. Zsiadłem z motoru, witając ją z uśmiechem.
- Witaj, Ji Yeon.
Również nas powitała.
- Dobry Wieczór. Miło Cię widzieć Yun Min.
- Co tutaj robisz? Nie umawialiśmy się. - wyskoczył mój mąż.
- Wiem. Tak wpadłam. Pisałam do Ciebie, dzwoniłam, by uprzedzić, że będę przed wieczorem, ale nie odezwałeś się. - wyjaśniała.
Widziałem po niej, że zależy jej na Han'ie. Nie miałem z nią szans, choć przespał się ze mną.
- Han Sol, będę w domu. Porozmawiajcie sobie. - odezwałem się, wchodząc do środka.
Gdy zamykałem drzwi, zauważyłem, że Yeon podchodzi do niego, by go pocałować. Szybko udałem się na poddasze, chcąc zamknąć się przed nimi, przed całym światem.

Przystojniak wyciągnął rękę ku wampirzycy. Zatrzymał ją gestem, mówiąc.
- Wybacz mi, Ji Yeon. To nasze, ostatnie spotkanie. Lubię Cię i Twoje towarzystwo. Łączą nas konie, lecz nic z tego nie będzie. Nie chcę Cię zwodzić, robić nadziei. Zasługujesz na kogoś kto obdarzy Cię ogromną miłością.
- Zakochałeś się, prawda? - zapytała otwarcie.
- Chyba tak, cóż nie mogę bez niego żyć. Nie mogę pozwolić, by ktoś mi go odebrał. Dostałem od jego rodziców oraz mojego ojca najpiękniejszy prezent, kwintesencję słodkości, przeuroczą istotę, która zasługuje na bycie kochanym. Ostatnio mam wrażenie, że go raniłem, a on jest dla mnie taki dobry. Dba o nasz dom, przynosi mi krew, nie chcąc nic w zamian. Trafił mi się bezcenny skarb i chcę go w sobie rozkochać. - odpowiedział wampir w czekoladowych włosach, ukazując obrączkę oraz pierścień. Na twarzy dziewczyny pojawił się szok.
- Jesteś po ślubie...? Nie mów, to Yun Min? - ciągnęła.
- Nasi rodzice zaręczyli nas bez naszej zgody. Potem zaraz był ślub. Obaj uznaliśmy, że przed rodziną, Radą, będziemy idealną parą, a tutaj każdy z nas będzie żył, jak chce. Tylko pewne kwestie zmieniły, to co o nim myślałem. Chcę mu wynagrodzić wszystko. Będę się starał, by mnie zaakceptował, lub choć polubił. Przepraszam Cię. - wyznał Ji.
- Nie przepraszaj. Nic się nie stało. Myślę, że idealnie do siebie pasujecie, mimo różnic. Bądź szczęśliwy, Han Sol. - rzekła Ji Yeon, po czym odjechała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top