09.Przyjęcie

W sobotę, w po południowych godzinach wyszykowałem się na przyjęcie urodzinowe ojca. Założyłem czarne jeansy, czarną koszulę i skórzaną kurtkę, do tego męskie ciżemki. Przyozdobiłem się biżuterią.
Schodząc na parter, zatrzymałem się na stopniach. W holu czekał mój małżonek, wystrojony w czarne jeansy, białą koszulę i marynarkę. Miał ułożone włosy, założył nawet pierścień, a także obrączkę. Uśmiechnąłem się, zachwycony tym, jak seksownie wygląda. Po chwili pokręciłem głową, w myślach karcąc się za głupoty.
- Yun Min, coś się stało? - odezwał się Ji.
- Nie. Wszystko dobrze. Wspaniale wyglądasz. - rzekłem, stając na przeciw niego.
- To samo mogę o Tobie powiedzieć. Jedziemy. - dodał, chwytając mnie za rękę.
„Jedziemy? Czym?"- pomyślałem.
Po wyjściu przed dom ujrzałem jego motor.
- Chyba się przejdę. Lepiej będziesz wyglądał na motorze z dziewczyną, niż ze mną. - stwierdziłem.
- Ji Yeon woli konie oraz samochody, nie motory. Jedźmy, bo się spóźnimy. - wymruczał przystojniak, ciągnąc mnie w stronę swojego jednośladu. Tak więc pojechaliśmy do Posiadłości Czarnej Róży.

Woo Chul wypatrywał z salonu swojego, kochanego kuzyna. Nie mógł się go doczekać. Towarzyszyli mu Jin Kwon, Min Gyu oraz Jae Woo. Wreszcie Shin dostrzegł nadjeżdżających Lee i Ji.
- Jadą, na motorze. Razem. - zaczął, cioteczny brat Yun Min'a.
- To dobrze, że jadą razem. Mają udawać tak, by nikt się nie połapał. Jestem tylko ciekaw, jak będą się zachowywać na przyjęciu. Zwłaszcza, że jest tutaj ten z Rady. On ich dokładnie obserwuje. - powiedział Choi, z którym zgodził się Kim.
- To prawda, ale nie tylko on. Pan Ji oraz Pan Lee również. Moim zdaniem zbyt wiele od nich oczekują. Te zaręczyny, ten ślub, to za szybko, do tego nie znoszą się.
- Han-hyung się tym nie przejmuje. Zachowuje się, jakby tego małżeństwa nie było. - wtrącił Jo, natomiast Wooshin zrobił minę, mówiąc.
- I nawet nie próbuje poznać Min'a, by choć się z nim zaprzyjaźnić. A mój kuzyn biega przy nim, jak idealna żona. Nie podoba mi się to.

Weszliśmy do Posiadłości. W holu powitała nas moja matka. Z salonu wyłonili się Woo, Jin, Jae oraz Blondie. Mój braciszek od razu mnie przytulił, zaś Han przywitał się z kuzynem oraz przyjacielem.
Przeszliśmy do jadalni. Złożyłem życzenia tacie razem z moim mężem i mogliśmy rozpocząć przyjęcie. Podczas picia krwi usłyszałem głos Seung Chan'a.
- Min, widzę, że jesteś odmieniony. Dość dobrze wyglądasz. Chyba małżeństwo Ci plaży.
- Dziękuję. Uważam, że tak. Nadal trochę trudno mi przywyknąć, że już tutaj nie mieszkam, ale nasz dom również jest piękny. - wyjaśniłem z uśmiechem.
- To dobrze. Miałem dobre przeczucie co do waszej dwójki. Wiedziałem, że będziecie do siebie pasować. Macie najlepsze cechy po rodzicach i uzupełniacie się. - ciągnął Kang.

Następnie przeszedłem się po domu. Dołączyli do mnie mój braciszek oraz jego ukochany, który chwycił nas za ręce, by wciągnąć do pokoju dziennego. Tuż za nami podążył Han Sol.
- Jin Kwon, co Ty robisz? - zapytałem.
- Mam do Ciebie sprawę, Min. - odpowiedział, a ja uniosłem brwi.
- Jaką sprawę? - mruknął Ji.
- To Ciebie nie dotyczy, Han Sol... Min, chcę zapytać, czy pozwolisz mi poślubić Woo Chul'a? - wyznał mój dawny Strażnik.
Wpadłem w szok, zaś Woo zasłonił swoje usta.
- Jin Kwon, mnie o to nie pytaj. Chyba powinieneś porozmawiać z jego rodzicami i jego zapytać. - stwierdziłem, lecz Jinnie miał inne zdanie.
- Wiem, ale chcę mieć Twoją zgodę, Min. Jesteście sobie bliscy, jak bracia. Wychowaliście się razem, odczuwacie nawzajem emocje, uczucia. Masz większe prawo o tym zdecydować, a Wooshin i tak się zgodzi.
Zerknąłem na Shin'a. Miał oczy pełne łez, lecz był szczęśliwy. Czułem to. Zgodziłem się.
- Jakbym mógł się nie zgodzić? Wiem, że się kochacie, bardzo mocno, ale i wiem, że nie muszę się o niego martwić, jak jest z Tobą. Sprawiliście mi ogromną radość.
Wtem przytuliłem ich do siebie.
- Kochamy Cię, Minnie. - wyszeptał Woo Chul.
- A ja kocham was. Dziękuję za wszystko. - dodałem, po czym Jin przyklęknął na kolano i poprosił Woo o rękę. Mój braciszek zgodził się, bez wahania. Gdy się tak tulili, odezwałem się cicho.
- Trochę im zazdroszczę. Kochają się. Jeden dla drugiego w ogień by skoczył.
- Więc może niech Yeon pozna Cię ze swoim bratem. Idealnie by do Ciebie pasował. Normalnie Książę z Bajki. - wymruczał przystojniak.
- Już mówiłem Ci, że nie chcę. To, że ktoś do kogoś idealnie pasuje, nie znaczy, że będą szczęśliwi. - jęknąłem pod nosem.
- Przy mnie nie zaznasz tego, o miłości, zapomnij. - „rzucił" szczerością Han Sol.
- Wiem, Ty nie potrafisz kochać. - szepnąłem, podchodząc do okna. Mój małżonek podążył za mną. Oparłem się o parapet, gapiąc się w dal. On stanął na przeciw mnie, ciągnąc dalej rozmowę.
- Znów to samo. Nie jestem aż tak znieczulony, Yun Min.

W tym czasie do salonu zawitali Hwi oraz Jiann. Wraz z Wooshin'em i Jinnie'm obserwowali tych dwóch, którzy dyskutowali.

- To prawda. Gdybyś był, to Ji Yeon już dawno by Cię zostawiła. Nie zrań jej, bo będziesz żałował.
- Nie mam zamiaru. Ona chce dobrze dla Ciebie. Poznaj tego jej brata. Uwierz mi, z tego co ona mówiła, pasuje do Ciebie, Minnie.
- Nie chcę! I nie nazywaj mnie tak! Nie masz prawa! - podniosłem głos, a do konwersacji wszedł Choi.
- Uspokójcie się. Czuje, jak ten z Rady się zbliża.
Do pokoju dziennego wkroczył Seung Chan, natomiast Ji szybko zaszedł mnie od tyłu, objął w pasie i docisnął do siebie. Położył brodę na moim barku, zaciskając palce na mojej koszuli. Moje ciało przeszyło to samo uczucie, co przy ostatnim pocałunku. Swobodnie oparłem się plecami o niego. Gdyby on wiedział jaką przyjemność mi to sprawiło?
- Chłopcy, wszyscy was oczekują w jadalni. Nie znikajcie tak, zwłaszcza wy, Min, Han. - zaczął Kang.
- Chcieliśmy tylko porozmawiać. - wyjaśnił Jo, zaś Shin skierował uwagę na siebie.
- A ja i Jin Kwon mamy coś do powiedzenia, więc chodźmy do jadalni. Minnie i Han Sol są młodym małżeństwem. Potrzebują chwili dla siebie.
Chan zerknął na nas, potem opuścił salon z naszymi bliskimi. Zostałem sam z przystojniakiem. Odchyliłem głowę w tył. Przez moment myślałem, że nas przyłapie.

Hani skierował ślepia na Yun Min'a. Zlustrował jego jasną cerę, do tego tak cudownie pachniał. W jego czuprynę wkradł się ich ostatni pocałunek. Znów zapragnął tych warg.

Poczułem rękę Han'a na mojej szyi. Zaraz nakierował moją twarz na własną. Rozchyliłem usta, patrząc w jego oczy, zbliżył się do mnie i musnął, zaczepnie.
- Nie... - przerwałem, gdyż przyssał się do mnie, trzymając dość mocno. Myślałem, że się rozpłynę. Ocknąłem się, po czym wyrwałem z jego ramion. Bez słowa wróciłem do jadalni.

Mąż Min'a cmoknął niezadowolony. Nie wiedział, co się z nim dzieje, więc zrzucił to na pragnienie związane z uciechami cielesnymi, których mu ostatnio brakowało. Podążył za blondynem.

W jadalni wszyscy mieli doskonały humor. Podeszli do mnie Shin oraz Kim, który rzekł.
- Powiedzieliśmy o zaręczynach i Twojej zgodzie. Wszyscy się ucieszyli.
- To wspaniale. Możecie zacząć przygotowania do ceremonii. - powiedziałem z uśmiechem.
- Minnie, wszystko dobrze? - zapytał cicho Woo Chul.
- Nie, Woo. Nie jest dobrze. Brakuje mi pewnych rzeczy. Naszych rozmów, przytulania, wspólnego picia krwi, leżenia. Czuję się przez to samotny, odrzucony. - wyszeptałem.

Jin Han Sol usłyszał słowa wypowiedziane przez Lee. Trochę to wywołało w nim poczucie winy. W sumie Min cały czas jakoś się stara, a on wyjeżdża sobie i wraca po południu.

- Przykro mi, Minnie. Może pójdziemy odpocząć do Twojej sypialni, napijesz się mojej krwi, a ja Twojej. - zaproponował mój kuzyn.
- Nie. Teraz takich przyjemności powinieneś zaznawać tylko z Jin Kwon'em. Jesteście zaręczeni. - stwierdziłem.
- Min, ale jesteśmy rodziną. To nie problem. Nie będę zazdrosny. Wooshin również nigdy nie był. - dodał mój dawny strażnik, ale ja i tak obstawałem przy swoim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top