Znowu ta gra
Butelka znowu została zakręcona. Korek wskazał Lazari. -więc...prawda czy wyzwanie?-spytałam
-pytanie-powiedziała-wygodnie ci?-zapytałam rozbawiona
-nie wiesz jak bardzo-czerwonooka wtuliła się w Cienia. Wszyscy zaczęli się śmiać. Jednak za kumplowanie się z nimi to był dobry pomysł. Kotek uśmiechnął się słodko. -jak zwykle z resztą-pomyślałam. Lazi wzięła i zakręciła butelką. Owy przedmiot wskazał Pinkie. -Wyzwanie!-krzyknęła jak zwykle radosna. Lazari uśmiechnęła się szeroko.
-Zafarbuj Jane włosy na różowo!-powiedziała ucieszona-Pomogę jej-dodałam. Wstaliśmy i poszliśmy do pokoju Pinkie.-zostańcie tu-przekazałam reszcie. Różowo włosa wzięła farbę a ja środki nasenne. -Dobra ja jej zrobię coś do jedzenia z tymi proszkami.-powiedziałam do Pinkie. Ta kiwnęła twierdząco głową. Zeszłam do kuchni. Zaczęłam robić naleśniki. Przy okazji wsypałam te środki nasenne do ciasta. Wszystko przyozdobiłam i odwróciłam się w stronę drzwi. Do środka weszła Jane. -przedstawienie czas zacząć-pomyślałam
-O Jane! Akurat miałam cię zawołać-uśmiechnęłam się.-Co chcesz?-spojrzała na mnie z pogardą- Chciałam ci dać naleśnika. To co powiedziałam było złe z mojej strony.-uśmiech nie schodził mi z twarzy.-Miło to słyszeć. Wiesz?-Zabrała się za jedzenie naleśnika.-Miło że jesteś taka głupia-powiedziałam przed tym jak odleciała. Złapałam ją w pasie i przerzuciłam przez ramię. Trzymałam ją jak worek. Wspięłam się po schodach-Ale ona ciężka-przeszło mi przez myśl. Weszłam do najbliższej łazienki. Siedziała tam Pinkie z farbą do włosów. Zamknęłyśmy drzwi na klucz i zaczęłyśmy zabawę.-Ile będzie spała?-spytałam zakładając rękawiczki
-do 5 godzin? Nie wiem zależy ile podałaś-powiedziała szczęśliwa.-połóż ją w wannie-dodała. Zrobiłam co powiedziała dziewczyna. Odkręciłam wodę i chwyciłam za słuchawkę. Zaczęłam myć jej włosy. Chwilę później Pinkie zaczęła jej "kolorować" włosy. Po dwóch godzinach znowu odkręciłam wodę i zaczęłam myć już różowe włosy. O dziwo za pierwszym razem były w upragnionym kolorze. Wysuszyłyśmy jej włosy i zabrałyśmy do pokoju. Położyłam ją na łóżku.-Teraz jest przynajmniej ładna!-powiedziałam-racja! I dzięki!-przytuliła mnie. -teraz czekamy na jej reakcję-uśmiechnęłam się. Wyjęłam telefon i zrobiłam parę fotek. Wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się do pomieszczenia gdzie była nasz "paczka".
Kiedy weszłyśmy do pokoju zobaczyłam Lazari i Sally które łaskoczą Cienia. Gdy przekroczyłam próg wszyscy zwrócili wzrok na nas.-i jak?-spytała Lazi
-czekamy na reakcję Jane- uśmiechnęłyśmy się.
***3 godziny później****
Kolejne ciasteczko zniknęło z tacki. Zostało jedno. Wszyscy mieli się na nie rzucić kiedy przerwał nam krzyk.
-aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!-dochodził z korytarza obok.
-Chyba wiemy kto to-powiedziała Alice. Wyszliśmy z pokoju i pokierowaliśmy się do salonu
-Pinkie!!!!!!!!!!!!!!!-usłyszałam głos Jane. Weszliśmy do salonu. Byli tam wszyscy oprócz Slendermana. Była czarnowłosa podeszła do naszej grupki.- Ty su*o! Jak mogłaś mi to zrobić? Jeszcze ten obleśny różowy! Zaje**ę cię ku*wo!-krzyczała na nią. Pinkie robiła się smutniejsza z każdym słowem. Jednak ja jej przerwałam.-Co ty wygadujesz? To nie ona tylko ja szm*tą. A z resztą ja ci tylko pomogłam. Teraz wyglądasz lepiej. Chodź i tak nikt cię nie zechce. Przypomnę ci coś. Jeżeli obrażasz moje przyjaciółki to radzę nie spać. A jak już musisz to szykuj sobie grób. Bo nie przeżyjesz. Jestem wszędzie. Nie znasz mojej mocy więc uważaj.
******PV Narrator*******
Oczy Ashley nagle pociemniały, stały się czarne niczym smoła. Jane z przerażeniem zaczęła się cofać.-i co teraz się boisz? A z resztą co będę się tobą przejmować?-warknęła. Odwróciła się i wyszła. Wszyscy byli w szoku oprócz Cienia. Dla chłopaka to nie było nic nowego. Uśmiechnął się pod nosem i poszedł szukać przyjaciółki. Usłyszał rozmowy z pokoju Sally. Zapukał a drzwi się otworzyły. Na dywanie siedziały wszystkie dziewczyny i grały w...
Butelkę.-ta gra wam się nigdy nie znudzi co?-spytał dosiadając się.-nigdy!-powiedziały wszystkie. Ash wzięła plastikowy przedmiot i zakręciła nim. Nakrętka wskazała Cheery. -pytanie czy wyzwanie?-dziko zielone oczy skierowały się w stronę płomiennowłosej.-pytanie-powiedziała czerwonooka.-czy kiedykolwiek się w kimś zakochałaś, a jak tak to w kim?-zielone oczy błysnęły z zaciekawieniem
-em...tak.W jednym demonie-odpowiedziała speszona. Butelka znowu się zakręciła. Wypadło na Zero.-wyzwanie-odezwała się. - przytul Jeff'a -wyrwało się Ash
-Co?!-wrzasnęły wszystkie oprócz samej dziewczyny-Ashley on jest najsilniejszy z rezydencji! I nikt do niego nie podchodzi! Ani nic-wytłumaczyła Panda.
-No ale zdanie padło-rzekły wszystkie. Zero zrezygnowana zaczęła się kierować w stronę drzwi rozglądając się za jej ofiarą. Białowłosa dziewczyna zauważyła swój cel. Stał na początku korytarza. Czarnowłosy chłopak rozmawiał z E.J. Szarooka przełknęła ślinę. I ruszyła w stronę czarnookiego. Owy cel stał tyłem co wyszło jej na korzyść. Dziewczyny obserwowały ją z bezpiecznej odległości. Wychylały się zza framugi pokoju Sally. Z zaciekawieniem spoglądały na każdy ruch dziewczyny.
Zero niepewnie podeszła i złapała chłopaka w pasie przytulając go. Przy tym zamknęła na sekundę oczy. Jeff się zdziwił czując oplatające go drobne dłonie i ramiona. Zanim zdążył się zorientować drobny dotyk znikł. Ciemno włosy obrócił się. Nie był w stanie rozpoznać osoby. Ale zapamiętał śnieżno białe włosy prawie do pasa i paskowany czarno-biały szal.
Panda przekroczyła próg pokoju zalana rumieńcem. Wszyscy usiedli z powrotem w kole. Teraz była upragniona przez Zero kolej by zakręcić. Butelka z świstem obracając się pokazała kolei jedynego chłopaka w ich "paczce". -No koteczku teraz twoja kolej.-powiedziała z tajemniczym uśmieszkiem. Zadała standardowe pytanie. Kot się uśmiechnął. Odparł-wyzwanie
-pocałuj Ash -wypaliła-namiętnie-dodała. Kotek się przybliżył ostrożnie do Ashley. Spojrzał w głębokie dziko zielone oczy. Oczy jasnowłosej o dziwo były spokojne. Były takie spokojne jak zawsze. Przybliżył swoją twarz do niej. Delikatnie położył dłoń na jej policzku. Przejechał kciukiem po malinowej dolnej wardze. Ash zaczęła pąsowieć. Kotkowi nie uszło to uwadze. Uśmiechnął się słodko pod nosem. Już byli tak blisko siebie. W pokoju było słychać tylko ich bicie serca. Biły jakby były jednym i tym samym. Ashley cieszyła się tą chwilą. Czuła te perfumy. Te zniewalające perfumy, były hipnotyczne i intensywne. Dziewczyna zaczęła lekko przygryzać malinową dolną wargę. Nasz kotek w uśmiechu błysnął białymi ząbkami. Gładząc delikatną skórę zielonookiej, przesunął kciuk w stronę malinowych ust uwalniając z ucisku wargę. I w tym momencie...
Odskoczyli od siebie słysząc skrzypnięcie drzwi. Wszyscy spojrzeli na stojącą sylwetkę w framudze drzwi.-Nie przeszkadzam?-zapytał ciemnowłosy. -Nie-powiedziała trochę zawiedziona Ashley. W tym momencie gdy Ash odpowiadała reszta wrzasnęła
-Tak!
-Jest problem -powiedział z spokojem- potrzebuje Cię Ash i ciebie Cień -dokończył. -Weźcie broń ktoś a raczej coś się zbliża w stronę rezydencji...Jesteśmy pierwszą linią obronną najdalej wysuniętą od rezydencji. Niestety teraz nie ma Slendermana i my musimy stawić temu czoło- powiedział poprawiając pasy trzymające toporki na plecach. Chwycił jeden toporek z pleców i przyglądał się jak Ash się zbroi...
________________1004 słowa___________________
#Heya! Od razu przepraszam ludzi lubiących Jane oraz ship JeffxJane gdyż nie wystąpi on. A i jak się podoba "wejście smoka według Tobyego"? Piękny nie?#
*Skemandero moi kochani! Heh jeśli chodzi o Jeffa mamy inne plany*
#NIE SPOJLERUJ!!!!!!#
*Nie spojleruje...*
#Nie wcale...#
*Ciesz się że nie ma buziek*
#Cichaj! #
*I vice versa!*
#Nie będę was zanudzać... Dozobaczonka!!!!!#
*Ja też cię kocham. I Papaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!*
__________________1059 słów_________________
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top