6
*Rose*
Obudziłam się na kanapie przykryta kocem, moja głowa cholernie bolała. Próbowałam usiąść lub chociaż się lekko podnieść ale ból paraliżował całe moje ciało. Chwilę później zaczęłam słyszeć pisk w uszach, nic innego tylko ten pisk. Zacisnęłam powieki, światło które dotarło do moich oczu było rażące, a wręcz nawet szczypiące i wprawiało moje gałki oczne w duży dyskomfort.
Po chwili ktoś zablokował promienie słoneczne, mogłam otworzyć oczy. Zobaczyłam Luka, który zaciągał rolety. Gdy skończył podszedł do mnie i pomógł mi usiąść, tak delikatnie jakby wiedział że jeden zły ruch podziała na mnie jak słońce w lato na lód.
Gdy już siedziałam chłopak usiadł obok.
-Co.. sie stało?- Zapytałam niepewnie.
-Nie pamiętasz? Wyszedłem do sklepu. Zostałaś z Gabim po pół godzinki zadzwonił że zemdlałaś, akurat już wracałem, więc przyspieszyłem kroku.
Pokiwałam tylko na znak że rozumiem. Chłopak mnie delikatnie przytulił jakbym była z porcelany. Po chwili się odsunął i chyba nad czymś się zastanawiał.
-Głodna..?- Zapytał
-Tylko troszeczkę.
-Zaraz wrócę. Przyniose ci obiad dobrze?
-Tak..
I poszedł do kuchni.
*Luk*
Poszedłem do kuchni, mam nie mały mentlik w głowie.
-Gabi..-Zacząłem szeptem.
-Hmm?- Przyjaciel się do mnie odwrócił.
-Masz jej numer?
-Czyji?
-Jak to czyji? Rose.. a czyji?
-Aaaa.. naszej kochanej Rose, no mam, a co?- Szczerzył się jak idiota.
-Daj mi go..-powiedziałem z lekką irytacją
-Ok.. -Podał mi telefon z numerem do Rose, który przepisałem i zapisałem.
-Dzięki.. -schowałem telefon do kieszeni i zacząłem robić Shushi z łososiem.
*Rose*
Nudziło mi się. Czekałam aż któryś z chłopców przyjdzie i zajmie mi jakoś czas, wyciągnęłam telefon, chciałam napisać mamie sms-a, nie dzwoniłam gdy byli na wyjazdach służbowych.
Chciałam wybrać numer, weszłam w kontakty, miałam tam tylko dwa numery jak zawsze, ale nie do rodziców, były to numery do Gabriela i Lukasa. W zamian za numer mamy wybrałam numer Luka.
Do Luk:
Czemu nie mam numerów rodziców?
Od Luk:
Jak to? I wow napisałaś!
Do Luk:
Nie wiem, chciałam napisać do mamy.. ale nie mam numerów do rodziców za to do Ciebie i Gabiego mam.
Odłożyłam telefon, próbowałam powoli wstać. Udało mi się. Powoli podeszłam do kuchni lecz stanęłam przed nią słysząc ich rozmowę.
-Jak długo będziesz to przed nią ukrywał?-Rozpoznałam głos Gabiego
-Puki nie uznam, że jest gotowa na prawdę. - Powiedział Luk.
-Będzie wściekła, że ją cały czas okłamywałeś, że nie powiedziałeś kim jesteś.. kim wszyscy jesteśmy.- Podsumował Gabriel
-Myślę, że mnie zrozumie..- przerwał.
Po chwili otworzył drzwi. Patrzył na mnie jakby chciał mnie rozszarpać. Mocno pociągnął za przedramie wciągając mnie do kuchni.
-Możesz powiedzieć czemu nas podsłuchujesz?!- był wściekły.
-Luk przestań straszys...-Luk mu przerwał.
-Zamknij się, nie pytam Ciebie tylko tę suke!- wykrzykczał mi to prosto w oczy.
Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Nie wiedziałam co zrobić, czemu mnie nazwał suką czy czego nie chce mi powiedzieć. Spuściłam wzrok na moje stopy i czułam jak łzy spływają po moich policzkach.
Nagle Gabi wyrwał mnie z rąk Luka. Otulił mnie i zaczął głaskać po głowie.
-Co ty, kurwa, myślisz, że robisz Luk?!-Wydarł się.
-Nie widzisz, że ona się boji?! Że nie chciała?! Ogarnij się do cholery!-Luk był wyraźnie zaskoczony słowami przyjaciela.
Gabi zaczął mnie prowadzić na górę do pokoju. Otworzył drzwi i wszedł ze mną do środka.
-Zaraz przyniose ci obiad, wybacz mu proszę. Ma pewien sekret i boji ci się go wyjawić ale jak będzie odpowiedni czas powie ci o co chodzi.
Wyszedł po niejaki obiad. Wzięłam kartki i ołówek, zaczęłam szkicować baletnice. Nie wiem czemu, zawsze gdy jestem smutna to rysuje.
Po jakiśch 15 minutach chłopak wrócił z Shushi z łososia, gdy je jadłam przyglądał mi się, chyba go lubie...
-Smakuje?- zapytał.
-Tak, czemu pytasz?
-Jesz tak jakby ci nie smakowało..-Uśmiechał sie jakby był zmartwiony.
-Zamyślona jestem.. czemu tak powiedział...
-Spokojnie nie myśl o tym, uwierz mi on tego żałuję i nie chciał. A, tak zmieniając temat, będę chodził do twojej szkoły.
-To fajnie..-nie myślałam o tym teraz.
-Oj no mała, rozchmurz sie.. -przytulił mnie
-Jakby to było takie łatwe..
Po chwili skończyłam jeść i wypiłam wodę cytrynowo-miętową. Gabi wziął mój talerz i butelkę do Kuchni. Położyłam sie i otuliłam kołdrą, usnęłam...
##################
Hej hej to ja i rozdział, co tam?
Tak w nextcie oni idą do szkoły :)
NatsuSuzu
(702 słowa)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top