Rozdział 7

Powoli uniosłaś ciężkie powieki. Rozejrzałaś się po swoim pokoju. Obok, siedząc na krześle z łokciami opartymi na pościeli, spał Akutagawa. Tym razem wszystko było wyraźne i przejrzyste.

- To był sen? A może śmierć kliniczna? W każdym razie powinnam zachować to tylko dla siebie. -pomysłałaś.

Zaczęłaś rozglądać się po pokoju. Twoje ruchy zbudziły śpiącego chłopaka. Spojrzał prosto w twoje oczy, a ty uśmiechnęłaś się na znak, że wszystko jest w porządku.

- Cieszę się, że cie widzę. Tak się martwiłem. - objął cie bardzo ciasno, a ty poczułaś ciepło na całym ciele. - Ekhem... znaczy, co ty myślałaś idąc tam sama?!

Jego ton głosu zmienił się natychmiastowo po wypuszczeniu cię z ramion.

-Jestem samodzielna, nie musisz wszędzie za mną chodzić!

-Mogłaś umrzeć. Wiesz, że nie wybaczyłbym ci, gdyby coś ci się stało!

W tym momencie drzwi do pokoju otworzyły się z charakterystycznym dla nich piskiem.

-Młoda! Obudziłaś się! Musimy to opić - powiedział Chuuya.

Zaraz za nim w drzwiach stała Higuchi razem z Gin i Tachikarą. W twoim pokoju nagle zapanował wesoły harmider. Wyrazy troski i zmartwienia mieszały się z radością z twojego wybudzenia. Słuchając opowieści tego, co działo się po twoim zaśnięciu, nie zauważyłaś, kiedy Ryuunoauke opuścił pomieszczenie. Po chwili wszyscy wyszli i zostawili cie, byś odpoczęła. Nie przewidzieli jednak faktu, że po tak długiej "drzemce" możesz być głodna. Po przeszukaniu wszystkich miejsc w swoim pokoju, w których mogłaś mieć jedzenie - które jednak okazały się puste- postanowiłaś pójść do kuchni. Wyjrzałaś na korytarz i nie zobaczywszy nikogo wyszłaś ze swojej jaskini. Twój instynkt żarłoka prowadził cie do kuchni. Na twojej drodze stanął jednak Akutagawa ze swoim szarym kubkiem w dłoni.

-Posrało cię chyba...

-Jestem głodna!

-Ciągle jesteś osłabiona. Nie powinnaś się przeciążać. Wystarczyło do mnie zadzwonić, przyniósłbym ci coś.

-Nic mi nie będzie.W tym momencie nogi ci sie zgięły a ty upadłaś na ścianę.

Akutagawa normalnie biały jak ściana, osiągnął kolejny poziom bieli, nie mówiąc już o jego wyrazie twarzy.

-Ha ha, żartowałam!

Stanęłaś na nogi i zaczęłaś iść dalej. Czarnowłosy ruszył za tobą.

-Mówiłam, że sobie...

Nagle poczułaś jak tracisz kontrolę nad swoim ciałem a twoje nogi stały się jak z waty. Zdążyłaś jeszcze tylko zobaczyć Akutagawę łapiącego cię w swoje ramiona. Potem znów przed oczami pojawiła ci się ciemność.

***

Następny rozdział będzie jutro (mam nadzieję)

Nie miał*m co robić na rehabilitacji, więc prawie skończył*m też następny rozdział xD

Poza tym pozdrawiam pana Pawła, który ostatnio udawał kurę a potem bił się z masażystą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top