IV
Miałem mieć pierwszy trening. Byłem podekstytowany. I to bardzo. Wszedłem na tor. Pod moimi kopytami zaszeleścił piach.
- Tiana, w tamtym narożniku ruszcie cwałem. Mały jest bardzo napalony do biegania. Niech biegnie jak chce i ile chce.
- Ok.
Po krótkiej rozgrzewce wprowadzono mnie do startmaszyny. Stawiałem opór. W końcu odpuściłem i znalazłem się w startboksie. Bramka otworzyła się, a ja wystrzeliłem do przodu. Po chwili strzeliłem z zadu. Tiana wylądowała na piasku.
- Spróbuj jutro. Dziś mu nie poszło najlepiej. Do stajni z nim.
Po chwili stałem już w boksie żując siano.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top