4
-Dzień dobry.-Kierownica odezwał się pierwszy patrząc na mnie przez lusterko.
-Nie za dobry, ale mam nadzieję,że dla Pana taki jest.-Oparłem się wygodnie o drzwi i poprosiłem o szybkie dostarczenie mnie na uczelnię.
-Och... moja córka też studiuje. -Kiwa głową. -Psychologię społeczną.
-Wiec pewnie ją znam,psychologia w małym paluszku.
-A więc trzeba przyspieszyć... jeszcze się spóźnisz na egzamin i będziesz musiał płacić za pisanie w innym terminie.
-Dziękuję. -Po jakichś piętnastu minutach przed oczami ujrzałem wielki budynek.
-Pozdrów Trisch Kunk.
-Triszkę??
-Tak.
-Siedzę obok niej na zajęciach!
-Jesteś przyjacielem...Sebastianem?
-Na to wygląda -Zasmiałem się.
-No nieźle.. Wiesz co? Dzisiejsza podwózka za darmo.. W końcu znasz moją córę! -Zaczął się śmiać.
-Dziekuję. -Wysiadłem z taxówki sprawdzając wyświetlacz telefonu. 10:11 mam 5 minut?! Zrobiłem wielkie oczy.Rozpędziłem się,nigdy tak szybko nie biegałem.Powinienem iść na AWF A nie jakąś psychologię. Studia mnie wymęczą.Zziajany biegłem co sił w nogach nie patrząc na drogę tylko uciekający mi czas na ekranie.Kiedy zorientowałem się,że mam przeszkodę na drodze było już za późno.Wpadłem z impetem w czyjeś plecy.Ludzki słup z kałczuku.Odbiłem się od niego i poleciakem do tyłu ślizgając się po wypucowanych kafelkach.Bieganie,odbijanie na trampolinie..pewnie on był kozłem do przeskoczenia.
-Hej mały.. nic ci nie jest? -Zapytał głos, który już gdzieś słyszałem. Nie otwierając oczu złapałem się za tyłek i syknąłem...
-Jest ok. -Zacząłem masować obolałą głowę . Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem wystojonego sprzedawcę z starbuck'a??
-Co ty tu robisz?? -pytam zaskoczony zbiegiem okoliczności.
-A no stoję zamiast iść na zajęcia...
-Jakim cudem udało ci się tak szybko tutaj znaleźć?!
-Helikopterem...
-Co? -Wybąkałem.
-No normalnie... przeleciałem -Wzruszył ramionami. Zaśmiałem się jak wariat.
-Nie uderzyłeś się w głowę za mocno? -Jego przystojna twarzyczka wygięła się w zatroskaną minę.
-Nieeeee...tylko poznałem latającego helikopterem sprzedawcę z kawiarni... -Wstałem i szybko tego pożałowałem upadając kolejny raz na podłogę.. chociaż nie ,nie udało mi się upaść, coś mnie przytrzymało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top