3
Minął miesiąc. Siedzieliśmy w Eclipse z Harrym, Niallem i paroma osobami.
Będąc szczerym, czułem się naprawdę dobrze. Zaprzyjaźniłem się z Harrym, a dla gangu włamywałem się czasami do mieszkań, które mój przyjaciel okradał. Za każde skradzione auto dostawałem czterdzieści procent od sprzedaży.
Tańczyłem razem z jakimiś dziewczynami z klubu, gdy wyszliśmy z części dla vipów, znaczy naszego gangu.
Poczułem nagle jak ktoś łapie mnie mocno za rękę i ciągnie gdzieś. Spojrzałem zaskoczony na Harry'ego, który podał mi malutką przezroczystą torebeczkę z dwoma tabletkami w środku.
- Zobacz co dał mi Ned - powiedział z błyszczącymi oczami.
- Mówiłeś, że już nie ćpasz - odparłem powoli, niepewnie patrząc na narkotyk - Nie wiem, wydaje mi się, że nie powinniśmy..
- Gdybyśmy nie mogli, to by nam tego nie dał - brunet przewrócił oczami jakbym był naprawdę głupi i kazał mi otworzyć buzie. Na języku położył mi tabletkę, którą połknąłem czekając aż zacznie działać.
Sam nie wiem co działo się później. Chyba tańczyłem, naprawdę dużo.
Obudziłem się w domu. Ale nie moim i nie w mieszkaniu Nialla, w którym mieszkałem jeszcze dwa tygodnie temu. Teraz wynajmowałem swoje własne.
Usiadłem w dużym łóżku rozglądając się po sypialni. O mój Boże. Czy ja.. przespałem się z kimś? Nie pamiętam co działo się po narkotyku, który wziąłem z Harrym.
Zobaczyłem szklankę wody na szafce nocnej i szybko ją opróżniłem. Wysunąłem się z pościeli zauważając, że nie mam na sobie spodni. A koszulka nawet nie jest moja.
Wyszedłem z sypialni i ruszyłem korytarzem aż znalazłem schody na dół. Usłyszałem głos Nialla i podążyłem za nim znajdując go rozmawiającego przez telefon w dużym salonie.
- Nie, z tego co wiem to nie. Wróciliśmy dość wcześnie, trochę za dużo wypiłem i poprosiłem by odwiózł mnie do domu. Został już ze mną - powiedział do telefonu spoglądając na mnie, stojącego przy kanapie - Jasne, pogadam z nim.
Rozłączył się i schował komórkę do kieszeni spodni.
- Hej - odezwałem się niepewnie, a mój głos był zachrypnięty - Co się wczoraj stało?
Niall przypatrywał mi się dłuższą chwile, aż wyminął mnie bez słowa. Ruszyłem za nim, ostatecznie łapiąc go za nadgarstek by w końcu na mnie spojrzał.
- Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie - powiedział nie patrząc mi w oczy, a na moją klatkę piersiową. Ale gdy w końcu przeniósł na mnie niebieskie oczy, żałowałem, że nie mogę zniknąć. Widziałem w nich zawód - Przecież wielokrotnie ci powtarzałem, nie tylko ja. Nie bierzemy tego, co sprzedajemy. Narkotyki robią papkę z mózgu - warknął, a ja rozchyliłem wargi - Poza tym to był test - wyszarpał rękę odchodząc. Stałem w miejscu starając się ułożyć sobie to wszystko w głowie.
- Jaki test? - spytałem słabo biegnąc za nim do kuchni, w której nalał kawy do kubka podając mi go.
- Ciebie i Harry'ego. Czy nie bierzecie. Obaj mnie zawiedliście.
- O mój Boże - wyszeptałem opuszczając głowę - Niall, ja..
- Zabrałem cię, żeby nie widzieli, że wziąłeś narkotyki - powiedział przerywając mi. Otworzyłem szerzej oczy wbijając je w niego. Co?
- C-co zrobiłeś?
Niall zacisnął wargi opierając dłonie o blat, patrząc mi w oczy.
- Nie chciałem, by byli tak zawiedzeni jak ja - wymamrotał - I wściekli, bo Harry teraz mocno dostanie.
- Wybrałeś mnie, a nie Harry'ego? - zmarszczyłem brwi. Nic nie rozumiałem, przecież znał go dużo dłużej, myślę, że nawet coś ich kiedyś łączyło. Ale z klubu zabrał mnie.
- Nie mogłem zabrać Was obu, to byłoby podejrzane. Powiedziałem szefowi, że jakiś czas po tym jak Ned dał Harry'mu narkotyki, poprosiłem cię byś mnie odwiózł, bo piłem i że wszystko było z tobą okay. A Harry nie powie nikomu, że brałeś z nim. Nie jest kapusiem - mruknął, a ja odstawiłem kubek z kawą owijając niepewnie ramiona wokół siebie.
- Dziękuje - powiedziałem cicho - Nie musiałeś tego robić..
- Zrobiłem to ostatni raz Zayn - wymamrotał - Nie waż się więcej ćpać, następnym razem ci nie pomogę.
- Okay, jasne, rozumiem. Nie wiem jak ci się odwdzięczę - uśmiechnąłem się do niego niepewnie. Mruknął coś tylko pod nosem i odwrócił się do lodówki - Cały czas ratujesz mi tyłek. Wcześniej mnie nie zabiłeś, przy tamtej akcji pomogłeś mi z tym właścicielem a wczoraj.. Czemu to wszystko robisz? Dla Harry'ego też się tak poświęcałeś?
- Już ci to kiedyś powiedziałem. Robię to, bo mi się podobasz - powiedział stojąc plecami do mnie, na co rozchyliłem usta. Zerknął na mnie przez ramie, a ja przełknąłem ślinę - Nie tak jak Harry. Jemu chciałem tylko pomóc, a ty.. Sprawiasz, że czuję się inaczej. Martwię się o ciebie, chcę cię pilnować i dbać o ciebie..
Ruszyłem do niego powoli. Złapałem go za rękę i przytuliłem się do jego ramienia.
- Przepraszam - wyszeptałem przymykając powieki i opierając czoło o jego ramie.
- W porządku.
•
Obudziłem się w nocy. Dzień spędziłem w domu Nialla, gdy on wyszedł wypełnić jedno z zadań. Wrócił wieczorem, zrobił kolacje i skończyliśmy śpiąc razem przytuleni w jego łóżku.
Nie rozumiałem tego. Tego jak chciałem by mnie przytulał. Był miły, pomógł mi. Miałem swój dom, dzięki temu, że mnie nie zabił.
Nigdy mu tego nie mówiłem, właściwie nikomu, że czułem ukłucie zazdrości za każdym razem, gdy Harry całował jego wargi na przywitanie czy pożegnanie. Sam chciałem je całować.
Uniosłem się na łokciach spoglądając na śpiącego obok mnie blondyna i odgarnąłem delikatnie włosy z jego czoła. Wpatrywałem się w jego rozchylone wargi. Pochyliłem się muskając je swoimi.
Nie czułem się gejem, nigdy też nie fantazjowałem o dziewczynach. Jednak chciałem całować Nialla, uważałem, że jest piękny. Mimo tego, że zabijał ludzi, mimo tego, że był częścią gangu. Też czułem się inaczej od kiedy się poznaliśmy.
Poczułem jego dłoń na biodrze, rozchylił powieki a ja opuściłem wzrok zawstydzony.
- Wybacz, nie powinienem był..
Przerwał mi przyciskając swoje wargi do tych moich, na co sapnąłem cicho. Ułożył dłoń na moim policzku kciukiem pocierając kącik moich ust, bym je otworzył. Zacisnąłem palce na koszulce w której spał czując jego język w buzi.
Nie był to mój pierwszy pocałunek, lecz z pewnością najlepszy.
- Przepraszam, że wciągnąłem cię w to wszystko Zayn - wymamrotał. Zmarszczyłem brwi spoglądając na niego. Obróciłem się zarzucając rękę na jego brzuch, spojrzałem mu w oczy.
- Przepraszasz? - parsknąłem cichym śmiechem - Chciałem ci podziękować.
- To co robimy, co robisz, jest niebezpieczne - powiedział gładząc dłonią mój policzek - Ale nie widziałem innej opcji. Gdy teraz o tym myślę..
- Ma to swoje złe, ale i dobre strony Niall - mruknąłem układając głowę na jego piersi, wodząc palcami po skrawku skóry blondyna, odkrytym przez podwinięta koszulkę - Wiem, że kiedyś mogę wpaść, że popełnię jakiś błąd i mnie zamkną. Albo zrobię coś nie tak i szef sprawi, że będę żałował, że się urodziłem...
- On nigdy by nie-
- Wiem, co zrobił Harry'emu za wzięcie tych narkotyków, Niall - wyszeptałem przymykając na moment powieki - A raczej co kazał mu zrobić. Chodzi mi o to, że chcę korzystać z tego co narazie mam. Co mam dzięki tobie - otworzyłem oczy, by spojrzeć na blondyna - Dziękuje.
Oparłem dłoń na materacu, unosząc się i spoglądając znów w błękitne oczy Horana, zanim musnąłem jego wargi. Przez materiał dresów czułem jego dłoń na moim udzie, to jak ścisnął je lekko wraz z pocałunkiem. Przesunąłem koniuszkiem języka po jego dolnej wardze, czując jak serce wali w mojej klatce piersiowej. Uśmiechnąłem się pod nosem i rozchyliłem powieki, opadając znów na łóżko z głową na klatce piersiowej Nialla. Wsłuchiwałem się w oddech mężczyzny, w bicie jego serca.
•
Siedziałem na łóżku w swoim mieszkaniu, przeglądając informacje o samochodzie, który był na liście tych, które musiałem ukraść. Szef czy ktokolwiek układał tą liste tym razem zaszalał. Sięgnąłem po jeden z trzech ostatnich kawałków pizzy z pudełka, wgryzając się w chłodne już ciasto z sosem i serem. Zerknąłem na telefon leżący na pościeli, który zaczął wibrować. Rzuciłem nadgryziony kawałek pizzy znów do kartonu by sięgnąć po urządzenie i odebrać połączenie od Nialla.
- Hej - przywitałem się zawieszając wzrok na wydrukowanym zdjęciu i nazwie auta. Na wykonanie zadań miałem pewien okres czasu, więc nie musiałem teraz na szczęście biegać po mieście szukając tego konkretnego auta. Potrzebowałem czasu na odnalezienie go, a potem wybranie odpowiedniego miejsca jak i momentu na kradzież.
- Jadę do Eclipse, zabrać cię po drodze?
- Dzięki, chyba sobie dzisiaj odpuszczę - mruknąłem w ogóle nie mając ochoty na wyjście do klubu, picie alkoholu czy zabawę.
- Wszystko w porządku? - spytał, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- Tak, tak. Po prostu chyba zrobię sobie małą przerwę po tym co się ostatnio stało.
- No dobra - rzucił, za moment kończąc połączenie. Mój uśmiech zbladł, gdy spojrzałem na ekran główny telefonu. Westchnąłem cicho, odkładając komórkę na pościel, jeszcze raz spoglądając na ściemniony już ekran. To było dość.. oschłe. Mogło mi się wydawać, nie powinienem się wszystkim aż tak przejmowa-
Zaskoczony spojrzałem w kierunku drzwi, słysząc pukanie. Odłożyłem na pościel papiery i przesunąłem pudełko z pizzą, by móc wyjść z łóżka. Poprawiłem koszulkę i szybko przebiegłem dłonią po włosach, idąc do drzwi.
Zerknąłem przez wizjer i zmarszczyłem brwi, poznając fryzurę i kurtkę Nialla. Otworzyłem drzwi, uśmiechając się niepewnie do blondyna.
- Przepraszam, naprawdę nie mam ochoty na wyjście - powiedziałem opierając się o framugę. Przez sekundę zmierzył mnie wzrokiem. Nie było nic do oglądania, miałem na sobie bluzę i dresy, z których nie planowałem wyjść do jutra wieczorem, gdy musiałem pracować.
- Ja w sumie też nie - wzruszył ramionami, robiąc krok do przodu, zmuszając mnie do wpuszczenia go do mieszkania. Obserwowałem go, gdy zdejmował buty i kurtkę, rozglądając się po moim mieszkaniu, w którym był już nie raz. Prawie wszystkie światła były pogaszone, oprócz jednej małej lampki w kuchni i tych w sypialni. Właśnie tam się skierował, nawet nie spoglądając na mnie czy pytając o pozwolenie.
Ruszyłem za nim, przystając w wejściu i patrząc jak blondyn sięga do pudełka po kawałek pizzy.
- Naprawdę wolisz zimną pizzę od miodowej whiskey w klubie? - spytałem uśmiechając się kątem ust, zakładając przy tym ramiona na piersi. Niall usiadł na łóżku przeżuwając gryza, wpatrując się we mnie.
- Miałem długi dzień, myślałem, że chcę się napić, ale chyba właśnie wolę posiedzieć w domu z zimną, nie za dobrą pizzą - pokiwał głową, a ja parsknąłem na ten komentarz - Chyba ci nie przeszkadzam?
- Nie. Można powiedzieć, że pracowałem. Ale i tak pewnie niedługo kładłbym się spać - odparłem. Podszedłem powoli do Horana i sięgnąłem po wydruki od szefa by złożyć je w równy plik i ułożyć na szafce obok łóżka, tak samo jak telefon - Chcesz coś obejrzeć? Wykupiliśmy z Harrym netflixa - uśmiechnąłem się szeroko, a Niall parsknął śmiechem, kiwając następnie głową.
- Jak u niego? - spytał. Starałem się ukryć zaskoczenie, bo nie wiedziałem, że nie rozmawiają. To przez tą sprawę z narkotykami z zeszłego tygodnia? Był na nas zły, ale myślałem, że wszystko między nimi wróciło do normy, tak jak u nas.
- Chyba w porządku, mówił, że czuje się już lepiej - mruknąłem sięgając po pilot od telewizora zawieszonego na ścianie naprzeciwko łóżka. Spojrzałem na blondyna, który plecami opadł na pościel, wpatrując się w sufit. Położyłem się tuż obok niego, obracając twarz w jego stronę i przyglądając się jego profilowi. Miałem ochotę przesunąć opuszkami palców po zaledwie milimetrowym zaroście Nialla, wargach, rzęsach czy nawet linii pod oczami odznaczającej się i pokazując po nim parę nieprzespanych nocy.
Obrócił głowę w moją stronę, uśmiechając się lekko.
- Mam dzisiaj urodziny - powiedział po chwili.
- Wszystkiego najlepszego - wyszeptałem uśmiechając się słabo - Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej? Przygotowałbym coś. Albo przynajmniej poczekał z zamówieniem pizzy żeby była ciepła - zażartowałem i patrzyłem jak mruży oczy śmiejąc się.
- Nie chciałem robić zamieszania. Planowałem wypić parę drinków, a potem trochę pijany położyć się spać i zapomnieć o tym, że mam urodziny. Nawet nie wiem po co ci o tym powiedziałem, nigdy nie świętowałem urodzin - westchnął znów wbijając wzrok w sufit. Oblizałem wargi, wpatrując się w niego.
- Może chciałeś chociaż dostać od kogoś urodzinowy pocałunek?
Myślałem, że powiedziałem coś nie tak. Szczególnie, że nie zareagował od razu. Miałem już wstać i wyskoczyć przez okno, gdy obrócił się na bok, układając dłoń na moim policzku, spoglądając mi w oczy zanim złączył nasze wargi. Początkowo zaskoczony, pozwoliłem mu przyciskać usta do moich, by zaraz potem oddać pieszczotę. Powoli. Chciałem by był to najlepszy urodzinowy pocałunek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top