Pstryk...

"To jest ten wspaniały hotel? Myślałam, że będzie większy."
Pomyślałam. Przeszłam przez wielkie drzwi. Ciągnęłam małą walizkę za sobą. Trzymałam mój ukochany aparat fotograficzny w wolnej dłoni i co jakiś czas, kiedy znalazłam jakiś bardzo ładny kadr, sfotografowałam go. Podeszłam do recepcji, przy której stał mężczyzna. On z uśmiechem się do mnie zwrócił.

-Witam młoda damo. Czym mogę służyć?

-Dzień dobry. Chciałabym się zarejestrować.

-Oczywiście...

-Mój tata już płacił z góry. Na nazwisko Johnsen.

Mężczyzna zaczął sprawdzać coś w komputerze.

-Pokój 1J, zgadza się?

Dałam mu do zobaczenia, moje dokumenty

-Tak. Witamy w PalmWoods Panno Johnsen.

Wręczył mi kluczyk do pokoju.

-Życzę miłego pobytu.

Uśmiechnął się do mnie miło.

Ruszyłam w stronę windy. Wcisnęłam guzik ze strzałką do góry. Kiedy tylko drzwiczki się otworzyły, z windy od razu wybiegło dwóch chłopaków. Zostałam popchnięta i Wylądowałam na podłodze. Oboje zauważyli mnie na ziemi i nic nie powiedzieli. Po chwili jednak, chłopak w kasku, lekko przy mnie klęknął i podał mi dłoń, żebym wstała.

-Przepraszam za mnie i za kolegę.

-Nie szkodzi. Następnym razem uważajcie.

-Dobrze. Obiecuję.

Pomógł mi wstać, uśmiechając się przy tym do mnie. Jego uśmiech był bardzo ładny. I te błyszczące, urocze oczy.

Odwzajemniłam uśmiech, złapałam za walizkę i weszłam do windy. Kiedy drzwi się powoli zamykały, chłopak zaczął do mnie machać z takim samym, uroczym uśmiechem.

-Do zobaczenia.

-Papa. Fajny kask.

Odpowiedziałam w ostatniej chwili.

Gdy dojechałam na górę i drzwi windy się otworzyły, natknęłam się na całującą się parę. Chłopak w bluzie w niebieskie paski oraz dziewczyna w czerwonej sukience. Wyglądali uroczo. Nie zauważyli mnie.

Szukałam przez dobrą chwilkę swojego pokoju. Kiedy wreszcie go znalazłam, otworzyłam drzwi. Pomieszczenie w środku, wyglądało bardzo uroczo. Mała kuchnia, mała łazienka, salon z dosyć dużym telewizorem i dwuosobowe łóżko w sypialni.

Po bardzo nudnym, rozpakowywaniu się, złapałam za ręcznik i mp3, a następnie ruszyłam na basen. Schowałam kluczyk do kieszeni spodni i weszłam do windy. Razem ze mną, jechały jakieś trzy dziewczyny. Nie wyglądały na sympatyczne.

-Hej Ty!

Zwróciły się do mnie z niezadowoleniem.

-Tak?

Spytałam grzecznie.

-Co Ty tu robisz?

Spytała jedna z nich.

-Robię zdjęcia. Jestem fotografką.

Na te słowa, popatrzyły się na mnie, jak by coś ode mnie chciały.

-Naprawdę? To fantastycznie!

Powiedziały nagle chórkiem.

-Zrobiłabyś nam zdjęcia? Może tak za godzinę? Jesteśmy wtedy wolne.

Spytała blondynka.

-Może innym razem.

Uśmiechnęłam się do nich i kiedy tylko otworzyły się drzwi windy, szybko poszłam w stronę basenu. Udało mi się znaleźć, jeden wolny leżak. Kiedy tylko się na nim położyłam, włożyłam sobie słuchawkę do ucha i włączyłam muzykę.

Niestety relaks, zniknął po 20 minutach, ponieważ poczułam, jak zostaje cała, ochlapana chlorowaną wodą. Sprawcą był całkiem przystojny chłopak, któremu zamarzyło się wskoczyć na bombę do wody. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjście, kiedy to natknęłam się na blondynkę.

-Lepiej nie idź na basen.

Ostrzegłam ją.

-Dlaczego?

-Bo zostaniesz oblana tak jak ja. Nie ryzykuj.

Poszłam do windy, zostawiając dziewczynę samą. Kiedy to czekałam na windę, wytarłam się trochę z wody i sprawdziłam, czy mp3 działa.

W pokoju szybko się przebrałam i poszłam do parku. Może tam, uda mi się znaleść coś wartego sfotografowania.

Kupiłam sobie lemoniadę i chodziłam po parku. Przez 16 minut szukania, zrobiłam zdjęcie paczce przyjaciół, którzy siedzieli na trawie, parze jedząca lody oraz chłopakowi, który siedział przy stoliku i na kogoś ewidentnie czekał.

Usiadłam na jednej z ławek i koncentrowałam się na piciu cytrynowego napoju. Po dłuższym czasie, kiedy chciałam wstać z ławki, zaczepił mnie wysoki, przystojny brunet. Chyba go gdzieś widziałam.

-Witaj miła ma. Jestem James i chciałbym wiedzieć, czy zechciałabyś się ze mną spotkać.

-To ma być randka?

-Tak. Jesteś nieziemsko ładna. Masz piękne oczy, usta i jeszcze włosy.

Wstałam z ławki I popatrzyłam na chłopaka.

-I tyle? Lubisz mnie, bo jestem ładna?

Pokiwał głową i głupio się uśmiechnął.

-Oj kochany. Z taką gadką na podryw, to Ty nigdy nie znajdziesz dziewczyny. Nie tylko wygląd jest najważniejszy.

Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do miasta, zostawiając Jamesa samego.

Po małych zakupach spożywczych, wróciłam do hotelu. Dostałam telefon w sprawie pracy fotografa w studiu muzycznym Rock Records, tu niedaleko. Dobrze, że wstawiłam ogłoszenie do sieci.

O godzinie 21.39 zrobiłam sobie kolację i w chwili, kiedy miałam sobie obejrzeć jakiś serial w telewizji, rozległ się cholernie głośny ryk. Ktoś mądry, w pokoju obok, postanowił włączyć muzykę na fula.

Wyszłam z pokoju i zapukałam w drzwi sąsiadów. Usłyszałam, jak muzyka zostaje powoli ściszona. Otworzył mi wysoki, dosyć ładny blondyn... Nie zaraz. To ten, który mnie ochlapał na basenie. Wesoło się uśmiechnął.

-Cześć. Jestem Kendall. Jesteś tu nowa? Nigdy Cię tu nie widziałem.

-Tak. Przyjechałam dzisiaj. Jestem Tina i chciałabym poprosić, żebyś trochę ściszył muzykę.

-Oł. Tak, racja. Trochę jednak przesadziłem.

-Troszeczkę.

-Dobrze. Będziemy ciszej.

-Wy? Z kim mieszkasz?

-Z moimi przyjaciółmi, siostrą i mamą.

-O. To miło.

Po chwili usłyszeliśmy czyiś głos.

-Hej Kendall! Widziałeś gdzieś Carlosa?

-Nie!

-Okey. Muszę mu oddać ładowarkę. Jak coś, to leży obok konsoli.

-Spoko.

Odparł.

-Kto to był?

-Przyjaciel. Logan. Nasz mądrala. Może chcesz wejść? Przyszła pizza i ...

-Nie dzięki. Nie chcę przeszkadzać. Innym razem.

-Spoko.

-No to smacznego i dobranoc.

-Dobranoc.

Odpowiedział i zamknął drzwi, a ja poszłam z powrotem do pokoju. Zjadłam swoją kolację i poszłam spać, odpuszczając sobie telewizję.

Kolejnego dnia obudził mnie nagły krzyk, dobiegający z sąsiedniego pokoju Kendalla. Szybko wybiegła z pokoju i otworzyłam drzwi. W środku dwóch chłopaków biło się. Weszłam do środka i patrzyłam na nich. Obok mnie stanął Kendall.

-Cześć.

Przywitał się jak gdyby nigdy nic.

-Co tu się dzieje?

-A tam. Carlos i James czasem tak robią dla zabawy.

-Dla zabawy wyrywają sobie włosy?

Spytałam przestraszona. Szybko do nich podbiegłam i rozdzieliłam ich.

-Hej. Spokojnie.

Stałam pomiędzy nimi. Okazało się, że to ten uroczy chłopak w kasku i kiepski podrywać. Carlos na mój widok od razu się uśmiechnął.

-Hej.

Rozmarzył się. To było dosyć urocze.

-Carlos? James? O co poszło?

Spytałam ich. Carlos nic nie powiedział.

-Carlos pomylił moją szczoteczkę do zębów ze swoją.

Objaśnił James.

-No i co? Każdemu może się zdarzyć, ale to nie powód, żeby się tłuc od rana.

-Dobrze... A tak zapytam, bo nie miałem okazji. Jak się nazywasz?

Spytał Carlos.

-Tina. Jestem Tina Johnsen.

-Miło nam Cię poznać.

Odparł chłopak w kasku.

Popatrzyłam na zegarek. Była 8.30. Za pół godziny mam spotkanie w Rock Records.

-O nie.

Popatrzyłam jeszcze raz na chłopaków.

-Co jest?

Spytał Kendall.

-Pogadałabym jeszcze z wami, ale muszę lecieć do pracy.

Pobiegłam do drzwi i prędko je otworzyłam.

-Na razie!

Pożegnałam się z nimi i poszłam do pokoju. W mgnieniu oka, przygotowałam się, zabrałam aparat oraz moje dokumenty i ruszyłam w stronę postoju taksówek i pojechałam do pracy.

Kiedy tylko wysiadłem z pojazdu, przywitała mnie bardzo miła, czarnoskóra Pani, która zaprowadziła mnie do budynku.

Zaprosiła mnie do studia, w którym były nagrywane piosenki. Przy fortepianie stojącym obok drzwi wejściowych, siedział mężczyzna w okularach.

-Gustawo.

Zwróciła się do niego Pani Cerry.

-Przeszkadzasz mi w pisaniu.

Powiedział groźnym tonem.

-Gustawo!

Krzyknęła do niego.

-Co jest!?

Odwrócił się do nas.

-Kto to jest?

Spytał czarnoskórą.

-Tina Johnsen. Naszą osobista fotografka.

Uśmiechnęłam się miło. Podaliśmy sobie ręce.

-Pani fotograf. Miło mi. Jestem Gustawo Rock. Kierownik muzyczny Rock Records.

-Mi również miło.

Gustawo wrócił do pisania piosenki, a Pani Cerry, zaprowadziła mnie na korytarz. Poprosiła mnie, żebym zrobiła parę zdjęć całego biura, na specjalną stronę Rock Records.

Po chwili usłyszałyśmy wrzask Gustawa.

-Cerry! Przywołaj pieski!

Trochę mnie to zdziwiło.

-Jakie pieski?

Spytałam.

-Tam Gustawo mówi na Big Time Rush.

-Big Time Rush? Łał. Kocham ich piosenki, ale nigdy nie widziałam jak wyglądają.

-To będziesz miała szansę ich zobaczyć oraz poznać osobiście.

Pokazała mi ich plakat. Przecież to moi sąsiedzi. Byłam bardzo zadowolona, chociaż nie jestem ich największą fanką.

Po oglądaniu plakatu, zaczęłam szukać dobrych kadrów studia. Te zdjęcia mają być moją przepustką do dalszej pracy.
Chodziłam po całym piętrze, robiąc przy tym multum zdjęć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top