Jednak nie jestem taka pewna.

Spędziliśmy na początku bardzo miło czas ze sobą. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się z różnych rzeczy i zjedliśmy lody...tylko że był mały problem. Carlos był miły, zabawny, ale bardzo spięty. W pewnej chwili zaczął gadać cały czas o hokeju na lodzie. Kiedy ja chciałam coś powiedzieć, to on od razu zmienił temat i nawijał tym razem o corn dogach. Poczułam się dziwnie.

Kiedy chłopak odprowadził mnie do drzwi mojego pokoju, podałam mu rękę. Wiedziałam, że chłopak chciał się przytulić, jednak ja nie chciałam.

-Był bardzo miło. Dziękuję za dzisiaj.

Powiedziałam z lekkim, udawanym uśmiechem na twarzy, oczekując na złapanie jego dłoni. Carlos popatrzył na mnie niewyraźnie, ale potem też się uśmiechnął i podał mi rękę.

-Mi również... 

Puściłam jego dłoń i otworzyłam szybko drzwi i weszłam do środka.

-To do jutra.

Odparłam, patrząc na niego, chowając się za drzwiami.

-Tak...no pewnie.

Głos Carlosa delikatnie się łamał. Ja zamknęłam za sobą drzwi. Wreszcie mogłam odetchnąć. Poszłam się szykować do spania. Gdzieś około godziny 21.00, usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy otworzyłam, okazało się, że to pan kierownik. 

-Dobry wieczór. 

-Dobry... W jakiej sprawie Pan do mnie przyszedł?

Zapytałam najgrzeczniej jak tylko mogłam.

-Chciałem się upewnić czy wszystko dobrze u Pani.

-...Tak. W zasadzie to tak. Dziękuję.

Odparłam z uśmiechem. Nagle zauważyłam idącego w naszą stronę James'a. Udawałam, że go nie widzę. Nie miałam ochoty na słuchanie głupich tekstów na podryw.

-Jednak muszę Panią Tinę ostrzec.

-Przed czym?

Zapytałam ze zdziwieniem.

-Przed sąsiadami. 

Pokazał na drzwi chłopaków. Na ten gest, James zaczął podsłuchiwać naszą rozmowę. Pan kiero stał tyłem i nie widział chłopaka, co sprawiło, że bez trudu mogłam się od niego sporo dowiedzieć. Ja lubię chłopaków i nie zamierzam się ich obawiać.

-To są okropne kanalie, które zawsze znajdą sposób na zniszczenie miłego dnia.

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.

-Dobrze. Dziękuję za informację.

-Dobrze. No to miłej nocy życzę.

Kierownik poszedł w przeciwną stronę. Kiedy zniknął z tego piętra, parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na James'a, który do mnie podszedł po chwili.

-On tak zawsze?

Zapytałam z uśmiechem na twarzy.

-Tak. Nigdy nas nie lubił. Wszystkim mówi, żeby na nas uważali, ale to i tak nie pomaga.

-Zauważyłam. Jego twarz była zestresowana. Myślał, że przeciągnie mnie na swoją stronę mocy.

Oboje lekko się zaśmialiśmy. Poszłam do środka pokoju, chcąc wrócić do siebie.

-No to do jutra.

Powiedziałam, zamykając drzwi. Nie zdążyłam jednak tego zrobić, ponieważ zauważyłam jak James blokuje je swoją stopą.

-Zaczekaj.

Odparł śpiesznie. Otworzyłam lekko drzwi i popatrzyłam na niego.

-Co jest?

Spytałam zaciekawiona. Chłopak popatrzył na mnie ze zmieszaniem na twarzy.

-Chciałem zapytać...

-...czy się z tobą spotkam?

Zapytałam z ironicznym uśmieszkiem.

-Nie...nie o to mi chodziło.

Poprawił swoją fryzurę.

-Interesuje mnie twoja randka z Carlosem.

-Dlaczego niby?

James wydawał się zdenerwowany.

-Nie wspominał Ci o niej?

-Nie. Nawet go jeszcze nie widziałem. Siedziałem cały czas w Rock Records z Kendallem i Gustawo.

To mnie zaskoczył.

-Było...nawet fajnie.

Pokazałam mu udawany uśmiech.

-Na pewno? 

Dopytał się z ciekawości.

-Tak. Przeszliśmy się tu i tam, gadając cały czas.

-Gadając. Mówiąc gadając, masz na myśli, że to on cały czas gadał?

-Nie, no skąd... ja też coś tam powiedziałam...

Schowałam wargi do buzi, żeby nie powiedzieć czegoś nieprzyjemnego. Przecież James to jego przyjaciel. Niestety nie wytrzymałam i po chwili poczułam potrzebę wygadania się.

-No dobra.  Carlos jest fajny, ale strasznie spięty. Cały czas gadał o głupstwach, żeby wyładować stres. Bardzo mi go szkoda.

Popatrzyłam na niego ze współczuciem. James poklepał mnie delikatnie po ramieniu.

-Spokojnie. Znajdziesz sobie lepszego chłopaka. Może takiego, który zawsze cię wysłucha i pocieszy. Może...właśnie ten szczęściarz stoi właśnie przed tobą.

Ja zaczęłam się śmiać. 

-Ty? Potrafisz słuchać? Hahahah. Osoba, która patrzy na wygląd dziewczyn, a nie na to jakie są.

-No...staram się patrzeć na wygląd wewnętrzny...

Zrzuciłam jego rękę z mojego ramienia.

-Pogadamy następnym razem o tym. Teraz  to chciałabym się przespać. Do jutra.

Odparłam, czekając jak James wyjdzie z mojego pokoju. Kiedy to zrobił, uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i zamknęłam drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top