Wstęp

-Marinette wstawaj!- powtórzyła moja kwami.

Spojrzałam na zegarek 08.13

-Tikki daj spokój mam jeszcze 7 minut-powiedziałam niechętnie się podnosząc.

-Marinette prąd wysiadł i budzik się zatrzymał na 8.13 a w realu jest 9.20!
Masz 20 minut do zajęć!

Gdy tylko to powiedziała zerwałam się z lóżka i pobiegła się ubrać. Gdy wybiegłam z łazienki spojrzałam na zegarek w telefonie 9.37. Mam 3 minuty!

*Adrien*

Obejrzałem się za siebie i ujrzałem pustą ławkę.

Ciekawe gdzie jest Marinette?

Spojrzałem pytająco na Alye najlepszą przyjaciółkę dziewczyny na co ona tylko wzruszyła ramionami.

*10 minut później*

Słuchałem uważnie pani od chemi kiedy nagle do klasy wpadła Marinette cała zdyszana jakby przed chwilą przebiegła maraton. Pomachałem do niej na co ona odmachała robiąc się przy tym cała czerwona.

*Marinette *

Adrien do mnie pomachał!

Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam na miejsce cała w skowronkach co nie umknęło uwadze mojej przyjaciółki.

-No opowiadaj - powiedziała do mnie

-Ale co?- zapytałam doskonale wiedząc o co chodzi.

-Jak było z nim na koktajlach wczoraj.

-Eee nic się nie działo ja się cały czas jąkałam a on jak zwykle pięknie wyglądał.-odpowiedziałam szeptem.

-Czyli bez zmian.

*Po lekcjach *

Szłam właśnie do domu rozmyślając o sytuacji w szkole gdy przypomniałam sobie że miałam popilnować sklepu po lekcjach. Zaczęłam szybko biec i wpadłam do domu cała zdyszana akurat mijając się w drzwiach z rodzicami. Cieszyłam się ponieważ dziś piątek i nie muszę odrabiać lekcji. Poszłam do pokoju i usłyszałam głos moje kwami.

-Marinette ?

-Słucham?

-Czy jak rodzice wrócą to .... - zacięła się.

-Tak Tikki możemy iść wtedy na patrol.

-Dziękuje Mari!-krzyknęła a ja zeszłam na duł do piekarni.

Ku mojem zdziwieniu ujrzałam Sabrine. O dziwo. Była ubrana w czarne dresy i biała bluzę, włosy związane w kucyka a w uszach słuchawki.

-W czym mogę pomóc ?-spytałam niepewnie.

-Cześć Marinette poproszę pączka z dżemem i krosanta.- podałam jej zamówienie na co na tylko się uśmiechnąła i wyszła.

To było zdecydowanie bardzo dziwne!

*2 godziny później *

-Marinette?- powiedziała moja kwami

-A tak patrol! Tikki kropkuj!-wykrzyknęłam i po chwili już stałam w stroju biedronki.

Wybiegłam na dach po przeskoczeniu kilku innych usiadłam na szczycie ratusza. Tylko usiadłam i poczułam jak ktoś siada obok.

-Witam my lady -powiedział mój towarzysz czyli nikt inny jak Czarny Kot.

-Cześć i nie nazywaj mnie tak.-powiedziałam lekko zirytowana jego ciągłymi podrywami.

-Jak sobie życzysz biedronsiu . - odpowiedział na co ja tylko przewróciłam oczami.

To było dość podejrzane dziś Władca Ciem nie znalazł sobie żadnej ofiary.
Co nigdy się nie zdarzało. Gdy moje mirachulum zaczęło pikać wstałam, przegnałam się z Czarnym Kotem i skacząc po dachach udałam się w stronę domu.

*Adrien*
Kiedyś dowiem się kim jest miłość mojego życia-myślałem cały czas jej sie przyglądając. Gdym tylko wiedział kim jest było by o wiele łatwiej. W głowie miałem ze 100 pytań:
Kim jest?
Czy ją znam?
Ile ma lat ?
Gdzie mieszka ? Itd.
Ale kiedyś się dowiem czy ona tego chce czy nie. Poznam prawdę o mojej biedronsi.

*Marinette*
Tylko wpadłam do domu a już stałam jako zwyczajna, szara, niezdarna Marinette. Podeszłam do gdzie leżał mój telefon. Podniosłam go a po odblokowaniu na ekranie zobaczyłam 6 nieodebranych połączeń od Aily . Przeciągnęłam szybko po ekranie o już po 3 sygnałach usłyszałam głos mojej kochanej przyjaciółki.

-Marinette nie uwierzysz !-krzyknęła tak że mało mi bębenki w uszach nie pękły.

-No mów co znowu się stało

-Umówiłam cię z ADRIENEM na bal -powiedziała a ja osłupiałam.

-Co zrobiłaś?-powiedziałam nie więżąc w to co usłyszałam.

-Umówiłam cię z Andrienem na bal przebierańców jutro wieczorem!

-Niemogę uwierzyć !!!

-Mówiłam
$$$$$$$$$$$
Hej
Wiem że trochę nudne ale nie mam drygu do pisania akcji więc będzie tak w 2-3 rozdziale
Ps. Wiem że mnóstwo błędów ale ich nie poprawie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: