L

Scott przytulił się do Stilesa, zanim chłopak wyszedł z domu. McCall sam nie wiedział, ale czuł, jakby miało go już z nim nie być. Chciał się jeszcze nacieszyć swoim ukochanym, zanim stanie się coś złego.

Stilinski stanął na palcach i pocałował wilkołaka. Scott położył dłonie na biodrach Stilinskiego, a później ponownie go przytulił do siebie.

- Scotti, spóźnię się do pracy - zaśmiał się brunet, oddalając od niego. Uśmiechnął się szerzej, gdy McCall ponownie pocałował jego czoło. - Co się dzieje?

- Nic - westchnął Scott, a później wzruszył ramionami. - Kocham cię.

- Ja ciebie też - uśmiechnął się Stiles, a później ostatni raz pocałował go prosto w usta. - Do zobaczenia o czwartej!

- Do zobaczenia.

*

- Gdzie mnie prowadzisz, Isaac? - zapytał McCall, kiedy Lahey ciągnął go w stronę jakiejś ciemnej uliczki. 

Blondyn pocałował Scotta, uśmiechając się do niego.

A później wyciągnął pistolet i przystawił go do głowy szatyna, któremu serce podskoczyło do gardła. 

- Co robisz? - szepnął przerażony, patrząc prosto w oczy chłopaka, który wyciągał jakąś kopertę.

- Otwórz.

Scott powoli wykonał jego polecenie. W oczach miał łzy i myślał tylko o swoim ukochanym. Chciałby się jeszcze do niego przytulić i go pocałować, jednak czuł, że to koniec, gdy przeczytał zagadkę.

Na zdjęciu jest dwóch żołnierzy. Kiedy poszli pod prysznic, zostali zamordowani. Nie znaleziono przy nich żadnego narzędzia zbrodni oraz śladu po mordercy. Jak zostali zabici?

McCall starał się szybko znaleźć rozwiązanie i nie denerwować się tak bardzo.

- Masz pięć minut od teraz.

Czas leciał bardzo szybko i Scott zaczynał powoli płakać. Nie mógł uwierzyć, że został tak oszukany, że zaraz straci życie. Zagadki nie umiał rozwiązać.

A Isaac zrobił to szybko. Jeden dobry strzał w głowę McCalla i już chłopak leżał martwy. Później, jak najszybciej potrafił, popełnił samobójstwo.

I tak znalazła ich pewna kobieta, przechodząca obok. Martwych.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top