B

Scott usiał przy stoliku z wybraną przez siebie książką. Uśmiechał się do siebie, zupełnie ignorując prośbę Stilesa - kryminały, to jego ulubiony gatunek książek. Lubił się denerwować przy czytaniu książki i przeżywać wszystkie przygody z bohaterami i rozwiązywać zagadki.

Isaac spojrzał na McCalla, wzdychając cicho. Nie chciał go zabijać, ale naprawdę musiał. Jego młodsza siostrzyczka chorowała i potrzebowała lekarstw, a ich ojciec był zwykłym pijakiem. Nie mógł zostawić Sally sami, gdyby nie ona już dawno by uciekł. Chciałby normalnie żyć, chociaż to było niemożliwe.

Blondyn podszedł powoli do Scotta, zaczynając z nim grę. Miał nadzieję, że uda mu się rozwiązać tę zagadkę.

- Hej - przywitał się i usiadł obok szatyna, który się do niego uśmiechnął. - Co czytasz?

- Jakiś kryminał - odpowiedział McCall, czując mocne bicie serca. To było coś naprawdę dziwnego, nie chciał nawet wiedzieć, co to.

- Często tutaj czytasz, czy tylko tak dziś wyjątkowo? - Wziął głęboki wdech, by chłopak nie poznał, że się denerwuje. Dowiedział się już o nim wszystkiego. Wilkołaki to nie dobre stworzenia.

Scott jednak zajęty był swoimi motylkami w brzuchu. To nie powinno mieć miejsca, pomyślał, Mam chłopaka, którego kocham i nie będę go zdradzać.

- Wolę sobie tutaj czytać, ponieważ mój chłopak często mi przeszkadza i nie da się - mruknął uśmiechnięty zamykając książkę.

Nic nie zaszkodzi mi z nim pogadać, pomyślał i to był błąd.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top