A

Isaac Lahey spojrzał na swojego zleceniodawcę, który uśmiechał się chytrze. Nie widział jego twarzy, jedynie słyszał dokładnie to, co mówił. Miał śmieszną maskę na twarzy, ale ona dodawała mu tylko mroku. Był też bardzo wysoki, co nieco przerażało chłopaka.

- Kiedy przeczyta pięć kryminałów, dasz mu do rozwiązania tę zagadkę - powiedział mężczyzna, podając mu kopertę. Isaac spojrzał na nią, przyjmując ją z wahaniem. Nie chciał nikogo zabijać, ale potrzebna była mu kasa. Może chociaż spróbuje jakoś przeciągnąć tę chwilę.

- Dlaczego to robisz? - zapytał Lahey, mnąc kopertę. Chciał wiedzieć, co go pcha do takich czynów. Scott musiał mu nieźle zaleźć za skórę, skoro ten facet miał zamiar za jego pośrednictwem go zabić.

- Mam swoje powody - rzekł. - Tylko uważaj na jego żółte oczy.

*

- Kochanie, wychodzę do biblioteki - powiedział Scott McCall, całując swojego chłopaka w policzek na pożegnanie. Stiles Stilinski uśmiechnął się do niego.

- Tylko wróć o normalnej godzinie - zaśmiał się brunet, a później westchnął cicho. - I nie czytaj tych kryminałów, bo ci się w głowie poprzewraca. 

Scott przewrócił oczami na jego słowa.

- Oczywiście - przyrzekł i otworzył drzwi.

- Następnym razem wypożycz po prostu książkę, bo w następną sobotę mam wolne, to możemy razem posiedzieć.

Scott pocałował go jeszcze w czoło, odpowiadając

- Załatwione.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top