Rozdział IX
Zrobiłam sobie gorącą herbatę i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w wygodne dresy i koszulkę. Wyjęłam zeszyty z torby i zaczęłam odrabiać lekcje. Było ciężko, bo nie byłam obecna na kilku lekcjach, ale dałam radę. Odłożyłam zeszyty na bok, włączyłam radio i położyłam się na łóżku. Wsłuchując się w piosenkę, poczułam wibracje pod poduszką, na której leżałam. Podniosłam się i zauważyłam, że dostałam SMS-a od Adama.
Adaś ❤ : Jesteś w domu?
Ja : Tak, odpoczywam po ciężkim dniu w szkole.
Adaś ❤ : To zaraz u Ciebie będę.
Odłożyłam telefon na bok, musiałam się w końcu ładnie ubrać. Wyrwałam się z łóżka i podbiegłam do szafy szukając czegoś co bym mogła ubrać na spotkanie z Adamem. Po 10 minutach szukania znalazłam odpowiednie ciuchy, szybko się przebrałam i zeszłam na dół bo wydawało mi się, że ktoś puka. Otworzyłam drzwi a przed moimi oczami ukazał się ten sam facet, którego spotkałam w kawiarni.
- Proszę, to chyba Twoja zguba - wyciągnął rękę z moim szalikiem, który pewnie zostawiłam w jego samochodzie.
- Dzięki - powiedziałam po czym zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Nie chciałam mieć z nim do czynienia. Tym bardziej nie miałam zamiaru widzieć znów tego jego uśmieszku. Postanowiłam w ogóle o tym nie myśleć. Odłożyłam szalik i poszłam do kuchni wstawić wodę na herbatę. Myślami byłam kompletnie gdzie indziej, nie mogłam się po prostu doczekać aż ujrzę Adama, właśnie o tym marzyłam przez te ostatnie dni. Wyciągając szklanki usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka, odwróciłam się i ujrzałam jak do kuchni wchodzi Adam. Stanął opierając się o ścianę i od razu oczarował mnie swoim uśmiechem, jak zawsze zresztą. Bez żadnego zastanawiania, rzuciłam mu się w ramiona. Przytulił mnie mocno, tego mi właśnie brakowało, jego bliskości i tego w jaki sposób mnie obejmował. Poczułam się w końcu bezpiecznie.
- Tęskniłem. - powiedziałam dotykając moich włosów.
- Ja też. - szepnęłam i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Wiesz, musimy porozmawiać. - rzekł, a jego głos zaczął brzmieć nagle poważnie.
Odsunął się ode mnie i usiadł przy stole. Po ciele nagle przeszły mi ciarki, bo nie chciałam go stracić, a jego głos brzmiał na tyle poważnie, że zaczęłam się strasznie bać a w głowie siedziały mi najgorsze scenariusze.
- Co się stało? - zapytałam się, siadając obok niego.
- Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważną osobą, ale ja muszę się stąd wynieść, chociaż wyjechać na kilka miesięcy i zarobić na siebie. - odpowiedział i złapał mnie za rękę.
Poczułam w sobie gniew. Byłam po prostu wściekła, że chce mnie zostawić, tym bardziej teraz, kiedy go najbardziej potrzebuje, a on nawet nie wie jak bardzo.
- Żartujesz sobie.
- Będę do Ciebie dzwonić każdego wieczora, myślisz, że mi będzie lekko bez Ciebie? Prawda jest taka, że przed wypadkiem wyrzucono mnie z pracy. Nie oszukujmy się, ale ja tutaj niczego nie znajdę.
- W takim razie, ja wyjeżdżam razem z Tobą.
- Ty za kilka miesięcy kończysz szkołę, zdasz maturę, ja może akurat wtedy wrócę i sobie razem zamieszkamy.
- Będzie mi ciężko bez Ciebie. Przecież jak ty wyjedziesz ja zostanę całkiem sama.
- Masz jeszcze swoją matkę, która pracuje kilkanaście godzin dziennie, żebyś miała to co sobie zapragniesz. Powinnaś ją za to szanować, że prawie całe życie spędza w pracy abyś ty miała najlepiej.
Zrobiło mi się wtedy przykro, bo może to jest prawda, że ona siedzi w tej firmie i bierze nadgodziny, abym miała najlepiej, a ja uwierzyłam, że jest prostytutką, a przecież te zdjęcia co dostałam to mógłbyć jeden wielki photoshop, co jest bardzo możliwe. Do czego to się człowiek nie posunię, aby mi tylko utrudnić życie. Zabawne wręcz. Zaczęłam się uśmiechać sama do siebie. Spojrzałam się na Adama.
- Ok, wyjeżdżaj sobie. Droga wolna. A teraz możesz stąd iść. - powiedziałam to na tyle obojętnie, że chyba zrozumiał co stracił. Nie mogłam mu tak tego wybaczyć. To był za mocny cios żebym udawała, że nic się nie stało.
Wyszłam z kuchni i poszłam do swojego pokoju, dosłownie po kilku sekundach usłyszałam trzask drzwi. Zaczęło do mnie dochodzić, że popełniłam błąd, mówiąc mu te ostatnie słowa. Obojętność boli najbardziej.
_______________________________________
Wybaczcie, że musieliście tyle czekać za kolejnym rozdziałem, ale choroba mnie dopadła, nie mam wgl weny na pisanie i właśnie ten jeden rozdział pisałam przez dobry tydzień :D
Każdego dnia coś po trochu i dzisiaj udało mi się go skończyć. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Może jutro będzie następny, w końcu to będzie mój wielki dzień, 18 lat mi już wybije :D
Ten czas tak szybko leci, nie wierzę po prostu. Trzymajcie się! ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top