Rozdział IV
- Hallo, proszę panią? Wszystko w porządku? - usłyszałam pewien głos, otworzyłam oczy i ujrzałam pielęgniarke
- Tak, tak! Wszystko jest ok - wyrwałam się z krzesełka - Gdzie jest Adam? Co z nim jest? - zapytałam od razu.
- Domyślam się, że to bardzo ważna osoba dla Pani tak? - zapytała się lekko uśmiechając
- Przyjaciel. . . - odpowiedziałam, przewracając lekko oczami.
- Przyjaciel, hm. Leży w sali nr. 12. Nie powinnam zgadzać się na żadne odwiedziny, ale widzę że Pani bardzo zależy, więc zrobię wyjątek. - dodała, po czym poszła na inną salę.
Nie czekałam długo, kierowałam się w stronę podanej mi sali i nagle ujrzałam jego. Podeszłam powoli wzięłam krzesełko i usiadłam obok łóżko, chwyciłam za jego dłoń, była zimna. Lodowata wręcz. Nagle otworzył oczy, powoli spojrzał się na mnie, poczułam jak spływają mi łzy po policzkach. Nie mogłam wytrzymać i przytuliłam go, oczywiście tak żeby mu nie zrobić krzywdy, ale on milczał wpatrując się w sufit.
- Jak to się stało? Zaczynam się powoli bać o nas i o moją rodzinę... - powiedziałam.
- Lena, ja nic nie pamiętam z tego co się stało - jego głos brzmiał tak jakby chciał abym dała mu spokój i sobie stąd wyszła.
- Ale . . .
- Ale kurwa co? No co? Nie wiem po co tu przyszłaś, po cholerę mi zawracasz głowę no powiedz mi, po jaką cholerę?
Spojrzał się na mnie przez chwilę i odwrócił się plecami do mnie. Dał mi do zrozumienia, że mam sobie stąd wyjść. Poczułam nagle pustkę w sercu, te jego słowa zabolały strasznie. Dlaczego on mnie tak potraktował? Bez słowa wyszłam szybkim krokiem z sali. Byłam wściekła na siebie, po co do niego dzwoniłam tamtego wieczoru? Przeze mnie mógł zginąć.
* * *
Kiedy doszłam do domu, zauważyłam kolejną czarną kopertę w skrzynce na listy, chwyciłam ją, weszłam do domu i pobiegłam do swojego pokoju. Nie miałam na nic ochoty, nawet na przeczytanie tego kolejnego pieprzonego listu. O co tu chodzi? Biorę udział w jakiejś ukrytej kamerze? Musiałam odpocząć, przemyśleć, to wszystko zaczęło się dopiero wczoraj a ja już mam wszystkiego dość. Postanowiłam wziąć prysznic, wzięłam z szafy moje ulubione dresy, koszulkę i bieliznę. Weszłam do wanny z gorącą wodą, pełno było piany, uwielbiałam takie kąpiele. Zanurzyłam się w wodzie z zamkniętymi oczami, rozmyślając o tym wszystkim nagle otworzyłam oczy i zobaczyłam twarz Adama. Gwałtownie wynurzyłam się z wody, byłam przerażona, okryłam się ręcznikiem i wyszłam z wanny.
Po chwili ubrałam się i poszłam do swojego pokoju. Podeszłam do okno i zapaliłam sobie papierosa przyglądając jak pada śnieg. Zastanawiałam się jak to możliwe że, moje życie zmieniło się w ciągu jednego dnia. Przecież mogłam stracić swojego przyjaciela, który leży teraz w szpitalu i nie chce ze mną nawet rozmawiać co jest jeszcze bardziej dobijające. Ktoś chce się mnie pozbyć najwyraźniej, ale wychodzi na to, że najpierw chcę zabrać bliskie mi osoby, bo w inny sposób nie zada mi gorszego bólu. Ogarnął mnie nagle smutek. Czułam się coraz gorzej, matka non stop w pracy o ile to można nazwać pracą. Postanowiłam się położyć i zasnąć, odpocząć od tego koszmaru od tych złych rzeczy i złych ludzi, którzy krzywdzą nie patrząc na rany.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top