Rozdział I

- Mamo, słuchaj tę piosenkę! - krzyknęłam rozbawiona, podbiegając do radia.

- Tak, znam ją. Słuchałam ją kiedy byłam dokładnie w twoim wieku - odpowiedziała

- Naprawdę?

- Tak, pamiętam te stare dobre czasy, ta zakazana miłość

Uwielbiałam rozmawiać z swoją mamą, zawsze mi potrafiła poprawić humor.

- Córciu?

- Tak?

- Obiecaj mi, że nigdy nie popełnisz takiego błędu jak ja.

Spojrzałam na nią. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Domyśliłam się szybko o co jej chodzi, ale nie spodziewałam się, że nazwie ona to BŁĘDEM.

- Obiecuję. - odpowiedziałam po krótkiej chwili.

* * *

Założyłam słuchawki, ubrałam płaszczyk i wyszłam z domu słuchając swojej ulubionej piosenki, nie przepadałam nigdy za rapem, ale kilka dni temu wpadła mi dość ciekawa nutka do ucha. Chodząc tak po lesie z myślami w obłokach, poczułam wibracje, wróciłam od razu na ziemię. Patrząc na telefon wyświetliło mi się, że dzwoni do mnie Adam, bez wahania postanowiłam odebrać.

- Hej Adaś!

- Cześć Lenka, co robisz?

- Spaceruje sobie w lasku i słucham sobie muzyki.

- W lasku? W poszukiwaniu wilków - rzekł żartobliwie.

Uśmiechnęłam się lekko.

- Taak! W poszukiwaniu wilków!

- Może odwiedzimy sklep, kupimy piwo i przyjdziemy do mnie hm ?

- Hm . . . Czemu by nie? To za 10 min spotkamy się obok sklepu ok?

- Ok, pa!

Rozłączył się. Zatrzymałam się w środku lasku, spojrzałam w górę. Jedynie co spostrzegłam to fruwające ptaki. '' Szkoda, że nie mam skrzydeł. Poleciałabym stąd w poszukiwaniu mojego taty '' mruknęłam po ciuchy i poczułam jak z oczu płyną mi łzy po policzkach.

* * *

- Już miałem po Ciebie dzwonić, ile można czekać? - rzekł wściekły Adam, który po chwili zaczął się głupio uśmiechać.

- Wiem, że nie potrafisz się na mnie złościć - odpowiedziałam mu.

W sklepie wzięliśmy kilka piw i coś do schrupania. Od razu po szybkich zakupach poszliśmy z stronę mieszkania Adama. Tak, mieszkał w bloku i to bardzo blisko mnie. Ma takie przytulne i małe mieszkanko.

* * *

- Dobra, zakupy połóż obok kanapy - powiedział, przy czym zdjął mi płaszcz i powiesił na wieszaku. - Przepraszam za bałagan - dodał.

- Przyzwyczaiłam się, więc wiesz. . - mruknęłam siadając na kanapie - Może jakiś film ?

- Czemu mnie - odpowiedział, po czym usiadł obok i otworzył piwo. - Zdrowie.

Włączyłam jakiś film, przez kilka minut siedzieliśmy nie odzywając się do siebie.

- Stało się coś? - zapytał z przejęcia Adam.

- Nie, nie - odpowiedziałam zapatrzona w film.

- Hallo? Tutaj jestem.

Spojrzałam na niego, wpatrywałam się w jego niebieskie oczy. . . Piękne oczy. . Poczułam takie dziwne uczucie. Po czym zrobił głupią minę.

- Co? Pewnie znów jestem gdzieś brudny na twarzy? - zapytał dotykając się po twarzy.

- Nie, nie no skąd hahaha - wybuchłam śmiechem.

- Słodziutka. . . - szepnął, uśmiechając się do mnie.

Uwielbiałam jak tak do mnie mówił i ten jego uśmiech. Czyżby zakochałam się w swoim najlepszym przyjacielu? A nawet jakby, to nie powiem mu tego. Może on nie czuję tego samego do mnie? Nie chce zepsuć naszej przyjaźni. Boję się bo to uczucie powoli robi się silniejsze ode mnie.

- Zakochałaś się czy co? - zapytał dość podejrzanie. Zamurowało mnie. Normalnie jakby czytał w moich myślach.

- Coś ty. - skłamałam. - Nigdy nie miałam i zapewne nigdy nie będę mieć chłopaka. - dodałam otwierając kolejne piwo.

- To, że jesteś walnięta nie oznacza że nie znajdziesz drugiej połówki.

Spojrzałam głęboko w jego oczy, chyba poraz setny tego wieczora.

- A co jeśli już znalazłam tą drugą połówkę? - zapytałam się, robiąc dość poważną minę, co bardzo do mnie nie pasowało. - Najlepsze jest to, że ta druga połówka nawet nie wie o tym związku.

- Rozumiem. - odpowiedział, po czym odsunął się ode mnie w dość wyraźny sposób.

Cały film oglądaliśmy w milczeniu. Nie wiem czy to ja zrobiłam coś źle? Mogłam siedzieć cicho i powiedzieć wprost, że nie jestem nikim zainteresowana. Zjebałam. Szkoda, że nie wie jak bardzo mi na nim zależy.

* * *

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top