Rozdział 8

Biały Pazur szturchnęła łapą bok Popielatego Ogona. Kocur mruknął coś niewyraźne przez sen. Kotka powtórzyła czynność.
Popielaty Ogon uchylił jedno oko, próbując zobaczyć, kto go budzi. Otworzył oboje oczu, kiedy zorientował się, że to Biały Pazur.

- Czas odkryć plany Polnego Kwiatu. - szepnęła mu do ucha.
Wojownik zauważył, że jej oczy są zmęczone i podkrążone. Jakby nie spała kilka nocy.

- A co się stało?- Zapytał jeszcze nie do końca obudzony.

- Kilkanaście minut temu wstała i wyszła z obozu. Nadal nie wróciła, więc to coś podejrzanego.

Kocur westchnął i podniósł się z legowiska. Zetknął jeszcze tęsknie na ciepłe i wygodne posłanie i podążył za Biały Pazur, tropiącą Polny Kwiat.

*

Biały Pazur dała znak i zatrzymali się w krzakach.

- Co to?!- szepnął Popielaty Ogon wskazując ogonem kręcące się koty. Kilka układało linię z kamieni wokół miejsca pracy pozostałych. W tym momencie spomiędzy drzew wyszedł patrol myśliwski. Z pysków kotów zwieszały się 2 wiewiórki i 2 myszy. - Kradną nam zwierzynę!

- Patrz!! - pokazała mu Polny Kwiat- To Polny Kwiat! Obok tego łysego kota!

- Czyli mamy dowód. Ale trzeba przepędzić te koty. Nie mogą zostać na terytorium Klanu Pioruna. Musimy to zgłosić.

- Wiem. Ale zobacz: to nie są jakieś ledwo trzymającego się w kupie koty. To zorganizowane społeczeństwo. Jeśli przyjdzie nam walczyć z nimi, to możemy mieć kłopot.

- Tak uważasz? Czyżbyś nie wierzyła we własny Klan?

- Nie. Po prostu oceniam sytuację. Chodźmy. Musimy już wracać. Bury Ogon na pewno będzie chciał o tym usłyszeć. - odwróciła się i poszła drogą do obozu. Popielaty Ogon po chwili namysłu ruszył za nią.

**

Polny Kwiat pov.

( Yes, pierwszy raz paczymy oczami Polnego Kwiatu)

Polny Kwiat stała wśród krzątających się kotów. Mimo niechęci, pozytywnie zaskoczyła ją organizacja i liczba Klanu Samotnych. Kiedy patrzyła na to mrowie kotów, współpracujących ze sobą i razem tworzących obóz, poczuła iskierkę zazdrości. Zaraz jednak zdusiła ją w sobie.

Kiedy Krzywy Wiatr pomoże mi zawładnąć Klanem Pioruna wszyscy będą pracować jak ci tutaj. Nawet lepiej!- pomyślała, krzywiąc się w pseudo uśmiechu.

Polny Kwiat nie wiedziała, co ona tu jeszcze robi. To Aori- ta dziwna przywódczyni- kazała jej tu zostać.

Pójdę do niej i się o to zapytam- znowu pomyślała do siebie.

- Ekhem..... Gdzie jest Aori? - zapytała najbliższego przechodzącego kota. Był to duży, długowłosy czarny kocur. Chociaż- poprawiła się- patrząc pod słońce jest zielony.

- Że co? - zapytał się tamten- Kogo szukasz?

- Aori. Twojej przełożonej.

- A! Powinna być gdzieś tam. - wskazał łapą dość wysoką brzozę. - W okolicy takich głazów leżących na sobie.

- Dzięku..... - już go nie było. - Dobra, teraz trzeba się tylko tam przecisnąć.

Westchnęła i zaczęła przeciskać się przez ruchomy tłum kotów, śpieszących w różne strony.

*********************
Jak wam się podoba?
Zrobić jeszcze kiedyś Polny Kwiat pov?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top