Rozdział 7
-Jak się ma Biały Pazur?
- Wszystko u niej w porządku, Puchata Gwiazdo. - odparł Bury Ogon
- To dobrze. Bardzo dobrze. A Klan? Jak się do niej odnoszą?
- Większość w miarę przyjaźnie. Kilka kotów jeszcze jest neutralnych, ale niewiele ich jest.
- A kto się do nich zalicza?
- Hmmmm....... Polny Kwiat, Krzywy Wiatr, Jodłowe Futro, Malinowy Pysk. Jeszcze Jemioła, Wrzos i Świerk.
- Cóż, jestem pewien, że zmienią zdanie.
***
Biały Pazur była obrażona na Łzawe Oko i Popielatego Ogona. Nie odzywała się do nich i nie przyjmowała przeprosin. Kiedy po raz "etny" próbowali ją udobruchać pierwszy raz im odpowiedziała, ale nie w sposób, którego oczekiwali......
- Nie! Nie pogodzę się z żadnym z was, dopóki sami się nie pogodzicie!!! Inaczej nie zmienię zdania i będę was traktować jak teraz!
*
- Szare Oko, mamy prośbę. - wydyszał Popielaty Ogon wpadając do legowiska medyczki.
- Tak? Słucham?- zapytała.
- Bo Biały Pazur się na nas obraziła. I kazała nam się pogodzić, bo inaczej dalej będzie obrażona. - dorzucił Łzawe Oko zatrzymując się z lekkim poślizgiem.
- Czyli mam wam pomóc się pogodzić?
- Tak, prosimy- powiedzieli jednocześnie
- No dobrze. No to zacznijmy od problemu. Czyli, w czym potrzebujecie mojej pomocy.
- No, Biały Pazur jest na nas obrażona. - zaczął Popielaty Ogon
- I mówi, że najpierw musimy się pogodzić- ja i Popielaty Ogon- dodał Łzawe Oko
- A dlaczego jesteście skłóceni?
- Bo........
- Eeeeeee.......
- Niech zgadnę. Wam obu podoba się Biały Pazur.
-COOO?- Łzawe Oko był bardzo zaskoczony.
- Skąd wiesz? - zapytał Popielaty Ogon, zaskoczony tak samo jak Łzawe Oko.
-To- to- to widać??- zapytał przerażony Łzawe Oko
- Nie, ona tego nie widzi.
Obaj odetchnęli z ulgą.
- No dobrze, muszę się zająć Cichym Szeptem. Ma skaleczenie na tylnej nodze. Widzimy się jutro. Tutaj, dobrze? - powiedziała Szare Oko.
- Mi pasuje. - rzekł Popielaty Ogon
- Mnie też. - dodał Łzawe Oko
Potem się rozeszli, każdy do swoich spraw.
***
- Łzawe Oko! Chodź tutaj! - zawołał do brata Malinowy Pysk. - Zachmurzony Pysk......
- Wiem kim ona jest. - powiedział rozbawiony Łzawe Oko.
- Może poznamy się lepiej. Chciałabym zakolegować się też z kotami, z którymi nie odbyłam szkolenia.
- Jasne. Znam to uczucie. No to co, pójdziemy razem na polowanie?
- Oczywiście. Chodźmy.
Kiedy wychodzili z obozu do Malinowego Pyska podeszła Polny Kwiat.
- I jak? Poszli? Razem?
- Tak. Myślę, że twój pomysł może się okazać skuteczny.
- Wiem, że jest skuteczny. - Polny Kwiat popatrzyła na syna spod zmrużonych oczu. - jak mówię, że zadziała, to znaczy, że zadziała.
- A. No, skoro tak mówisz. Pewnie masz rację. Wierzę ci.
*********************
Hej, wiem że nie było go długo, ale nie miałam weny i chciałam, żeby był trochę dłuższy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top