9. "Nowa"

Lina. To jedyna droga na drugi koniec. Pięknie. Dla dobra sprawy i naszemu zadaniu, muszę się opanować, więc powoli stawiałam kroki, by przystosować się do nowej powierzchni. Pierwsze kroki były nawet trudne, ale jestem z rodu Cheshire! Zawsze spojrzę wyzwaniu prosto w oczy. Nie poddam się. Z mojej nie pewnej twarzy, zmieniłam na skoncentrowaną i obojętną, dając wszystkim oglądającym obraz mojej prawdziwej twarzy. Na samym środku liny stanęłam i odwróciłam się w stronę, gdzie stali obserwujący, zrobić obrót i zacząć mój prawdziwy pokaz, na co zaczęłam 'spadać'. Tak na prawdę złapałam się wewnętrzną stroną kolan za linę i zwisałam do góry nogami. Usłyszałam na to ich krzyki, które dawały mi jedynie więcej motywacji. Miły dźwięk. Ale mam jeszcze kilka asów w rękawie. Powróciłam do wcześniejszej pozy, gdzie stoję na linie i łapiąc się jej mocno, stanęłam na rekach, na co niestety zaczęła się chwiać i było mi trochę za wysoko. Szybko spojrzałam w bok i z powrotem stałam normalnie. Nie mam pomysłów na dalsze możliwości, więc zaczęłam iść do drugiego końca. Tyle powinno ich zadowolić, a raczej taką mam nadzieję. Zeszłam po drabinie na drugim końcu na dół, gdzie od razu wszyscy do mnie przybiegli. Po ich minach widać, że nieźle ich przestraszyłam, ale uśmiechów im nie brakowało.

- Byłaś wspaniała! - usłyszałam pochwałę od Joker'a.

- Dziękuję. - przybrałam na twarz czarujący uśmiech, pokazując im moją maskę, specjalnie tylko dla nich.

Po kilku minutach gadania i chwalenia mojej techniki, mieliśmy się stawić na tyłach namiotu, by przedyskutować, kto zostaje a kto nie. Nawet teraz wiem, że wszyscy zostaniemy przyjęci, patrząc na to, że mamy dwa demony, mnie wyszkoloną przez jednego z nich i Ciel'a. Teraz czekam na resztę z mojej "rodziny", którzy się trochę spóźniają. Z tego co pamiętam, to ci co się dostali mają dostać nowe przezwiska. Jeżeli się dostanę, to obym tego nie żałowała.

- Już jesteś? - spojrzałam na właściciela i się uśmiechnęłam. To tylko Dagger. Jest na prawdę miły, dlatego szkoda mi go będzie, gdy udowodnimy im ich winy.

- Mhm. I tak nie mam co robić. - zachichotałam, przymykając oczy.

- Reszta zaraz przyjdzie, ale mogę zadać ci pewne pytanie? - patrzył na mnie nie pewnie i odwrócił wzrok.

- Kto pyta, ten nie błądzi. - nadal się uśmiechałam patrząc mu w oczy.

- Czy oni... to twoja prawdziwa rodzina? - spuścił z powrotem wzrok. Mały szok po mnie przeszedł. Nie pokazałam tego, tylko zrobiłam smutny uśmiech. Niech się dowie przyszykowanej na ten moment historyjki.

- Nie. - jego wzrok zwrócił się w moją stronę. - Od zawsze byłam sierotą, a oni mnie przygarnęli. Staram się zrobić wszystko, by tego nie żałowali. Nie chcę wracać na ulice. - rękami objęłam kolana, udając mały kłębek. Specjalnie próbowałam udać załamany i bliski płaczu głos. Nawet teraz żałuję, że taki plan wymyśliłam. Oby nigdy więcej!

- Siostrzyczko! - usłyszałam łamiący się lekko głos Ciel'a. Niech poćwiczy aktorstwo, inaczej może nas wydać!

- Czyli już wszyscy są! - ucieszył się Joker, który dopiero co przyszedł. - Więc tak... - zrobił dramatyczną przerwę. - Wszyscy się dostali! - czyli jest jakiś plus, tylko obym jeszcze dostała normalne lub znośne przezwisko.

- Dobrze! Więc tak, ty... - wskazał na tego demona, Sebastiana. -Jesteś od dzisiaj Black. - po tym wskazał na Ciel'a, ktory stal akurat obok bruneta. Ciekawe kto się tego spodziewał? - A ty Smile! - tu parsknęłam śmiechem, za co dostałam jego złe spojrzenie. Nie śmieje się z jego przezwiska, bo jego uśmiech jest naprawdę uroczy, śmieję się dlatego, że Ciel uśmiecha się rzadziej, niż ja pije inną herbatę niż Earl Grey.

- Za to ty... - wskazał na Matthiasa. - Jesteś od teraz Lavender. - czy on nie zna się na przezwiskach? To, że nosi ubrania z lawendowymi detalami i pachnie lawendą, nie znaczy, że ma nosić takie przezwisko.

- Za to ty, moja mała... - na te słowa dostał mordercze spojrzenie od Matthiasa. Teraz w końcu się dowiem, jakie przekleństwo będę zmuszona nosić. - Będziesz Kitty. - na sekundę odebrało mi mowę. Proszę, powiedźcie, że się przesłyszałam i on tego nie powiedział? Proszę!

- Co?! - on chyba sobie ze mnie żartuje! Nie mam zamiaru się tak nazywać!

- Nie przesadzaj! Przecież widziałem jak bawiłaś się z naszym tygrysem! - jak on może być zawsze taki radosny?

- Tygrysicą. - poprawiłam go, ze wściekłością w oczach.

- Dagger zaraz zaprowadzi was do waszych nowych namiotów. Dla ciebie, mały koteczku, specjalnie będziesz miała namiot razem ze swoim bratem. Nie musisz dziękować. - "Zabiję". To było pierwsze słowo, jakie przyszło mi na myśl po jego słowach.

I tak, znowu, znalazłam się w podobnej sytuacji co tamtej nocy. Tylko tym razem na moje szczęście, nie musiałam dzielić z nim łoża. Przynajmniej tyle dobrego!

---------------------------

Od cioci Ann:
W następnej części mam zamiar zrobić ogromny przeskok.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top