+Bungou stray dogs+ Shibusawa Tatsuhiko

Byłaś obdarzoną. Obdarzoną, która dołączyła do Shibusawy nawet jeszcze przed przyjściem Dazaia i Fyodora. Tatsuhiko złożył ci propozycję przyłączenia się do jego szeregów miesiąc przed nimi. Uważał, że masz pożyteczny dla niego dar. Może go użyć jakkolwiek by chciał.

Miałaś moc formowania czyjś wspomnień. Mogłaś je modyfikować, dodawać fikcyjne wydarzenia, lub także usuwać prawdziwe i wstawiać fałszywe. Rzadko używałaś swojej mocy. Nie miałaś po co, a jeśli nawet była jakaś drobnostka, którą chciałaś usunąć kompletnie z czyjejś pamięci nie robiłaś tego. Bowiem przekonałaś się już jakie wspomnienia są ważne dla ludzi.

Pewnego razu odbyłaś dość interesującą rozmowę z Tatsuhiko. Stałaś wtedy przy jednym z ogromnych okien wieżowca spoglądając na miasto z wysokości. Nigdy wcześniej nie doświadczyłaś takiego widoku.

- Nie uważasz, że jest tutaj zbyt cicho i nudno? Spoglądanie na miasto na pewno jest rzeczą nie zbyt interesującą - za tobą odezwał się jasnowłosy. Zasiadł na jednym z krzeseł przy stole. Znajdował się na nim kosz z jabłkami i czaszką. Zawsze to tutaj stało.

- Gdybym miała stracić pamięć nie zależałoby mi na tym widoku, który potem bym zapomniała. Ale tak nie będzie. Zapamiętam go na dłuższy czas zapewne. W końcu z tego miasta pochodzę - westchnęłaś odwracając się od okna do swojego rozmówcy. Czerwone oczy, pozornie znudzone, bacznie obserwowały każdy twój ruch.

- Ile to już minęło? Odkąd ostatnio użyłaś swojej mocy? Mówiłaś coś o tym - podeszłaś bliżej i zasiadłaś na wolnym krześle na przeciwko Shibusawy.

- Z pięć, sześć lat. Ale spokojnie, dalej wiem jak ją używać - uśmiechnęłaś się łagodnie. Jasnowłosy zamyślił się na chwilę kompletnie zapominając o swoim tajemniczym uśmiechu przez który atmosfera odrobinę stawała się normalna. Teraz był śmiertelnie poważny.

- Hmm... Interesujące. Od tylu lat... Od tylu lat... - chciał coś powiedzieć, ale coś go blokowało. Nie wiedział do czego zmierzał, skoro sześć lat temu jedyne co zrobił to walka z Sheep i mafią. Nic od tamtego czasu się nie stało. - Ach, nieważne. Zapomniałem wątku - na szczęście teraz leniwy uśmiech wypłynął na jego twarz.

- Zdarza się nawet najlepszym - posłałaś mu łagodne spojrzenie. Jednak w środku coś się z tobą działo. Kiedy Shibusawa starał się o czymś powiedzieć twoje serca zabiło szybciej. Wiedziałaś coś na ten temat, ale nie mogłabyś mu powiedzieć.

Shibusawa zaś zmagał się z problemem o którym nikt nie wie. Cały czas dręczyły go jakieś przebłyski dziwnych zdarzeń z jego przeszłości. Dziwne obrazy jakich nie pamieta ze swojego życia.

Na przykład błysk światła wpadający do sypialni. Słońce okalało łóżko a w nim dwójkę ludzi. Shibusawę i jakąś kobietę. Mężczyzna próbował ją w czuły sposób obudzić do pracy. Jednak ta odmawiała posłuszeństwa o okrywała się z powrotem kołdrą. Tatsuhiko przystąpił do łaskotania kobiety. Śmiali się radośnie.

Nigdy nie przypomina sobie takiej sceny z życia.

Następny dotyczył drobnej kłótni między nim a tą samą kobietą. Wyraźnie chciała gdzieś wyjść, ale on, siedzący na fotelu przy ulubionej muzyce, nie ruszał się. Obrażona kobieta usiadła na parapecie okna. Widząc ją w takim stanie wstał i dołączył do niej starając się ją jakoś rozchmurzyć całusami. Postanowił że pójdzie z nią gdzieś, ale najpierw będzie musiała z nim zatańczyć. Stanął przed nią z uniesioną dłonią. Przyjęła ją i zaczęli kołysać się do rytmu spokojnej melodii piosenki.

Tego także nie pamięta.

Te krótkie przebłyski wprowadzały go w dyskomfort przez który oprócz swojego planu destrukcji i kolekcjonowania mocy postawił sobie za cel rozwikłanie tej tajemnicy.

Jakiś czas po pokazaniu (Imię) Draconii napotkał ją tam tuż przed przybyciem do siedziby Fyodora i Dazaia. Oglądała jego kolekcję szkarłatnych kryształów nie dotykając niczego przy okazji.

- Ukrywasz coś przede mną? - spytał po chwili. Podszedł bliżej kobiety ubranej w biel, podobnie jak on. Spojrzała na niego.

- Jaki bym miała w tym cel? Oprócz ciebie nie mam nikogo do kogo mogłabym zwrócić się. Oznacza to, że mam dla kogo zdradzić ciebie i naszych przyszłych wspólników - odpowiedziałaś, kiedy podszedł do ciebie wystarczająco blisko.

- Nikogo oprócz mnie?

- Nie obchodzi mnie jak ty to widzisz, ale dla mnie jesteś kimś w rodzaju przyjacielem. Jedynym przyjacielem - podkreśliła ostatnie słowa. - Dlaczego uważasz, że coś ukrywam? - pytanie odbiło się kilka razy od ścian pomieszczenia zanim dostałaby odpowiedzi.

- Nie potrzebuję przyjaciół. Są mi nie potrzebni do mojego planu - zamiast odpowiedzieć na jej pytanie wyraził swoją odmienną opinię o ich stusunkach. Na pewno nie potrzebne mu teraz było jakiegoś rodzaju przywiązanie.

- Dlatego nie dbam, ale szanuję twoje zdanie. Moje niestety nie ulegnie zmianie - odparła ze spokojem, co zainteresowało uwagę mężczyzny.

- ... Zaraz przybędą. Powinnaś ich przywitać - powiedział na pożegnanie, kiedy zostawił ciebie, (Imię) (Nazwisko), samą. Kiedy wreszcie zamknął drzwi zmyłaś uśmiech z twarzy. Zastąpił to widoczny grymas bólu. Nie tego fizycznego a psychicznego. Chwyciłaś się na serce. Zmarszczyłaś brwi przymykając oczy.

- Tak ma być, (Imię). Ma nic nie wiedzieć. Dla wspólnego dobra, tak? - powtarzałaś sobie cicho pod nosem te słowa jak mantrę.

Przywitałaś następnie nowo przybytych wspólników. Po rozmowie mogłaś wywnioskować, że żaden z nich nie ufa nikomu w tym miejscu. Zrozumiałe. Sama byś nie ufała, gdybyś nie wiedziała więcej od Fyodora i Dazaia.

Powoli zaczynało ci się tutaj... Nudzić. Najzwyczajniej w świecie nudzić. Wszyscy robili swoje a ty stałaś z boku jak jakaś ozdoba i czekałaś na upragniony koniec. Szczerze mówiąc nie obchodził cię plan Shibusawy. Przybyłaś tutaj w jednym celu.

Usiadłaś na krześle przy stoliku z koszem jabłek. Obok ciebie znajdowali się nowi towarzysze Tatsuhiko, jednak jego samego tutaj nie było. Z kieszeni swojego ubioru wyciągnęłaś mały tomik poezji. Lubiłaś czytać wiersze i inne ciekawe nowele.

- (Nazwisko), co tam masz? - spytał zainteresowany Osamu. Zerknęłaś na niego krótko.

- Tomik poezji - odpowiedziałaś beznamiętnie wracając do czytania.

- Hmm? Lubisz poezję, tak? - temat najwyraźniej zainteresował mężczyznę. Zaczął nad czymś myśleć, aby po chwili uśmiechnąć się. - "Często się zdarza, że dopiero przyszłość pokazuje nam, ile coś było warte" - uniosłaś lekko spojrzenia na ciemnowłosego.

- Haruki Murakami.

- Zgadza się! - wyprostował się uśmiechając się szerzej.

- "Człowiek jest nieszczęśliwy, tylko dlatego, że nie wie, iż może być szczęśliwy" - do rozmowy wtrącił się także Fyodor. Prychnęłaś delikatnie pod nosem.

- To twój cytat, Fyodorze - odparłaś z lekkim uśmiechem, który został tajemniczo odwzajemniony przez Dostojewskiego. Kiwnął zgadzając się z twoimi słowami. Ta krótka pogawędka i zabawa zmusiła cię do chwilowej refleksji.

Co jeśli jesteś nieszczęśliwa kiedy możesz być szczęśliwa, z tego co się stało w przeszłości? W takim razie po co tutaj przyszłaś? Po co skazujesz się na takie cierpienie?

- "Piękna kobieta podoba się oczom. Dobra kobieta -- sercu. Pierwsza jest klejnotem, druga -- skarbem" - wyrecytowałaś niezbyt zważając na to, co wypływa z twoich ust.

- Napoleon Bonaparte. To dość interesująca gra, (Nazwisko) - przyznał Fyodor. Opuściłaś odrobinę swój tomik na stolik. Zamyślona, z grymasem na twarzy spoglądałaś gdzieś z zagubionym wzrokiem.

- Powtórz - nagle za twoimi plecami rozbrzmiał czyjś głos. Wzrok twoich rozmówców utkwił w figurze za tobą. Ocknęłaś się z zamyślenia i spojrzała przez ramię na Tatsuhiko. Widziałaś coś innego niż zazwyczaj w jego wzroku. Coś... Niespokojnego.

- "Piękna kobieta podoba się oczom. Dobra kobieta -- sercu. Pierwsza jest klejnotem, druga -- skarbem" - powtórzyłaś posłusznie. Zapanowała cisza. Wpatrywałaś się tak w niego oczekując jakiejkolwiek reakcji. Jednak nie było to takie proste. Mężczyzna tak po prostu sobie odszedł od ciebie i twojego towarzystwa. Miliony pytań i mało odpowiedzi.

Po jakimś czasie sprawa umilkła a Shibusawa postanowił pokazać swoim towarzyszą Draconie. Nie brałaś w tym udziału, a przynajmniej tak ci się wydawało. Okazało się, że siedzenie samotnie dobijało twoją samotność i nudę. Wstałaś ze swojego miejsca, aby udać się do Draconii do reszty towarzystwa.

Na miejscu zastałaś lekko uchylone drzwi. Zainteresowana pchnęłaś je bardziej, aby wejść do środka. W środku zastałaś szok. Nad Shibusawą i Fyodorem leżał Dazai z wbitym nożem w plecy. Zorientowałaś się, że mężczyzna wyzioną ducha a z jego ciała wypłynął klejnot. Wydawało ci się, że jeszcze nigdy wcześniej nie widziałaś szczęśliwszego Tatsuhiko.

- Co tu się dzieję? - spytałaś podchodząc ostrożnie coraz bliżej mężczyzn. Coś było nie tak. Atmosfera była zbyt napięta nawet jak po śmierci Dazaia. Wyczuwałaś kłopoty.

- O nie... Nie tak ma być! - zauważyłaś, że klejnot ze zdolnością Dazaia zmienia się a Shibusawa traci nad nim kontrolę. Na półkach zniknęły pozostałe klejnoty. Nad głowami unosił się błyszczący blask.

- Fyodor - wydukałaś pod nosem patrząc na ciemnowłosego wspólnika. Obok ciebie stanął jasnowłosy. On też zaczął wyczuwać niebezpieczeństwo. Spięłaś się, kiedy wasze dłonie lekko otarły się o siebie. Nie zauważyłaś kiedy wielka kula wypełniła się ogniem i wybuchła tuż przed tobą i Shibusawą. Powietrze odepchnęło was do tyłu. Wylądowałaś na ziemi osłonięta plecami Tatsuhiko. Jedna z jego dłoni spoczywała na twoim pasie, jakby chciał się upewnić, że na pewno jesteś obok nie odwracając spojrzenia od Fyodora. Twoja dłoń zaś ściskała ramię Shibusawy. Ze strachu zaczęłaś wbijać mu paznokcie.

- Co to ma znaczyć?! - oburzony i lekko spanikowany jasnowłosy zmarszczył wściekle brwi.

- Nawet z mocą Dazaia twoje wspomnienie nie wrócą, Shibusawa - odpowiedział Demon. Z szoku przestałaś zaciskać dłoń na ramieniu Shibusawy. Wiedziałaś co to oznacza. Twój towarzysz wstał a ty zaraz za nim.

- Skąd o tym wiesz?!

- Dostojewski, nie rób tego! - krzyknęłaś najgłośniej jak tylko potrafiłaś. Wzrok wszystkich w pomieszczeniu skierował się na ciebie. Wyszłaś z ukrycia i stanęłaś między Fyodorem a Shibusawą.

- (Nazwisko)... Wiedziałaś o tym? - kiedy widziałaś w tamtym momencie wyraz twarzy Tatsuhiko chciałaś tak bardzo cofnąć czas i naprawić swoje błędy.

- Nie martw się. Wypełnie twoje luki w pamięci - w dłoni Dostojewskiego zabłysnęło ostrze. Zanim zdążyłaś cokolwiek zrobić zostałaś odepchnięta przez Rosjanina. Wszystko trwało w zawrotnym tempie. Nagle na twoje białe ubrania poleciały samotne krople czerwonej krwi a Shibusawa zaczął zataczać się. W dłoni Dostojewskiego zabłyszczał nóż. Posoka wypełniała twoje otoczenie podczas kiedy Tatsuhiko runął ledwo żywy na ziemię.

             - O nie... Nie! Tatsuhiko! - krzyknęłaś chcąc zrobić krok do niego i zatamować krwawienie. Z tyłu głowy pojawił ci się szept, że rana jest śmiertelna. Mimo wszystko serce dalej chciało utrzymać przy tobie wiarę w ratunek dla mężczyzny.

             - Nie miałem zamiaru wplątywać cię w to, (Imię). Lubię, kiedy czytasz poezję, brzmisz wtedy tak pięknie, jednak teraz... Nie dajesz mi wyboru - głos Fyodora zdawał się być przez co tłumiony. Tłumiłaś jego kroki i głos swoim płaczem nad umierającym ciałem Shibusawy.

             - Pamiętam...

Sześć lat temu.
Sześć lat temu byliście w związku.
Sześć lat temu był ostatni dzień w którym mogłaś być ze swoim kochanym.
Kochanym tym był Shibusawa Tatsuhiko.
To ty usunęłaś mu wspomnienia. To ty nie uratowałaś go, kiedy umierał. To ty byłaś tym śpiochem, którego budził łaskotkami i dzielił wspólny śmiech. To ty byłaś tą kobietą, z którą tańczył w rytm powolnej muzyki.

To ty byłaś tą, która dla jego i swojego dobra usunęła mu pamięć o was i o jego śmierci.

To ty jesteś tą, która wróciła do niego jako nieznajoma, aby prosić o przebaczenie za swoje czyny.

To ty jesteś tą, która zginęła zaraz po nim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top