+Bungou stray dogs+ Ivan Ganczarow
Żyjąc w cieniu swojego starszego rodzeństwa nie wydaje się najlepszą wizją na przyszłość. Wszyscy patrzą na ciebie z góry, oceniają i przyrównują do twojego straszego brata bądź siostry. Na każdym kroku uceniana czasami tracisz głowę, co?
Nie w twoim przypadku. Ty i twój brat pochodzicie z dwóch, różnych środowisk w których jesteście rozpoznawani. Twój brat jest sławny wśród ciemnej i zagadkowej strony życia w której króluje zło i nieszczęście a ty żyjesz w świetle dnia oraz monotonii Petersburga. Twoją miłością jest łyżwiarstwo a twojego brata zagłada Obdarzonych. Twoje nazwisko? Dostojewska. (Imię) Dostojewska. Znana i uznana łyżwiarka kompletnie nieznanego zwykłym ludziom Fiodora.
Może to dobrze, że żyjecie w tak odmiennych środowiskach? Oddalenie zapewnia ci bezpieczeństwo przed jego wrogami a codzienne treningi i przedstawienia pozwalają ci na odrzucenie na bok zbytniej ilości obaw o swojego brata. Tak, bałaś się o jego zdrowie. Co jeśli już nigdy go nie zobaczysz? Czy na pewno zażywa swoje leki? Co jeśli zostanie złapany? Kochałaś go, mimo, że przez większość ludzi w jego otoczeniu uważany był za Diabła. Ty znałaś go zaś najlepiej i to ty miałaś prawo oceniać go przy innych.
Zbliżał się wielki dzień dla ciebie i twojego starszego brata. Nie dość, że zaliczasz swój debiut za tydzień to dodatkowo Fiodor sprawił dla ciebie ogromną niespodziankę. Oznajmił ci w wiadomości, że zmierza do Petersburga, aby się z tobą spotkać, spędzić z tobą czas i przeżyć z tobą wielki debiut.
Czekałaś na przyjazd brata na lotnisku. Kiedy tylko ujrzałaś wyłaniających się pasażerów lotu zaczęłaś wypatrywać swojego ciemnowłosego starszego brata. Szybko znalazłaś go po charakterystyczmej uszance. W momencie w którym wasze spojrzenia się spotkały jego twarz rozluźniła się przyjmując stare, dobrze ci znane oblicze brata, jakim zawsze Fiodor był. Opiekuńczy i dbający o twoje zachcianki. Nigdy jeszcze nie czułaś takiego szczęścia a zwłaszcza po listach jakie wysyłał ci w których pisał o ciężkich misjach. Ze szklistymi oczami doskoczyłaś do Fiodora zakleszczając go w swoich ramionach.
- Tak bardzo tęskniłam - pociągnęłaś nosem wdychając zapach z jego płaszcza. Odwzajemnił powitanie po czym odsunął się lekko od ciebie, ujął twój policzek a drugi ucałował. Nic się nie zmienił, stwierdziłaś.
- Ty jak zawsze płaczesz - oznajmił wycierając twoje łzy kciukami. Poczochrał twoje (kolor) włosy ponownie nachylając się, aby skraść szybkie cmoknięcie na twoim czole. Zaśmiałaś się. Tutaj nie musiał być niebezpiecznym przestępcą. Nie przy tobie. - Poznaj moich towarzyszy - dalej trzymając cię blisko siebie odsunął się na bok odsłaniając przed tobą dwójkę mężczyzn o których pisał w listach. - Aleksander Puszkin. Ivan Gonczarow. Moja młodsza siostra, (Imię) - przedstawił was sobie robiąc przerwy, abyś mogła z każdym z nich uścisnąć dłoń.
- Miło was poznać - uśmiechnęłaś się z trudem panując nad łzami, dlatego jeden z nich podał ci chusteczkę z delikatnego i przyjemnego materiału i otarł nią twój mokry policzek. Był to Ivan. Wysoki dżentelmen o jasnych, długich włosach, którego głowa zakryta była pod bandażami. - Dziękuję... - przy bliższym spotkaniu wyglądał na jeszcze bardziej magnetycznego niż normalnie.
- Łzy ronione ze szczęścia to najpiękniejsza rzecz, panienko - uśmiechnął się do ciebie oddając ci chustę, którą po chwili przyjęłaś i ztarłaś ostatnie łzy z kącików oczu.
- Dobrze. Idziemy dalej? - wtrącił się Fiodor zaciskając lekko palce na twoim ramieniu. Na moment zapomniałaś, że stał obok ciebie!
- Ach, tak! Zrobiłam w domu okroszke! (Rodzaj zupy) - pochwaliłaś się wypinając się dumnie do przodu.
- Okroszka? Słyszałeś Gon? Kiedy ja ostatnio jadłem dobrą okroszke - Aleksander wyraźnie ożywił się na wzmiankę o jedzeniu. Słyszałaś w przeszłości dużo pozytywnych słów od twojego brata na temat twojej kuchni, więc miałaś nadzieję, że nie zawiedziesz oczekiwań twoich gości.
W domu rozgościłaś ich jakby byli u siebie. Zajęłaś się ostatnimi przygotowaniami do wspólnego obiadu nucąc pod nosem melodię piosenki. Utwór to "Nic, ale samotne serce" Piotra Czajkowskiego. To do tej muzyki będziesz tańczyć na lodzie za tydzień. W głowie przypominałaś sobie figury i kroki potrzebne do dostania największej ilości punktów. Potem, jeśli wygrasz, może jakieś zawody europejskie... Albo światowe jako reprezentantka kraju... Ach, człowiek może pomarzyć od czasu do czasu.
- Pomóc? - obok ciebie pojawił się znikąd Ivan. Wzdrygnęłaś się zaskoczona prawie wylewając z nalewki zupę. Zawstydzona nakryciem na nuceniu okryłaś się lekkim rumieńcem.
- Ach... Byłabym wdzięczna gdybyś pomógł pozanosić talerze - odpowiedziałaś nalewając każdemu po dwie, głębokie nalewki białej zupy.
- Dobrze - zgodził się krótko czekając, aż skończysz nalewanie. - Czajkowski, prawda? - spytał po chwili opierając się o blat kuchenny. Zaśmiałaś się nerwowo czując potrzebę podrapania się po karku.
- Tak... Mój ulubiony kompozytor. Do jego muzyki wybrałam choreografię na debiut - przyznałaś nieśmiało odkładając nalewkę do zlewu. Chwyciłaś dwa talerze i ruszyłaś do salonu śledzona przez Ivana z pozostałymi talerzami. Podałaś zupę bratu i Puszkinowi patrzącego na twoje dzieło jak na złoto.
Ucieszyłaś się widząc jak wszystkim smakuje twój wywar z warzyw i ziół. Rozmawialiście żywo przy stole. Towarzysze Fiodora byli ciekawi ciebie. Ich szef rzadko o tobie mówił chyba że sami spytali o jego siostrę. Nie chciał, aby rozpraszali się podczas pracy. Teraz, kiedy spotkali cię na żywo wydawałaś się jeszcze bardziej interesującą osobowością niż sobie to wyobrażali.
Zmęczeni mężczyźni odpoczywali po obiedzie w swoich pokojach. Miałaś na tyle miejsca, aby pomieścić ich wszystkich na szczęście. Pewnego rodzaju bogactwo nie uderzyło ci do głowy. Wolałaś zostać starą, dobrą (Imię). Po obiedzie zmyłaś wszystkie naczynia i udałaś się do salonu, aby oznajmić o swoim treningu, jednak zastałaś tam jedynie Gonczarowa.
- Aleksander i Fiodor gdzieś poszli? - spytałaś podchodząc bliżej kanapy na której siedział jasnowłosy.
- Poszli do pokoi odpocząć po locie.
- Rozumiem. Muszę iść na trening, więc przekaż im, aby się nie martwili - odparła z uśmiechem przygotowując się do wyjścia. Ivan zerknął na godzinę. Zbliżała się dwudziesta druga a na ulicach było już ciemno.
- Jest późno. Może pójdę z tobą? - zaproponował zbierając się z kanapy. Spojrzałaś na niego. Zazwyczaj obawiałaś się chodzić po nocnym Petersburgu z obawą przed pijakami i zboczeńcami. Z tego też powodu na treningi chodziłaś z przyjaciółką, ale ta ostatnio złamała nogę, więc nie towarzyszyła ci ani w drodze ani na treningu. Twoje uradowane oczy zdradziły podekscytowanie jego postawą, dlatego też nie widziała przeszkód, aby odmówić.
- Byłabym wdzięczna. Napiszę kartkę dla brata - doskoczyłaś do pułeczki w kuchni, wyciągnęłaś małe, kolorowe karteczki i napisałaś gdzie się znajdujesz i o której wrócisz. Spakowana i ubrana wyszłaś z domu w towarzystwie przyjaciela twojego starszego brata.
Zaskoczył cię fakt, jak wielkim dżentelmenem potrafił być Ivan. Utrzymywał rozmowę na stosownym poziomie, nie wyrażał się o tobie obraźliwe, ba! Zachwalał cię na każdym kroku. Przy wejściu na zakryte lodowisko otworzył ci drzwi i przepuścił przodem. Te małe gesty sprawiały, że twoje serce zapominało na moment co oznacza spokój i zaczynało dziki galop. Na miejscu przygotowałaś się do wejścia na lód i upewniłaś się, aby twój towarzysz nie miał problemów podczas oglądania twojego treningu przez strażników i pracowników obiektu.
Była to pora kiedy najlepiej trenowało się w tym ośrodku. Większość ludzi jeździło w wcześniej dlatego teraz miałaś cały lód dla siebie. Właściciel pozwalał nawet na puszczanie specjalnie dla ciebie z głośników twojego wybranego utworu, abyś lepiej wczuła się w wydźwięk muzyki.
Kiedy tylko ruszyłaś ze środka okręgu wydawałaś się tworzyć historię utworu poprzez ruchy, gesty i mimikę. Zgrabnie wykonywałaś każdą, kolejną figurę upewniając się, abyś dalej tkwiła w roli aktora odgrywającego rolę we własnym spektaklu. Twoją rolą była osamotniona kobieta wyrażająca ogromną tęsknotę za drugą osobą, tak daleko znajdującą się od niej. Przelałaś w ten występ całą swoją rozpacz podczas rozłąki z bratem.
Poza tym... Miałaś w tym swój mały sekret, ale twoim sukcesem było też coś innego. Urodziłaś się obdarzona nie tylko ogromnym talentem, ale też z pożyteczną mocą do zjednaczania sobie ludzi. Byłaś Obdarzona podobnie jak twój brat. Twoja moc polegała na graniu na emocjach ludzi poprzez twoje ruchy i grę. Potrafiłaś doprowadzić ich do euforii, rozpaczy, łez czy też kompletnego szoku i zaskoczenia. Czasami czyniłaś to po prostu odruchowo zapominając o tym, że był to jedynie trening a nie ostateczny występ.
Dlatego też zahipnotyzowany Ivan nie wiedział skąd w nim takie dziwne i nieprzyjemne uczucie. Czuł jakby jego serce rozpadało się na milion kawałków i ginęło w niebyt. Szeroko otwarte oczy wpatrzone w figurę łyżwiarki zaczęły wilgotnieć i zachodzić łzami. Ten... Ból. Ach, kiedy on potrafił odczuwać taki ból ostatnio? Rozmasował swoją pierś chcąc uspokoić załamane serce, jednak nic nie pomagało.
Dopiero koniec utworu i przedstawienia przyniósł mu ulgę w cierpieniu, jednak szok jaki w nim pozostał nie pozwolił mu się nawet poruszyć. Ty zaś nadal myśląc nad ewentualnymi szczegółami, które miałaś poprawić zbliżałaś się do niego. Zauważyłaś jego otempienie dopiero teraz i od razu skarciłaś się za to w myślach.
- Przepraszam Ivan - wydukałaś wychodząc z tafli lodu. - Fyodor musiał nie wspominać o moim ukrytym talencie - dodałaś wzdychając. Stanęłaś na palcach podpierając się o ramiona towarzysza i wyszeptałaś do jego ucha. - Przepraszam, że niekontrolowanie użyłam na tobie swojej mocy. Polega ona ma manipulacją czyichś uczuć poprzez mój taniec - wyjaśniłaś cicho. Rosjanin dalej trwał sztywno w szoku. Wreszcie opuścił na ciebie wzrok kiedy odstąpiłaś od niego czekając na reakcję przyjaciela twojego brata.
- To... Było piękne. Na prawdę! Czułem się tak... Inaczej niż zwykle... Możesz to powtórzyć? - zaskoczona jego słowami to ty stałaś w miejscu zszokowana. Nie spodziewałaś się takiej reakcji a zwłaszcza po utworze tak melancholijnym i smutnym jak ten.
- Dobrze. Ale tym razem nie użyje swojego talentu, jasne? Zrobiłam to teraz przez przypadek - zauważyłaś z przepraszającym uśmiechem. Ivan kiwnął energicznie głową na zgodę czekając już z iskierkami w oczach na twój kolejny taniec. Wyjechałaś i powtórzyłaś wszystko tak samo jak wcześniej. I tak upłynął wam pierwszy dzień i kilka następnych pod rząd.
Stosunki między tobą a przybyszami zacieśniały się coraz mocniej a zwłaszcza między tobą a Ivanem. Jasnowłosy nie mógł powstrzymać się przed zapytaniem o twoje treningi i proponowaniem pójścia na nie z tobą. Wiedziałaś, że jest to początek waszej wspaniałej przyjaźni a może... Czegoś więcej?
Nadchodził dzień ostateczny. Trójka mężczyzn wpatrywała się w tafle lodu na której już za kilkanaście minut miałaś wystąpić. Stresowałaś się. Chodziłaś w kółko powtarzając sekwencję, układy, kroki i figury. Starałaś się nie zapominać o oddychaniu i poprawną, pewną siebie postawą.
- Dam radę, dam radę, dam radę... - powtarzałaś pod nosem ocierając o siebie dłonie zkryte pod delikatnymi, (kolor) rękawiczkami podpasowanymi do stroju.
- (Imię), (Imię)? - obok ciebie zza ściany wyłoniła się znajoma postać. Ivan pomachał do ciebie na co szybko do niego doskoczyłaś uradowana jego widokiem.
- Coś się stało? Nie wolno ci tutaj być, to miejsce tylko dla zawodników - wyszeptałaś rozglądając się na boki. Nikogo wśród was nie było, wszyscy oglądali występ innej uczestniczki zawodów.
- Twój brat chciał ci to przekazać - wyciągnął przed siebie dłoń a drogą przyciągnął do siebie twój nadgarstek. Zauważyłaś, że trzymał w palcach srebrną bransoletkę z pierwszą literą twojego imienia. Założył błyskotkę na twoją rękę ze spokojem.
- Dziękuję. To pomaga, na prawdę - odpowiedziałaś wdzięczna za ten gest. Uśmiechnęłaś się do Ivana, który z niewiarygodną delikatnością pogłaskał twoje ułożone włosy.
- Powodzenia, (Imię). Dla nas będziesz gwiazdą nawet bez medalu - powiedział na pocieszenie. Musisz wiedzieć, że medal to nie wszystko. Nie ważne jakie miejsce zajmiesz musisz pozostać sobą i dalej robić swoje.
- Dziękuję za wszystki - powoli zbliżała się twoja kolej. Popędzona emocjami i ciepłem w sercu objęłaś mężczyznę z wdzięcznością i uciekłaś na swoje stanowisko nie oglądając się za siebie.
Przygotowałaś się do przedstawienia. Poprzeczka była niewiarygodnie wysoko postawiona. Zaczęłaś błądzić wzrokiem po widowni. Tyle ludzi, tłum, odgłosy, krzyki, hałas... Spanikowana i spłoszona zaczęłaś tracić ostatnią pewność siebie. Szukałaś swojego brata. Fiodora, Aleksandra bądź Ivana. Kogokolwiek. Miałaś nagłą ochotę ucieczki i wskoczenia w objęcia któregoś z nich. Wtedy też zobaczyłaś ich a wśród nich samego Ganczarowa. Siedział obok Fiodora wbijając w ciebie spokojny i pewny siebie wzrok. Przekazał ci go abyś odzyskała siły. I tak też się stało. Uśmiechnęłaś się, zamknęłaś oczy i skupiłaś się na tym co czujesz.
Rozbrzmiały pierwsze nuty muzyki. Pierwsze kroki, figury i emocje. To była twoja scena. Twoje emocje i twoja chwila. Wykorzystasz to na sto jeden procent.
A trójka znajomych obserwowała cię. Wiedzieli, że nie użyłaś tym razem swojej mocy. Czuli to. Nie oznaczało to jednak, że nie zrozumieli przekazu twojego przedstawienia. Tyle cierpienia, bólu, tęsknoty i obaw o swojego ukochanego brata za granicą. Dostojewski nie miał słów do opisania jak bardzo rozpierała go duma oraz mała szczypta żalu i przejęcia twoim stanem. Przecież ty go tak bardzo kochasz a on może w każdej chwili zginąć w zapomnieniu.
Ivan zaś czuł to samo poruszenie co zawsze. Obudziłaś w nim uczucia jakich pragnął się wyzbyć, ale to właśnie przez nie prowadziła droga do prawdziwego szczęścia. Aby mógł uzyskać prawdziwe szczęście musiał poczuć ogromną gorycz i rozpacz. Oglądanie twojego występu i wczuwanie się w twoje miejsce pozwoliłomu lepiej zrozumieć uczucia jakie wyzbył się po operacji. Było to mimo wszystko piękne uczucie.
Kiedy zakonczyłaś taniec na lodzie ludzie wstawali ze swoich miejsc i klaskali. Rzucali na lód upominki, róże i zabawki pluszowe. Byłaś ostatnią tancerką przed ogłoszeniem wyników. Teraz był czas na przerwę i krótki odpoczynek fizyczny po występie. Dostałaś wysokie noty, jednak nie wystarczyły one do końca na podium. Dostałaś... Trzecie miejsce.
Dojechałaś do końca lodowiska wpatrzona w tablicę z punktami i wynikami. Nie mogłaś w to uwierzyć. Tyle godzin, przygotowań, praktyk... Aby zdobyć brąz? Twój trener poklepał cię radośnie po ramieniu mówiąc coś nad czym nie próbowałaś się skupić. Poczułaś zawroty głowy i słabości. Wychodząc z lodowego pierścienia prawie upadłaś gdyby ktoś cię nie złapał.
Ponownie zaskoczył cię swoją obecnością. Ivan stał nad tobą trzymając cię w pionie. Jakimś cudem udało mu się oszukać ochroniarzy aby zajść tak daleko. Odgarnął ci z twarzy zabłąkane kosmyki, aby mieć lepszy widok na twoje zaszklone oczy.
- Hej dziewczyno. Skąd te łzy, hm? - otarł je szybko posyłając ci swój nostalgiczny uśmiech. Kurczowo trzymałaś się jego płaszcza wybijając w niegk coraz mocniej paznokcie. Wreszcie poddałaś się i wbiłaś twarz w jego pierś kryjąc łzy przed obliczem kamer we włosach i ubraniu mężczyzny.
- Och Ivan... Tyle godzin i dni... Nic nie poszło na marne. Nic, słyszysz? Jestem w pierwszej trójce - zaśmiałaś się pomimo trzęsących się nóg. Dalej czułaś adrenalinę i osłabienie w mięśniach. Dlatego też jasnowłosy objął cię zabezpieczając twoje plecy i głowę. Na sam czubku twojej czaszki złożył dyskretnego całusa kontynuując głaskanie włosów.
Bo nie musisz być pierwszym, aby czuć satysfakcję. Pokonuj swoje poprzeczki powoli i spokojnie, aby potem długo się z nich cieszyć i iść dalej. Porażki mają za zadanie cię wzmacniać i wytyczać błędy na przyszłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top