Rozdział 6: Sekret nimf
Nie minęła godzina, a spotkanie studenckie rozkręciło się już na dobre. Ponad połowa studentów była już upojona drinkami i na sali basenowej robiło się coraz głośniej, w efekcie zagłuszając nawet wesołą muzykę puszczaną z mechanicznego urządzenia. Szczególnie młodzi mężczyźni rozochocili się biegając we wszystkie strony, wygłupiając się z koleżankami i uprawiając coraz to bardziej wymyślne zawody w wodzie. Melissa stała spokojnie niedaleko bufetu i tylko obserwowała zabawy. Arinela w tym czasie oddała się licznym rozmowom z innymi półelfami, a jej brat nadal zabawiał flircikami co ładniejsze panny.
W pewnym momencie rozległa się mała, żartobliwa sprzeczka pomiędzy muskularnymi wilkołakami, stojącymi obok basenu. Po ich ciałach wciąż skapywała woda, a włosy mieli jeszcze bardziej nastroszone niż zwykle.
- Co ty pierdzielisz! Każdy wie, że wilkołaki to najlepsi pływacy na świecie! Nawet zaklinacze mogą nam całować buty z tą swoją magią żywiołów! - Zawołał chłopak o czarnych loczkach.
- Nie, nie, mówię ci, że widziałem jak niektórzy czarodzieje potrafią przepłynąć dwieście metrów jeziora w trzy sekundy! Nie kłamię! - Kłócił się z kumplem inny wilkołak, którego klatę znaczyły jakieś drobne blizny.
Pierwszy młodzian prychnął z lekkim gniewem.
- Chyba ci ten drink już uderzył do czaszki. Zresztą czarodzieje się nie liczą. To są zwykli ludzie. Ze wszystkich ras jedynie wilkołaki dobrze się czują zarówno na lądzie, jak i w wodzie. Szczególnie po przemianie. Nawet wróżki nie są aż tak dobre w wodzie.
- Jednakże magia potrafi mieć przewagę nawet nad naszą naturalną siłą fizyczną. Nie mówię, iż wilkołaki mają daleko w tyle za czarodziejami – Odparł zawzięcie chłopak z bliznami – Jednakże i tak nie ma rasy, która jeszcze by przewyższała zarówno nas, jak i magów, jeśli chodzi o kontrolę wody.
Wilkołak z loczkami już miał dalej ciągnąć tą pozornie bezsensowną sprzeczkę, gdy nagle wtrącił się nowy głos:
- Ależ jest taka rasa.
Liam wysunął się nieco do przodu trzymając w dłoni kieliszek z ponczem. Momentalnie połowa studentów zwróciła na niego zaciekawione twarze, a młode wilkołaki spojrzały na niego zdziwione.
- Jaka? - Zapytali jednocześnie.
Liam popatrzył na nich wyniośle.
- Sami powinniście ją znać, skoro chodzicie do tej szkoły, sierściuchy. Mam na myśli nimfy.
Na sali zaległa cisza. Melissa zesztywniała i prędko schowała się w cień pod ścianą. Od razu wiedziała, do czego Liam zmierzał.
- Nimfy?? - Zmarszczył brwi kędzierzawy chłopak – Ale one już ponoć wyginęły. Ktoś je w ogóle widział na oczy?
- Nie wyginęły. Wciąż żyje mała ich grupa na granicy kraju – Odparł poważnie młody wampir – Ale co ciekawe, nie dość, że owa rasa jest mało spotykana, ich potomkowie są jeszcze rzadsi. Jednakże, zaiste niezwykłym zbiegiem okoliczności, właśnie do naszej szkoły przybyła jedyna półnimfa.
I z tymi słowami odwrócił powoli głowę, patrząc dokładnie prosto na wciśniętą pod ścianę Melissę. Dziewczyna skuliła się jeszcze bardziej, szczególnie, że natychmiast niemal wszyscy studenci również na nią spojrzeli. Liam, wraz ze swoją grupką innych wampirów, zbliżył się nieco do niej.
- Ta dziewczyna jest potomkiem nimf, a sądząc po jej medalionie – Skierował wzrok na wisiorek Melissy – Mówimy tu konkretnie o nimfach wodnych. Jak myślicie? Czy jest lepsza w wodzie od was?
Zwrócił się z powrotem do wilkołaków, którzy nieco się zmieszali.
- Cóż, bardzo możliwe, ale... - Zaczął chłopak z kędziorami.
- A może się przekonamy na własne oczy jakie są półnimfy? Czy dorównują istotom czystej krwi - Mówił dalej Liam, po czym spojrzał porozumiewawczo na swoich pobratymców, a ci wyszczerzyli się szeroko.
I nim Melissa zdążyła zareagować, wampiry błyskawicznie podskoczyły do niej i chwyciły ją za ramiona. Dwójka silnych chłopaków, którzy bezprecedensowo pociągnęli ją do przodu. Dziewczyna wpadła w panikę i zaczęła się wyrywać.
- Co robicie?! Puście mnie!
Liam patrzył na to niewzruszony, tymczasem jego kumple pociągnęli Melissę w stronę basenu i nim ktokolwiek zdążył ich powstrzymać, silnym ruchem pchnęli ją prosto do wody. Melissa z okrzykiem zaskoczenia i strachu natychmiast poszła pod powierzchnię, po czym machając rozpaczliwie rękami wynurzyła głowę plując wodą z ust.
Arinela rozwarła oczy niedowierzająco i szarpnęła Liama za ramię.
- Co wy odwalacie?! Przecież to miała być tylko zabawa!
Liam wyszarpnął ramię i spojrzał na nią bez emocjonalnie.
- Przecież właśnie to część zabawy. Nimfy chyba umieją pływać, prawda?
Elfka zacisnęła usta z gniewem i podbiegła do brzegu basenu.
- Mel! Płyń do mnie! Pomogę ci!
Melissa, choć faktycznie umiała pływać, zaskoczenie tym aktem agresji ze strony wampirów powodowało, że wciąż ogarniała ją panika. Szamotała się w wodzie szaleńczo i mrugała oczami próbując dojrzeć przyjaciółkę. Nagle poczuła jak jej moc wibruje i zaczyna rosnąć. Jej ciało samo automatycznie zaczęło reagować na otaczającą ją dookoła wodę i instynktownie dziewczyna powoli podpłynęła w końcu do brzegu basenu. Nie chwyciła dłoni elfki tylko oparła się o wykładany malutkimi kafelkami murek i łapała oddech. A jej serce biło jak oszalałe. W tym momencie poczuła jak jej magia jeszcze bardziej się wzmaga, a przez ciało przetacza się dobrze jej znane mrowienie.
Wszyscy rozwarli oczy ze zdumienia, w tym i wampiry, które odsunęły się od niej rozdziawiając usta. Podczas, gdy Melissa kurczowo trzymała się brzegu basenu, jej włosy nagle zaczęły zmieniać kolor. Pomału, mieniąc się drobnymi iskierkami, od czubka w dół złote pasma przybierały biało-perłową barwę. Skóra również mieniła się delikatnie, nawet bardziej niż u wampirów, a gdy dziewczyna uniosła głowę, jej błękitne oczy zdawały się błyszczeć nienaturalnie.
- Co, do licha... - Szepnął Liam wpatrując się w dziewczynę oniemiały. Po prawdzie nigdy nie widział na własne oczy nimfy, ale słyszał, że te istoty są zarówno piękne, jak i niebezpieczne, gdy przebywają w swoim środowisku. Wśród różnych historii o nich nie brakuje iście mrożących krew w żyłach opowieści, jakoby nimfy uwodziły najpierw oczarowanych ich urodą mężczyzn, po czym topiły ich w wodzie. Podobną technikę mają zresztą syreny, jednakże najady są od nich znacznie potężniejsze. Liam patrzył na iskrzącą perłowym blaskiem Melissę uświadamiając sobie, że ludzie półkrwi musieli odziedziczyć coś z tej mocy po swoich przodkach. Fascynujące...
Tymczasem Melissa pomału wyszła z basenu czując zamroczenie i chwilę tylko stała ociekając wodą. Emocje rosły w niej z każdą sekundą, moc wibrowała w jej ciele z taką siłą, iż woda w basenie lekko zaczęła falować, jakby poruszana niewidzialnym wiatrem. Dziewczyna uniosła głowę, a w jej oczach zniknął cały strach. Była tylko pulsująca złość. Coraz bardziej rosnący gniew i popatrzyła na Liama oraz pozostałe wampiry. Jeden z nich odpowiedział jej warknięciem.
- Cholerne mieszańce. Miałeś rację, Liam. Coś z nimi nie tak. Nie podoba mi się te jej spojrzenie...
Liam zmrużył oczy i otrząsając się w końcu z szoku ponownie się zbliżył.
- A więc trzeba nauczyć tego mieszańca, gdzie jego miejsce.
Uniósł dłoń, a wokół nadgarstka zawirowały szkarłatne runy. Nagle rozległ się kolejny głos, który donośnie potoczył się po cichej sali basenowej:
- Dosyć tego! Co wy wyprawiacie?!
Z drugiej strony sali szybkim krokiem nadeszła dwójka innych studentów i natychmiast wszyscy rozpoznali organizatorów basenowej imprezy. Chris szedł na czele z wymalowanym gniewem na twarzy i patrzył prosto na Liama. W przeciwieństwie do pozostałych, miał na sobie granatową koszulę z długimi rękawami i szeroko odpiętym kołnierzem oraz lekkie spodnie. Obok niego szedł Edmund, a w jego spojrzeniu również można było dostrzec gniew.
Liam opuścił dłoń i zacisnął usta z irytacją. Ani trochę nie przejął się wkroczeniem na basen pozostałych członków Czwórki i stanął przed Chrisem wymownie unosząc głowę.
- Masz tupet, by przerywać mi rozmowę z mieszańcem, szczególnie, że przyszedłeś spóźniony.
Chris nawet przez chwilę nie odczuł urazy słowami wampira. Przeciwnie. Popatrzył na niego wciąż z gniewem.
- Jakoś nie zauważyłem, abyś rozmawiał z tą dziewczyną. Ta zabawa miała na celu zwykłą rozrywkę dla pierwszoroczniaków, a nie znęcanie się nad niewinną studentką.
Liam zacisnął pięści i piorunował go wzrokiem z wyższością.
Tymczasem Melissa, oszołomiona teraz nagłym wkroczeniem Chrisa i Edmunda, wypuściła powietrze z ust i nagle opadła na kolana. Natychmiast podskoczyła do niej Arinela i objęła ją ramionami.
- Mel! Wszystko w porządku? Mel!
Teraz, gdy emocje i adrenalina opadły, a moc w końcu uspokajała się, Melissa zaczęła trząść się na całym ciele i tylko patrzyła przed siebie tępo, a głos przyjaciółki ledwo do niej docierał.
- Cholera... - Zaklnęła Arinela i odwróciła głowę – Aranel! Biegnij po jakiś ręcznik, ale migiem!
Elf, który również przypatrywał się wstrząśnięty całą sceną jaka się rozgrywała na sali, drgnął na ponaglający głos siostry i popędził do szatni.
- Mel, już dobrze, spokojnie, trzymaj się.
Próbowała uspokoić Melissę Arinela, ale ta wciąż szybko oddychała, a jej włosy nadal połyskiwały perłową bielą.
Chris kątem oka spojrzał na nią i przez chwilę w jego spojrzeniu mignęło współczucie i zatroskanie, po czym ponownie skierował wzrok na Liama.
- Będziemy musieli poważnie porozmawiać, Liamie. Znosiłem już wiele twoich wybryków, ale teraz posunąłeś się za daleko.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić – Odwarknął wampir – Ja też należę do Czwórki, a to tylko zwykła zabawa.
- Jak zdążyłem zauważyć, raczej dziewczyna sama nie wpadła do basenu, więc domyślam, że to ty za tym stoisz – Odparł ze spokojem Chris – Aż tak nienawidzisz mieszańców?
- Raczej dziwię się tobie, że im pobłażasz. Mieszańce to wybryki natury. Istoty czystej krwi nigdy nie powinny mieszać się z ludźmi. Trzeba czasem pokazać im gdzie ich miejsce, a ty zdecydowanie za bardzo zmiękłeś, Lawrence.
Obaj chłopcy przez chwilę mierzyli się spojrzeniami i w końcu Chris odparł powoli:
- A więc skoro masz do nich problem, to tym samym masz problem do mnie. Nie będę pochwalać twoich wypadów. Już raz cię ostrzegałem.
Liam prychnął wymownie.
- I co mi zrobisz, hę? Nie boję się twoich pogróżek. Nie jesteś tu dyrektorem.
Chris znów popatrzył na niego uważnie, po czym cofnął się dwa kroki w tył i wyciągnął w bok rękę.
- Dobrze, a więc inaczej to rozegramy. Mój przyjaciel z chęcią utnie z tobą pogawędkę za mnie.
I nagle wokół całej jego ręki zaświeciły się błękitne runy, po czym pomału zaczął pojawiać się olbrzymi kształt. Białe pasma magii okręcały się dookoła i na oczach wszystkich, na ramieniu chłopaka pojawił się ogromny ptak, który zabił skrzydłami wyrzucając podmuchy wiatru wokół siebie. Oczy Liama momentalnie zrobiły się szerokie jak talerze i cofnął się do tyłu.
- To niemożliwe, jak... jak...
Ptak rozwarł dziób i zaskrzeczał donośnie.
- Jak osiągnąłeś trzeci poziom tak szybko?! - Dokończył Liam wpatrując się w olbrzymiego jastrzębia.
Zebrani na sali studenci również oniemiali ze zdumienia i patrzyli na ducha wiatru nie wierząc w to co widzą. Nawet Melissa, choć wciąż jeszcze zamroczona swoją własną mocą, uniosła głowę i spojrzała na członka Czwórki nie rozumiejąc co się dzieje.
Chris tylko uśmiechnął się, wciąż trzymając uniesione ramię, w które wczepione było magiczne stworzenie.
- Ależ to nie było trudne. Ciężko pracowałem tego lata. Nie masz pojęcia jak ciężko.
Liam zazgrzytał zębami.
- Nie ośmielisz się! Jestem dziedzicem szlacheckiego rodu! Nie masz prawa atakować szlachcica!
Christopher nie przejął się tym i tylko spokojnie, ale poważnie odparł:
- A więc zabieraj ten swój szlachecki kuper i zjeżdżaj mi z oczu. Dla ciebie i twojej wampirzej gwardii impreza się już skończyła.
Edmund, stojący obok, taksował go groźnym spojrzeniem i milcząco dawał mu do zrozumienia, że ta rozmowa jest już zakończona. Liam zacisnął pięści jeszcze mocniej i wściekłym wzrokiem przez chwilę patrzył jeszcze na młodzieńców. W końcu odwrócił się na pięcie, a jego rozpięta biała koszula załomotała w powietrzu, po czym potrącając brutalnie innych imprezowiczów skierował się do wyjścia ze sali. Zanim truchtem pobiegli jego przyjaciele, wciąż oszołomieni pokazem Chrisa. Gdy Liam wyszedł, natychmiast rozległy się gorączkowe szepty pomiędzy studentami, którzy cały czas przyglądali się sprzeczce. W międzyczasie wrócił w końcu Aranel z długim ręcznikiem kąpielowym i Melissa teraz siedziała na mokrej posadzce owinięta szczelnie miękkim materiałem, wciąż jeszcze dygocząc zarówno z zimna, jak i emocji. Arinela kucała przy niej obejmując ramionami i cierpliwie czekała aż dziewczyna się uspokoi.
Chris tymczasem wycofał rozkaz i wielki wietrzny jastrząb zniknął, a sam chłopak podszedł do skulonej Melissy.
- Wszystko w porządku? Nie jesteś ranna?
Melissa uniosła oczy i spojrzała na niego. Zaklinacz pochylał się nad nią z wyraźną troską, niemal dokładnie tak jak wtedy, gdy dziewczyna przypadkowo wpadła na niego na korytarzu. Teraz również jego oczy wyrażały jedynie gotowość do pomocy. Cały wcześniejszy gniew uleciał z niego bez śladu. Melissa kiwnęła głową czując coraz większe zażenowanie.
- Nic mi nie jest – Szepnęła cicho.
Chris również skinął uspokojony i podniósł się.
- Przykro mi, że cię to spotkało. Nie tak miało być. Mam nadzieję, że z następnej zabawy wyniesiesz lepsze doświadczenia.
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko otuliła się jeszcze mocniej ręcznikiem. Chris z kolei odwrócił się i podszedł do Edmunda zamieniając z nim kilka słów.
Melissa spuściła głowę czując gorycz ściskającą ją w gardle. „Masz rację, nie tak miało być...", pomyślała sobie i poczuła łzy zbierające się jej pod powiekami. To nie była jednak udana zabawa. Zaczęła żałować, że na nią przyszła.
Po krótkim czasie basenowa impreza trwała dalej, jakby nigdy nic i większość ludzi skupiła się z powrotem na sobie wzajemnie i rozmowach. Jedynie jeszcze parę osób patrzyło na młodą półnimfę współczująco. Gdy ciało i ubrania Melissy już mniej ociekały wodą, w końcu biały kolor włosów zaczął znikać i ustępować miejsca wcześniejszej barwie. Dziewczyna uspokoiła się już i wciąż obejmowana przez Arinelę dała się poprowadzić do szatni. Aranel poszedł za nimi, by poczekać na korytarzu, nie mniej zatroskany stanem przyjaciółki.
Gdy Melissa usiadła na ławeczce, elfka wzięła drugi ręcznik ze swojej torby i delikatnie wycierała nim mokre jeszcze włosy dziewczyny.
- Co za debile. Nie dość, że Liam to największy dupek w szkole, to jeszcze jego kumple są niewiele lepsi. Jak oni śmieli coś takiego ci zrobić?! Idioci...
Melissa milczała, ale po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Musimy o wszystkim opowiedzieć pannie de Voux. Chociaż nie, lepiej od razu pójść do profesora Brandeburga. Już on dobierze się im do skóry. Pieprzone szlacheckie wampiry... - Wyrzucała dalej z siebie Arinela.
Nagle Melissa wstała i odepchnęła od siebie ręce dziewczyny wciąż wycierające jej głowę.
- Wracam do domu. Dość mam na dziś. Wybacz, Arinelo.
Ta pokręciła głową.
- Nic nie szkodzi, rozumiem ciebie. Pewnie też na twoim miejscu dała już sobie spokój z tą głupią zabawą. A miało być tak fajnie...
Westchnęła głęboko.
- Naprawdę mi przykro, że dla ciebie to była najgorsza impreza. Może to moja wina, że tak wszystkich nakręciłam, aby tu przyjść...
Melissa uśmiechnęła się słabo.
- Nie, to nie jest żadna twoja wina. Ja sama chciałam przyjść. Choć wiedziałam, jakie ryzyko ponoszę będąc w pobliżu basenu z wodą. Dałam się ponieść skuszona ogłoszeniem.
Arinela popatrzyła na nią uważnie.
- Skoro już o tym mowa, co się z tobą działo? Dlaczego ty...
- Wybacz, ale nie chcę teraz o tym mówić – Przerwała jej Melissa i rzuciła na ławkę ręcznik, którym była owinięta.
Elfka zmarkotniała lekko, ale skinęła głową rozumiejąc.
- Dobrze. To chociaż odprowadzę cię do wyjścia z Akademii. Na szczęście mamy jeszcze ciepły wieczór, więc obyś nie przemarzła w tych mokrych ciuchach.
I obie dziewczyny wyszły z szatni. Aranel uśmiechnął się pokrzepiająco do Melissy i nawet nie próbował już rzucać do niej swoich kwiecistych komplementów. Wiedział, że to nie czas i miejsce na takie rzeczy. Cała trójka skierowała się do drzwi wyjściowych i na zewnątrz Arinela zwróciła się jeszcze do przyjaciółki.
- Na pewno nie chcesz byśmy cię odprowadzili do domu?
Melissa pokręciła głową.
- Naprawdę nie trzeba. Dam radę. Mam tylko piętnaście minut stąd do domu. Dziękuję wam za dotychczasowe towarzystwo. I wybaczcie, że tak wcześnie was zostawiam.
Elfka pokręciła głową.
- Daj spokój, wszystko jest dobrze. Przynajmniej choć troszkę mogliśmy spędzić razem czas. Trzymaj się, Mel i nie przejmuj się już tymi idiotami. Chris ich pogonił to na pewno już się nie odważą coś ci zrobić. A nawet gdyby, tym razem szybciej zareagujemy. Nie martw się.
Aranel pokiwał głową zgadzając się z nią.
- Opowiemy o wszystkim Felanowi i już on skopie im zady. Możemy nawet mianować go twoim ochroniarzem.
- Wilk-ochroniarz! Genialne! - Podchwyciła jego pomysł elfka.
Melissa uśmiechnęła znowu niepewnie.
- O, a propo. Aranel, coś wspominałeś, że chcesz z Felanem iść na miasto jutro, co nie? - Dodała Arinela.
Chłopak kiwnął głową.
- Ano dokładnie. Jak go znam, to dziś został w domu i przespał cały dzień.
Arinela klasnęła w dłonie.
- To może wybierzemy się w czwórkę? Wiecie, skoro dziś zabawa niezbyt się udała, musimy w takim razie zrobić poprawkę. Poprzechadzamy się po sklepach, knajpkach, może wpadniemy też do słynnych Królewskich Różanych Ogrodów, które są o tej porze jeszcze otwarte. Co wy na to?
- To doskonały pomysł, siostra! - Rozpromienił się Aranel.
Melissa zwiesiła nieco głowę.
- Sama nie wiem. Może jednak zostanę w domu...
Elfka chwyciła z entuzjazmem jej dłoń.
- Och, Mel, nie daj się prosić! Zobaczysz, od razu poprawi ci to humor, zapewniam cię! Będzie wesoło i tym razem żadne wampiry nam nie przeszkodzą!
Dziewczyna spojrzała na nią z wahaniem i w końcu odparła cicho:
- Zastanowię się. Do zobaczenia.
I lekko uśmiechnęła się do nich, po czym odwróciła zmierzając do swojego domu. Rodzeństwo jeszcze przez chwilę patrzyło za nią smutnym wzrokiem.
- Szkoda mi jej. Bycie mieszańcem to ciężkie brzemię – Powiedziała Arinela.
Aranel skinął głową poważniejąc.
- Taki już nasz los. Niby panuje pokój, ale to nie znaczy, że ze świata zniknęła dyskryminacja. Im więcej jest ludzi półkrwi, tym niektórym rasom coraz bardziej to się nie podoba.
Oboje odwrócili się z powrotem ku Akademii.
- Musimy koniecznie poprawić jej humor, braciszku. Nie mam zamiaru patrzeć jak kolejna moja przyjaciółka pogrąża się w mroku – Dodała cicho Arinela.
- Istotnie...
I przeszli przez drzwi wracając do sali basenowej, w której zabawa wciąż trwała w najlepsze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top