Rozdział 38: Prawdziwa magia

Chris zgiął się w pół z wysiłku, czując, że utrzymywanie duszków zaczyna go już coraz bardziej męczyć. Ognisty lampart dawno już się rozpadł od ciągłych ataków szlacheckich wampirów, które upatrzyły sobie członków Czwórki jako priorytetowy cel. Jako że ci odmówili przystanięcia do szlachty i Liama, teraz spiskowcy nie wahali się, aby najzwyczajniej zabić najlepszych studentów Akademii, jako potencjalnych wrogów. Chris bronił się przy pomocy swojego najpotężniejszego ducha, czyli wietrznego jastrzębia, który siekał wszystkich dookoła szponami i dziobem oraz wzburzał wielkie podmuchy wiatru potężnymi skrzydłami. Jednakże chłopak dotkliwie odczuwał szybko uciekającą moc i widział jak pasma wiatru, z których utkana była bestia, lekko drżą, jakby ptak miał się w każdej chwili rozlecieć. Chris wiedział, że ci bystrzejsi napastnicy z pewnością też to dostrzegą, więc wykrzesał z siebie wszystkie siły, jakie tylko miał, byle tylko duch wiatru zachował swoją formę.
Jastrząb świsnął z donośnym skrzekiem i uderzył szponami w kolejnego wroga. Wampir zwalił się na ziemię i zazgrzytał zębami z gniewem. Uniósł rękę i już miał wystrzelić zaklęcie, gdy z kłębowiska walczących natarł Edmund i chwycił go za gardło szczękami, zaciskając je niczym imadło. Wampir wrzasnął z bólu i znieruchomiał. Wilk prychnął i odwrócił łeb w stronę Chrisa.
- W porządku, stary? - Zapytał telepatycznym głosem.
Chris uśmiechnął się do niego wesoło.
- Jak najbardziej. Dzięki za pomoc.
Edmund powiódł wzrokiem po błoniach.
- To trudna walka. Szlacheccy są naprawdę mocno zdeterminowani. To oczywiste, że to nie tylko lojalność wobec Liama. Oni naprawdę głęboko pragną przeprowadzić rewolucję w całym kraju. To już nie przelewki. Jeśli ród Drake'ów stanie u władzy, to może oznaczać większy bajzel niż ten sprzed dwustu lat.
- Tak, wiem o tym – Powiedział poważnie zaklinacz – Samo pokonanie Liama i jego bandy nie wystarczy. Bardzo by się przydał teraz Brandeburg. Tylko on może ich powstrzymać.
- Nie liczyłbym na jego rychły powrót. Założę się, że jego nagłe zniknięcie to też sprawka szlacheckich. Oni też są świadomi tego, że Brandeburg jest wystarczająco potężny, by pokrzyżować ich szalone spiski.
Chris zaklął cicho pod nosem.
- A myślałem, że nic mnie już nie spotka gorszego niż kapelusz Scarlett w kształcie ogromnego słonecznika pełnego brokatu.
Edmund roześmiał się wydając z siebie szczekliwy, psi odgłos. 
- Życie potrafi zaskakiwać. Ale mnie przede wszystkim zaskoczył widok tylu walczących studentów. Byłem pewien, że rzeczywiście większość się wycofa.
- Nie my jedni kochamy tą szkołę – Uśmiechnął się Chris, po czym lekko spoważniał – A propo, widziałeś może Melissę? Nigdzie nie mogę jej znaleźć. W sumie nawet nie wiem, czy ona też walczy.
Wilkołak pokręcił głową.
- Niestety nie. Zbyt dużo tu ludzi. Ale jestem pewien, że jest cała i zdrowa.
Spojrzał pokrzepiająco na zaklinacza, na co ten skinął głową. Po chwili Edmund pobiegł dalej, a Chris zaczął przeciskiwać się pomiędzy ludźmi posyłając raz po raz przed siebie ducha wiatru. Kątem oka patrzył na leżące gdzieniegdzie ciała, zarówno sojuszników jak i wrogów, modląc się tyko w duchu, by nie było pośród nich ciała dziewczyny o złotych włosach. Czasem odpierał jakieś zabłąkane magiczne ataki swoją niewidzialną tarczą, a czasem zdzielił jakiegoś wrogiego wampira z pięści.
I nagle ujrzał znajome twarze. Liam właśnie przygotowywał jakieś potężne zaklęcie patrząc uważnie na swoją przeciwniczkę. A nią z kolei była nie kto inny jak Melissa. Ona również miała uniesione dłonie i z wielkim skupieniem gromadziła swoją magię. Liam puścił zaklęcie i Chris od razu zorientował się z niebezpieczeństwa. Nim zdążył się zastanowić, już puścił się biegiem w stronę przyjaciółki.
- Mel!
Dziewczyna odwróciła głowę zaskoczona, a w tym momencie Chris wbiegł dokładnie pomiędzy nią a lecącym zaklęciem Liama. W jednej sekundzie zasłonił sobą Melissę i wzmocnił tarczę. Krwista włócznia uderzyła z wielkim hukiem w tarczę, która natychmiast rozsypała się w kaskadę iskier. Pod wpływem starcia się dwóch zaklęć Chris poleciał do tyłu prosto na Melissę. Ta od razu chwyciła go za ramiona i zaparła się stopami, aby się nie przewalić. Gdy puściła dłonie, Chris ugiął kolana i oparł się o ziemię.
- Chris!! Nic ci nie jest?!
Zaklinacz sapnął lekko.
- Nic, nic. A jak u ciebie? Jesteś ranna?
Dziewczyna pokręciła głową.
- Dlaczego mnie osłoniłeś?
- To był odruch. Bałem się, że coś ci się stanie – Uśmiechnął się Chris.
Melissa zarumieniła się lekko na policzkach. Liam, który obserwował całe zajście, skrzywił się lekko widząc niespodziewane pojawienie się Chrisa, lecz na ułamek chwili zawahał się, gdy ten oberwał rykoszetem mocą z jego zaklęcia. Mimo wszystko prędko wampir otrzeźwiał i popatrzył na kolegę krytycznie.
- Zawsze musisz się wtrącić, co Lawrence? Aż tak ci zależy na tej dziewczynie?
Chris, który wciąż kucał na ziemi podtrzymując się za obolały brzuch, łypnął na niego poważnie.
- A tobie aż tak bardzo zależy by przejąć kontrolę nad szkołą? O co ci tak naprawdę chodzi?
Liam pogładził nonszalancko swoje włosy.
- Już mówiłem, że chcę wprowadzić nowe zmiany. Wszystko, co powiedziałem jest prawdą. A jeśli dalej będziecie mi przeszkadzać, nie będę się już dłużej hamować. To tylko kwestia czasu nim szkoła upadnie. Nie powstrzymacie tego.
Melissa powiodła spojrzeniem po błoniach. Wciąż dookoła fruwały zaklęcia wszystkich możliwych typów, wilkołaki niestrudzenie atakowały wampiry, a pozostali studenci albo wycofywali się w końcu do wnętrza budynku albo nieprzerwanie stawiali opór napastnikom, choć byli znacznie od nich słabsi. Teraz dopiero dziewczyna zauważyła, że było coraz gorzej. Mnóstwo ludzi było ciężko rannych, niektórzy leżeli nieruchomo w trawie. Dostrzegła nawet Scarlett, która jednocześnie roztaczała dookoła leczniczą magię i walczyła z wampirami, ledwo już sama trzymając się na nogach. Jej sukienka była rozdarta w wielu miejscach, a na twarzy malowała się determinacja i rzadko widywany gniew. Wszędzie tylko rozlegały się krzyki, warkoty i bojowe wrzaski. Melissa zacisnęła pięści i poczuła jak znów emocje w niej rosną. 
- Nie. To się tak nie skończy. Nie pozwolę ci wygrać...
- Mel... - Szepnął Chris.
Melissa zawrzała z gniewu, a adrenalina skoczyła jeszcze bardziej w górę. Nagle naszyjnik na jej szyi zaczął błyszczeć małym światełkiem, a dziewczyna poczuła jak zaczęła rosnąć w niej też i moc, która zawirowała delikatną, białą aurą. Uniosła głowę patrząc prosto na Liama.
- Nie pozwolę ci ich zabić!
I w tym momencie jej magia eksplodowała z wielką siłą. Woda otoczyła szaleńczą serpentyną całe jej ciało, a aura magii buchnęła na wszystkie strony. Chris rozwarł szeroko oczy ze zdumienia i aż prędko poderwał się na nogi odsuwając się od Melissy. Nawet Liam spojrzał na nią szczerze zaskoczony i wpatrywał się w rozszalałą magię. A ona rosła z każdą chwilą, wyrzucając w powietrze ogromny gejzer wody, która zdawała się tańczyć wokół dziewczyny. Melissa, nie panując już w tej chwili nad swoimi emocjami, stała tylko zaciskając z całej siły pięści, a jej oczy rzucały gniewne iskry. Gdy moc wzrosła jeszcze bardziej, włosy dziewczyny zaczęły nagle przybierać perłowo-biały kolor mieniąc się w świetle. Melissa nawet tego nie zauważyła. Uniosła dłonie, a wokół nadgarstków pojawiły się błyszczące białe runy. Liam na ten widok cofnął się w tył machinalnie, natychmiast wyczuwając, że magia młodej nimfy szalała z taką siłą, że nawet przebijała jego własną moc. Aura magii potoczyła się po błoniach, na co połowa ludzi przerwała walkę i wszyscy zaczęli wpatrywać się w Melissę z szerokimi oczami. Ta wypowiedziała cicho zaklęcie i sama ledwo będąc świadoma tego, co właściwie robiła, uniosła wyżej dłonie. Magia zawirowała, woda trysnęła i zaczęła formować się w kształt. W ciągu ułamka sekundy w powietrzu unosiła się ogromna bestia, która przypominała wodnego, morskiego smoka. Stwór miał tylko głowę, która rozwarła szeroko paszczę pełną kłów, a jego ciało to był jeden, wielki, wirujący strumień wody. Liam wybałuszył oczy, ponownie cofając się w tył.
- To niemożliwe, jak... jak?!
Melissa w końcu wrzasnęła dając upust całej wściekłości, a jednocześnie ryknął i wodny smok. W jednej chwili wystrzelił w górę jak pocisk i z ogromną szybkością poszybował prosto na Liama. Tym razem zaklęcie było stabilne i nic nie wskazywało na to, aby miało chybić. Wampir po raz pierwszy sięgnął po zaklęcie obronne wyczarowując tarczę z magii mroku, ale smok z łatwością ją przebił. Uderzył w chłopaka, a siła tego była tak wielka, że zaklęcie wyrzuciło młodzieńca dobre parę metrów w tył, w końcu wbijając z hukiem w ziemię. Ale na tym się nie skończyło. Jako że Melissa wciąż była zamroczona rozszalałą mocą, a silne emocje górowały nad trzeźwością umysłu, smok wystrzelił ponownie w górę i teraz śmignął do pozostałych ludzi na błoniach. Wszyscy czmychnęli przerażeni przed zaklęciem, jednakże smok ścigał jedynie spiskowców. Bestia rozwarła z rykiem paszczę i po kolei wbijała się w każdego wampira, który należał do armii Liama. Woda wirowała szaleńczo i po zaledwie paru sekundach na ziemi leżeli dokładnie wszyscy napastnicy, nie będący w stanie odeprzeć potężnej siły magii Melissy. Ponad połowa straciła przytomność, a inni trzęśli się i pluli wodą z ust. Natychmiast z tej okazji skorzystali ludzie dysponujący magią ziemi i natury i wyczarowali mocne liany, aby unieruchomić na dobre wszystkie wampiry, które były zupełnie zdezorientowane tym atakiem. Smok ryknął głośno po raz ostatni i w pełnym pędzie gruchnął o ścianę szkoły rozlatując się i wyrzucając jednocześnie gejzer wody. Dopiero teraz silne emocje i adrenalina zaczęły nieco słabnąć i Melissa, oddychając szybko, osunęła się na kolana wyczerpana. Jej naszyjnik, który podczas tego brawurowego zaklęcia świecił jasnym światłem, zaczął przygasać, a włosy dziewczyny pomału na nowo wracały do swojego poprzedniego wyglądu. W końcu i Chris otrząsnął się z totalnego szoku i prędko się zbliżył.
- Mel! Wszystko w porządku?! Co to było za zaklęcie??
Ta popatrzyła na niego mrugając szybko oczami.
- Mówiąc szczerze, to nie mam pojęcia. Straciłam zupełnie kontrolę nad magią. A co zrobiłam?
Chris uśmiechnął się, wciąż niedowierzając w to, co się wydarzyło. Te zaklęcie było tak potężne, że zdumiewało go, że nawet Melissa nie była go do końca świadoma.
- Mówiąc w skrócie, udało ci się wyczarować ogromnego, wodnego smoka. Ja nawet sam nie wiem, co to było. Ale w ten sposób powaliłaś wszystkich zdrajców. Łącznie z Liamem.
Melissa rozwarła szeroko oczy.
- Serio?? No tak, byłam naprawdę wściekła. Pamiętam jak zalały mnie tak silne emocje, że nie myślałam już o niczym innym niż, by rozprawić się po prostu z tymi wampirami.
Dodała poważnie i dźwignęła się na nogi. Na ten ruch jej naszyjnik odczepił się i zsunął z szyi. Melissa chwyciła wisiorek wpatrując się w runę wody, która znów zareagowała na jej moc, gdy przywołała morskiego smoka. Uśmiechnęła się do siebie. W tym czasie po błoniach roztaczały się wesołe i entuzjastyczne okrzyki ludzi, którzy zrozumieli, iż dzięki zaklęciu Melissy bitwa właściwie została już zakończona. Wszystkie wampiry poddały się z walki wstrząśnięte nagłą zmianą sytuacji, a też widząc, iż Liam został pokonany, spiskowcy stwierdzili z goryczą, że ten plan rozleciał się w drzazgi. Również Chris uśmiechnął się szeroko do Melissy.
- Naprawdę pokazałaś niesamowitą siłę. To było jeszcze lepsze niż ten trening na basenie. Myślę, że w końcu wykrzesałaś z siebie prawdziwą moc półnimfy.
Melissa uśmiechnęła się z dumą, rumieniąc się znów na policzkach.
- Pewnie coś w tym jest. Teraz naprawdę cała moja moc została władowana w te zaklęcie. Czuję, że wyczerpałam ją do zera. Może i nie wiem sama, jak to zrobiłam, ale wiem, że było to potężne. Pewnie już więcej nie uda mi się tego powtórzyć.
- Nigdy nie mów nigdy, Mel – Wyszczerzył się Chris – Nawet Liam musi teraz przyznać, że niektórzy ludzie półkrwi są naprawdę silni.
- A propo, gdzie on jest? - Zastanowiła się Melissa kręcąc głową.
Oboje zaczęli się rozglądać szukając młodego wampira, który został rzucony gdzieś po dziedzińcu przez wodnego smoka. W końcu Melissa dojrzała go niedaleko jak leżał rozpłaszczony na ziemi. Podeszła ostrożnie i spojrzała na chłopaka. Ten o dziwo nie był nieprzytomny, tylko patrzył w niebo szeroko otwartymi oczami. A gdy Melissa się zbliżyła, skierował spojrzenie na nią.
- A więc taką moc mają nimfy. Niezwykłe. I pomyśleć, że jesteś jedynie mieszańcem.
Dziewczyna spoważniała i zacisnęła usta.
- Jak widzisz, znów cię zaskoczyłam. Choć przy okazji siebie samą również. Jednakże twoi ludzie poddali się, a bitwa się skończyła. Nie udało ci się przejąć szkoły. Nie doceniłeś nas.
- To prawda, nie doceniłem – Szepnął Liam – Jednakże jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa.
I pomału dźwignął się do klęczek, nie patrząc na Melissę. Chris obserwował z daleka ich rozmowę, ale wątpił by Liam podjął znowu walkę. Zbyt wiele by ryzykował. Nawet on nie da rady sam jeden przeciwko wielu jeszcze zdolnym do walki studentom.
Melissa zmarszczyła czoło.
- Odpuść już w końcu, Liam. Nic więcej nie zrobisz. Nie prościej by było powrócić do normalnego życia w Akademii? Jeszcze nie jest za późno, abyś naprawił to, co zrobiłeś.
Liam uśmiechnął się krzywo.
- Już dawno moje życie zostało naznaczone jako dziedzica rodu von Drake. Przysiągłem, że poprowadzę rody ku lepszej przyszłości. Nowej przyszłości. To jeszcze nie koniec. W tej chwili mój ojciec idzie na zamek i jestem pewien, że jego plan się uda. A skoro moje zadanie zostało starte w proch, nie mam nic już do stracenia.
- O czym ty mówisz? - Zaniepokoiła się Melissa.
Liam uniósł głowę i nim Melissa zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, błyskawicznie, z prędkością większą niż ludzka, poderwał się na nogi i doskoczył do niej. W jednej sekundzie lewą rękę przyparł do jej szyi, mocno dociskając przedramieniem, a drugą chwycił jej dłoń i brutalnie wykręcił do tyłu. Melissa krzyknęła zaskoczona i zesztywniała czując bolesny ucisk na szyi. Próbowała poluzować jego uchwyt, ale jak zawsze Liam miał potężną siłę i przycisnął przedramię jeszcze mocniej. Natychmiast chciał do niej podbiec Chris, ale Liam od razu cofnął się wraz z Melissą i warknął:
- Ani kroku bliżej, bo zmiażdżę jej gardło!
Chris zatrzymał się w miejscu i patrzył na nich przerażony.
- Liam! Co ty wyprawiasz?!
- Powiedziałem, ani kroku!
Powtórzył Liam. Melissa mozolnie mocowała się z nim chcąc chociaż uwolnić wykręconą rękę, ale ją również chłopak trzymał mocno. I choć drugą dłoń miała wolną, to i tak nic jej to nie dawało. Jej magia była całkiem wyczerpana, a i tak marne wodne kulki nic by nie zrobiły Liamowi. Nie mówiąc już o tym, że walkę siłową zdecydowanie wygrywał wampir. Zacisnęła oczy czując jak po jej plecach spływa zimny strach i zastanawiała się gorączkowo, co Liam zamierza. Momentalnie i inni studenci patrzyli zaskoczeni na Liama i Melissę i również chcieli pomóc dziewczynie, ale wampir wciąż ostrzegawczo cofał się i wodził szaleńczym spojrzeniem po każdym, kto choć drgnął w miejscu.
- Mel!! - Krzyknęła Arinela, która z rozpaczą obserwowała zmagania przyjaciółki z Liamem. Obok niej stanęli natychmiast Aranel i Felan, już w swojej ludzkiej postaci. Wszyscy zamarli zdumieni, patrząc na Liama. Chris ostrożnie zrobił pół kroku w jego stronę.
- Liam, proszę, nie rób czegoś, czego byś potem żałował. Pogadajmy. Zrobię wszystko co zechcesz, tylko nie rób jej krzywdy. Proszę cię.
Ten prychnął pogardliwie.
- Za późno, Lawrence. Dałem ci szansę, ale wybrałeś już, po której jesteś stronie. W sumie spodziewałem się tego. Od początku wiedziałem, że jesteś bardzo honorowy, a zdobycie większej mocy nie jest twoim celem.
Zacisnął znów dłoń na ręce Melissy za plecami, na co ta pisnęła cicho i prawie łzy stanęły jej w oczach zarówno ze strachu, jak i bólu. W tym czasie Chris bił się z myślami, co robić. Jego magia była już mocno wyczerpana, ale możliwe, że zdołałby przywołać jeszcze jednego ducha. Może ziemnego golema. Choć podejrzewał, że Liam nie pozwoli mu na to i ledwo wyciągnie ramię, to natychmiast wampir może w pół sekundy skręcić kark Melissie. Był do tego zdolny. Wiedział o tym. Rozpacz ściskała mu serce. Musi coś wymyślić i to szybko.
- A więc czego chcesz? Liam, jesteś utalentowanym i silnym wampirem. Przemyśl to jeszcze – Rzucił.
Liam znów wykrzywił usta poirytowany.
- Mam już dość tej zabawy. Wiem, że przegrałem. Dlatego nim się wycofam, zostawię chociaż po sobie jeden ślad.
Uśmiechnął się drapieżnie.
- Zależy ci na niej, prawda? Zastanawia mnie jedno: jak myślisz, co się stanie, gdy mieszaniec otrzyma dodatkowy dar? Bo ja sądzę, że byłoby to niezwykle fascynujące zjawisko.
Chris zesztywniał i przez moment nie wiedział, o czym on mówi, ale już po chwili rozwarł szeroko oczy i krzyknął:
- Nie!!
Liam wyszczerzył się jeszcze bardziej, a jego wampirze kły nagle wydłużyły się. Oczy rozbłysły szkarłatną czerwienią i lekko zwolnił przedramię, którym uciskał szyję Melissy. Wampir rozwarł usta i błyskawicznie pochylił się, wbijając ostre zęby w bok szyi dziewczyny. Ta wrzasnęła z bólu i od razu ugięła się, na co Liam puścił ją. Melissa upadła na ziemię nieruchomiejąc. Na ten widok Chris stanął jak sparaliżowany nie wierząc, iż Liam naprawdę to zrobił.
- Nie... nie...
Opadł na kolana niemal czując jak serce stanęło mu w piersi. Z kolei Liam wyprostował się, odetchnął głęboko i otarł palcem usta od krwi.
- Teraz rozumiem – Powiedział cicho – Jednak krew mieszańców nie jest taka zła. Czuję jak przez moje ciało przepływa moc nimf. Cóż za cudowne uczucie. Może powinienem to robić również i z mieszańcami!
I zaśmiał się, jakby już całkiem postradał zmysły. Arinela przytknęła dłonie do twarzy ze zgrozą, a obok niej chłopcy zacisnęli pięści w niemym gniewie. Za to wampiry z armii Liama wyszczerzyły się szeroko i zaczęły szarpać się z więzów, niezauważalnie je zrywając.
- Ty... ty... - Zaczęła Arinela patrząc z rosnącym gniewem na Liama, ale ten znów się tylko uśmiechnął i cofnął w tył rozkładając ręce.
- Zrobiłem, co do mnie należało. Wracam do ojca. Może i przegrałem tą bitwę, ale jeszcze się zapewne zobaczymy.
I odwrócił się z zamiarem ucieczki, ale Arinela krzyknęła za nim:
- Dokąd to, ty parszywy szczurze?!
Podbiegła szybko, po czym uderzyła mocno, rozjarzoną zielonymi runami, dłonią w ziemię. Nagle z trawy wystrzeliła ogromna, brunatna łodyga, która szybko zaczęła rosnąć i rozszerzać się. Była coraz większa i większa, aż w kilka sekund przeobraziła się w ogromne drzewo. Ale nie było to zwykłe drzewo. Liam obrócił się za siebie i aż zamarł wybałuszając oczy.
Elfka machnęła dłonią i wielki, potężny ent ruszył biegiem na zdumionego wampira. Na kolejny gest Arineli złapał drzewiastą dłonią Liama. Ten zaczął się szarpać zawzięcie, ale ent mocno go trzymał. Liam nie był w stanie nawet przywołać zaklęcia, by się uwolnić. Arinela trzymała wyciągniętą przed siebie dłoń i wpatrywała się wściekłym wzrokiem w chłopaka.
- Brawo, siostra! - Zawołał Aranel pełen podziwu, że elfka opanowała starożytne zaklęcie entów.
Niemal jak na ten sygnał, z ziemi poderwali się nagle unieruchomieni wcześniej spiskowcy i z rubasznymi śmiechami rzucili się na obserwujących wszystko studentów. Znów wybuchła wrzawa krzyków, błysnęły szaleńczo zaklęcia, a wilkołaki, które jeszcze miały dość siły, przeobraziły się z powrotem w wilki odpierając nagły atak szlacheckich wampirów. Z kolei Chris klęczał na trawie ciągle zesztywniały z szoku, ale nagle podbiegła do niego Scarlett, korzystając z ponownego zamieszania jakie wybuchło na błoniach.
- Chris! Rusz się, do cholery, ona wciąż żyje!
Na ten głos chłopak w końcu otrzeźwiał i gwałtownie poderwał się z ziemi. Oboje podbiegli do Melissy leżącej wciąż w miejscu tam, gdzie upadła. Teraz jednak zobaczyli, że całe jej ciało trzęsło się w silnych drgawkach, twarz była niemal biała, a oczy szeroko rozwarte, choć na wpółprzytomne. Z boku jej szyi widniały wyraźne dwie szkarłatne kropki po ugryzieniu, które robiły się coraz bardziej brunatne.
- Ona się przemienia! Jej organizm może tego nie wytrzymać! - Zawołała Scarlett pochylając się nad nią. Trzęsącymi się rękami próbowała zaaplikować najsilniejsze, uzdrawiające zaklęcie jakie znała, ale nic to nie dawało. Chris, już na dobre przerażony całą sytuacją, chwycił w obie dłonie twarz przyjaciółki i zaczął wołać licząc, że Melissa jest choć odrobinę przytomna:
- Mel! Walcz z tym! Słyszysz?! Walcz! Nie poddawaj się!
Ciałem Melissy wstrząsnęły jeszcze większe drgawki, a ona sama bardzo szybko i nienaturalnie oddychała. Dziewczyna czuła gdzieś głęboko wewnątrz siebie, że działo się z nią coś niedobrego. Wszelkie głosy i odgłosy docierały do niej jak przez bardzo gęstą mgłę, jej serce biło tak szybko, jakby miało zaraz wyskoczyć, a po skórze przepływało lodowate zimno. Ale jednocześnie jakiś cichy głosik krzyczał rozpaczliwie w jej głowie, by walczyła. By nie poddała się jadowi, który przepływał przez żyły coraz szybciej. Jej ciało i organizm właściwe same walczyły. Melissa czuła jak pomału traci już całkiem przytomność.
- Mel! Nie poddawaj się! Melissa!! - Wydzierał się Chris. Szarpał za ramiona dziewczynę obserwując rozpaczliwie jak jej ciało przechodzi coraz szybszą przemianę.
Nagle rozległy się szybkie kroki i do Chrisa oraz Scarlett podbiegła inna dziewczyna. Czarnowłosa wampirzyca, która była jeszcze bardziej blada na twarzy niż zwykle. Uklękła przed nimi.
- Chris! Mam coś, co może jej pomóc, ale jeszcze tego nie testowałam, nie wiem czy podziała...
Chłopak spojrzał na nią.
- Czy to jest...
Vivienne skinęła głową.
- Ukończyłam w końcu antidotum na jad wampirów. Ale jeszcze go nie wypróbowałam.
- Antidotum na jad? To możliwe?! - Zdumiała się Scarlett.
Wampirzyca pokręciła głową prędko.
- Nie ma czasu teraz na wyjaśnienia. Liczy się każda sekunda. Melissa zaraz się przemieni. Ale jeszcze nie jest za późno.
Drżącymi rękami Vivienne wyciągnęła z kieszeni fiolkę, w której znajdowała się przeźroczysta mikstura. Odkorkowała fiolkę, wyjęła jeszcze kawałek chusteczki i prędko wylała na nią kilka kropel mikstury. Chris i Scarlett obserwowali jej poczynania z rosnącym zniecierpliwieniem, po czym Vivienne rzekła do nich:
- Przytrzymajcie ją. Może ją trochę zaboleć. Antidotum w założeniu ma dosłownie wypalić jad. Jeśli się uda, przemiana zostanie zatrzymana.
- Pospiesz się!
Zawołał Chris i wraz ze Scarlett chwycili mocno za ramiona Melissę, wciąż dygoczącą silnie pod wpływem krążącego w jej ciele jadu. Vivienne zbliżyła się do niej, odgarnęła włosy z szyi i przyłożyła chusteczkę nasączoną miksturą, mocno ją przyciskając do miejsca ugryzienia. Momentalnie Melissa wrzasnęła z bólu, a spod chusteczki zaczął sączyć się biały dymek. Chris i Scarlett wzmocnili ucisk jej ramion, gdy ciałem Melissy wstrząsnął potężny odruch. Zaklinacz modlił się w duchu, aby szybko to się skończyło, a Melissa, by to wytrzymała, choć serce mu się rwało na kawałki widząc jak bardzo cierpiała. Po raz ostatni dziewczyna krzyknęła wyrywając się z rąk przyjaciół, po czym na dobre znieruchomiała, a jej głowa opadła w bok.
- Zemdlała – Powiedziała cicho Vivienne – Ale to dobry znak. Spójrzcie.
Odsunęła chusteczkę od szyi i wszyscy spojrzeli na dwie ranki po kłach. Kiedy wcześniej były niemal czarne, a skóra wokół nich zaczerwieniona, teraz kropki na ich oczach zaczęły blednąć i przybierać różowo-kremowy kolor, a zaczerwienienie zbladło.
- A więc Melissa nie przemieniła się? - Upewnił się Chris.
Vivienne spoważniała jeszcze bardziej.
- Nie mam co do tego stuprocentowej pewności. Jak mówiłam, jeszcze nie przetestowałam na żywych ofiarach ugryzienia tej mikstury. Dosłownie raptem kilka dni temu ją ukończyłam. Sądząc po reakcji jej organizmu oraz fakcie, iż rany zabliźniają się, to chyba zdążyliśmy. Ale i tak mogło dojść do już trwałych zmian, nawet jeśli ledwo widocznych. Nie wiem. Po prostu nie wiem. Wszystko się okaże, gdy Melissa się obudzi. Wtedy będzie wiadomo czy jad został całkowicie zneutralizowany, a ona, czy pozostała człowiekiem.
Chris zacisnął usta i popatrzył na Melissę czując jak emocje ściskają mu gardło. Wszystkiego się spodziewał po Liamie, ale z pewnością nie tego, że posunie się aż tak daleko. I tak się dziwił, że nie zabił Melissy. Pewnie sądził, że gdy ona przemieni się w wampira, to w ten sposób oboje będą znacznie bardziej cierpieć. I w sumie był tego bliski. Choć Chris cieszył się, że Melissa żyła, to jednak gdyby została przemieniona, nigdy by sobie tego nie wybaczył.
Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła i przytknął delikatnie dłoń do policzka. Oby tylko ta mikstura rzeczywiście działała. Nic więcej nie mogli już zrobić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top