Rozdział 16: Nowa przyjaźń
Poranek dla Melissy był dość kiepski. Usiadła na łóżku stwierdzając, że nie dość, iż spała znowu do późnej godziny, to jeszcze jej głowę rozsadzał pulsujący ból przyprawiający o mdłości. Dziewczyna zamrugała szybko oczami i złapała się za skronie. Oczywiście, że wczorajsza balanga musiała się skończyć kacem. Pierwszy raz jej się to zdarzyło i czuła się z tym dziwnie. Nawet nie pamiętała, ile w końcu tego miodowego piwa wypiła. Właściwie to nie pamiętała już nic od momentu, gdy razem z przyjaciółmi śmiali się do rozpuku, bałaganiąc wszędzie po podłodze okruchami po orzeszkach i krakersach. Podczas szkolnej zabawy wychyliła jakieś półtora kubka piwa, ale u Felana, prawdopodobnie przynajmniej drugie tyle. To było stanowczo za wiele dla jej słabej głowy. Nie miała pojęcia jak i kiedy dotarła do domu, a o położeniu się do łóżka już niewspomniawszy. Popatrzyła na siebie i zorientowała się, że była w samej jedynie bieliźnie. Musiała być tak skołowana, że zdjęła tylko sukienkę, a koszulki nocnej już nie zdążyła założyć. Zresztą dojrzała sukienkę leżącą pośród innych, porozwalanych rzeczy na podłodze. Mimo wszystko trochę ją to rozbawiło i ziewnęła szeroko przeciągając ramiona. Tak, to był bardzo udany wieczór. W końcu. Nie przypuszczała, że będzie aż tak udany.
Uśmiechnęła się do siebie i wstała powoli z łóżka. Odgarnęła zasłony w oknie i popatrzyła przez szybę na uliczkę. Całe szczęście, że była sobota. Przez weekend mogła spokojnie wykurować się z tego nieprzyjemnego kaca i dojść do siebie, a jej mama była dziś w pracy. Melissa podejrzewała, że była pewnie w niemałym szoku, gdy zobaczyła swoją córkę podchmieloną. Jeszcze za czasów liceum dostałaby za to niezłą burę, ale już nie obecnie. Jednakże musi uważać z tym piwem...
Nie dbając o to, że była półnaga, Melissa otworzyła drzwi od pokoju i zeszła do kuchni. Poczuła lekki chłód na bosych stopach gdy szła, ale w tej chwili nie obchodziło jej nic poza rozprawieniem się z bólem głowy. Otworzyła szafkę poszukując kawy i po chwili wsypała szczodrą łyżkę do kubka. Niecierpliwiła się, gdy zagrzewała wodę w rondelku i ledwo kawa zaparzyła się, wypełniając aromatem całą kuchnię, a już dziewczyna wychyliła ostrożnie kubek biorąc łyk. Odetchnęła z ulgą czując jak gorący napój rozlewa się po jej żołądku.
- Tego mi było trzeba.
Usiadła przy stole i dłuższą chwilę sączyła kawę ciesząc się ciszą dookoła. Ból głowy wciąż jej dokuczał, ale jakby odrobinkę mniej. Zamknęła oczy i zaczęła rozmyślać o wczorajszej imprezie. Wszystko było tak idealne, że nawet Liam nie zepsuł jej humoru, gdy przerwał jej rozmowę z Chrisem. Uniosła powieki. Chris... Im częściej z nim rozmawiała, tym coraz bardziej go lubiła, choć właściwie rozmawiali dłużej po raz pierwszy. Trudno nazwać rozmową wymienienie raptem parę słów przy okazji spotkania się na korytarzu. Jednakże musiała przyznać, że zupełnie inaczej jej się rozmawiało z tym chłopakiem niż z Felanem lub Aranelem. W Chrisie było coś, co sprawiało, że miała poczucie jakby mogła z nim rozmawiać całymi godzinami. Od razu nawiązali wspólny język, co ją mocno onieśmielało. Czy to jest ten urok jaki chłopak roztaczał wszędzie wokół siebie, przez co zawsze dziewczyny robią do niego maślane oczy? Melissa znów uśmiechnęła się do siebie z rozbawieniem. Nie, to było coś innego. Chris nie był tylko przystojniakiem o wybitnym talencie. On był po prostu... fajny.
Melissa zmarszczyła czoło szukając w głowie odpowiednich słów, które by określiły Chrisa, ale nic lepszego nie przychodziło jej na myśl. Po prostu go lubiła i tyle. Nie miała zamiaru wzdychać do niego, jak te wszystkie napalone kretynki.
Pokiwała do siebie głową, jakby na potwierdzenie swoich słów i upiła kawę. W tym momencie do drzwi rozległo się pukanie i Melissa drgnęła gwałtownie przerywając swoje rozmyślania. Gdy pukanie powtórzyło się, poderwała się z krzesła i szybko krzyknęła: „Chwileczkę!". Pobiegła do swojego pokoju i pośpiesznie poszukała wzrokiem pierwszej z brzegu bluzki i spódniczki, po czym założyła je na siebie. Wyleciała z pokoju i dopadła drzwi. Gdy je otworzyła, powitała ją szeroko uśmiechnięta twarz elfiej dziewczyny.
- Hej, Mel! Co tak sapiesz? - Roześmiała się Arinela.
Melissa odetchnęła i odwzajemniła uśmiech.
- Nie byłam ubrana, gdy przyszłaś, więc musiałam szybko coś na siebie założyć. Wybacz, że czekałaś. Ale właściwie to co tu robisz?
Arinela ogarnęła ją wzrokiem wciąż rozbawiona. Od razu zauważyła, że Melissa musiała niedawno ledwie wstać z łóżka. Jej włosy były tak potargane, jakby nie widziały szczotki od kilku dni, ubranie leżało przekrzywione oraz nieco pomiętolone i wciąż była na bosaka.
- Postanowiłam, że wpadnę zobaczyć jak się czujesz po wczorajszej nocy i jak widzę, chyba cię obudziłam!
Melissa zaśmiała się lekko.
- Nie no, wstałam jakąś godzinę temu, ale masz rację. Obudziłam się późno i to z bólem głowy. Właśnie piję kawę.
Elfka zachichotała.
- Aranel również miał kiepski poranek. Elfy mają dość mocną głowę do alkoholu, jednakże marudził, że boli go żołądek. Pewnie za dużo ciasta zjadł. Mnie nic nie jest. Jestem na nogach od ósmej rano!
- Zazdroszczę.
Uśmiechnęła się znów Melissa i wpuściła ją do środka.
- Zrobić ci coś do picia? - Zaproponowała.
Arinela skierowała się do małego saloniku i usiadła na kanapie.
- Nie kłopocz się, Mel. Właściwie to chciałam zaproponować pójście na miasto, chyba, że wolisz zostać w domu z tym kacem.
- Och nie, bardzo chętnie pójdę z tobą! - Odparła ochoczo - Tylko dopiję kawę i ogarnę się. Czuj się jak u siebie.
Elfka rozparła się na kanapie.
- Żaden problem. Nigdzie mi się nie spieszy.
Melissa skinęła tylko i prędko wróciła do kuchni po kubek z kawą, po czym poszła do pokoju.
Po niedługim czasie obie dziewczyny wyszły z domu i niespiesznie skierowały się do centrum miasta. Melissa nie omieszkała podzielić się z przyjaciółką swoimi rozmyśleniami. Jak zwykle oczy dziewczyny zabłyszczały na wzmiankę o Chrisie.
- Właśnie to jest to, co można nazwać jedyną taką więzią. Inną niż wszystkie inne. Choć oczywiście jeszcze wszystko może się zmienić, ale z tego co mi mówiłaś, Chrisa też chyba to zaskoczyło. To pierwszy etap. Wasza znajomość pomału się rozwija i kto wie czym jeszcze ona zaskoczy.
Mrugnęła do niej okiem. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Cóż, chyba jeszcze za wcześnie, by mówić o jakiejś więzi między nami, ale to prawda, że jest ciekawym chłopakiem. I nie liczę tu na jakieś wielkie fajerwerki. Cieszy mnie każda miła i sympatyczna relacja. Jest fajnym kolegą.
Arinela roześmiała się otwarcie.
- Twoja skromność nie przestaje mnie zadziwiać. Widać, że masz bardzo niewielkie doświadczenia z facetami.
Melissa również się zaśmiała lekko zawstydzona. I w takich wesołych nastrojach obie dziewczyny skierowały się na plac targowy na małe, babskie zakupy. Melissa szybko zapomniała o swoim bólu głowy.
✨
W bibliotece było tłoczno. Zadziwiająco wręcz tłoczno. Melissa z zaskoczeniem stwierdziła, że jeszcze nie widziała aż takich tłumów. Studenci oblegali prawie wszystkie stoliczki i kanapy, przeciskiwali się pomiędzy regałami z książkami, a nawet stali pod ścianami i w tej niezbyt wygodnej pozycji czytali swoje lektury. Dziwne, zważywszy, iż do egzaminów semestralnych zostało dość sporo czasu. Być może większość studentów uznała, że nadszedł już czas poważniej wziąć się za naukę. Przez pierwszy miesiąc od rozpoczęcia się roku akademickiego, wielu ludzi jeszcze żyła przerwą semestralną i ociągali się możliwie jak najdłużej z nauką. Obecnie profesorowie nie szczędzą już na zadawaniu całych stosów prac domowych, projektów do wykonania, czy też ćwiczenia stawały się coraz bardziej wymagające. Melissa znów przekonała się, jak wysoką poprzeczkę stawiała Królewska Akademia, by wyszkolić najlepszych adeptów w swoich dziedzinach w całym kraju. Trudno było nie przyznać, że pracy było coraz więcej. Sama przyszła do biblioteki, aby podczas „okienka" przestudiować historię powszechną, największą jej zmorę, i napisać wypracowanie dla profesora Siriusa. Miała na to aż dwie godziny, więc czekało jej długie siedzenie wśród opasłych ksiąg. Westchnęła cicho do siebie i skierowała się ku działowi poświęconemu historii.
Po kilku minutach szła już z dwiema grubymi książkami i rozglądnęła się za wolnym stolikiem. Znalazła go daleko w kącie biblioteki i wszystko wskazywało na to, że był to jedyny wolny jeszcze stolik, więc prędko podeszła do niego. Choć stolik był na cztery osoby, ucieszyła się, że będzie miała spokój. Położyła książki, a ze swojej torby wyciągnęła plik czystych, pergaminowych kartek oraz pióro z jeszcze nie wykończonym rysikiem. Popatrzyła na wszystko i po chwili namysłu, wyjęła z torby jeszcze małą buteleczkę ze sokiem owocowym, który kupiła w szkolnym sklepiku. W końcu odetchnęła koncentrując się i sięgnęła po pierwszy, opasły tom.
Po dłuższym czasie, Melissa była już całkowicie skupiona na notowaniu ważniejszych informacji z książki. Wciąż jej oczy przesuwały się od zapisków do lektury i z powrotem. Zawzięcie skrobała piórem marszcząc brwi, w efekcie wpadając niemal w trans, koncentrując się tylko na tej jednej czynności. Do ostatniej chwili nie zauważyła jak do stolika podszedł jeden ze studentów.
- Cześć, czy można się dosiąść? Niestety twój stolik jest jedynym, przy którym jeszcze jest jakieś wolne miejsce.
Melissa drgnęła gwałtownie, aż pióro naniosło na kartkę długą kreskę i uniosła głowę. Rozwarła oczy i momentalnie jej policzki zalał lekki rumieniec. Przed nią stał nie kto inny jak Chris, który szeroko uśmiechał się do niej. W rękach taszczył trzy książki, a na ramieniu przewieszoną miał równie obładowaną torbę. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i nieco przybliżyła książki do siebie, aby zrobić mu miejsce.
- Jasne, siadaj. Też zauważyłam, że dziś jest jakoś więcej ludzi w bibliotece niż zwykle.
Chris położył swoje lektury na stolik i zdjął z westchnięciem ulgi torbę.
- Trudno nie zaprzeczyć. Ludzie chyba w końcu przypomnieli sobie, że jest coś takiego jak nauka, niż tylko kanapki w stołówce i imprezy.
Mrugnął okiem, na co Melissa zaśmiała się cicho. Dyskretnie ogarnęła go szybko spojrzeniem. Chris znów miał na sobie nieodłączną niebieską marynarkę i białą koszulę, choć tym razem marynarkę założył schludnie na siebie, ale pozostawił ją odpiętą. Na klapie po lewej stronie natomiast błysnęła złota odznaka, której Melissa wcześniej nie zauważyła. Gdy się przyjrzała bliżej, dostrzegła, że odznaka miała maleńki wizerunek róży oraz inicjały: „EC", co zapewne było skrótem od „Elitarnej Czwórki". Stwierdziła, że znaczek jeszcze bardziej podkreślał prestiżowy status chłopaka, co na pewno zwracało natychmiastową uwagę wszystkich w szkole.
Chris tymczasem spokojnie wyjmował swoje przybory do pisania i przekartkował gruby zeszyt pełen notatek.
- Jak się domyślam, zawitałaś w celu pracy domowej? - Uśmiechnął się jeszcze do niej - Gdy podchodziłem, wyglądałaś na bardzo skupioną.
Melissa pokiwała głową wciąż nieco onieśmielona tym, że prawie naprzeciw niej siedzi chłopak, o którym jeszcze dwa dni temu rozmawiała z Arinelą. Niezwykły zbieg okoliczności.
- Ja tak samo - Mówił dalej Chris - Okropne są te wypracowania. Szczególnie historia magii wykończy mnie chyba w końcu. Nie rozumiem po co nam te wszystkie daty.
Ziewnął przeciągle.
- Nudy. Wolę zajęcia praktyczne.
Melissa zamrugała lekko oczami.
- Też jesteś na specjalizacji Sztuki Magiczne?
Chłopak skinął twierdząco.
- No, zacząłem właśnie drugi rok. Ty też to samo? Kto by pomyślał!
Melissa uśmiechnęła się szerzej.
- I masz rację, historia jest okropnie nudna. Ja muszę napisać wypracowanie dla profesora Siriusa. Nie mogę zapamiętać tych wszystkich dat. Chyba nigdy nie będę w stanie ich się nauczyć.
- Znam ten ból. Trening magii jest znacznie ciekawszy, prawda? A jeszcze trwa moje zawieszenie w zarządzie, tak więc czasu mam aż nadto, by napisać wszystkie prace.
Chris chwycił pierwszą książkę i zaczął ją kartkować w poszukiwaniu potrzebnych informacji.
Melissa próbowała kontynuować swoją pracę, ale za nic nie mogła się już skupić. Wciąż tylko zerkała na chłopaka i obserwowała jak czyta książkę, by zaraz coś z niej wynotować do zeszytu. Znów przypomniała sobie o ich rozmowie podczas zabawy w Noc Duchów. Nie przypuszczała, że aż tak szybko będzie miała okazję ponownie pogadać z Chrisem. Jego towarzystwo sprawiało, że czuła się w bibliotece o wiele raźniej. Choć wciąż nie zdołała napisać ani jednego słowa czując tak blisko siebie chłopaka. Ten w końcu zauważył jej spojrzenie i uniósł lekko brwi.
- Coś się stało?
Melissa pokręciła szybko głową.
- Nic, nic. Tak tylko rozmyślam.
Zaczerpnęła oddech, próbując w końcu zapanować nad szybko bijącym jej sercem i skierowała wzrok na otwartą książkę. Poszukała linijki tekstu, przy którym się wcześniej zatrzymała i zaczęła skrobać piórem.
Po jakimś czasie spojrzała na zapisany tekst. Dopiero teraz dotarło do niej, że fragment z książki dotyczył jakiejś zdrady wampirów przeciwko wilkołakom, które buntowały się wobec ówcześnie panującego króla oraz iż wampiry sprzymierzyły się z innymi szlacheckimi rodzinami dla własnych interesów.
Melissa parsknęła pod nosem.
- Wampirom nie można ufać...
Ledwo to powiedziała na głos i szybko zasłoniła usta ręką orientując się, że Chris na pewno to usłyszał. Ten jednak spojrzał na nią znów się uśmiechając.
- Poniekąd zgadzam się z tobą, ale nie wszystkie wampiry są zdradzieckie.
Dziewczyna zarumieniła się na policzkach.
- Tak, oczywiście, że nie wszystkie. Przeczytałam tylko o nich w książce. Szlacheckie wampiry wydają się dbać tylko o swój własny interes.
Chris oparł dłoń o brodę odkładając pióro.
- Jak Liam, co nie? Nie będę go bronić mówiąc, że chłopak świeci przykładem i to wzór wszelkich cnót, bo wszyscy wiemy, iż tak nie jest. Jednakże jego talent nie budzi żadnych wątpliwości. Może i ma przerośnięte ego, jak większość wysokich wampirów, ale jest ulubieńcem u wielu profesorów. Każdy mu wróży wielką przyszłość.
Melissa spoważniała nieco.
- Gdyby tylko nie miał tak krnąbrnego charakteru. Naprawdę się zachowuje jak jakiś książę na włościach. Nie liczy się z nikim, kto nie jest takiego samego statusu co on. No i... nie cierpi mieszańców.
Dodała cicho. Chris oparł się o krzesło z westchnięciem.
- To prawda. Liam mocno się uwziął na ludzi półkrwi. Zabawne, bo kiedyś nie był aż tak wredny.
Melissa spojrzała na niego zdziwiona.
- Serio? No, ale chyba nie powiesz, że był kochany i milusi?
Zaklinacz roześmiał się cicho.
- Niee, aż tak to nie. Gdy go poznałem, zadzierał już mocno nosa, ale był jeszcze wtedy, powiedzmy, mniej kąśliwy. Sprawiał wrażenie normalnego studenta, który chętnie pomoże, o ile uzna to za godne jego statusu. Szybko zaskarbił sobie sympatię wielu innych studentów. Nawet byliśmy wtedy przyjaciółmi.
Melissa zdumiała się jeszcze bardziej.
- Szczerze nie widać zbytnio, abyście byli przyjaciółmi. To znaczy, odniosłam wrażenie, że trochę się nie lubicie...
Chris uśmiechnął się nieznacznie.
- Słusznie zauważyłaś, bo faktycznie nasza relacja nie jest już taka jak dawniej. Liam zaczął się zmieniać z biegiem czasu. Niestety na gorsze. Szczególnie, gdy obaj jednocześnie dostaliśmy awans na członków Elitarnej Czwórki. Ego skoczyło mu jeszcze bardziej niż zwykle. Stawał się coraz bardziej zajadły i agresywny, a ludzie zaczęli się od niego odsuwać. Jedynie trzymał się z wierną paczką innych szlacheckich, co pozostało do dziś, ale tym samym i nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Mamy zupełnie inne poglądy. Coraz częściej kłóciliśmy się ze sobą, aż doszło do pierwszej między nami bójki. Oczywiście nie na pięści, tylko na czary.
Dziewczyna patrzyła na niego zaniepokojona, od razu przypominając sobie niedawny pojedynek, który stoczyli ze sobą na placu.
- Czy już wtedy Liam był silny?
- Oj tak, był bardzo silny. Choć ja prędko zacząłem dorównywać mu umiejętnościami, ale tamta bójka pozostawiła po sobie ślady, nie tylko w postaci wspomnień.
Chris wyprostował się na krześle i odciągnął rękaw koszuli pokazując Melissie rękę. Na wewnętrznej stronie przedramienia widniały dwie długie blizny o lekko kremowym kolorze, ale odcinające się na tle delikatnie opalonej skóry. Blizny wyglądały jak zadane czymś ostrym i Melissa wciągnęła oddech wpatrując się w nie z zaskoczeniem. Chcąc przyjrzeć się im jeszcze bliżej, dźwignęła się nieco z krzesła pochylając się w stronę chłopaka i dotknęła palcami jego rękę.
- Kiedy to się stało?
- A to było już dawno, wiele miesięcy temu. Nie przejmuj się tym. Wyglądają paskudnie, ale to były na szczęście płytkie rany. Liam był naprawdę wkurzony - Zaśmiał się lekko Chris.
Melissa wodziła palcami po skórze ze zmarszczonymi głęboko brwiami, jakby próbowała ocenić, czy naprawdę to były lekkie rany. Chris nawet nie cofnął ręki, tylko patrzył uważnie na dziewczynę. Jej palce były ciepłe i delikatne, a dłonie takie drobne... Poczuł jak policzki zaczęły mu płonąć, a po plecach spłynął leciutki dreszcz. W końcu wyślizgnął rękę spod palców Melissy.
- To nic takiego, serio - Uśmiechnął się, zakrywając pośpiesznie blizny rękawem.
Melissa zakłopotała się nieco i usiadła z powrotem na krześle.
- Czy wtedy też dostaliście karę?
- Na szczęście nie. Walczyliśmy, gdy zajęcia się już skończyły i większość studentów rozeszła się do domu. Żaden nauczyciel nie zauważył naszej bójki. Można powiedzieć, że się nam upiekło. Nie chciałem tak naprawdę z nim walczyć, ale Liam potrafi być uparty. Następne nasze walki były jedynie zwykłymi sparingami partnerskimi podczas zajęć, aż po jakimś czasie ucichło wszystko i wydawało się, że Liam się uspokoił. No i teraz, gdy zaczął się drugi rok, znowu zaczęło mu odwalać i to jeszcze gorzej. Zresztą sama widziałaś.
Dziewczyna pokiwała głową ponuro.
- Czasem mam wrażenie, że uwziął się na mnie. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo nie cierpi ludzi półkrwi.
Chris westchnął znowu.
- Ja też nie wiem. Może taki już jest, a może to wpływ jego rodziny? Nie wiadomo. Jednakże pamiętaj, że gdyby ci dokuczał, zawsze możesz do mnie przyjść lub do Scarlett i Edmunda. Zawsze któreś z nas jest w pokoju Czwórki, na drugim piętrze. I już my postawimy go do pionu.
Uśmiechnął się do niej, na co Melissa rozpromieniła się lekko i rozluźniła pokrzepiona jego słowami.
W końcu oboje wrócili z powrotem do pisania swoich wypracowań, pogrążając się w ciszy i skupieniu, ale od czasu do czasu zerkali na siebie, wzajemnie się uśmiechając. Melissa poczuła, że początkowy leciutki stres jego obecnością zupełnie zniknął, a jej sympatia do chłopaka coraz bardziej rosła. Przypomniała sobie słowa Arineli, która zasugerowała, że rodzi się między nią a Chrisem szczególna więź. Może rzeczywiście miała rację, bo w tym momencie Melissa poczuła, że zyskała nową przyjaźń. I to z chłopakiem, który jest podziwiany przez niemal całą Akademię. Było to zarówno wspaniałe, jak i znów onieśmielające. Nie wiedziała po prawdzie jak Chris ją postrzegał, ale sądząc po tym jak dobrze im się ze sobą rozmawiało, może czuł to samo. Zachichotała cicho pod nosem nie odrywając wzroku od książki, na co Chris spojrzał na nią lekko zdziwiony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top