Rozdział XIII

Otworzyłam lekko oczy i zaczęłam trochę panikować. Widziałam dość niewyraźnie, jakby przez mgłę, ale mrugnełam kilka razy i od razu mój wzrok się poprawił. Jednak po chwili zorientowałam się, że znajduje się w szpitalu. Podniosło się odrobinę, zauważyłam, że na krzesełku obok śpi Adam.

- Adam... - szepnęłam i od razu się położyłam.

Każdy ruch i wypowiedziane przeze mnie słowo sprawiało mi ból. Nie wiem co się stało, nie pamiętam czemu się tu znalazłam.

- Witaj słonko. Jak się czujesz? - zapytała się pielęgniarka podchodząc do łóżka. Miałam wrażenie, że gdzieś już ją widziałam, albo po prostu mi się coś zdaje.

- Czuję się... - moje słowa przerwał nagły kaszel. - czuję się okropnie. - dokończyłam.

- Nie wiem co Ci strzeliło do głowy. Chciałaś popełnić samobójstwo?

- Słucham?! Ja i samobójstwo? Nie wiem nawet co się stało.

Kobieta lekko przymróżyła oczy sprawdzając mi temperaturę. Po chwili podejrzanie spojrzała wprost na mnie.

- Powie mi pani więc o co chodzi?

Pielęgniarka wyszła z sali bez słowa. Byłam totalnie zagubiona w sobie. Nie pamiętam co się stało i szczerze mówiąc bałam się dowiedzieć prawdy. Spojrzałam się na Adama, spał jak niemowlę. Stwierdziłam, że muszę dużo odpoczywać. Może dojdę w końcu do siebie.

*  *  *

- Lena, jak się czujesz?

Usłyszałam głos Adama, otworzyłam oczy i ujrzałam właśnie jego. Od razu zrobiło mi się lepiej.

- Czuję się nawet dobrze. - skłamałam.

- Martwię się o Ciebie. Po tym co się stało, uznałem, że zrezygnuje z wyjazdu. - powiedział.

- Nie zgadzam się, nie chce żebyś zrezygnował z planów i to jeszcze z mojego powodu.

- Ale ja już postanowiłem.

- Ale czemu mi to robisz?

- Co takiego?

- Pogodziłam się z wiadomością, że wyjeżdżasz. Nagle stwierdziłeś, że jesteś mi potrzebny co w ogóle nie jest prawdą. Znów będzie jak kiedyś i jak poczuje się lepiej to sobie stąd wyjedziesz? Znów mam przez to przechodzić co kilka dni temu? Robisz jeden wielki chaos w moim życiu. Nie jest mi to potrzebne i zgaduję, że Tobie również.

- Skąd możesz wiedzieć, że stąd wyjadę?

- Skąd mam mieć taką pewność, że tu zostaniesz?

- Powinnaś mi ufać..

- Powinnam, ale po tym co mi zrobiłeś moje zaufanie do Ciebie powoli jest coraz słabsze.

- Obiecuję, że już Ciebie nie zostawię. Znajdę sobie tutaj pracę, mogę nawet charować za grosze byle bym był blisko Ciebie.

Przewróciłam lekko oczami. Spojrzałam się na Adama i to było widać, że mu zależy. Skoro miałaby mnie gdzieś, to by go tu nie było.

- Jakbyś mi powiedział, co stało, że tu trafiłam to by było super.

- Chyba nie chcesz wiedzieć.

- Powiedz.

- No dobrze. Wczoraj wieczorem byłem u Ciebie. Chciałem z Tobą się pożegnać, drzwi były otwarte więc postanowiłem wejść do środka. Otworzyłem drzwi do Twojego pokoju i zobaczyłem Ciebie leżącą na podłodze. Byłaś zimno jak lód. Przestraszyłem się i zadzwoniłem po pogotowie.

- Nic nie pamiętam.

Zaczęłam czuć się nieswojo. Co się ze mną dzieje? Że niby leżałam na podłodze i byłam przerażająco zimna? O co tu w tym wszystkim chodzi.

- Gdzie jest moja mama? - zapytałam, a mój głos drżał wręcz z przerażenia.

Adam milczał, a swój wzrok skierował lekko w dół. Tym gestem jeszcze bardziej zaczęłam w sobie panikować.

- Gdzie jest moja matka? - zapytałam ponownie. W moim głosie powoli budził się gniew.

- Nie wiem. - odpowiedział, trzymając mnie za dłoń, jakby miało mnie to uspokoić.

Czułam jak powoli robi mi się gorąco, a serce biło jak opętane. Miałam ochotę wykrzyczeć jak bardzo nienawidzę swojej matki. Wielce pani zapatrzona w siebie ma w dupie swoją córkę, która leży w szpitalu. Nie chce tak dalej żyć, więc postanowiłam to zmienić i to jak najszybciej. Musiałam się jednak poradzić o pomoc jednej osoby, a wiedziałam, że w tym pomoże mi tylko i wyłącznie on.

- Adam..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top