Rozdział 5

Lekko na uboczu.....

- Cieszę się, że cię widzę. Nie masz pojęcia, jak ja się martwiłam o ciebie!

- O, naprawdę?

- Tak, byłam najlepszą przyjaciółką twojej mamy. Pokazała mi cię, jak byłaś małym kociakiem. Znaczy..... Zanim została samotniczką. Ty..... Tęsknisz trochę za nią?

- Codziennie. Odkąd się utopiła, codziennie mi jej brakuje.

- Mnie też. - Deszczowy Ogon wtuliła nos w futro Biały Pazur. - Nadal nie rozumiem, dlaczego odeszła. Mówiła, że odchodzi, aby zapewnić ci bezpieczeństwo. Przed zielonym kaszlem. Ale Kroplowe Ucho na pewno by się tobą zajęła, gdybyś zachorowała. Ale ona zawsze uważała, że są wszyscy ważniejsi od niej. To nigdy nie była prawda.

- Serio? Zrezygnowała z bezpieczeństwa i z...  przyjaciół...... dla mnie!?

- Tak. Była gotowa poświęcić wszystko dla innych kotów. Była najmilszą kotką, jaką kiedykolwiek spotkałam. Wiesz, poznałam cię jako kociaka. Nie widziałam cię później. To jednak nie zmienia faktu, że wyglądasz jak mama. Ale oczy masz po Białym Uchu. Wiesz, miał gwarancję, że zostanie następnym zastępcą.

-I mimo to poszedł z mamą? Mógł mieć znacznie więcej wygody. Dlaczego?

- Bardzo kochał Kruczy Pysk i chciał ją chronić. Oddałby za nią życie. A ty? Jak ich zapamiętałaś?

- Mama zawsze chciała zrobić wszystko dla naszej wygody. Tata zawsze polował. Na ptaki, ryby i czasami gryzonie. To on mnie uczył wszystkiego.

-Jak oni..... Czy nie chcesz o tym rozmawiać?

- Utonęła. Tata nie mógł sobie poradzić sam i..... zniknął. Chyba zginął. Najpierw chodził jeszcze na tereny Dwunożnych, żeby jeść.

- Nie mógł już sam łapać zwierzyny?

- Nie. Kiedyś próbował wspiąć się na drzewo i przetrącił sobie łapę. Nie umiał sobie jej nastawić i jak się zrosło, to się zrosło krzywo. I już nie była tak sprawna, jak wcześniej. A potem.......... odszedł. I nie wrócił. Nie wiem, czy znalazł dom, czy przejechał go potwór na Drodze Grzmotu. Ale zniknął, i ślad po nim zaginął.

- Nie szukałaś go?

- Ja..... nie mogłam znaleźć śladów. Poza tym zabronili mi wchodzić na Drogę Grzmotu.

- Przepraszam.

-Nie, nic się nie stało. Po prostu nikt mnie o to jeszcze nie pytał.

- Biały Pazur! Chodź. Wracamy do obozu.- dał się słyszeć głos Łzawego Oka.
Chwilę później Małżowe Futro zawołał Deszczowy Ogon. Kotki porzegnały się i ruszyły w stronę swoich Klanów. Na odchodnym Deszczowy Ogon krzyknęła do Białego Pazura:

- Jeśli będziesz chciała porozmawiać, to wiesz gdzie mnie znaleźć.

- Dobrze, Deszczowy Ogonie! - odkrzyknęła Biały Pazur.

- Chodź. Musimy już iść.
Biały Pazur dotknęła go nosem w bark. Łzawe Oko poczuł, że jego serce zabiło mocniej. Stłumił to uczucie, ponieważ ledwo znał kotkę. Powiedział sobie, że najpierw musi ją lepiej poznać. Wtedy będzie mógł się zastanowiać, co do niej czuje.

-#-#-

Popielaty Ogon był sfrustrowany. Bardzo chciał pójść na Zgromadzenie. I nie chodziło tylko o to, że Biały Pazur na nie poszła. No....... głównie o to, ale nie całkiem. Rozumiał, że Puchata Gwiazda  mógł woleć wziąć kogoś starszego, ale przecież on jest młodszy od Łzawego Oka tylko o 2 księżyce.  Przecież to nie aż tak dużo! Poza tym dochodziła jeszcze kwestia serca Białego Pazura. Popielaty Ogon zauważył, że Łzawe Oko ucieszył się, że idzie on z Biały Pazur, a nie Popielaty Ogon.
Nagle do Popielatego Ogona dotarło - Łzawe Oko jest jego rywalem do serca Biały Pazur.

*******************
Nie pisałam tego 2 DNI ( dużo)
Nie miałam weny.
Mam nadzieję, że się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top